piątek, 18 października 2013

"I nagle wszystko się kończy" Krzysztof Bielecki


Dziś na Dyskusyje Edyta wprowadzi nas w świat książek Terry'ego Pratchetta. Serdecznie zapraszamy do dyskusji! :)

Pamiętacie o moim konkursie,w  którym do wygrania jest "Doktor Sen"? Nie? Zapomnieliście? To przypominam. ;) Macie czas do 23:59 dzisiejszego dnia! Wyniki ogłoszę najprawdopodobniej w niedzielę. Opiszcie mi jak wg Was wyglądają ducholudki. :)

********************************************



tytuł oryginału: I nagle wszystko się kończy
wydawnictwo: Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości
data wydania: 26 września 2013
ISBN: 9788393619184


Na nazwisko Krzysztofa Bieleckiego co i rusz natrafiałam podczas wirtualnej podróży po blogach recenzenckich. Głównie za sprawą utworu „Defekt pamięci”, który został dość ciepło przyjęty przez czytelników. Mnie samej jak do tej pory nie było dane go poznać, ale – jak to mówią – co się odwlecze, to nie uciecze.

Właśnie niedawno ukazał się kolejny tytuł sygnowany nazwiskiem tego autora, czyli zbiór opowiadań pt. „I nagle wszystko się kończy”. Jego blurb nie mówi zbyt wiele; w zasadzie aż do momentu rozpoczęcia lektury nie wiadomo, czego możemy się spodziewać.

Przyznam, że pozytywne wrażenie zrobił na mnie już sam wstęp, który nie ma formy, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni – nie jest suchą zapowiedzią tego, co znajdziemy w środku. Zamiast tego mamy tu tekst opatrzony tytułem „Trudie Rainbolt i Simone Thunderfield rozmawiają o literaturze”, w którym śledzimy przebieg rozmowy dotyczącej tego właśnie, co stanowi zawartość niniejszej antologii. Cóż, po takim wprowadzeniu w temat śmiało można oczekiwać, że cała reszta również będzie nietypowa i oryginalna. Moje domysły okazały się jak najbardziej słuszne.

Zaskakujących opowiadań, odbiegających swoją formą od zazwyczaj przeze mnie czytanych, jest tu bez liku. W zasadzie każde z nich jest czymś nowym. Między innymi poznajemy kobietę, która staje się zwierzyną dla „barowego podrywacza”, ale nie ma mu tego za złe, bo sama jest gotowa na „chwileczkę zapomnienia” w objęciach nieznajomego. A że do stuprocentowego spełnienia potrzebuje mrówkojada i kasety z zapisem odgłosów z rzeźni… to już przecież tylko drobny szczegół… Jest też zawodowy morderca, który dla podtrzymania właściwego poziomu adrenaliny w organizmie zawsze chodzi z rozwiązanym sznurowadłem w lewym bucie… A o mężu, który płaci swojej żonie prezentami za sam fakt jej „niebycia” w domu, mówiłam?

Krzysztof Bielecki
Prawda, że zapachniało… „dziwnościami”? Ale to nie koniec. Specyficznego smaczku opowiadaniom dodaje fakt – mocno wiążący się z tytułem – że opowiadania kończą się w najmniej oczekiwanym i pożądanym momencie. Następuje to w chwili, w której tak naprawdę akcja się rozkręca i bardzo ciekawi nas dalszy jej przebieg. Ale nie ma tak łatwo, czytelniku! Pomęczyć się musisz i basta!

Nie będę się zarzekać, że proza Krzysztofa Bieleckiego przypadnie do gustu każdemu – byłabym wobec was bardzo nie fair, jeśli starałabym się wam to wmówić. Zatem, komu ma szansę się spodobać? Na pewno fanom kreatywnego i nieszablonowego pisarstwa, czyli takiego, które wyróżnia się stylem, oryginalnymi pomysłami i nie cacka się z czytelnikiem. Fanom „pokręconych” i „zakręconych” historii, może nawet „odjechanych”.

I jeszcze słowo o okładce. Choć mnie kompletnie się nie podoba i za żadne skarby świata nie wybrałabym takowej grafiki na okładkę swojej książki, to wiedzcie, że idealnie pasuje do zawartości tomu – świetnie się z nią komponuje.

Punktowej oceny opowiadań pana Bieleckiego się nie podejmuję, bo nie uważam się za osobę odpowiednią do oszacowania wartości tego typu pozycji. Może wy się pokusicie?


Za możliwość przeczytania książki dziękuję jej Autorowi.

Recenzja bierze udział w wyzwaniu:

51 komentarzy:

  1. Piszesz o tej okładce. Mnie się to kojarzy z obrazem kontrolnym jaki mogliśmy oglądać w TV za czasów komuny. Nie wiem, czy ktoś to jeszcze pamięta. Ja na pewno tak. Jak już się kończył program, gdzieś tak około północy, to wtedy pojawiał się taki właśnie obraz, jak widzimy na tej okładce. Może to jakaś analogia z tymi opowiadaniami? Nie czytałam, więc nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dobrze rozumujesz. :) A obraz też pamiętam dobrze wraz z tym przenikliwym dźwiękiem...brrr... ;)

      Usuń
    2. Ten dźwięk to i ja dobrze pamiętam :). Opisywany przez Ciebie zbiór opowiadań czytałam i oceniłam bardzo pozytywnie :)

      Usuń
    3. Bo to całkiem pozytywny zbiór jest. :)

      Usuń
  2. Cała przyjemność jeszcze przede mną ;-) Nazwisko tego pisarza w mojej głowie na dobre połączyło się ze słowami "powiew świeżości". Jest naprawdę niesamowicie, więc nawet jeśli nie z każdą jego książką sobie radzę, z każdą przynajmniej próbuję ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, to bardzo mocny powiem a raczej podmuch świeżości. :)

      Usuń
    2. Dziś zabrałam się za tę książkę i ... nieźle się usmiałam, gdy dziewczyny we wstępie wspomniały, że w recenzjach książek tego pisarza pojawiało się coś o powiewie świeżości w literaturze ;-)

      Usuń
  3. Mnie też ta okładka kojarzy się z obrazem kontrolnym;D a co do pozycji intrygująca, więc nie mówię nie;) post świetny, a co do oceny to jak przeczytam to ocenię, choć za cyferkami nie przepadam - wolę ocenę pisaną;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Od wczoraj to jest już trzecia recenzja tej książki, którą widziałam. No i moja własna jeszcze do tego... Nie spodziewałam się tak nagle tylu opinii ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja czytałam już dwie książki tego autora i po tą też sięgnę - już stoi na półce. Wszystkie książki jak dotąd były podobnie "dziwne", jak piszesz, mnie się to podobało - fajna odmiana od "tradycyjnej" literatury. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, że to napiszę, ale okładka jest koszmarna, ale cóż to po prostu kwestia gustu. Co do samej książki też niestety podziękuję, gdyż nie potrafię odnaleźć się w tym specyficznym, pokręconym świecie wykreowanym przez autora. Tak przynajmniej było w przypadku ,,Defektu pamięci'' i myślę, że tu będzie podobnie, więc wolę nie ryzykować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie okładka też nie przypadła do gustu - niestety. Mimo jej przekazu. :) Rozumiem i nie namawiam do lektury. :)

      Usuń
  7. Intryguje mnie proza tego autora. To prawie jak wyzwanie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha Ewuniu, czyli to coś zdecydowanie dla mnie hahahahhahaha jestem pokręcona i takie tam:P A mi się okładka podoba, bo kolorowa hihi. Dzięki Tosi pozmieniał mi się troszkę gust;) To co z tym naszym kinem? Dzisiaj premiera "Carrie" - nawet kupiłam dziś colę z biedry, jesteśmy zaopatrzone:D Wpadniesz do Koszalina? Tylko nie licz na nocleg u mnie, bo nie ma gdzie:D Chyba że na za krótkim materacu na podłodze hehehe takim śliskim jakich używa się na WF - Tośka na nim szaleje;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jeżeli lubisz spać na materacach, to gorąco zapraszam - Tośka by się ucieszyła:P Sorki za wypisywanie głupot, ale wróciłam cała mokra z dworu i włączyła mi się szajba, zaraz odreaguję i zacznę chodzić po ścianach - przy piątku tak czasami mam heheheh Buźka xx

      Usuń
    2. Nooo ten zbiór mógłby przypaść Ci do gustu. ;);) A z "Carrie" nici, bo mam gości akurat. ;) Ale innym razem pomyślimy. ;) A co do noclegu na przykrótkim materacu to wiedz, że ja mam 153 cm wzrostu. ;)

      Usuń
    3. To my jak Flip i Flap, bo ja mam 173 - 20 cm różnicy:) Miłego czasu z rodziną xxx

      Usuń
    4. Akurat to koleżanki były, ale dzięki. :) Te 20 cm to pryszcz. Byłam kiedyś z kimś, kto był sporo wyższy od Ciebie. :) I dało radę. :)

      Usuń
  9. Mnie "Defekt pamięci" bardzo się podobał i już nie mogę się doczekać kiedy dotrze do mnie ten zbiór. :) A okładka faktycznie jednoznacznie kojarzy się z obraz w tv kiedy wszystko się kończyło. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książkę sobie raczej daruję...

    OdpowiedzUsuń
  11. Następna :P Ale tym razem naprawdę jestem zaintrygowana. Ale kończyć tak nagle? Hm. Ciekawy i chyba dość ryzykowny zabieg. Ale powiem Ci, że zaczęłam się bardzo napalać na ten zbiór, bo po prostu jest inny, dziwny - i dla samej tej dziwności chyba warto. Wstępy kocham, ale jak sobie pomyślę, to nie spotkałam się z takim rodzajem - rozmową. Ale kto czyta wstępy? Rzadko kiedy są ciekawe i ludzie je omijają, więc to pewnie też jakiś sposób na przyciągnięcie uwagi :) (tzn ja czytam wstępy zawsze, ale to ja). Chętnie, chętnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak to, kto czyta? Ja czytam. :D Szczególnie te Kinga lubię (albo zakończenia). :) A ten zbiór jest naprawdę specyficzny a że ty inności lubisz to może nawet przypadnie Ci do gustu. :) Sprawdź i zdaj relację. :)

      Usuń
  12. Mnie również okładka kompletnie się nie podoba, ale jakże pasuje, prawda?
    Nie kusi mnie, żeby sięgnąć po te opowiadania, chociaż to urywanie ich w najmniej spodziewanym momencie uważam za całkiem ciekawy zabieg

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziwactwa są dla mnie, opowiadania też, a wstęp do książki brzmi ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie miałam jeszcze okazji czytać żadnej książki tego autora, ale narobiłaś mi na tę konkretną ochotę :) Ciekawi mnie jak to wygląda od środka :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Tym razem książka jakoś mnie nie przekonuje, więc dam sobie spokój. Ale pomysł na okładkę ciekawy;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapowiada się ciekawie i oryginalnie, jestem bardzo ciekawa tej książki, [pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czuję, że to może być coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  18. ach niby ciekawość coś mnie ciągnie ale piszesz styl - sama już nie wiem czy się skuszę :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanów się, bo książka jest naprawdę specyficzna. :)

      Usuń
    2. Kusisz tą pozycją, to zapisuję sobie może kiedyś mi wpadnie w rączki - a na razie grzecznie zapiszę się po nią u Ciebie w zabawię, kto wie kto wie może szczęście dopiszę ;)

      Usuń

SPAM, reklamy, wulgaryzmy oraz komentarze niezwiązane z tematyką wpisu bezwzględnie usuwam.