Serdecznie zapraszam na Dyskusyje. Dziś rozmawiamy o:
**************************************
wydawnictwo: SOL
data wydania: 16 października 2013 recenzja przedpremierowa
ISBN: 9788362405305
liczba stron: 272
Usłyszałam kiedyś, że dobrej
książki nie poznaje się po wartkiej akcji, która nie daje chwili wytchnienia od
pierwszych stron. Nie poznaje się jej także po zakończeniu. Kluczem do sukcesu
książki jest ponoć jej pierwsze zdanie. Nie mogę się z tym do końca zgodzić,
bowiem przeczytałam już naprawdę dużo dobrych powieści, których pierwsze zdania
były mało atrakcyjne albo w najlepszym razie… nijakie. Jednak nie da się
zaprzeczyć, że odrobina (lub więcej) prawdy w tym stwierdzeniu jest. W
ostatnich dniach czas wolny spędzałam przy lekturze powieści, której pierwsze
zdanie porządnie mną wstrząsnęło. A brzmi ono:
Niemalże przez całą podstawówkę cuchnęłam.[1]
Gdy rozpoczynałam zapoznawanie
się z debiutem Danuty Awolusi, „Na wysokim niebie”, nie zastanawiałam się, czy
przytoczone przeze mnie pierwsze zdanie zwiastuje mi spotkanie z bardzo dobrą książką – na przemyślenia przyszedł czas później. Jednak po
takim początku wiedziałam, że czeka mnie lektura emocjonalnie wymagająca. I nie
pomyliłam się przy tym ani odrobinę…
Główną bohaterką książki – i jej
narratorką jednocześnie – jest Ania. Gdy poznajemy jej świat, dziewczyna uczęszcza
do szkoły podstawowej, więc jest jeszcze młodziutka, ale przy tym szalenie
doświadczona przez swój codzienny los. Szkoła jest miejscem ciągłych udręk –
dzieci często jej dokuczają z powodu mało atrakcyjnego wyglądu (jest tęga) i
dającego się wyczuć problemu z higieną osobistą. Dom również nie jest dla niej
miejscem ukojenia zszarganych nerwów, bowiem nikt z członków rodziny specjalnie
się nią nie interesuje. Bracia mają tzw. „swój świat”, który totalnie różni się
od tego, w którym żyje Ania. Ojciec dziewczynki interesuje się nią głównie
wtedy, gdy ta coś przeskrobie i trzeba spuścić jej lanie. A matka? Trudno o
niej cokolwiek powiedzieć, bo w życiu Ani jest praktycznie nieobecna…
Poczucie osamotnienia, zaczepki
ze strony kolegów, nienajlepsze wyniki w nauce, bieda, brak higieny – wszystko
to razem wzięte stanowi dla Ani ogromne wyzwanie, ale dziewczynka mimo to stara
się radzić sobie w życiu. Pewnego dnia poznaje wspaniałych przyjaciół – nie
jednego, nie dwóch, nawet nie kilkunastu. Są ich miliony na całym świecie! Bo
mowa o książkach… Przenosi się w świat wykreowany przez literaturę. Książki stają
się dla niej sposobem na przetrwanie trudnych dni, odskocznią od problemów i
lekiem na całe zło. Książki to jej życie, do którego prawie nikt nie ma wstępu
– oprócz pani z biblioteki i bohaterów powieści. Jednak wydarza się coś jeszcze – pewnego dnia pojawia się
Tobiasz. Od tej pory nic już nie będzie takie samo…
![]() |
Danuta Awolusi źródło: zdjęcie przesłane przez Pisarkę |
Emocji w życiu Ani będzie teraz
co niemiara! Życie zafunduje jej jeszcze całe mnóstwo przygód, wyzwań,
obowiązków i nadziei. Mimo młodego wieku Ania jeszcze nie raz wykaże się
odpowiedzialnością, dojrzałością i odwagą. Tym właśnie bardzo pozytywnie mnie
zaskoczyła i ujęła. Piękna duchem małoletnia bohaterka!
Sama powieść jest podszyta
smutkiem, zmusza do refleksji nad wieloma poruszanymi problemami, jak np. rola
nauczyciela w życiu uczniów, postawa psychologów szkolnych, przedstawicieli
różnych zawodów, którzy w ogóle nie powinni zajmować się tym, czym na co dzień
się parają. Autorka pisze też o jednym z najgorszych, jakie tylko mogą być,
zachowań rodziców wobec własnych dzieci, czyli o ignorowaniu pociech, nieinteresowaniu
się ich troskami albo wprost przeciwnie – trzymaniu pod kloszem. Wierzcie mi,
że naprawdę jest nad czym się zastanowić po skończonej lekturze i warto odnieść
to do własnego życia i naszych zachowań.
Zatem jak mam ocenić debiut Autorki?
Nie inaczej jak tylko bardzo dobrze. Bo nie jest to opowieść o niczym, bez
głębszego dna, ale poruszająca historia. Choć w trakcie czytania niesie ze sobą
dużo negatywnych emocji, to na koniec pozostawia jedynie te pozytywne…
Budzi w nas głęboko skrytą i
mocno uśpioną nadzieję, i wiarę, że choćby nie wiem, jak źle działo się w życiu,
to gdzieś tam, hen!, „na wysokim niebie” czeka na nas lepsze jutro, jeśli tylko
postaramy się o nie zawalczyć i jeśli nasze serce jest czyste…
Ocena: 5/6
[1] D. Awolusi, Na wysokim niebie, Wydawnictwo SOL,
Warszawa 2013, s. 9.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję jej Autorce oraz wydawnictwu SOL.
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: