tłumaczenie: Robert Ziębiński
tytuł oryginału Haunted Heart: The Life and Times of Stephen King
wydawnictwo: Albatros
data wydania: 8 października 2014
ISBN: 9788378859864
liczba stron: 400
Czasami człowiek musi… Inaczej się udusi… Uuu… Tak mógłby
podśpiewywać sobie Stephen King, gdyby znał piosenkę Jerzego Stuhra. Bo King
naprawdę musi… Musi pisać niemal codziennie – a nie tylko czasami – by nie zwariować, by znów nie sięgnąć po wódę i kokę, by
jego fani nie zrobili mu zbiorowego najazdu na willę w Bangor (stan Maine) i by
w akcie desperacji nie cięli swoich rąk kartami jego powieści. Musi pisać, by
żyć – przesadziłam? Niekoniecznie, ale do tego jeszcze wrócę.
Stephen Edwin King – postać kluczowa
niniejszego tekstu jak i nieautoryzowanej biografii, którą czytałam w ostatnich
dniach, pt. Życie i czasy Stephena Kinga
autorstwa Lisy Rogak. Swoiste perpetuum mobile literatury popowej urodzone 21
września 1947 roku w Portland, w stanie Maine. Człowiek, który o mały włos w
ogóle nie przyszedłby na świat – wszak jego matka, Nellie Ruth Pillsbury, miała
być bezpłodna. Jednak jakaś niewidzialna siła (Bóg/przeznaczenie/przypadek)
bardzo chciała, by malutki Steve pojawił się wśród nas. Może gdzieś tam w gwiazdach
było zapisane, że ten chudy, nadzwyczaj szybko rosnący chłopak w okularach ze
szkłami jak dwa denka od butelek ma zawojować świat literatury? Co by to nie
było, nie zmienia to faktu, że talent Kinga ujawnił się szybko – w zasadzie już
na początku czasów szkolnych (już wtedy pochłaniał książkę za książką), kiedy
napisał swoje pierwsze opowiadanie. Jako dorastający chłopiec swoje teksty rozsyłał
do różnych czasopism i wcale nie zrażał się ich odmową publikacji lub
zwyczajnie – brakiem odpowiedzi. Pisał jak natchniony dalej.
Gdy obowiązek uczęszczania do
szkoły już się skończył, a mały Steve stał się pełnoletnim Stephenem, wcale nie
zrezygnował z edukacji. Wszak to ona pomogła mu w oszlifowaniu talentu, który
odziedziczył w genach (po ojcu, który… również rozsyłał swoje teksty do
czasopism). King rozpoczął studia na Uniwersytecie Maine w 1966 roku, a już dwa
lata później poznał swoją obecną żonę, Tabithę, z którą ma trójkę dzieci: córkę
Noami Rachel oraz dwóch synów, Josepha Hillstorma i Owena.
Poślubiłem ją dla ciała. Choć nie, tak naprawdę poślubiłem ją dla jej maszyny do pisania[1].
Tak pewnego razu powiedział King.
Ja dodałabym do tego jeszcze, że poślubił Tabithę, by jego ziemski anioł stróż
ciągle nad nim czuwał. Gdyby nie ona, jej stanowczość i ostatecznie twardy
warunek, który mu postawiła (czyli: albo ona i dzieci albo nałogi), to Mistrza
zwyczajnie mogłoby już nie być na ziemskim padole. Osobiście jestem pełna
uznania dla niej – nie wiem, czy będąc na jej miejscu zniosłabym tyle lat życia
u boku alkoholika i – nie bójmy się powiedzieć wprost – ćpuna. Między innymi
także to potwierdza fakt, że są parą dobraną idealnie, a to, co ich łączy, to –
banalnie mówiąc – ta prawdziwa miłość.
Nałogi – to niejedyne zagrożenie
życia, które spotkało Stephena. Jak większość wytrawnych fanów jego twórczości
wie, w 1999 roku King został potrącony przez samochód. Tylko łut szczęścia
sprawił, że nie zginął wtedy na miejscu, a „jedynie” odniósł kilka poważnych
obrażeń, z których leczył się przez długi czas i przez które wpadł w kolejny
nałóg. Nadszedł taki czas w rekonwalescencji pisarza, że zaczął zwyczajnie
symulować ból, by tylko móc zażyć kolejną dawkę leków.
Na szczęście i z tym nałogiem wygrał.
Został mu jednak jeden, który nie daje mu spokoju po dziś dzień. Chodzi oczywiście
o pisanie – choroba nie do pokonania w jego życiu. Ciągłe „pisarskie
rozwolnienie”, jak mówi sam Mistrz. Coś, co najpewniej (tuż obok Tabithy i
dzieci) ratuje mu życie każdego dnia. Bo King – to człowiek pełen lęków (jego
fobiami można by obdzielić kilka osób), z obecnymi często w jego życiu myślami
samobójczymi. I gdyby nie świat literatury, w którym na bieżąco rozprawia się z
tym, co go przeraża, gdzie ukatrupia potwory ze swojej własnej szafy, to
najpewniej już dawno przed jego nazwiskiem można by dodawać skrót „Ś.P.”
Kiedyś, na jednej z konferencji
prasowych King powiedział, że wszystko go przeraża. I na tym właśnie zbudował
swoje życie, swoje dzieła i markę, jaką samą w sobie się stał. I co pozostaje
jego fanom? Chyba tylko życzyć mu wszystkiego przerażającego, bo dzień, w
którym King przestanie się bać, najpewniej będzie ostatnim, w którym zechce coś
napisać – tak mniemam.
Na koniec jeszcze słów kilka o
samej biografii. Zagorzałych fanów Mistrza na pewno interesuje, czy po tej
lekturze wyniosą jakieś nowe o nim informacje. Otóż nie. Nie nastawiajcie się
na zalew nowych newsów z życia Kinga – jeśli traficie na coś, o czym jeszcze
nie słyszeliście czy nie czytaliście, to z pewnością będzie to jakiś drobny
epizod czy anegdotka z jego życia. Są też mniejsze lub większe rozbieżności „w
zeznaniach”, bowiem okoliczności powstania Bastionu
są nieco inne wg słów samego Kinga a inne u Rogak. Rage, który miał być rzekomą inspiracją dla Michaela Carneala
(który zastrzelił trzech uczniów w liceum Heath w West Paducah), według znanych
mi informacji zostało znalezione w jego pokoju, z kolei według Rogak – w
szkolnej szafce. Jednak wyjątkowo czepliwym chyba nie należy być odnośnie tej
biografii – w końcu brak jej autoryzacji. Ogólnie czyta się ją bardzo dobrze i
szybko, Rogak całkiem zgrabnie zebrała i połączyła w całość różne teksty dotyczące
Kinga (choć nie zawsze w sposób idealnie spójny).
Książka będzie całkiem dobrym
wyborem dla osób zainteresowanych życiem jak i fenomenem Stephena Kinga, z tym
że bardziej dla tych, którzy historii jego życia w małym palcu jeszcze nie
mają. Fani Kinga niczego nowego tu nie znajdą, może nawet będą nieco
rozczarowani małą liczbą zdjęć (tak jak ja sama), ale dla przysłowiowego sportu
przeczytać twór Lisy Rogak jak najbardziej mogą.
Ocena: 4/6
[1] L. Rogak, Życie i czasy
Stephena Kinga, Albatros Andrzej Kuryłowicz, Warszawa 2014, s. 101.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Albatros Andrzej Kuryłowicz.
Wyzwania: Czytam literaturę amerykańską.
Stosunkowo niedawno rozpoczęłam przygodę z autorem, ale to właśnie dlatego bardzo chciałabym przeczytać tę pozycję. Być może dowiedziałabym się czegoś nowego, choć czytałam wiele o Kingu - to myślę, że jeszcze wiele przede mną. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńJeśli dopiero zaczynasz to na pewno jeszcze wiele przed Tobą i ta książka będzie dla Ciebie cenna. :)
UsuńDla sportu i nie tylko przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
UsuńDopiero poznaję twórczość Kinga, dlatego fajnie by było poczytać nie tylko "jego", ale "o nim" :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie nawet. :)
UsuńNie mogłabym sobie odmówić tej książki;) must have!
OdpowiedzUsuńSłuszna postawa. :)
UsuńZnam twórczość Kinga (no dobra, część), ale jakoś jego życiem prywatnym nigdy się nie interesowałam. A tu proszę, interesująca postać.
OdpowiedzUsuńNawet bardzo interesująca. :)
UsuńBo jeśli chodzi o to uzależnienie (od leków) to było - można powiedzieć - małym pikusiem w porównaniu z uzależnieniem od alkoholu czy koki. Czy ta jest niewiarygodna? Absolutnie nie. Na pewno nie jest idealna, ale nie mogę powiedzieć, by była niewiarygodna.
OdpowiedzUsuńTaką biografię Kinga chętnie bym przygarnęła. ;))
OdpowiedzUsuńPoluj więc...
UsuńJak dla mnie publikacja brzmi genialnie! Jako wielka fanką tego autora koniecznie musze przeczytać tą pozycje. Dopisuje do listy "musze przeczytac".
OdpowiedzUsuńŚmiało!
UsuńCzuję, że ta biografia by mnie zainteresowała, chętnie poznałabym mroczne ciekawostki na temat autora, bo niewiele wiem o życiu prywatnym Kinga :)
OdpowiedzUsuńTa książka pomoże Ci w uzupełnieniu tych braków.
UsuńJuż pierwszy akapit Twojej recenzji wprawił mnie w osłupienie... Bardzo chciałabym przeczytać tą książkę :)
OdpowiedzUsuńOby wpadła Ci w ręce. :)
UsuńAż wstyd się przyznać, że przeczytałam tylko jedną książkę Kinga, i to jeszcze nie w całości. Ale teraz mam zamiar się "wziąć". Teraz już chyba do nich dorosłam, bo jednak są na wysokim poziomie. Za biografię zabiorę się za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mz. Hyde
Którą przeczytałaś nie w całości? :)
UsuńW sumie niewiele wiem o Kingu, więc myślę, że byłabym usatysfakcjonowana lekturą. Choć wolę te publikacje, które zawierają dużo zdjęć. Mam wtedy większą frajdę czytania. ;)
OdpowiedzUsuńTu jest ich raptem kilka, ale i tak warto się z tą biografią zapoznać. :)
UsuńOoo! Szkoda trochę, że nie ma żadnych nowinek...
OdpowiedzUsuńDla mnie czy dla Ciebie ich tu nie ma, ale dla nieznających zbyt dobrze Kinga... :)
UsuńO Kingu chetnie poczytam. Lubię wywiady z nim, więc moze byc ciekawie.
OdpowiedzUsuńTo biografia, nie wywiad, ale myślę, że Ci się spodoba. :)
UsuńJeśli chodzi o okołobiograficzne książki - to fantastycznie czytało mi się ,,Pamiętnik rzemieślnika", a autobiograficzne wtrącenia bardzo mnie zainteresowały. Jako że mam ,,kingoskrzywienie" :) i w sumie jak na fankę, to mało o nim wiem - na pewno się w książkę pani Rogak zaopatrzę.
OdpowiedzUsuńPięknie! :)
UsuńOsobiście nie przepadam za Kingiem, wolę innych pisarzy grozy, a ostatnio zafascynowałam się Cobenem :)
OdpowiedzUsuńWiem, pamiętam. :) A Coben też dobry, choć wg mnie dużo bardziej popowy od Kinga. :)
UsuńDla sportu mówisz...chyba jednak odpuszczę. Raczej niczego nowego się nie dowiem, kupować nie będę a wątpię, żeby moja biblioteka się skusiła;p
OdpowiedzUsuńNic na siłę. :)
UsuńA ja z chęcią przeczytam tę publikację. Kinga mi nigdy za wiele.
OdpowiedzUsuńPiękne podejście do sprawy. :)
Usuń"Zycie i czasy..." - to brzmi trochę tak, jakby King był postacią z zamierzchłej przeszłości;)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam. ;)
UsuńRewelacji o życiu Kinga to tu nie było, ale i tak czytało się dobrze. Lubię czytać o pisarzach.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
tommy z Samotni
Prawda, czytało się dobrze. :)
UsuńA ja w sumie o prywatnym życiu Kinga wiem mało, więc z chęcią się zapoznam z tą pozycją ;)
OdpowiedzUsuńŚmiało, moja droga. :)
UsuńDo fanów tegoż autora się nie zaliczam, ale po książkę z chęcią sięgnę. Lubię czytać biografie.
OdpowiedzUsuńO, to książka dla Ciebie. :)
UsuńO Kingu wiem już wiele, a skoro piszesz, że fani się niewiele dowiedzą to nie wiem czy jest sens abym się do niej w przyszłości przymierzyła :)) Niemniej jeśli zaistnieje taka okoliczność to sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńDla sportu warto. :)
UsuńJa w zasadzie to prawie nic nie wiem o Kingu, no może oprócz tego co od czasu do czasu przeczytam na twoim blogu, więc myślę, że znalazłabym w tej książce sporo ciekawych informacji. Chętnie kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńŚmiało! :)
UsuńOo ciekawa książka. Jak zapoznam się bardziej z książkami Kinga to przeczytam również opowieść o jego życiu :>
OdpowiedzUsuńPolecam! :)
Usuń