Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sensacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sensacja. Pokaż wszystkie posty

środa, 10 grudnia 2014

Zamknięta prawda - Bartłomiej Basiura





wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 10 marca 2014
ISBN: 9788379421077
liczba stron: 534


Jakiś czas temu na którymś z blogów natknęłam się na komentarz, w którym autorka stwierdzała, że nie czytuje książek polskich autorów, bo te są zwyczajnie słabe, a polscy pisarze nie mają zbyt dobrze rozwiniętej wyobraźni, by się tworzeniem powieści należycie zajmować. Kto czytuje książki polskich autorów, ten na pewno teraz kręci głową z dezaprobatą, myśląc, że nie ma w tym prawdy. I faktycznie tak jest. Tych, którzy świetnie radzą sobie na literackim poletku, jest wielu i na pewno nie da się im odmówić wysoko rozwiniętej wyobraźni. Sprawa ma się gorzej, gdy ta zaczyna któregoś z nich ponosić, co nie najlepiej odbija się na dziele, który stworzył. Mimo że autor stworzył całkiem intrygującą fabułę, której zawrotnego tempa akcji naprawdę odmówić się nie da, takie właśnie odczucie wyniosłam z lektury pt. Zamknięta prawda, który wyszedł spod pióra Bartłomieja Basiury.

Historia rozpoczyna się motywem zagadkowej śmierci policjantki. Poznanie okoliczności jej zgonu staje się dla policji niekwestionowanym priorytetem, dlatego do ich zbadania zostaje zatrudniony jedyny w swoim rodzaju specjalista – ekspert od mowy ciała, Michał Drobik. Sprawa z dnia na dzień staje się coraz bardziej zagmatwana i trudna do rozwikłania, dlatego dobrze dzieje się, że dziełem przypadku Drobik zyskuje pomocnika – poznaną na strzelnicy Justynę, kobietę chorą na raka. Ich wspólne śledztwo skrzyżuje swe drogi z tą, którą podąża dobrze znany policji były żołnierz, uczestniczący niegdyś w misji w Afganistanie, Uczeń Carpzova.

Jakbym miała jednym zdaniem opisać wrażenia wyniesione z tej lektury, to powiedziałabym: Panie! To, co tu się dzieje, w głowie się nie mieści! Bo dzieje się naprawdę dużo i to zasadniczo powinno być (i dla wielu czytelników bez wątpienia będzie) największym plusem powieści Basiury. Tylko że autor, według mnie, odrobinę się zapędził, popuszczając wodze swojej fantazji i stworzył fabułę rodem z amerykańskich filmów akcji (której nie powstydziłby się sam Steven Seagal). Osadzona, powiedzmy, w USA wyglądałaby o niebo bardziej realistycznie, niż rozgrywając się m.in. w Katowicach, Krakowie, a nawet pod Kielcami. Zdobycie w sposób legalny broni w naszym kraju nie jest łatwą sztuką, za to bohaterzy Zamkniętej prawdy nie mają z tym problemu. Znajdzie się tu też miejsce na pościg drogą lotniczą i dla córki byłego premiera, która podkłada ogień w jednym z najważniejszych dla społeczeństwa miejsc. Są też strzelaniny, mordobicia, dużo krwi… I wszystko byłoby OK, gdyby cały ten majdan przenieść na arenę amerykańską – byłoby po stokroć naturalniej.

Bohaterowie? Równie „realistyczni”, co sama fabuła. Chora na raka, która w zasadzie już umiera, ale bez problemu ładuje się w całą tę kabałę, bo brakuje jej w życiu wrażeń. Wielce wykwalifikowany specjalista od mowy ciała, który bronią posługuje się jak fajtłapa rodem z Akademii policyjnej i który jest na tyle nierozgarnięty, że w kawiarence zamawia dla siebie…herbatkę redukującą cellulit. Na dobrą sprawę taka kreacja bohaterów jest plusem, bo przynajmniej jest się z kogo pośmiać.

Strona techniczna powieści też nie świeci przykładem, bo zdarzają się większe lub mniejsze wpadki korektorskie typu „tylkopo to”, ale nie rażą one w oczy na tyle, by zabierały chęć dalszego poznawania losów bohaterów. Raziła mnie za to dziwna maniera autora związana z przedstawianiem niemal każdej postaci z imienia i nazwiska – o ile w przypadku tych liczących się dla fabuły bohaterów to nie dziwi, o tyle w przypadku postaci epizodycznych już nieco irytuje. Przez chwilę bałam się, że jeśli autor zdecyduje się na wprowadzenie do fabuły jakiegoś zwierzęcia, to i ono zostanie mi przedstawione z imienia i nazwiska, ale na szczęście nic takiego się nie stało.

Reasumując, nie mogę powiedzieć, bym była Zamkniętą prawdą zachwycona, mogłoby być lepiej, co jednak nie zmienia faktu, że panu Bartłomiejowi Basiurze nie da się odmówić polotu i wyobraźni – wystarczyłoby ją nieco powściągnąć albo lepiej – dostosować do realiów związanych z miejscem akcji.

Fani zawrotnego tempa akcji, barwnych postaci jak i miksów gatunkowych (bowiem tytuł Basiury – to mieszanka sensacji, kryminału i thrillera z wątkiem romantycznym) powinni być zadowoleni z wyboru tej właśnie książki.

Ocena: 3/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Wyzwania: Polacy nie gęsi.