środa, 27 sierpnia 2014

Seksturysta - Adam Ambler


Ze względu na tematykę tekst skierowany jest do osób pełnoletnich.




wydawnictwo: self-publishing
data wydania: 2014
liczba stron: 242


Pamiętam, jak kilka lat temu do słowników naszego społeczeństwa media wprowadziły pojęcie seksturystyki. W moim otoczeniu pojęcie to kojarzono głównie z bogatymi paniami, które, chcąc przeżyć przygodę swego życia i nieźle się zabawić, wyjeżdżały do dalekich, skąpanych w słońcu krajów, gdzie nikt ich nie znał i gdzie mogły zrobić to, na co zawsze miały ochotę – przeżyć upojny romans (jeśli nie kilka) z przystojnym tubylcem. Później pojęcie to rozszerzyło swoje znaczenie o zdecydowanie bardziej negatywne konotacje, bowiem seksturystyka zaczęła kojarzyć się z bogaczami korzystającymi z usług nieletnich prostytutek w krajach, w których seks można kupić za grosze. I tak już zostało do dziś. Pojęcie to nie nabrało ani trochę pozytywniejszego wymiaru, o czym wie autor książki pt. Seksturysta – Adam Ambler. Dlatego też za jej pomocą usiłuje on przekonać czytelnika, że zjawisko to wcale nie musi być złem samym w sobie, o ile z powodu udziału w nim nie łamie się prawa. Ba! Wskazuje nawet (choć może niedosłownie), że seksturyści pomagają biedniejszym krajom, bo w końcu zostawiają w nich dużo pieniędzy i to nie tylko w portfelach pań z wiadomej branży czy ich opiekunów, ale także w hotelach, restauracjach czy taksówkach…

Adam, bohater niniejszej książki, jest dobrze zarabiającym handlowcem. Podróże po świecie w celach biznesowych (w tym przypadku mowa o krajach indonezyjskich) – to jego chleb powszedni. Jednak wiadomo, że nie samą pracą człowiek żyje – trzeba się też zrelaksować, odpocząć i dać upust swojemu popędowi seksualnemu. Pod płaszczykiem zaspakajania tejże potrzeby kryje się również, jak mniemam, mniej lub bardziej świadome pragnienie połechtania swojego samczego ego. Seks z wieloma kobietami jednej nocy, w trakcie której każda z nich zostaje w pełni zaspokojona (niektóre nawet kilkakrotnie podczas jednego aktu), siłą rzeczy musi dodawać 100 punktów do wysokiego mniemania o samym sobie naszego narratora. Nie zapominajmy również, że kobiety, z którymi sypia, są tymi, którym za seks się płaci – to nie one mają otrzymać erotyczne spełnienie, a klient, zatem o kolejne kilka punktów wzrasta samoocena naszego hojnego rozdawcy orgazmów. Absolutnym przypieczętowaniem i tak już doskonałych umiejętności łóżkowych naszego seksturysty są jego wytrzymałość i długodystansowość. Podczas lektury miałam wrażenie, że śledzę przygody seks maszyny a nie zwykłego człowieka – Adam może na zawołanie, Adam może godzinami, Adam jest niekwestionowanym mistrzem w powstrzymywaniu wytrysku… Aj, zapomniałabym! Adam jest też hojnie obdarzony przez naturę, dlatego wszystkie kobiety goszczące w jego pokoju hotelowym już na sam widok jego atrybutu męskości zaczynają ślinić się i bez wątpienia z marszu robiłyby się wilgotne, gdyby nie to, że indonezyjskie kobiety takich właściwości na ogół nie mają (choć oczywiście Adamowi trafia się ten rzadki okaz będący wyjątkiem…).

Jak robił to Adam? Na wiele różnych sposobów. Był seks klasyczny, były trójkąty i inne wielokąty, była akrobatka i jej „helikopter” (jedno z najwymyślniejszych doświadczeń erotycznych narratora)… Był seks oralny, seks wprawny i nieporadny… Słowem, niemal wszystko, czego można sobie w łóżku zamarzyć oprócz perwersji i tego, co prawnie zakazane. Na szczęście na zawartość tytułu składają się nie tylko opisy łóżkowych ekscesów. Mamy tu osobiste przemyślenia autora czy też jego… porady. Może lepiej nazwać je wskazówkami. Wiecie, dlaczego Europejki oraz Latynoski są lepsze w pozycji „na jeźdźca”? Nie? Adam Ambler Wam to wyjaśni! Wiecie, jaki jest podstawowy błąd wielu mężczyzn po zakończeniu aktu seksualnego? Nie? Autor palcem Wam go wskaże jak i prawidłową drogę postępowania. A może ciekawi Was, jak wiele odniesień do współżycia seksualnego zawiera Biblia? Po przeczytaniu Seksturysty będziecie zaskoczeni, że jest ich tak wiele.

Przyznam szczerze, że niektóre wywody autora naprawdę do mnie trafiły i sprawiły, że patrzyłam na niego zdecydowanie łaskawszym okiem niż na początku lektury. Między innymi poruszył wątek, który w moich rozmyślaniach jest obecny od dawna. Chodzi o postrzeganie przez społeczeństwo mężczyzn i kobiet, którzy nie stronią od seksu oraz mają za sobą wielu łóżkowych partnerów. Wiadomo, że tacy mężczyźni nie budzą w Polsce takiego zgorszenia jak kobiety, które do tego otwarcie przyznają się. Panie, które uprawiają seks z wieloma partnerami na przełomie swojego życia i traktują go jako coś normalnego są u nas napiętnowane i z reguły określane konkretnymi słowami o negatywnym wydźwięku: „puszczalska”, „pani lekkich obyczajów” (oczywiście na ogół padają zdecydowanie bardziej wulgarne określenia) itd. Autor, jak niewielu innych ludzi, dostrzegł niesprawiedliwość w tej materii i przyznał, że nie jest to ani fair, ani właściwe, za co naprawdę zyskał w moich oczach.

Stracił za to za coś innego. Mianowicie za swój język. Wiadomo, że niewielu mężczyzn, opisując akt seksualny, posługuje się kwiecistym i romantycznym językiem. Większość panów używa do tego celu raczej słów dosadnych i nierzadko wulgarnych. Podobnie czyni Ambler, jednak zamiennie z różnorakimi eufemizmami dotyczącymi stosunku seksualnego czy narządów płciowych, typowo męskie podejście do nazewnictwa męskich organów rozrodczych wymieniając na nazwy typu „czułek”, „zaganiacz” czy „pistolet”. Ile zabawy i radości dały mi tego typu określenia, wiem tylko ja… Nie uważam tego za pomysł trafiony. Z dwojga złego wolałabym już, by autor od początku do końca obstawał przy wulgarniejszej formie, co wyglądałoby zdecydowanie bardziej realistycznie, a tak częściej było śmiesznie i zabawnie niż intrygująco czy podniecająco.

Na szczęście nie tylko na erotyce opiera się opowieść Amblera. Jej największym atutem są opisy życia codziennego w Indonezji i jej poszczególnych miastach, tego, co tam jest codziennością (jak na przykład wszędobylskie łapówkarstwo czy oszustwa, których ofiarą może paść niemal każdy turysta). Opowiada też o sytuacji ekonomicznej a nawet historii miejsc, które odwiedza. I to w tej książce jest najlepsze, najciekawsze i ta obroniłaby się najlepiej wówczas, gdyby zawierała tylko te elementy, wyłączając seksualne przygody Adama.

Ostatecznie Seksturysta wypada w moich oczach – o dziwo – całkiem dobrze. Nie jest tym, czego się po tym tytule spodziewałam (czyli opisem niekończącej się kopulacji) – ma w sobie coś więcej. Z tego powodu zdecydowanie warto zaznajomić się z tą powieścią. A seks tu zawarty? To tak naprawdę rzecz gustu i podejścia do tematu. Mnie nie ujął, ale może kogoś z Was będzie elektryzował. Sprawdźcie sami.

Ocena: 3.5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję jej Autorowi.

48 komentarzy:

  1. Nareszcie doczekałam się twojej recenzji!! Wprawdzie mnie się bardziej podobała, ale i tak widzę, że jak na twoje ''gusta'' odebrałaś tę książkę całkiem przyzwoicie.
    Co do samego bohatera, też na początku nieco się dziwiłam jego długo dystansowym seksem, ale poczytałam i popytałam tu i ówdzie i wiem, że tacy mężczyźni rzeczywiście istnieją. Zresztą znam jednego, który gotowy jest zawsze i wszędzie :)))
    Odnośnie kwiecistego języka stosowanego podczas opisów aktu seksualnego i narządów płciowych, mnie się podobały takie synonimy. Są rewelacyjne hi hi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie jednak bardziej bawiły te nazwy... ;) Ale co kto lubi. ;) Znasz takiego pana? Podrzuć koleżance blogerce numer telefonu. ;) Żartuję oczywiście, bo domyślam się o kim piszesz. :))

      Usuń
    2. ja właśnie ją zaczynam i cieszę się, ze Ewcia widzi w niej pozytywy...mam nadzieje, że ja tez je znajdę, choć osobiście juz od początku bohater wydaje mi się zbyt próżny....

      Usuń
    3. Marta, miałam identyczne odczucia do samego końca, ale jednak pozytywne cechy też w nim znalazłam. :)

      Usuń
    4. Ano znam takiego pana, ale jego numeru telefonu nie dam, bo ja bym była na tym stratna :)

      Usuń
    5. Wszystko rozumiem. Na Twoim miejscu też bym się z nikim nim nie podzieliła. :)

      Usuń
    6. <3 ciężko się dzielić tym co dobre! Ale tak jestem na początku, więc poczekam i zobaczę co z tego wyjdzie! Poza tym lubię takie "zdrobnienia" czy "określenia" w żartach pomiędzy parą, ale podobnie jak Ciebie Ewcia rozśmieszają mnie gdy facet najpierw mówi o seksie całonocnym w jakimś wulgarnym wydźwięku, a następnie używa sformułowań typu mój pyton;P ale zobaczymy...jestem pełna nadziei;) i pozytywnie nastawiona;)

      Usuń
  2. czytałam ostatnio książkę publikowaną przez autora na własną rękę i... wystarczy, żeby mnie to zniechęciło xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, niektóre z nich czyta się całkiem dobrze jednak. Nie wszystkie są tragicznie złe. ;)

      Usuń
  3. Ewuś, zrobiło się u Ciebie ostatnio seksownie;) W tym roku nie, ale dwa lata temu miałam na wczasach seksturystkę. Dla wszystkich wczasowiczów gorący temat do plotkowania;) Seksturystyka w Indonezji, jakże to brzmi...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seksowanie? Haha, to tylko chwilowa tendencja, na pewno nie stała także spokojnie. ;)

      Usuń
  4. Mam mieszane uczucia co do lektury po przeczytaniu Twojego tekstu, ale przyznaję, że temat bardzo ciekawy i mało kto jednak go porusza, bynajmniej w książkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I choćby dlatego jednak warto z książką się zapoznać. Tak uważam.

      Usuń
  5. Jeśli tylko będę miała okazję, chętnie przeczytam tę powieść i zweryfikuję opinię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby co daj znać jak lektura wypadła w Twoich oczach.

      Usuń
  6. Ten tytuł mnie przyciągną :) Musi być ciekawa :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Obym i ja dostrzegła w niej pozytywy! Ale już widzę, że tez się będą podśmiewała czytając to nazewnictwo ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tam jestem zaciekawiona tym tytułem, bo chętnie coś czasami poczytam o seksie, a jak jest już możliwość z męskiej perspektywy - to tym bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mimo średniej oceny też chętnie kiedyś tę książkę przeczytam. Nazewnictwo męskich organów faktycznie bardzo zabawne.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyli można się też pośmiać? To może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytam na ogół takich książek, ale na tę z chęcią bym się skusiła :) W sumie masz rację, że takie określenia mogą bawić. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Już sam tytuł przykuł mą uwagę...

    OdpowiedzUsuń
  13. hahaha rozwaliłaś mnie totalnie dwa razy:
    -"Adam może godzinami"
    -oraz tym "zaganiaczem".
    Choć licho się ta książka przedstawia, to i tak chętnie bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  14. Przyznam, że tym razem wzięłaś na warsztat odważną lekturę i bardzo dobrze! Być może są wśród nas czytelnicy żywo zainteresowani taką tematyką, a zbyt wielu recenzji w sieci nie znajdą. :) Mimo tak interesującej historii Adama, chyba jeszcze nie jestem gotowa zmierzyć się z tą książką. ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, odważną i totalnie nie w moim typie, ale...czasem i tak trzeba. :)

      Usuń
  15. Coraz częściej i w naszej literaturze pojawia sie sex ale jak poza tym jest akcja dobra to może być to fajne doznanie - a może zabawne ;)
    Nie wiem czy mi się trafi ta pozycja ale kto wie ...może

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seksu w naszej literaturze jest wręcz bardzo dużo i to od dawna. :) Tylko ludzie rzadziej po tego typu książkę sięgali.

      Usuń
  16. Nie czytam takich książek, więc tym razem się nie skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja mam ją dopiero w planach. O dziwo mnie nie seks interesuje ale właśnie to drugie dno, historia. Wiem, że opinie są różne ale one tym bardziej podsycają moją ciekawość. I myślę, że już niebawem w końcu sama się przekonam jak wypadnie książka w moich oczach:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Trzeba przyznać że w dobie takich książek jak Grey, to Seksturysta jest bardzo oryginalną i dopracowaną lekturą. Mimo podtekstów (a właściwie tu nie ma niejednoznaczności") to książka pokazuje dość głęboki i ciekawy profil samego głównego bohatera. Ogólnie książka na duży plus. Zapraszamy do naszej recenzji "Seksturysty":
    http://moznaprzeczytac.pl/seksturysta-adam-ambler/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w porównaniu z Greyem, "Seksturysta" wypada bardzo dobrze. :)

      Usuń

SPAM, reklamy, wulgaryzmy oraz komentarze niezwiązane z tematyką wpisu bezwzględnie usuwam.