tłumaczenie: Milena Skoczko
tytuł oryginału: Jakthundene
wydawnictwo: Smak Słowa
data wydania: 4 maja 2015
ISBN: 9788364846151
liczba stron: 388
Gdy natrafią na trop tego, czego
szukają, nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Ni głód, ni zmęczenie, ni
czyhające na nich niebezpieczeństwo. Gdy już obiorą właściwą drogę, która
wskaże im choćby najmniejszy ślad tego, co odnaleźć muszą, nic nie zatrzyma ich
szaleńczego pędu, dopóki nie znajdą wroga i nie wymierzą należącej się mu kary.
To policjanci – niczym sfora psów gnająca za czworonożnym nieprzyjacielem i
rozszarpująca mu gardło, gdy ten tylko wpadnie w ich łapy, niczym psy gończe,
nieodpuszczające, póki nie dopną swego…
Może nie wszyscy policjanci, może
nie wszyscy rodem z Polski, ale ci z nowej powieści Jørna Liera Horsta pt. Psy gończe zdecydowanie tak. Szczególnie
tyczy się to starego policyjnego wyjadacza, Williama Wistinga, który nigdy nie
odpuszcza, nawet gdy sam jest w opałach, które zafundowała mu mroczna sprawa
sprzed lat. Skomplikowane tory, którymi biegło tamto śledztwo, sprawiło, że
obecnie Wisting jest posądzany o fabrykowanie dowodów. Fakt, to mocny zarzut,
który na dobrą sprawę może zakończyć jego karierę w policji, jednak William
zrobi wszystko, by do tego nie dopuścić. Pomoże mu w tym jego córka
dziennikarka – Line. Jednak życie tych dwojga lubi kłaść im kłody pod nogi, a
jakby jeszcze problemów było mało, okolicą wstrząsa wieść o zaginięciu młodej
dziewczyny. Szybko okazuje się, że sprawa jest łudząco podobna do tej, z którą Wisting
mierzył się przed laty. Czyżby to ten sam sprawca? A może jego naśladowca?
Jedyne, co jest pewne, to to, że właśnie rozpoczął się wyścig z czasem, w którym
stawką jest życie zaginionej oraz reputacja i kariera policjanta.
Przyznam szczerze, że Horst tym
razem zaskoczył mnie drogą, którą wybrał przy tworzeniu swojej nowej powieści.
Nie spodziewałam się, że na pierwszy plan wysunie się tu zarówno dochodzenie w
sprawie fabrykowania dowodów przez policjanta, jak i on sam jako kluczowa
postać powieści. Nie jest nim zaginiona, zaś motyw związany z mordercą wydaje
się tu być dodany na doczepkę. I co z takiego zabiegu wyniknęło? Ano tyle, że
zabrakło w niej mrocznego, owianego tajemnicą klimatu, a żmudnego śledztwa mamy
w nadmiarze.
Przypomnę, że w poprzedniej
powieści autora (Jaskiniowiec)
element grozy i tajemnicy był wyczuwalny już od samego początku, co też
przekonało mnie do jego stylu. Miałam dużą nadzieję, że i tym razem pisarz
zdecyduje się na podobny zabieg – na próżno. Choć powieść jest poprawnie
zbudowana i od strony technicznej nie można jej niczego zarzucić, to jednak stanowczo
za mało, by miała zyskać miano kultowej.
Na plus powieści przemawia skrupulatność
autora, dokładność w opisywaniu całego śledztwa, analiza dokumentacji sprawy
włącznie z rysem osobowościowym domniemanego sprawcy. Szkoda tylko, że dla
wzmocnienia emocji Horst nie zdecydował się na wprowadzenie większej ilości
scen z podejrzanym – niewątpliwie dodałoby to Psom gończym dreszczyku emocji, który co prawda w książce
występuje, ale tylko sporadycznie.
Zatem: czy definitywnie odradzam
wam nową powieść tego norweskiego pisarza? Nie, bo warto też poznać jego styl
od nieco innej strony – według mnie tej słabszej, ale nie na tyle, by nie było
warto poświęcić mu czasu. Nie spodziewajcie się jednak powtórki z Jaskiniowca, bo to nie ten klimat. Psy gończe to dobre kryminalne czytadło
w sam raz na wiosenne wieczory.
Ocena: 4/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuje wydawnictwu Smak Słowa.
Chciałabym w końcu go poznać :)
OdpowiedzUsuńTo śmiało, ale zacznij od "Jaskiniowca". :)
UsuńTaki jest plan ;) Mam obiecanego od koleżanki więc czekam cierpliwie :)
UsuńSuper. :)
UsuńJestem bardzo ciekawa twórczości tego Autora :)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak wyżej zalecam rozpoczęcie przygody z tym autorem od "Jaskiniowca". :)
UsuńTeoretycznie zamysł osadzenia policjanta w powieści jako główną postać wydaje się dobry... jednak może autor miał kiepskie dni, skoro powieści brak dreszczyka emocji i polotu. Ja nie czytam kryminałów, więc po tę pozycję nie sięgnę. Ale sam pomysł na fabułę (np. filmu) mi się podoba.
OdpowiedzUsuńOwszem, dobry, ale nie jesli akcja krąży non stop wokół śledztwa i samej postaci policjanta, a o sprawcy jest tyle co kot napłakał. :/
UsuńCzytałam kilka recenzji tej książki i raczej były pozytywne. Ciekawe, że autor daje się poznać od innej strony w książkach tej samej serii. Trzebamto będzie zbadać ;)
OdpowiedzUsuńZbadaj. Chętnie poznam Twoje wrażenia z lektury. :)
UsuńZ książką szybko się nie zapoznam ze względu na brak czasu, ale postaram się o niej pamiętać. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ja. :)
UsuńMnie się podobał zarówno "Jaskiniowiec", jak i "Psy gończe" - każda ma w sobie coś, co mnie urzekło, choć oczywiście nie są doskonałe. Ale ubolewam, że nie wydają tego cyklu od początku.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, nie rozumiem podejścia wydawnictwa do kolejności wydawania poszczególnych tomów tej serii.
UsuńNiestety nie jest to odosobniony przypadek dziwnego wydawania serii, podobnie było z trylogią Lemaitre'a. Co ciekawe, osoby na targowym stoisku wydawnictwa już same się gubiły, która to pierwsza część - co za różnica "Alex" czy "Koronkowa robota" ;)
UsuńO, proszę. Nieźle. ;)
UsuńGroza i tajemnica... W sumie to mnie zachęciłaś, ale do Jaskiniowca :)
OdpowiedzUsuńI dobrze, bo "Jaskiniowiec" na uwagę zasługuje. :)
UsuńObecnie wolę inny gatunek literacki, ale jak mi się zamarzy kryminał to pomyślę o ''Jaskiniowcu''. Bo powyższa pozycja jakoś mnie nie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńBardzo słusznie. :)
UsuńTo raczej książka nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNie namawiam. :)
UsuńDla mnie też to są dwie różne książki, ale obydwie podobały mi się na swój sposób. :)
OdpowiedzUsuńA mnie jednak bardziej "Jaskiniowiec". :)
UsuńJak dobrze wiesz, mi ta część również bardzo przypadła do gustu, chociaż faktycznie jej klimat jest nieco inny.
OdpowiedzUsuńAle i tak zastanawiam się, czy wydawanie książek w kolejności odwrotnej do ich napisania, to dobry pomysł. Zazwyczaj pierwsze dzieła nie są najlepsze, a jak już się człowiek przyzwyczai do dobrego, to potem marudzi i jest trochę rozczarowany. Ja chyba wolę obserwować, jak styl się poprawia z książki na książkę, a nie odwrotnie...
Właśnie, chyba chodzi o maksymalne zainteresowanie czytelników twórczością autora. Wiadomo, że gdy najpierw pojawią się te lepsze tytuły, to i czytelników będzie więcej, którzy później i tak przeczytają te słabsze pozycje. Niezły myk, swoją drogą. ;)
UsuńMuszę poznać tego autora, bo uwielbiam kryminały :), ale może rzeczywiście zacznę od Jaskiniowca.
OdpowiedzUsuńZalecam taką kolejność. :)
UsuńMnie się bardzo podobał moty odświeżonego śledztwa i to jak łatwo wpaść w pułapkę swoich wyobrażeń. Ta książka była nawet lepsza według mnie od "Jaskiniowca". Ale wiadomo, każdy patrzy na coś innego :)
OdpowiedzUsuńO, proszę. A w moim odczuciu było wręcz przeciwnie. :) Gusta i guściki. :)
UsuńKsiążka nie przypadła mi do gustu, więc sobie odpuszczę :]
OdpowiedzUsuńMówisz o "Jaskiniowcu"? :)
UsuńRazem z ,,Jaskiniowcem" mam w planach :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Zacne to plany. :)
UsuńJaskiniowiec nie był zły, ale nie zachęcił mnie do sięgnięcia po kolejne powieści autora!
OdpowiedzUsuńJeśli "Jaskiniowiec" Cię nie porwał to "Psy..." na pewno tego nie zrobią. :)
Usuń