tłumaczenie: Joanna Ostrowska, Grzegorz Ostrowski
tytuł oryginału: El ultimo pasajero
wydawnictwo: Muza
data wydania: 9 lipca 2014
ISBN: 9788377587195
liczba stron: 480
Jeśli
chodzi o horrory, czy to w wersji książkowej, czy filmowej, mam dwa ulubione
motywy, które nigdy mi się nie znudzą. Mogą być powtarzane z uporem maniaka w
różnych formach, a ja nadal z równie wielkim zainteresowaniem będę te historie
poznawać tak, jakbym widziała dany temat po raz pierwszy. O co chodzi? O motyw
starego domu, w którym wszystko trzeszczy, a nocami słyszy się podejrzane jęki,
oraz motyw statku widmo, który poraża swym majestatem, urzeka pięknem
zamkniętym w swym kolosalnym cielsku i przeraża w momencie, gdy okazuje się, że
przez długi czas dryfował samotnie po bezkresnych wodach oceanów bez choćby
jednej osoby na pokładzie.
Zatem bardzo ucieszyłam się na myśl, że niebawem przyjdzie mi czytać książkę, której motywem
przewodnim będzie jeden z powyższych wariantów, zwłaszcza że tematu podjął się
autor, który już raz mnie ujął swoim stylem i mistrzowsko poprowadzoną fabułą.
Chodzi tu o hiszpańskiego pisarza, mianowicie Manela Loureira, który swym
nazwiskiem sygnuje trylogię z zombie w roli głównej (no może jednak roli
drugoplanowej) pt. Apokalipsa Z, oraz jego nową powieść pt. Ostatni
pasażer. Bardzo ciekawa byłam, jak autor poradzi sobie z zupełnie innym
pomysłem, bez nieumarłych wyzierających z niemal każdej karty powieści. Cóż tym
razem zaserwował?
Początkowo
funduje nam małą podróż w czasie i przenosi do roku 1939, na chwilę przed
wybuchem drugiej wojny światowej. Wraz z załogą węglowca „Pass of Ballaster” o
mały włos zderzamy się z ogromnym statkiem wycieczkowym. Na polecenie kapitana
węglowca kilku członków załogi wchodzi na pokład olbrzyma, by sprawdzić, co się
na nim dzieje, dlaczego nieoświetlony dryfuje po oceanie, gdy wokół tyle gęstej
mgły. Na pokładzie statku wszystko zdaje się mówić, że jest on pełen ludzi –
stoły uginają się od jeszcze ciepłego jedzenia. Jednak „Valkirie” (bo tak
nazywa się statek) okazuje się zupełnie opuszczony. Nie licząc jednego
żydowskiego niemowlęcia…
Mija kilkadziesiąt lat. Wojna przyćmiła losy „Valkirie” i zdaje się, że już nikt o tym
statku nie pamięta. Nic bardziej mylnego. Gdy pojawia się możliwość jego
wykupienia, rozpoczyna się walka na duże pieniądze. Skąd to zainteresowanie?
Tego pragnie dowiedzieć się młoda dziennikarka, Kate Kilroy. Nie bez trudu
udaje się jej wejść na wyremontowany pokład „Valkirie” i wraz z załogą wyruszyć
w powtórny rejs tropem wydarzeń z przeszłości. Rejs pełen niespodzianek,
tajemniczych wypadków i przerażających wydarzeń…
Powiedzcie sami, fabuła robi wrażenie, prawda? W moim odczuciu nawet ogromne, bo z
wyświechtanego i przerobionego na milion sposobów wątku statku widmo Loureiro
wycisnął coś jeszcze i przekazał to czytelnikowi tak, by ten od książki oderwać
się zwyczajnie nie mógł. Czasy wojenne, naziści i ich nienawiść do Żydów,
samotnie dryfujący po wielkich wodach statek, ciekawska dziennikarka,
nadprzyrodzone i niszczycielskie moce – mieszanka wybuchowa? Tak, ale
pozostawiająca po wybuchu pejzaż ze sztucznych ogni z wyższej półki.
To nie tak, że Loureiro napisał powieść bez skazy, bo i bohaterowie jacyś mgliści (może
udzieliło im się co nieco z mgły, w którą otulona była „Valkirie”?) i powieść
chwilami przedłużana na siłę (gdyby miała te trzysta stron z hakiem na pewno na
złe by jej to nie wyszło, wręcz przeciwnie). Jednak całokształtu nowego tytułu
Loureira to nijak nie psuje. Autor kolejny raz mnie usatysfakcjonował i
udowodnił, że szansę, którą od losu dostał, skrzętnie wykorzystał (przypominam,
że Apokalipsa Z ukazała się początkowo tylko na blogu autora).
Kto lekturą Ostatniego pasażera będzie ukontentowany? Fani horrorów
klimatycznych (strachów sensu scricto jest tu niewiele), historii toczących się
na wielkich wodach i zamkniętych w przerażających swoim majestatem statkach, lubujący
się w akcentach historycznych. Aha! I dla zwolenników pieprznych scen też się
coś znajdzie (jestem mile zaskoczona obecnością u Loureira scen erotycznych –
dwóch, ale zawsze – jak i ich jakością). Polecam!
Ocena: 5/6
"Apokalipsa Z" bardzo mi się podobała, więc i po tę książkę mam zamiar sięgnąć. W sumie jeszcze nie czytałam niczego o takiej tematyce, więc tym bardziej jestem zaintrygowana.
OdpowiedzUsuńNiczego? A to dość popularny temat. Śmiało więc. :)
UsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOooo....ja na pewno przeczytam! Uwielbiam takie klimaty:)
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco. :)
UsuńFaktycznie - brzmi dosyć ciekawie :)
OdpowiedzUsuńJest bardzo ciekawie, a nie tylko "dosyć". :)
UsuńMam tak samo jak Ty - też uwielbiam motyw starego, nawiedzonego domu, a jeśli chodzi o statek widmo, to nie czytałam jeszcze żadnej powieści, która by poruszała ten temat. "Ostatni pasażer" bardzo mnie zaciekawił - będę musiała rozejrzeć się za tą powieścią.
OdpowiedzUsuńTo nadrabiaj braki, nadrabiaj. :)
UsuńDość orginalna fabuła i to ostatecznie zachęca mnie do tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńNa pewno świetnie podana. :)
Usuń"Ostatni pasażer" jest dobry i osobiście mam nadzieję, że pan Loureiro nie powiedział jeszcze ostatniego słowa jako pisarz :)
OdpowiedzUsuńEeee na pewno nie. Wątpię, by los kazał się takiemu talentowi zmarnować. :)
UsuńTo coś zdecydowanie dla mnie! Czasy, o których lubię czytać i na dodatek połączenia thrillera z horrorem... Zapisuję sobie tytuł :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Polecam gorąco. :)
UsuńGeneralnie nie czytam horrorów, ale ta książka ma coś w sobie, jak wynika z Twej recenzji. Dlatego jestem ZA.
OdpowiedzUsuńWiesz, jako horror książka niezbyt mocno straszy, więc tego obawiać się nie musisz. :)
UsuńJuż o książce słyszałam i mam na nią ochotę, a Ty utwierdziłaś mnie że warto - choć przyznam że trochę się boję bo to jednak horror, a ja ich nie czytam - bo się potem boję.
OdpowiedzUsuńJak pisałam wyżej, jako horror książka słabo straszy. :) Tu wygrywa jej klimat i fabuła. :)
UsuńOstatnio na nowo mam fazę na literaturę z dreszczykiem, więc chętnie poznam powyższą książkę, bo prezentuje się całkiem ciekawie.
OdpowiedzUsuńWierzę, że spodobałaby Ci się. :)
UsuńA wiesz, że to są też moje ulubione motywy? :D
OdpowiedzUsuńTo witam w klubie. :D
UsuńSzkoda tylko, że tak rzadko po nie sięgam. :D
UsuńStatek - widmo to jeden z tych motywów, które i na moją wyobraźnię działają najmocniej, chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńZatem gorąco polecam Tobie tę książkę. :)
UsuńFaktycznie coraz trudniej wymyślić coś oryginalnego w kwestii statku widmo, a tu widzę, że autorowi się udało...
OdpowiedzUsuńA udało się, udało. :)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się okładka i podoba mi się fabuła, więc nie mówię nie;)
OdpowiedzUsuńPowiedz tak. :D
Usuńtak ;DDDD
UsuńJestem ciekawa, co wymyślił "pan od zombiaków" i chociaż nie czytałam jeszcze tej słynnej trylogii to jestem przekonana, że twórczość Loureiro będzie mi się podobać. Nie pytaj skąd wiem, ale takie mam przeczucie, bo w końcu jak mogą mi nie przypaść do gustu horrory z zombiakami albo z motywem opuszczonego statku? No nie ma szans, musi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie. :) Tym bardziej, że Loureiro naprawdę potrafi pisać. :)
UsuńPolowałam na tą książkę, ale jeszcze jakoś nie udało mi się jej przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPoluj dalej. :)
UsuńCzytam właśnie i jestem gdzieś w połowie - póki co jest super :)
OdpowiedzUsuńI tak będzie do końca. :)
UsuńJakże się cieszę, że mam tę książkę. Niebawem się zabieram za jej lekturę. Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie do niej zachęciła.
OdpowiedzUsuńBędziesz zadowolona. :)
UsuńJestem pod wrażeniem pomysłowości autora. Chętnie poznam bliżej jego twórczość. ;)
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco. :)
UsuńZachęciłaś mnie, zwłaszcza ostatnim akapitem. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
UsuńFabuła jest bardzo intrygująca, dlatego dam tej książce szansę, ale nie wiem kiedy - jeszcze wygrzebuję się ze swojego stosu :)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam... :)
UsuńO, nie, nie, motyw starego domu to nie dla mnie, bo zdarza mi się nocować w domu na odludziu. Umarłabym ze strachu! Dlatego książki z domostwami czytam tylko, gdy nie zapowiada się wycieczka na odludzie :D Natomiast motyw z ostatniego pasażera jest bezpieczny. W okolicy statków nie stwierdzono ;) Mogę czytać "Ostatniego pasażera", zwłaszcza, że autora kojarzę, ale jakoś nie wpadłam dotąd na zombiaki, więc może poznam go od innej strony :D
OdpowiedzUsuńA wózek z okładki zawsze mi się mrocznie kojarzył ;)
Tytuł małymi literami, ech, Ekruda, Ekruda ;)
UsuńCiebie jakoś nie widzę przy lekturze o zombiakach... ;) Ale o statku widmo jak najbardziej. :D
UsuńSkoro polecasz...to ja nie mam wyjścia :)
OdpowiedzUsuńNo nie masz, absolutnie. ;)
UsuńNa tę książlę mam ochotę od momentu, gdy natknęłam się na nią robiąc w którymś miesiącu zestawienie najciekawszych zapowiedzi wydawniczych. Do tej pory nie udało mi się jeszcze po nią sięgnąć, ale gdy będę miała możliwość, to z pewnością nie powiem nie :)
OdpowiedzUsuńI słusznie, bo jest warta tego, by powiedzieć jej zdecydowane i stanowcze "tak". :)
UsuńPodoba mi się okładka. Chyba pasuje do treści. Zapowiada się świetna lektura.
OdpowiedzUsuńBardzo pasuje do treści - przekonaj się sama. :)
UsuńDobra, zaciekawiłaś mnie - uwielbiam horrory maści wszelakiej, byle tylko był klimacik a nie sama krew i flaki. ,,Ostatni pasażer" może mi przypaść do gustu :).
OdpowiedzUsuńTo tu właśnie jest ten klimacik, a krwi i flaków bardzo mało. :)
UsuńWydaje mi się, że widziałam tę pozycję wydaną razem z trzema innymi różnych autorów w jednym tomie, ale pewności nie mam. Intryguje mnie tutaj atmosfera powieści i napięcie :)
OdpowiedzUsuńTak? nie słyszałam, by w ten sposób ten tytuł był wydany, ale może coś przeoczyłam... :)
UsuńCzytałam, bardzo mi się spodobała :) Oceniamy tę książkę podobnie ;)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńTak myślałam, że skądś kojarzę to nazwisko, a to autor od cyklu "Apokalipsa Z" ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. :)
UsuńNa pewno skuszę się na ten tytuł, od dawna mam na niego chrapkę i w dodatku fabuła wydaje się naprawdę ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńTaka jest, wierz mi. :)
UsuńUwielbiam horrory każdego rodzaju i chetnie coś takiego sprawiłoby mi przyjemność :D
OdpowiedzUsuń