"Jeśli jutro skończy się świat..."
Media co rusz trąbią o mającym niebawem nadejść końcu świata. Co chwilę słyszy się o TEJ, magicznej dacie, która będzie początkiem końca wszystkiego. Ile takich newsów już było? Czy ktoś jest w stanie to zliczyć? Wątpię! Ale co, jeśli w końcu nadejdzie taki dzień? Może nie tyle koniec świata, co nadejście nowej epoki w miejsce starej. Możesz być tego świadkiem choćby jutro, więc niech nie dziwi Cię auto, które nie chce odpalić, choć wczoraj odebrałeś je od mechanika; telefon, który się nie włącza, mimo że przed chwilą skończyłeś go ładować. A jeśli po wyjściu z domu nadepniesz na coś o dziwnym kształcie i usłyszysz chrzęst miażdżonych kości, jednocześnie spostrzegając wokół całe morze martwych ptaków, wiedz, że TO już się zaczęło…
Choć życie Alex, siedemnastoletniej bohaterki książki Ilsy J. Bick pt. „Prochy”, miało niebawem zgasnąć z powodu ciężkiej choroby, to nie spodziewała się ona, że początek jego końca zbiegnie się z ostatnimi, być może, chwilami bytu całej ludzkości. W trakcie żmudnej i długiej wyprawy, jaką sobie zaplanowała, niebo nagle rozświetla oślepiający błysk, a ptaki padają na ziemię niczym rażone piorunem. Po chwili okazuje się, że również inne zwierzęta zachowują się dziwnie, wpadają na siebie zupełnie nic nie widząc i martwe spadają ze skarp. Wszystkie urządzenia elektroniczne przestają działać, jedynym środkiem lokomocji są własne nogi i zdaje się, że w promieniu wielu kilometrów nie ma żywego ducha prócz Alex i jej młodej towarzyszki Ellie, którą poznała zupełnie przypadkowo na chwilę przed wielkim rozbłyskiem. Szybko okazuje się, że jednak nie są same – oto w trakcie poszukiwań oznak jakiejkolwiek formy życia ich oczom ukazuje się zatrważający widok grupki dzikich ludzi oddających się kanibalistycznym praktykom. Nic więc dziwnego, że gdy na swojej drodze napotykają Toma (bardzo młodego żołnierza związanego zawodowo z Afganistanem) nie opuszcza ich początkowo skrajna podejrzliwość i brak zaufania. Okazuje się jednak, że jest on nie tylko jednym z „normalnych” ludzi, jacy pozostali przy życiu, ale także bardzo cennym towarzyszem próby okiełznania nowego, dzikiego świata…
Jak bardzo dziki jest to świat? Rozpoczynając tę lekturę, nie spodziewałam się, że aż tak. Niby opis na tyle okładki sugerował, że historia zapisana na kartach tej powieści może być okrutna, jednak z zaskoczeniem przyjęłam tak częste opisy brutalnych napadów, aktów kanibalizmu, agresji wobec zwierząt czy morderstw. Przyznam szczerze, że z lekka byłam zdziwiona grupą docelową książki, którą jest młodzież. Nie jestem przekonana, by dobrym pomysłem było karmienie młodych ludzi taką ilością agresji i taką liczbą ostrych scen; wydaje mi się, że to zbyt mocna pozycja dla młodzieży poniżej szesnastego roku życia. Niektóre wątki są opisywane z precyzją godną wyjątkowo mocnych horrorów, zatem drodzy czytelnicy, zastanówcie się przed lekturą, czy na pewno macie na to wszystko chęci i siły…
Plusy powieści? To bez wątpienia fantastycznie poprowadzona akcja, w której nie ma przestojów i nie da się nudzić, a niemal każdy rozdział jest zwieńczony suspensem, wynikiem czego z trudem można oderwać się od tego tytułu.
Ilsa J. Bick z tematu starego jak świat i przerobionego przez innych pisarzy na wszelkie możliwe sposoby stworzyła całkiem dobrą opowieść o mrocznej wizji naszej cywilizacji. Nie zabrakło w niej elementów związanych z dojrzewaniem młodego człowieka, czyli lęków, wewnętrznej walki skrajnych emocji, jak i pierwszej młodzieńczej miłości. Słowem, jest wszystko to, czym nastolatek może się zainteresować, jednak ze zbyt dużą dawką brutalnych scen, dlatego „Prochy” polecam raczej starszej młodzieży.
Ocena: 4/6
Oficjalna recenzja dla portalu lubimyczytac.pl: http://lubimyczytac.pl/profil/1636/ewa-ksiazkowka/oficjalne-recenzje/1/1286/jesli-jutro-skonczy-sie-swiat
Niby nic odkrywczego w tej książce nie ma, ale dopisuję ją na listę. Lubię czytać historie, w których bohaterowie muszą zmierzyć się ze światem jakiego nie znali wcześniej i walczyć o przetrwanie. Brutalne fragmenty mnie nie odstraszają, więc mam zamiar przeczytać :)
OdpowiedzUsuńDosiaku - dokładnie, specjalnie innowacyjnej fabuły ta książka nie ma, ale naprawdę dobrze się ją czyta. :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam ochoty na kolejną wariację dotyczącą końca świata, ech!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Isadoro - dużo tego ostatnio...:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA ja nie mam nic przeciwko. Mogłabym nawet powiedzieć, że koniec świata to dla mnie chleb powszedni ;) Walka o przetrwanie, pokonywanie przeciwności - lubię takie książki. Chętnie zapoznałabym się z tym tytułem.
OdpowiedzUsuńRincewind99 - zatem to idealna książka dla Ciebie. :) Pewnie będziesz zadowolona. :)
OdpowiedzUsuńCzytam wszystkie te makabryczne książki o Apokalipsie, końcu świata, wszelkiego rodzaju katastrofach...Zapisuję na swoją listę i zaczynam rozglądać się za nią :)
OdpowiedzUsuńAleksandro - w takim układzie to pozycja obowiązkowa dla Ciebie. :) P.S. "Prochy" są w kuferku. :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, że ostatnio bardzo dużo książek o końcu świata się pojawia ;-). Jakieś apokalipsy, wojny przyszłości... Czy to świadczy o braku optymizmu u autorów, czy o naszych czasach? Czy to nie jest "przepisany" na fabułę jakiś podświadomy zbiorowy lęk przed przyszłością? Trochę mnie to zastanawia :-).
OdpowiedzUsuńBardzo dużo teraz takich opowieści o końcu znanego nam świata i co ciekawe większość widzi go w bardzo ciemnych barwach. Wystarczy wspomnieć : Drogę ( przerażające ) Księgę ocalenia , Jestem legendą . Dlaczego nam ludziom łatwiej jest wyobrazić sobie bardziej , negatywną przyszłość niż pozytywną :)Widoczne jest to bardzo w tak popularnych postapokaliptycznych powieściach lub filmach. Nie mówię o całkowitej utopii ale choćby o jakimś ogólnoziemskim oświeceniu ? Czy ktoś zna dla odmiany takie książki ?
OdpowiedzUsuńZboczyłam nieco z tematu ale te brutalne momenty tak mnie nastroiły :)
Nie mówię ze kiedyś nie przeczytam ale na razie pasuję ;)
Pozdrawiam
lubię książki o domniemanym końcu świata, jak i wszelkie postapokaliptyczne wizje, więc z samej ciekawości sięgnęłabym i po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńFelicjo - coś w tym jest...Może pisarze widząc to wszystko co się dzieje teraz na świecie tj. Afganistan, Syrię, zamachy itd. odzwierciedlają w tym co piszą swoje lęki, obawy... Zresztą trudno się temu dziwić. sama myślę obserwując wydarzenia na świecie, że to się ostatecznie bardzo źle skończy...Uff, powiało mocnym pesymizmem... :)
OdpowiedzUsuńDalio - kontynuując to co pisałam do Felicji to pewnie, dlatego że łatwiej jest uwierzyć w pesymistyczne losy świata na podstawie tego co się teraz dzieje,a nie dzieje się zbyt dobrze patrząc na niektóre kraje...Chciałoby się wierzyć w szczęśliwy bieg losy ludzkości, ale jakoś ciężko z tym, gdy wokół wojny, zamachy, morderstwa itd. W związku z tym nie dziwi mnie natłok tego typu literatury na rynku, choć faktycznie jest to z deczka przytłaczające. :)
OdpowiedzUsuńMiłośniczko - śmiało zatem. :)
OdpowiedzUsuńJestem pewno jedna z niewielu, która o końcu świata po za apokalipsą nic nie czytała.
OdpowiedzUsuńMimo to jednak nie pociąga mnie taka literatura.
O pomyliłabym się, gdyż czytałam "Ostatni brzeg" Nevila Shute'a - powieść przedstawia ostatnie miesiące życia Australijczyków po wojnie nuklearnej.
Natanno - a widzisz, czyli jednak coś było. :) Jedna pozycja, ale jednak. :) Wychodzi na to, że mimo wszystko każdy się z tego typu literaturą kiedyś zetknął lub pewnie się zetknie i tak w przyszłości. ;)
OdpowiedzUsuńFelicja wspomniała o świadomości zbiorowej i podążę tym kierunkiem - a co gdybyśmy na przekór nieubłaganej logice afirmowali pozytywny rozwój świata ? Ja sama jestem przerażona tym do czego zdolny jest człowiek - ale jest udowodnione iż świadomość zbiorowa potrafi zdziałać cuda. I tak np. jeżeli znaczna większość ludzi widzi tylko zło i nie oczekuje nic dobrego - tak może się faktycznie stać ale moze być też dokładnie na odwrót . Byleby chociaż zachować równowagę na świecie aby ta "ciemna strona mocy " nie dominowała.
OdpowiedzUsuńHmm... zastanawiam się właśnie, czy zaliczam się do tej starszej młodzieży :)
OdpowiedzUsuńMnie ciekawi bardzo ta książka. Od razu skojarzyła mi się z filmem "Jestem legendą". Temat rzeczywiście nie jest nowatorski, ale mimo wszystko działał, działa i będzie działać na wyobraźnię.
Dalio - myśl dobra, ale czy wykonalna? Wystarczy małe nieszczęście by zburzyć czyjś spokój ducha, wiarę w ludzi i wizję optymistycznego życia. A potem by odbudować to co stracone trzeba całe mnóstwo pozytywnych i szczęśliwych zdarzeń. Choć nie mówię, że taka zbiorowa wizja pozytywnego rozwoju świata nie jest całkowicie niemożliwa, być może jest, ale na pewno trudniej byłoby to osiągnąć i trwałoby to znacznie dłużej niż w przypadku tego negatywnego.
OdpowiedzUsuńJenah - jeśli tylko masz powyżej...powiedzmy tych 16lat to się zaliczasz do starszej młodzieży, którą miałam na myśli pisząc tę recenzję. :)
OdpowiedzUsuńAaaa... to dobrze :)
OdpowiedzUsuńWięc pielęgnujmy wspólnie optymizm i sprawmy aby było lepiej, jak nie da się od razu na całym świecie to chociaż w naszych głowach :)
OdpowiedzUsuńW tym celu polecam kredo optymisty :
http://dalia-hobby.blogspot.com/2012/03/kredo-optymisty_02.html?showComment=1347444979528
Pozdrawiam z uśmiechem
Te wszystkie przepowiednie o końcu świata już mi czasami bokiem wychodzą i zastanawiam się kto to wymyśla. Ostatnio byłam świadkiem jak taka idiotyczna informacja padła w radio, a świadkiem tego było dziecko. Jego zachowanie na wieść o apokalipsie będę pamiętać przez długie lata. Mam tylko nadzieję, że ten Malec zapomni o tym szybko i nie stanie się to dla niego traumą. A jeśli chodzi o książkę, to przypomina mi się "Intruz" Stephanie Meyer. Tam obca cywilizacja opanowała Ziemię i też nie było wesoło. Książkę można przeczytać, jednak należy wziąć do niej dystans i nie traktować poważnie :-)
OdpowiedzUsuńJenah - ;)
OdpowiedzUsuńDalio - credo wyjątkowo pokrzepiające...:) Wezmę sobie je do serca. :) Pozdrawiam ciepło. :)
Agnieszko - gorzej jak ktoś naprawdę bierze sobie do serca takie wizje. :) Np. dziecko, o którym wspomniałaś. Grunt to mieć zdrowy dystans do tego typu książek. :)
Coraz więcej książek powstaje o końcu świata i różnych katastrofach. Niektóre z nich bardzo lubię a inne kompletnie mi się nie podobają ciekawa jestem jak będzie(jeśli wpadnie w moje ręce) z tą książką ;)))
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, ale jak skończą mi się propozycje do czytania to się zastanowię.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńMagdo, Kingo - śmiało. :)
OdpowiedzUsuńLilien - nic na siłę. :)
Ciekawie się zapowiada,lubię takie klimaty, a temat przedstawiony z innej perspektywy umie zaskakiwać
OdpowiedzUsuńMotyw bardzo mocno już obecny w literaturze. Tak dużo książek dotyczy końca świata, że nie wiadomo, za którą się zabrać w pierwszej kolejności:)
OdpowiedzUsuńNie potrzeba nowego tematu, aby napisać niezłą książkę z przemyślaną, mocną fabułą. A ta książka chyba właśnie taka jest, jak sama piszesz:)
OdpowiedzUsuńTaki jest świat - aj owszem. :)
OdpowiedzUsuńKasandro - heh no właśnie...:)
Danusiu - taka jest, zaręczam. :)
Lubię thrillery, więc mnie długo zachęcać nie trzeba. Myślę, że mogłaby mi się spodobać :) O ile mogę zaliczyć się jeszcze do starszej młodzieży :P
OdpowiedzUsuńMarteczko - młodzieżą się jest ponoć do 40tki, więc jak najbardziej. :D
OdpowiedzUsuńJakoś nie czuję do niej pociągu, ostatnio mam chrapkę bardziej na inny rodzaj książek :) Ale kiedyś jak się napatoczy jakaś okazja to kto wie :)
OdpowiedzUsuńOdrobinę odrzuca mnie zmożona dawka agresji zawarta w tej książce...
OdpowiedzUsuńEwuś (jeśli mogę się tak do Ciebie zwracać) chciałam się coś zapytać, później możesz usunąć ten komentarz.
OdpowiedzUsuńCzy Ty chodziłaś do V LO w Kielcach?
Paulo - jasne, rozumiem. :)
OdpowiedzUsuńKarkam - i dobrze...tyle jej wokół...Po co sobie serwować jeszcze większą dawkę w literaturze na własne życzenie?:)
Jenah - jasne, że możesz się do mnie tak zwracać pod warunkiem, że zdradzisz mi swoje imię. :) Nie, nie chodziłam do tego LO. Liceum kończyłam w innym mieście. A skąd pytanie jeśli można?:)
temat zbyt oklepany, raczej się nie skuszę
OdpowiedzUsuńZ pewnością temat mnie zaintrygował i chętnie sięgnę po tą książkę. Nie uważam, że temat jest oklepany, bo ważne jest jak ostał opisany i przede wszystkim dlaczego tak mało zastanawiamy się nad światem bez ludzi. Już zauważyłem te pandemonium w książce Bikini Wiśniewskiego. Recenzja powaliła mnie na kolana. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa bym chętne przeczytała, dawno nie czytałm nic takiego w tej tematyce. A wizja końca świata nie działa na mnie zniechęcająco.
OdpowiedzUsuńAle trafne Twoje spostrzeżnie - raczej nie dla młodzieży...
Ja mam na imię Kinga (wiele osób jednak zwraca się do mnie Kinia :)).
OdpowiedzUsuńByłam na "lubimy czytać" i tam przeczytałam Twoje imię i nazwisko. Zabrzmiało mi znajomo, więc próbuję gdzieś Cię ulokować z tym moim skojarzeniem :) Nie wiem dlaczego, pomyślałam o szkole :)
Patryku - mało kto chyba bierze pod uwagę taką możliwość, że świat faktycznie mógłby znów istnieć bez ludzi tak jak kiedyś...Dzięki i pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńBibliofilko - wiesz, mam świadomość, że nie takie rzeczy młodzież czyta/ogląda, ale...Nie chciałabym by młode osóbki karmiły się taką agresją.
OdpowiedzUsuńKingo - o to liceum pisałaś odnośnie jakich lat? Ostatnich? Czy jakiegoś odległego czasu?
O tych latach, w których ja chodziłam (1998-2002), ale nie wiem czy dla Ciebie to już nie zamierzchłe czasy... :)
OdpowiedzUsuńOj nie zamierzchłe, nie...:) Wręcz zbliżone do moich. Pytałam o lata, bo pomyślałam, że może mówisz o mojej kuzynce (która ma to samo imię i nazwisko co ja), ale jednak nie. Zatem się nie znamy, chyba. ;)
OdpowiedzUsuńNie szkodzi, mamy możliwość poznać się lepiej tutaj i to mi wystarczy :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie gniewasz się, że Cię tak wypytuję. Chciałam Ci dodać plusa do recenzji i jakoś mi się rzuciły w oczy Twoje dane... :)
ma swój klimat! muszę przeczytać
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kingo - nie, absolutnie nie. :) Sama miałam zamiar Cię podpytać o to skąd jesteś lub pochodzisz z racji Twoich wpisów promujących różne ciekawe wydarzenie w świętokrzyskim. :)
OdpowiedzUsuńAlojko - koniecznie. Pozdrawiam. :)
oj tym razem chyba odpuszczam. spadające ptaki to już dość oklepany numer, pomysł też w pewnym sensie dość znany, niby coś jeszcze intryguje ale ... to chyba za mało...
OdpowiedzUsuńAlison - jeśli o pomysł chodzi to szału nie ma, ale akcja jest poprowadzona sprawnie, więc nudzić też się nie da mimo oklepanego wątku głównego. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio trafiłam na opis tej książki i zaciekawiła mnie. Chętnie po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńQuerida - i super. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSama okładka przyciąga wzrok, a po Twojej recenzji wiem, że nieprzypadkowo. Może kiedyś się trafi sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńApokalipsa świata w literaturze - brzmi ciekawie! Lubię mroczne, brutalne powieści (choć ostatnio bardzo rzadko po nie sięgam), a Twoja recenzja niesamowicie mnie zaintrygowała. Koniecznie muszę poznać "Prochy".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Immoro - jeśli się trafi to skuś się koniecznie. :)
OdpowiedzUsuńCinnamon - nooo to pozycja idealna dla Ciebie. :) Pozdrawiam. :)
Brzmi bardzo ciekawie i na pewno sięgnę po tą powieść:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miłośniku - na zdrowie zatem. :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie mnie zbytnio do tej ksiązki
OdpowiedzUsuńNajlepsze jest, jakby patrzeć na te wszystkie daty, przeżyliśmy chyba dziesięć końców świata. C:
OdpowiedzUsuńNatasho - rozumiem.
OdpowiedzUsuńCuddly - dziesięć? Chyba więcej. ;)
Koniec świata wydaje się tematem odmienianym przez wszystkie literackie przypadki, ale i tak mam ochotę przeczytać tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńMalutka- do tego tematu jakoś zawsze ciągnie. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki o tej tematyce.;)
OdpowiedzUsuńMuszę ją przeczytać.:D
FlowerPowerxD - koniecznie. :)
OdpowiedzUsuń