Tytuł oryginału: Red / Right to life
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Format: 143x205 mm
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski, Marcin Kiszela
ISBN: 978-83-61386-19-3
"Zadać ból to rzecz ludzka, choć nieuprzejma…"
Rozpoczynając długo wyczekiwaną przeze mnie lekturę jednego z moich ulubionych pisarzy, nie spodziewałam się, że już na samym początku da mi ona tak wiele do myślenia. I nie tyle stało się to za sprawą samego autora książki, co Emily Dickinson, której słowa pozwolił sobie zacytować na pierwszych kartach:
Zadać ból to rzecz ludzka, choć nieuprzejma.
Owszem, wysoce nieuprzejmym jest przytrzaśnięcie komuś palców drzwiami. Podobnie jak potrącenie kogoś w biegu tak, by ten upadając, złamał sobie rękę. A czy ból psychiczny po stracie bliskiej osoby, będzie wyrazem nieuprzejmości ze strony tego, co z pełną premedytacją przyczynił się do straty? Tak, to będzie wyjątkowej wagi nieuprzejmość…
I niech drży ten, który zostanie poddany szybkiej, acz brutalnej lekcji dobrych manier, a jego nauczycielem będzie sam pokrzywdzony.
Avery Allan Ludlow, bohater opowieści Jacka Ketchuma pt. „Rudy”, doskonale zna wagę słów cytowanej poetki. I jak nikomu innemu, zależało mu, by nauczyć grupkę młodych ludzi, dlaczego warto mówić prawdę… Pewnego dnia Ludlow wybrał się ze swoim psem (wabiącym się Rudy) powędkować nad rzekę. Nie sądził, że będą to ostanie chwile, jakie spędzi ze swoim pupilem i że straci ostatnią nić łączącą go z nieżyjąca już żoną. Nagle jakiś młodzieniec z zimną krwią zabija Rudego strzelając do niego z broni. Chłopiec wypiera się tego czynu, ale Avery jest gotowy zrobić wszystko, by usłyszeć z ust młodocianego mordercy zwierząt prawdę oraz słowa skruchy. Nie cofnie się nawet przed wykopaniem rozkładającego się truchła psa…
Bohaterka drugiego (a zarazem ostatniego) tekstu pt. „Prawo do życia”, który znalazł się w tym minizbiorze, ma na imię Sara. Poznajemy ją w momencie, kiedy wie już, że jest w ciąży ze swoim kochankiem (który jest dla niej kimś dużo ważniejszym) i udaje się do kliniki aborcyjnej. Nie dociera jednak na miejsce i wszelki słuch po niej ginie. Greg (ojciec dziecka) szuka jej bezskutecznie, tymczasem, gdzieś daleko Sara odzyskuje świadomość orientując się jednocześnie, że znajduje się wewnątrz czegoś niewiarygodnie ciasnego o drewnianych ściankach do złudzenia przypominającego trumnę…
Tyle, jeśli chodzi o krótkie przybliżenie fabuły tych dwóch opowieści – pora na kilka słów o odczuciach… Już dawno kończąc jakąś książkę, nie miałam w sobie takiego natłoku silnych wrażeń, by nie wiedzieć nawet od czego zacząć! Ketchum zaskoczył mnie po raz kolejny i tym razem zdecydowanie bardzo pozytywnie (w przeciwieństwie do średnio udanego "Potomstwa"). W przypadku „Rudego” pierwsze, co mnie uderzyło, to wyjątkowa, jak na Ketchuma, łagodność tego opowiadania. Nie ma tu tak charakterystycznej dla tego pisarza kondensacji brutalności, makabry, agresji czy wulgaryzmów – wszystko to występuje, owszem, ale w zdecydowanie słabszym natężeniu w porównaniu do innych jego tytułów. W przypadku „Rudego” dominują emocje, które wręcz wylewają się z kart tej opowieści – poczucie niesprawiedliwości i pragnienie jej przywrócenia, bólu po utracie bliskich, złość, bezsilność, osamotnienie… Mogłabym tak wymieniać długo. „Rudy” to niesamowita historia bardzo mocno chwytająca za serce i wyjątkowo trudna dla miłośników zwierząt.
Przepełniona różnorakimi emocjami po zapoznaniu się z opowieścią o życiu Avery’ego Ludlowa, ale wyjątkowo rozluźniona po tak softowej fabule, kompletnie nie spodziewałam się tego, co po chwili następuje. Po lekturze „Prawa do życia” poczułam się tak, jakbym dostała obuchem w głowę! Tutaj Ketchum wrócił do swojego starego i dobrze znanego fanom stylu, gdzie opisywane sceny z przeżyć bohaterów przerażają dosłownością, brutalnością, przemocą i tym, co najgorsze w ludzkich instynktach. Autor w ostry sposób pozbawił Sarę człowieczeństwa, odarł ją z intymności i zafundował jej to, co dla wielu kobiet stanowiłoby najgorszy koszmar, jakiego można doświadczyć…
Tym, co według mnie łączy te dwie opowieści, jest sprawiedliwość – obie kończą się w taki sposób, w jaki wielu z nas by sobie życzyło (jakkolwiek szokująco to nie brzmi dla osób znających zakończenie). Co jeszcze je łączy? Zwierzęta. Mamy tu psa i kota, które okazują się być najlepszymi przyjaciółmi bohaterów. Bo tam, gdzie działy się dramaty i nie było pomocy z rąk innych ludzi, były zwierzęta i choć nie mogły pomóc w sposób doraźny czy pocieszyć słowem, to sama ich bliskość dodawała otuchy, a niekiedy ratowała życie.
Czy warto sięgnąć po „Rudy. Prawo dożycia” Ketchuma? Z całą pewnością tak! Nikt tak jak on nie potrafi nauczyć dobrych manier i uprzejmości, choćby to miało być okupione dużym cierpieniem i litrami utraconej krwi…
Ocena: 6/6
Oficjalna recenzja dla portalu lubimyczytac.pl: http://lubimyczytac.pl/oficjalne-recenzje-ksiazek/1334/zadac-bol-to-rzecz-ludzka-choc-nieuprzejma
Szczerze mówiąc to boję się książek tego autora ;)
OdpowiedzUsuńWiedźminko - heh...bardzo mnie to nie dziwi, bo zazwyczaj jest się czego bać. :) Jednak w przypadku pierwszego z tych dwóch tekstów nie ma mowy o strachu przez duże "S". Co innego w przypadku drugiego...W każdym bądź razie - polecam szczerze, gdybyś kiedyś się zdecydowała jednak. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, miałam okazję przeczytać kilka tytułów tego autora i za każdym razem byłam mocno zszokowana, a lektura wręcz mnie przerażała. Ketchum niewątpliwie ma w sobie to COŚ, koniecznie drukowanymi. Ja jednak na chwilę obecną nie poszukuję wrażeń, których autor dostarcza swoim czytelnikom. Brr. Kiedyś pewnie znów nadejdzie ta chwila, gdy ponownie sięgnę po jego książki..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Tetiisheri - oj tak, w pisarstwie Ketchuma jest to coś co nęci i ciągnie do niego...:)
OdpowiedzUsuńKetchum w nowej odsłonie...? To bardzo ciekawe! Znalazłaś widzę kolejną, wyjątkową książkę:)
OdpowiedzUsuńKetchum - ciągle mruga do mnie z półki w księgarni. Jaki tytuł polecasz "na pierwszą randkę"?
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przeczytać jakąś książkę tego autora :-). Czy ta będzie dobra na początek?
OdpowiedzUsuńDanusiu - a tak, bardzo wyjątkową. :)
OdpowiedzUsuńOlu - hmmm...Myślę, że najlepsza na początek będzie "Dziewczyna z sąsiedztwa". Esencja Ketchuma po prostu. :) Aczkolwiek ten zbiorek też byłby w porządku. :)
Felicjo - jak najbardziej. :) Zwłaszcza, że pierwsze opowiadanie jest dość lekkie, a drugie pokazuje już Ketchuma w pełnej krasie. :)
Musisz naprawdę lubić tego autora.;) Ja już od jakiegoś czasu poluję na książki Ketchuma, ale jakoś ani okazji nie ma, ani czasu... Ale nadrobię to! ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tego autora.
OdpowiedzUsuńJak będę miała okazję to przeczytam sobie
Niko, Kingo - koniecznie. :)
OdpowiedzUsuńMam w planach książki tego pana, chociaż trochę obawiam się drastycznych scen.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię twórczość Ketchuma, a na tę książkę już zaostrzyłam pazurki :)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńI mnie Ketchum nie zawiódł, choć przyjemnie mnie zaskoczył empatią i uczuciem, z jakim napisał "Rudego" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Sylwio - dasz radę! :)
OdpowiedzUsuńMiłośniczko - wcale mnie to nie dziwi. :D
AnnieK - koniecznie! :)
Isadoro - postarał się tym razem, postarał. :)
Muszę koniecznie przeczytać coś Ketchuma. Coś czuję, że jego twórczość mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńGdy się uporam z zaległościami, to wtedy chętnie sięgnę:)
OdpowiedzUsuńBrzmi trochę przerażająco, jednak recenzja oraz ocena mnie przekonują. I wreszcie muszę wyrobić sobie zdanie o Ketchumie ;)
OdpowiedzUsuńEderlezi - mam taką nadzieję. :)
OdpowiedzUsuńKasandro - słusznie. :)
Paulo - koniecznie! Warto go poznać. :)
Świetny autor ciekawych książek
OdpowiedzUsuńCzytałam ,,Poza sezonem"... horror O.o
OdpowiedzUsuńTaki jest świat - nic dodać, nic ująć. :)
OdpowiedzUsuńAnonimowa - oj tak i to przez duże "H". :)
Zazdrość mnie zżera. Tez bym chciała przeczytać tę ksiązke, gdyż jako fanka Ketchuma nie mogę pominąć żadnego jego dzieła, więc idę na ,,łowy''. Oj będzie się krew lała :-)))
OdpowiedzUsuńCyrysiu - owocnych łowów życzę! Obyś szybko ją upolowała. :)
OdpowiedzUsuńNa razie od tego pana trzymam się z daleka :-) Okładki jego książek mnie przerażają. Jeśli zawartość jest podobna, a mam podstawy twierdzić, że tak, to jeszcze sporo czasu upłynie zanim się odważę ;-)
OdpowiedzUsuńKetchum nadal nie dla mnie, za brutalny!
OdpowiedzUsuńAgnieszko, Tosiu - rozumiem Was i dlatego nie namawiam usilnie. :) Do Ketchuma trzeba mieć silne nerwy i natchnienie. :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytałbym tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
przeczytam na pewno :) mam za sobą już spotkanie z autorem i wiem, że pisze on jakby specjalnie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też chyba za brutalny, jakoś mnie przeraża trochę...
OdpowiedzUsuńMatt - życzę Ci byś szybko na nią trafił. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRuda - a ja myślałam, że on pisze specjalnie dla mnie...Ech... ;)
Bibliofilko - i ja Ciebie w takim klimacie nie widzę. :)
Po Twojej recenzji nie mam pojęcie ile razy przełknąłem ślinę wrażenia suchości w gardle. Odwodniony do cna zastanawiam się skąd i dlaczego w ludziach bierze się tyle morderczych instynktów, których celem jest wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę. Tym bardziej przerażająca jest fabuła i pomysły samego autora. Oby nit ich nie powielał. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa książki Ketchuma już od jakiegoś czasu mam wielką chrapkę, szczególnie po recenzjach "Dziewczyny z sąsiedztwa". Teraz to. Tylko... trochę mnie ta trumna przeraża. Mam na tym punkcie jakąś obsesję. Kiedyś, jako dziecko, oglądałam film, w którym dwójka ludzi została żywcem pochowana. Mam po tym traumę już na całe życie...
OdpowiedzUsuńPrzed ksiazkami Ketchuma wzbranialam sie, glownie ze wzgledu na ogromna przemoc i litry krwi, ale po Twojej recenzji odnosze wrazenie, ze z ta ksiazka akurat moglabym sie zmierzyc, a przynajmniej przyjrzec sie z bliska:)
OdpowiedzUsuńPatryku - zwłaszcza, że rzecz często tyczy się ludzi bardzo spokojnych, wyciszonych, takich których nikt by w życiu nie podejrzewał o zło...Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJenah - jeśli chodzi o trumnę to...coś gorszego od niej tak naprawdę...Przynajmniej w moim odczuciu. Więcej zdradzić nie mogę. :) Skuś się jednak, mimo wszystko. :)
OdpowiedzUsuńImani - też tak myślę. Nie jest tak mocna jak innego jego pozycje. :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, nazwisko autora jest mi znane, ale przyznam bez bicia, że jeszcze nie miałam przyjemności zapoznać się z jego twórczością. Po przeczytaniu opisu tej powieści, a także Twojej recenzji, stwierdzam, że wypadałoby jednak sięgnąć po książkę, która wyszła spod pióra Ketchuma, bo warto.
OdpowiedzUsuńSylwuch - tak, wypadałoby, wypadałoby. :) Ketchum to dobry pisarz-warto. :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam - nie ma opcji :D
OdpowiedzUsuńRaczej ciężko przejść mi przez opowieści, w których krzywdzone są zwierzęta, szczególnie psy, więc tego wątku akurat bym się bała. Niemniej recenzja jest ogromnie zachęcająca i fakt, że jeszcze nigdy nie czytałam żadnej z książek Ketchuma sprawia, że wręcz muszę go poznać.
OdpowiedzUsuń:))) Sama się nie widzę w takim klimacie i trochę ubolewam, bo pewnie wiele tracę. Ale miło mi, że Ktoś to jeszcze dostrzega :)))
OdpowiedzUsuńLaryso - super. :)
OdpowiedzUsuńBezrobotna - rozumiem, dlatego nie namawiam zbyt mocno. :) Ale jak już się zdecydujesz to myślę, że Ci się spodoba. :)
Bibliofilko - nadrabiasz innymi, świetnymi lekturami. :)
Przyznam się ze sama nie wiem, jak spotkam nawet z ciekawości po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko "Potomstwo", ale jestem ciekawa innych książek Ketchuma. Z recenzji wnioskuję, że "Rudy" to raczej nietypowe dzieło tego pisarza, ale mam ochotę się z nim zmierzyć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPo Ketchuma sięgam zawsze. Teraz u mnie na półce czeka na swoją kolej "Dziewczyna z sąsiedztwa". Trochę boję się tych emocji, które we mnie wyzwoli.
OdpowiedzUsuńMelanio - skuś się. :)
OdpowiedzUsuńDosiaku - koniecznie! To bardzo dobry zbiorek. :)
Aleksandro - zaryzykuj, nie powinnaś żałować. :)
chyba i ja się skuszę... recenzja bardzo interesująca....
OdpowiedzUsuńoliwkowe pasje - skuś się koniecznie :)
OdpowiedzUsuńbrzmi przerażająco i ciekawie zarazem :)
OdpowiedzUsuńCrazy Hair - ten zbiór jest taki jak piszesz, ale wręcz do kwadratu. :) Polecam!
OdpowiedzUsuńDobra! Przyznam szczerze, że bałam się trochę tej książki, bo już wiem na co stać Ketchuma. Uspokoiłaś mnie troszkę tym, że powieść "Rudy" nie jest tak brutalna jak to często bywa u tego autora, więc chyba się jednak skuszę. Lubię jego książki, ale po "Dziewczynie z sąsiedztwa" miałam traumę i wykończyłam całe opakowanie melisy, więc dawkuję sobie ostrożnie Ketchuma.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Fuzjo - nie dziwi mnie to, bo Ketchum potrafi dać "czadu". :) Ale na ten zbiorek śmiało możesz się skusić. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj bardzo jestem go ciekawa, bardzo!
OdpowiedzUsuń