gatunek: dramat, komedia, obyczajowy
produkcja: Polska
premiera: 9 maja 2012 (świat)
reżyseria: Piotr Trzaskalski
scenariusz: Piotr Trzaskalski, Wojciech Lepianka
Krąży po świecie i w umysłach
wielu ludzi przekonanie, że mężczyźni są z natury „prości”. Że z nimi łatwiej.
Że u nich wszystko takie oczywiste jest. Klarowne. Niezagmatwane. A guzik
prawda, Wam powiem! Z mężczyznami czasem gorzej niż z kobietą w kulminacyjnym
momencie zespołu napięcia przedmiesiączkowego. Dobrze, już dobrze… Teraz
przesadziłam, co nie zmienia jednak faktu, że mężczyźni – to istoty często
równie skomplikowane, co niewiasty. Z czego panowie często świetnie zdają sobie
sprawę, choć nigdy wprost się do tego nie przyznają. Można jednak doprowadzić
do takiej sytuacji, by teorię tę potwierdzić.
http://www.filmweb.pl/ |
Z takiej możliwości skorzystał
reżyser i scenarzysta filmowy, Piotr Trzaskalski. Stworzył on pozornie łatwy i
podszyty humorem obraz pt. Mój rower,
w którym jako głównych bohaterów zestawił ze sobą mężczyzn z trzech pokoleń
jednej rodziny: dziadka, ojca i syna. Włodzimierz Starnawski (w tej roli Michał
Urbaniak) jest już w sędziwym wieku i wiedzie spokojny żywot u boku swej
małżonki – do czasu jednak. Pewnego dnia jego żona bez słowa wytłumaczenia
opuszcza go, zostawiając mu jedynie list, w którym informuje go, że od niego
odchodzi. Wynikiem tego mężczyzna ląduje w szpitalu. W tych mało przyjemnych
okolicznościach przychodzi mu po wielu latach spotkać się znów z synem Pawłem
(Artur Żmijewski) oraz wnukiem Maćkiem (Krzysztof Chodorowski). Gdy senior
Włodzimierz czuje się już lepiej i na jaw wychodzi, że jego
siedemdziesięciopięcioletnia żona zakochała się w byłym wojskowym, cała trójka
postanawia ją odnaleźć i nakłonić do powrotu do męża.
Ta słodko-gorzka historia to
jedynie tło dla przedstawienia relacji, które łączą tych trzech panów. Pozornie
wszystko ich od siebie różni – począwszy od stylu życia, miejsca zamieszkania,
a kończywszy na ulubionym gatunku muzyki (jeden kocha jazz, drugi muzykę
poważną, a trzeci hip hop). W rzeczywistości łączy ich bardzo wiele – są w
końcu rodziną. Jednak by to dostrzec, potrzeba czasu – czasu, który spędzą
razem i spróbują odpowiedzieć na wiele pytań zarówno stawianych sobie wprost
jak i tych nigdy na głos niewypowiedzianych. Będą także musieli zmierzyć się z
przeszłością. Paweł – z dorastaniem z ojcem alkoholikiem u boku (i życiem
teraźniejszym już jako DDA). Maciek z kolei spróbuje poukładać w swojej głowie
myśli o tym, że jego ojciec pewnego dnia rozstał się z jego matką i zaczął
odrębne życie, praktycznie nie interesując się synem. Najwięcej do
przetrawienia ma oczywiście Włodek, który mając już swoje lata, żyje nie tylko
z nałogiem alkoholowym (który najzwyczajniej w świecie lubi), co z poczuciem,
że nie był takim dobrym ojcem, jakim chciałby być. Łapie się także na tym, że
mimo upływu czasu nadal nim nie jest.
Maciuś, każdy alkohol jest bardzo dobry. Z wyjątkiem denaturatu, który jest dobry*.
Oprócz głębszego dna (które w tym
filmie jest zdecydowanie najważniejsze) pozachwycać się tu możemy kreacją
aktorską Michała Urbaniaka i młodego Krzysztofa Chodorowskiego – obydwaj byli
nad wyraz autentyczni w swoich rolach, wyraziści i naturalni. Żmijewski, jak w
większości swoich ról, tak i w tej był do bólu perfekcyjny i może przez to tym
samym nieco mdły oraz sztuczny na tle swojego filmowego ojca oraz syna.
http://www.filmweb.pl/ |
Za sprawą pana Urbaniaka cieszyć
się możemy także miłym dla ucha tłem muzycznym filmu – lekkie i przyjemne
jazzowe nuty są tu zdecydowanie na plus i nawet ci, którzy za tym gatunkiem nie
przepadają, nie powinni marudzić, a wręcz przeciwnie.
A tych, którzy obawiają się
ckliwej opowiastki o tym, co ważne w życiu, uspokajam – to nie twór, który ma
na celu wycisnąć z widza łzy (choć co wrażliwszym może się to zdarzyć). To
lekka, zabawna opowieść o mężczyznach na różnych etapach ich rozwoju. O męskim
świecie, męskim postrzeganiu niektórych spraw i męskich uczuciach. Mój rower – to film godny uwagi, który
ze spokojem sumienia mogę polecić każdemu.
- Jest taki genialny lek na pamięć i sprawność, rozumiesz, umysłową. Ja go, rozumiesz, kupiłem i ja go regularnie biorę. On fantastycznie działa!- Jak się nazywa?- Co?- No ten lek...- Yyy... się zaczyna jakoś... tak... yyy... Na B!*
* Mój rower, reż. P. Trzaskalski, 2012.
Ocena: 5/6
to w ogóle nie film w moim guście...;/ jakoś mi takie historie nie leżą...ale to już zależy od gustów;)
OdpowiedzUsuńTak, są gusta i guściki. :)
UsuńNiestety nie przebrnęłam... ale nie jestem w stanie sobie teraz przypomnieć, co sprawiło, że po 20 minutach wyłączyłam ten film :/ Bardzo ładnie wszystko opisałaś, ale chyba niestety nie jestem tak wrażliwa, jak sądziłam :)
OdpowiedzUsuńJeśli jesteś fanką konkretnej akcji w filmach, to zrozumiałe, że odpuściłaś, ale i tak ciut szkoda... :)
UsuńNie jestem wielką fanką polskich produkcji (jakoś tak mnie nie przekonują), ale wiele osób polecało mi ten film, dlatego jeszcze przemyślę, czy obejrzę, czy nie :)
OdpowiedzUsuńJest wiele dobrych i polskich filmów. Wierz mi. :)
UsuńJa sobie chyba odpuszczę, bo jakoś do mnie nie przemawia ten film
OdpowiedzUsuńNic na siłę. :)
UsuńMam ten film w planach, ale niestety rzadko sięgam po polskie filmy, więc niestety seans pewnie nieprędko...
OdpowiedzUsuńDlaczego rzadko? Polskie kino jest równie dobre co zagraniczne, trzeba tylko wiedzieć, które filmy wybierać. :)
UsuńFilm może nie zachwyca nagłymi zwrotami akcji czy niespodziankami, ale... uspokaja i daje do myślenia. Wspominam go bardzo dobrze. :)
OdpowiedzUsuńMoże to co napiszę będzie dla wielu powierzchowne, ale gdyby to był jakis zagraniczny film to z chęcią bym go obejrzała. Mam po prostu dość patrzenia na te same twarze :/
OdpowiedzUsuńTe same twarze? Chyba masz na myśli tylko Żmijewskiego. :) I z tak błahego powodu szkoda odpuszczać całkiem dobry film. :)
UsuńNadal nie jestem przekonana, ale gdyby leciał w TV to być może poświęciłabym mu odrobinę czasu.
UsuńFilm bardzo mi się podobał. Ciekawe spojrzenie męskim okiem.
OdpowiedzUsuńTak jest. :)
UsuńA przy okazji zapraszam na konkurs.
Usuńhttp://monweg.blog.onet.pl/2014/11/12/konkurs-200-000-i-szansa-na-dwie-ksiazki/
Zgadzam się. :) Z przesłaniem. :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to właśnie bardziej taka ckliwa historia, a tu zaskoczenie. Dzięki za ten post.
OdpowiedzUsuńOwszem, film ma morał...przesłanie...ale żeby był ckliwy? Nieee. :)
OdpowiedzUsuńA mi się podobał tu Żmijewski właśnie. Przez to że był taki 'idealny' był dla mnie autentyczny, w końcu musiał zawsze wszystko potrafić, nie miał szans na pomyłki bo był za to karany, poza tym jest tez przez to taki odległy, jakby miał mur wokół siebie i to też mi pasuje do te roli.
OdpowiedzUsuńIle widzów tyle spojrzeń na jego grę w tym filmie. :) Mnie nie ujął, ale dobrze, że kogoś (m.in. Ciebie) tak. :)
UsuńZ reguły nie oglądam takich filmów, ale - nie wiedząc czemu - ten jakoś mnie przyciąga do siebie. Być może obejrzę!
OdpowiedzUsuńObejrzyj, bo warto. :)
UsuńTen film był bardzo ciekawy, podobał mi się. Jakbyś była zainteresowana, to zapraszam do mnie na konkurs :) Buziaki, pozdrawiam sis.
OdpowiedzUsuńDzięki Sis, zajrzę. :)
UsuńMąż się nie chciał wybrać ze mną na ten film do kina. Ale może namówię go do obejrzenia w domowym zaciszu :)
OdpowiedzUsuńAlbo obejrzyj go po prostu sama. :)
UsuńNie będę sprawdzała, czy faktycznie denaturat jest dobry. :) Za to chętnie obejrzę ten film.
OdpowiedzUsuńSłusznie, wierzymy na słowo, że jest dobry. ;)
UsuńByłam bardzo dobrze nastawiona, bo lubię tego typu filmy i od czasu do czasu daję szansę polskiemu kinu, bo mimo wszystko też może być bardzo dobre, jeśli popatrzymy gdzieś dalej niż komedie romantyczne (np. tegoroczni wszędzie uwielbiani, i słusznie, "Bogowie"). Ale jakoś się zawiodłam, brakowało mi czegoś. Za to Żmijewskiego bardzo lubię i on mi się w tym filmie podobał :)
OdpowiedzUsuńTo ja na odwrót. Nie zawiodłam się, a Żmijewski mi się tu nie podobał. ;)
UsuńNie zdążyłam jeszcze obejrzeć tego filmu :)
OdpowiedzUsuńCzas braki nadrobić. :)
UsuńObejrzę sobie dzisiaj, dzięki :)
OdpowiedzUsuńOby się spodobał. :)
Usuń