wydawnictwo: Agora
data wydania: 12 września 2014
ISBN: 9788326813528
liczba stron: 510
Długo czytałam tę książkę,
naprawdę długo – ponad tydzień, co w moim przypadku jest czymś niemal
niespotykanym. Nie dlatego, że była koszmarnie zła. Nie dlatego, że nie
podobała mi się. Nie dlatego, że raził mnie styl autora albo dlatego, że
postacie i fabuła były do niczego. Było wręcz przeciwnie. Czytałam ją ta długo,
bo niczego tak mocno nie pragnęłam, jak spędzić z nią możliwie jak najwięcej
czasu. By wryła się w moją pamięć, zapadła w serce i niczym charakterystyczne
zapachy z lat dzieciństwa wsiąkła w mury mojego domu.
Biorę ją do ręki, dotykam,
wertuję strony i chcę o niej opowiedzieć. Opowiedzieć w piękny sposób, bo i
książka piękna... Tylko jakich słów użyć? Wiem! Posłużę się cytatami! Nie, to
niemożliwe, wszak jej drobne papierowe ciało upstrzone jest kolorowymi
zakładkami indeksującymi – na tylu stronach tyle słów godnych zacytowania,
bijących się o palmę pierwszeństwa. Może umieścić je wszystkie w moim tekście?
Zrezygnować z moich wynurzeń i pozwolić, by opowieść zareklamowała się sama?
Ale kto widział opinię zbudowaną z samych cytatów? Nikt, ja też nie, więc
pozwólcie, że opowiem Wam o pewnym domu, który poznałam za sprawą książki
Piotra Adamczyka pt. Dom tęsknot.
Ów dom stoi daleko od mojego, bo
we Wrocławiu, ale mam silne wrażenie, jakby istniał w moim sąsiedztwie. Jakbym
codziennie go widziała, opuszczając swoje cztery ściany i jakbym za sprawą
czapki niewidki mogła podglądać życie jego mieszkańców. Szczególnie bliskie
jest mi mieszkanie po znanym niemieckim pisarzu, Gustavie Freytagu, którego
powojenne losy wygnały z Polski, a jednocześnie pozwoliły zamieszkać w jego
czterech ścianach osobliwym rodzinom. Jako pierwsza osiedliła się tam rodzina,
zdająca się składać z trzech elementów różnych układanek. On – były partyzant
podśpiewujący sobie pod nosem zagrzewające do boju piosenki, którego drażni
niemal wszystko, co niemieckie. Ona – córka Niemców, która wierzy, że do
Wrocławia oraz mieszkania, w którym obecnie przebywają, wrócą ci, których
wygnano. I on – mały Piotruś, który w rezolutny, bezpośredni i bardzo wnikliwy
sposób opowiada o PRL-owskiej codzienności widzianej oczyma dziecka. A
codzienność ta co rusz go zaskakuje, co chwilę stawia przed nim nowe wyzwania,
przygody i niepowtarzalne przeżycia. To, co na zawsze zapadnie mu w pamięć,
dzieje się w dniu, w którym postawiono mur berliński. „We Wrocławiu?” – ktoś
zapyta. Tak, właśnie tu stanął mur berliński, dzielący ich mieszkanie na dwie
części: jedną dla niego i jego rodziców, a drugą dla rodziny żydowskiego
pochodzenia. Jakaż to ważna rodzina dla Piotrka! Ważna, bo w jej skład
wchodziła Laurka – piękna dziewczynka o uroczym uśmiechu, wobec której mały
Piotruś miał jakże poważne plany jak na swój niedojrzały wiek – Laurka miała
pewnego dnia zostać jego żoną.
Tak życie Piotrusia kręciło się
wokół miłości do Laurki, rodziców, kamienicy i jej mieszkańców oraz tej
specyficznej powojennej rzeczywistości, w której wielu tak trudno było odnaleźć
się. Piotruś wszystko obserwował i opisywał z rozbrajającą szczerością i
humorem charakterystycznym dla dorastającego chłopca. Całość bardzo dobrze
obrazowała ówczesne czasy, rys historyczny PRL-u i wszystko to, co dla niego
jest tak typowe (sama z rozrzewnieniem wspominałam czasy, gdy jak na wielki
skarb oczekiwało się paczki pocztowej od rodziny z Niemiec).
Zatem mamy tu elementy powieści
historycznej, specyficzną sagę rodzinną, odrobinę magii, dużo legend, postacie
rzeczywiste oraz fikcyjne i mamy uczucia. Uczucia podane w bardzo
charakterystycznym dla Pana Adamczyka stylu, w którym prostota i romantyzm tworzą
bardzo zapadający w pamięć, zmysłowy taniec słów. Przykład?
Brak mi twojej dłoni w moich rękach – szeptałem – twojego głosu w moich uszach, twoich warg na moich ustach, twojego uśmiechu w moich oczach. Czasami mam wrażenie, że wszystko wokół wariuje z tęsknoty i nawet mojej podłodze brak przez ciebie piątej klepki[i].
Cóż więcej mogę rzec? Chyba tylko
tyle, że uległam, ba, wręcz oddałam się podana na tacy Piotrowi Adamczykowi. Ma
mnie całą i najpewniej może zrobić ze mną, co zechce, bo w stylu tego pisarza
można się zatracić, zakochać i przepaść bez pamięci – to poezja w prozie (o ile
mogę tak to nazwać).
Laurka razu pewnego, rozmawiając
z Piotrusiem, stwierdziła, że tęskni za tym, co będzie. Piotruś tym wyznaniem
szczerze zdziwiony odparł, że nie da się tęsknić za tym, czego jeszcze nie
było, ale ona dalej obstawała przy swoim. I wiecie co? Ta mała dziewczynka
miała rację. Wszyscy bohaterowie Domu
tęsknot tęsknili chyba najbardziej za tym, co ma dopiero nadejść (tylko
niektórzy za tym, co minęło). A ja wraz z nimi – tęskniącym wzrokiem wypatruję
pięknego jutra. Ach! I nowej książki Piotra Adamczyka – tęsknię za nią!
Ocena: 6/6
[i] P. Adamczyk, Dom tęsknot,
Agora, Warszawa 2014, s. 423.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję jej Autorowi.
Wyzwania: Polacy nie gęsi.
Bardzo fajna recenzja .Zachcęca do przeczytania tej książki
OdpowiedzUsuńDziękuję. Starałam, się, bo książka jest cudna i...magiczna. :) Warto się nią zainteresować. :)
Usuń..."zmysłowy taniec słów", "By wryła się w moją pamięć, zapadła w serce i niczym charakterystyczne zapachy z lat dzieciństwa wsiąkła w mury mojego domu." - ej, co tam Adamczyk, ale jaka recenzja! Jak pięknie napisana! Widać, że uległaś czarowi lektury, czuć w niej ten zachwyt...! Znam to uczucie, kiedy chciałoby się przepisać wszystkie te cytaty i niczego już od siebie nie dodawać... :)
OdpowiedzUsuńA książka - cóż - sama bardzo chętnie będę na nią polować. Czuję, że i mnie się spodoba!
Pozdrawiam!
Oj, zaczerwieniłam się po brzegi klawiatury. Dziękuję za miłe słowa. :) A książka na pewno Ci się spodoba - nie wyobrażam sobie, by było inaczej. :)
UsuńPozdrawiam Ciebie i rodzinkę, w szczególności Szkraba. :)
Dziękujemy! A Szkrab w szczególności ;)
UsuńWspaniała recenzja. Po takim tekście nie pozostało mi nic innego, jak szybko dostać tę książkę. Jestem jej bardzo ciekawa, chciałabym się poczuć tak jak Ty, kiedy czytałaś i móc zatęsknić za książką po jej zakończeniu.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci byś miała takie same odczucia po zakończonej lekturze jak ja. :) Dziękuję. :)
UsuńRecenzja, jak zwykle, genialna. A ten cytat... nic dodać, nic ująć... Leman idzie na naukę do Ciebie, a ja, do Pana Adamczyka ;) Wojtek
OdpowiedzUsuńHaha. ;) Chyba ja do Lemana, a nie on do mnie, coś Ci się pomyliło. ;)
UsuńMyślałem, że to już zostało ustalone :)
UsuńJa wiem swoje, Ty swoje. Konsensusu w tej sprawie nie będzie. :)
UsuńMuszę przeczytać, już dawno miałam chęć. W grudniu planowałam spotkanie z autorem na targach we Wrocku, ale jakoś się spóźniłam i nie wypaliło.. Ale następnym razem na pewno nie podaruję!
OdpowiedzUsuńOj, oby i mnie się udało kiedyś Autora na targach spotkać... :) Trzymam za Ciebie kciuki. :)
UsuńMnie jakoś książka nie zainteresowała, ale cieszę się z takiej oceny. Może kiedyś się przekonam :)
OdpowiedzUsuńJa gorąco namawiam. :)
UsuńBardzo podobają mi się elementy układanki, które wymieniłaś. Ewuś, już dawno żadna historia nie zrobiła na Tobie takiego wrażenia:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, Olu. To prawda... :)
UsuńTe elementy powieści historycznej nieco mnie odstraszają, ale z drugiej strony, fabuła oraz Twoja recenzja brzmią tak intrygująco, iż nie sposób się oprzeć :)
OdpowiedzUsuńAle to tło historyczne świetnie tu pasuje, dobrze komponuje się z całością i ani trochę nie przeszkadza, więc śmiało. :)
UsuńOstatnio chyba tak bardzo podobały Ci się Trzy odbicia Zborowskiego:) Czyżbyś się wciągnęła w polskie obyczajówki? Ja też teraz skończyłam czytać świetną książkę polskiego autorstwa i dochodzę do wniosku, że coraz więcej świetnej, rodzimej literatury powstaje. Bardzo mnie to cieszy:) A książkę na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Hmm, czy się wciągnęłam? Niekoniecznie, po prostu miałam szczęście i trafiłam na dwie bardzo dobre sagi. :) Taki fart. :) Prawda! Coraz więcej polskich powieści mamy na rynku. :)
UsuńAle piękna recenzja... dziękuję..
OdpowiedzUsuńJa dziękuję za świetną książkę, Panie Piotrze. :)
UsuńTo mnie teraz zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra.
OdpowiedzUsuńSama się przekonaj, że tak jest. :)
UsuńMoże kiedyś. Sama wiesz jak to jest. Lista się wydłuża, a czas się kurczy. :P
UsuńA wiem, wiem... Znam dobrze ten ból... :)
UsuńPoezja w prozie? Też chętnie się w czymś takim zatracę... :)
OdpowiedzUsuńWarto. :)
UsuńJak tylko skończę książki czekające na półce bez wątpienia sięgnę po "Dom tęsknot" albo "Pożądanie mieszka w szafie". Strasznie kuszą mnie te książki i to od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńJa teraz zapoluję na "Pożądanie..." :)
UsuńNo, no, maksymalna ocena nie zdarza się często. Co tu dużo mówić, będę musiała przeczytać, chociaż gdyby nie Twoja recenzja, to pewnie w ogóle nie dowiedziałabym się o istnieniu tej książki.
OdpowiedzUsuńTo mnie zaszokowałaś, że nie słyszałaś wcześniej o tej kksiążce :)
UsuńNo niestety jakoś mi umknęła.
UsuńSkusiłaś mnie!
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
UsuńTeż mam autograf autora. Muszę się wreszcie zabrać za tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńZabierz się. Oby Ci się spodobała równie mocno, jak mnie. :)
UsuńWielkiej ochoty mi narobiłaś. Bardzo, bardzo chcę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńHa! Taki był mój zamiar. ;)
UsuńPo takiej recenzji to nie można nic innego zrobić jak poszukać książki i zainteresować się pisarzem...i pewno tak zrobię, jak tylko odwiedzę bibliotekę.
OdpowiedzUsuńDla mnie wartość mają tu wspomnienia z PRL- u, które zawsze czytam z dużym sentymentem...
A jest ich tu całe mnóstwo. :) Podejrzewam, że "Dom tęsknot" Cię zachwyci. :)
UsuńMuszę więc się przekonać.
UsuńCudowna jest ta powieść. Na pewno będę ją czytać drugi raz, i pewnie jeszcze kolejny, żeby się podelektować jej pięknem:)
OdpowiedzUsuńOj, ja też. :) Niech tylko minie trochę czasu... :)
UsuńUuuooooo, Ewa się zachwyciła, co automatycznie podnosi moje zainteresowanie o 100000000% (nie pytajcie, czy tak można - można :)). Wiem, że nie głaszczesz po główce byle powieści, nie mówiąc o tak emocjonalnej recenzji, więc przyznam, że narobiłaś mi ochoty. Widziałam wcześniej okładkę tej powieści, ale jakoś nie miałam pojęcia, o czym jest. Idę przekopywać zasoby sieci.
OdpowiedzUsuńPrzekopuj aż znajdziesz, bo naprawdę warto. :) "Laurek" u mnie nie uświadczysz, jak już sama zauważyłaś, więc możesz mi ufać, że "Dom tęsknot" jest świetny. :)
UsuńO jejku, to zazdroszczę Ci, że czytanie książki przez tydzień jest u Ciebie czymś niespotykanym. Ja często, nawet jeśli książka jest wspaniała i intrygująca, czytam ją dobrych kilka dni ze względu na brak odpowiedniej ilości czasu. "Dom tęsknot" to moje "must read" - nie dość, że zachwyciłam się lekturą "Pożądanie mieszka w szafie" autora, to dodatkowo "Dom tęsknot" czeka na mojej półce. Spróbuję przeczytać ją jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńJuż czytałaś "Pożądanie mieszka w szafie"? Zazdroszczę! :)
UsuńMiałam okazję kupić tę książkę na targach w Łodzi i głupia byłam, że się nie skusiłam.
OdpowiedzUsuńOj, duuuuża strata, ale możesz ją jeszcze nadrobić póki książka jest łatwo dostępna. :)
UsuńOjojoj, przez Ciebie chcę, chcę, chcę tę książkę już, teraz, natychmiast!
OdpowiedzUsuńI dobrze, i dobrze, i dobrze. ;D
UsuńPięknie o książce napisane, tylko szkoda, że tak krótko :)
OdpowiedzUsuńKrótko? A mnie się zdawało, że tekst już jest zbyt długi. ;) Dziękuję i pozdrawiam ciepło. :)
UsuńAkurat dzisiaj widziałam zapowiedź tej książki i powiem Ci, że byłam zaintrygowana. Myślę, że przeczytam ją przy nadarzającej się okazji :)
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, bo książka godna uwagi. :)
UsuńNawet nie przypuszczałam, że to aż tak wspaniała książka. Zapisuje tytuł i rozejrzę się za nią :).
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam Cie na konkurs http://babskieczytadla.blogspot.com/2015/01/202-uwaga-konkurs.html
Polecam i dziękuję za zaproszenie. :)
Usuńtak i ja mam czasem problem z cytatami z książek, które jakoś tak zapadają w pamięć ;) przepiękny tekst i bardzo zachęcający, może spróbuję mimo, że to nie moja tematyka. Po prostu wzbudziłaś moją ciekawość, a i na koniec dodam, że nie podejrzewałam Cię o "sagi rodzinne", a tu proszę coraz więcej ich na książkówce.pl widać ;)
OdpowiedzUsuńTak, całe dwie w ostatnim czasie. :D Akurat trafiłam na dwie świetne. :) W ramach ciekawostki czy odmiany możesz się skusić na "Dom tęsknot". :) Dzięki. :)
UsuńCudowna książka, na pewno będę do niej wracać, tyle wątków, warstw, że właściwie każde odczytanie musi być inne. Jedna z lepszych książek zeszłego roku!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w pełni. :) Fantastyczna książka. :)
UsuńZAPRASZAM NA KONKURS!!!
OdpowiedzUsuńhttp://monweg.blog.onet.pl/2015/01/22/robie-konkurs-bo-moge/
Podoba mi się Twoja recenzja :)
OdpowiedzUsuńJej, jej, jej. Widzę , że to wspaniała książka i rzuciła na ciebie swój urok. Normalnie jej zapragnęłam. Szczerze ci powiem, że spodziewałam się jakiegoś gniota patrząc na okładkę, a tu taka niespodzianka. Treść bardzo mnie interesuje. Dzięki za piękną recenzję.
OdpowiedzUsuńOj Sis, wierzę, że książka bardzo by Ci się spodobała. :) Serio, serio. :)
UsuńPiękne, osobiste uwagi...
OdpowiedzUsuńJak znajdę, przeczytam, pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję i pozdrawiam. :)
Usuń