tłumaczenie: Tomasz Wilusz
tytuł oryginału: Revival
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 13 listopada 2014
ISBN: 9788379610709
liczba stron: 536
Każdy, kto choć raz w życiu
zainteresował się biografią Stephena Kinga, każdy, kto prześledził jego losy na
polu prywatnym i literackim, zapewne spotkał się ze stwierdzeniem, że jego
powieści zbudowane są na fundamentach z jego własnych fobii. Ciekawa forma
autoterapii? A może skrajny masochizm? Czym by to nie było, nie zmienia to
faktu, że osiągnęło już punkt kulminacyjny. Skąd ten wniosek? Stąd, że ostatnia
powieść Mistrza, pt. Przebudzenie,
która ukazała się na naszym rynku, już nie bazuje na lękach tylko samego
pisarza. Bazuje na lękach nas wszystkich.
Narratorem tej powieści autor
uczynił Jamiego Mortona, mężczyznę w słusznym już wieku, który nim odejdzie z
tego świata, chce opowiedzieć nam swoją mroczną historię. Opowieść rozpoczyna,
sięgając do czasów, kiedy był małym chłopcem i mieszkał wraz z rodzicami i
rodzeństwem w małej miejscowości w Nowej Anglii. Lada dzień spodziewano się tam
przybycia nowego pastora, co było dużym wydarzeniem dla religijnej rodziny
Mortonów. Gdy Charles Jacobs wreszcie przybył na miejsce, większość mieszkańców
Harlow obawiała się, czy ten młody człowiek podoła tak trudnemu zadaniu, jakim
jest poprowadzenie ich kościoła, ale jak szybko okazało się, nie było ku temu
podstaw – pastor świetnie wypełniał powierzone mu obowiązki. Jednak do czasu.
Pewnego dnia dramat, który dotyka Jacobsa, diametralnie zmienia jego
nastawienie do wiary i religii, co definitywnie kończy jego posługę w parafii
miasteczka.
Czas mija. Mały Jamie staje się
dorosłym mężczyzną. Nie żyje spokojnie i zgodnie z kanonami wiary, za to w jego
życiu nie brak atrakcji i silnych wrażeń. Nie stroni od używek i grania na
gitarze tam, gdzie zechcą go posłuchać, choć tych miejsc z dnia na dzień jest
coraz mniej. Gdy już dotyka dna i zdaje się, że nie ma dla niego ratunku, na
jego drodze staje… przeszłość – fanatyczna, przerażająca i wyniszczająca.
Tak jak miałam problem z
pozbieraniem swoich myśli (i szczęki z podłogi) po zakończonej lekturze, tak
teraz mam problem z przelaniem ich w to miejsce. King mnie poraził, moi drodzy!
Poraził tak mocno, jak już dawno tego nie zrobił (kilka ostatnich jego powieści
było w moim odczuciu co najwyżej dobrych). Nie zrobił tego jednak za pomocą scen
rodem z rasowego horroru, nie nastraszył mnie kosmicznymi stworami czy
nawiedzonym autem. Mistrz tym razem postawił na straszenie czymś, wobec czego
obawy żywi każdy z nas (myślę, że bez wyjątku).
Wiele z recenzji, które miałam
okazję przeczytać, sugerowały, że Przebudzenie
w większości jest przegadane, że jest typowym dla Kinga słowolejstwem, a
dopiero zakończenie powieści daje czytelnikowi mocno popalić. O ile z zarzutem
słowolejstwa jestem w stanie się zgodzić (ten pan już tak ma i ja m.in. za to
właśnie kocham jego twórczość), o tyle ze stwierdzeniem, że bać możemy się
dopiero na końcu – już nie. Stać się to może (i w moim przypadku tak właśnie
było) dużo wcześniej za sprawą pastora Jacobsa (Straszne Kazanie), który w mocny i dosadny sposób otwiera oczy
czytelnika na jeden z najważniejszych dla świata tematów. King za pomocą swojej
postaci bardzo mocno sygnalizuje zagrożenie zeń wypływające, daje do myślenia i
zwyczajnie przeraża prawdą, którą podaje nam w surowej formie.
A zakończenie to istny
majstersztyk. To, co serwuje nam Mistrz, przechodzi najśmielsze oczekiwania,
przyprawia o gęsią skórkę i drżenie rąk. Na długo po zakończonej lekturze
(jeśli nawet nie do końca życia) będę zadawać sobie wciąż to samo pytanie: a co
jeśli King ma rację? Co jeśli to, co wpaja się nam od dzieciństwa, w co wiarę
umacniamy latami – to jedna wielka ułuda? Jeśli to prawda (a przypominam, że
niektóre powieści Mistrza były na swój sposób prorocze), to King brutalnie
obdziera każdego czytelnika Przebudzenia
ze wszelkich złudzeń, marzeń a nawet nadziei. King – to sadysta z piórem w
ręku… Sadysta, którego ja, jego oddana masochistka, wielbię jeszcze mocniej.
Każdego, kto zdecyduje się
sięgnąć po najnowszą powieść Mistrza, ostrzegam, że po zakończeniu tej lektury
może zrobić się Wam w głowach niezły bałagan, nad którym niełatwo będzie
zapanować. A wśród tego chaosu prym będzie wiódł tylko jeden cytat:
Coś. Się stało. Coś się stało (…) Coś, coś[i].
Dlaczego ten? Zrozumiecie, gdy
przeczytacie…
[i] S. King, Przebudzenie,
Prószyński i S-ka, Warszawa 2014, s. 232.
Ocena: 5.5/6
Ach! Jaka radość :D Wiedziałam, że Ty, czyli NAJWIĘKSZA FANKA (wink! wink!) Kinga docenisz i zachwycisz się :D <3 Dla mnie to wielki powrót Króla, w końcu horror oparty na terrorze, bardziej weird fiction z elementami czystej grozy. ZACHWYT <3
OdpowiedzUsuńOj, jakże mogło być inaczej?? "Przebudzenie" to majstersztyk! I bardzo boli mnie, że niewiele czytelników docenia tę powieść...
UsuńMoją opinię znasz, do entuzjazmu mi bardzo daleko. Dlatego w ramach poprawienia sobie Kingowego nastroju następna w kolejce książka Mistrza to "Bastion" ;)
OdpowiedzUsuńNo znam ją i serce mi z tego powodu krwawi, ale cóż... Opatrunek sobie zrobię i jakoś przecierpię... ;) A "Bastion" już musi Cię powalić na kolana, nie ma innej możliwości. :)
UsuńNiestety jeszcze musi chwilę poczekać, bo w kolejce stoją dwie cegiełki ;)
UsuńJakie? Jeśli można zapytać. :)
Usuń"Kroniki Amberu" (już prawie skończone) i "Niebezpieczne kobiety" :)
UsuńWow, faktycznie konkretne tomiska. :) Pewnie rąk nie czujesz. ;)
UsuńLubię przeczytać coś Kinga, ale tak... od czasu do czasu :)
OdpowiedzUsuńA czy to "od czasu do czasu" jest właśnie teraz? :)
UsuńW tym momencie chyba jeszcze nie :) Ale jak nadejdzie ten moment to wybiorę albo "Pana Mercedesa", albo coś ze starszych ("Mroczna wieża" też mnie intryguje, ale nie jestem pewna czy by mi podeszła). Ostatnio czytałam chyba "Rękę mistrza" - podobała mi się. Potem próbowałam "Łowcę snów", ale to zupełnie nie moja bajka i - przyznaję - nie skończyłam.
UsuńSzkoda, "Łowca..." jest dobrą książką. :) "Pan Mercedes" też będzie dobrym wyborem. :) Choć dla mnie lepszy to "Przebudzenie" właśnie. :)
UsuńDla mnie był obrzydliwy :) Może później się rozkręcił, ale stwierdziłam, że nie mam ochoty się przekonać :) Co nie zmienia faktu, że inne książki Kinga, które miałam okazję przeczytać przypadły mi do gustu.
UsuńOby to był tylko jeden taki...niewypał. ;)
UsuńNo! Po fali mniej entuzjastycznych recenzji zaczęłam poważnie się martwić, czy aby na pewno mój prezent bożonarodzeniowy faktycznie był udany? No nic, czas się przełamać i wreszcie przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńAj, bo ludzie się nie znają. Nie słuchaj ich. ;)
UsuńAjć... ja ledwie przez "Przebudzenie" przebrnęłam :( Pokochałam jednak "Pana Mercedesa " :)
OdpowiedzUsuńHeh...To ja niemal odwrotnie, choć nie miałam problemu z czytaniem "Pana Mercedesa". :) Po prostu nie powalił mnie. :)
UsuńMoja Szwagierka jest fanką autora. Może pożyczę od niej Przebudzenie:) Sama nie wiem czego się spodziewać, bo przeczytałam tylko 2 książki autora:)
OdpowiedzUsuńNajlepiej niczego się nie spodziewaj. ;) Powinnaś być wtedy zadowolona z lektury. :)
UsuńMuszę to przeczytać! Uwielbiam Kinga i ma nadzieję, że niebawem uda mi się zdobyć tak zacnego buka. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę, bo jest się w czym zatracić. :) Pozdrawiam!
UsuńNie przepadam za twórczością Kinga. Jakoś po prostu nie nadajemy na tych samych falach. Poza ''Cmętażem zwierząt'' i ''Zieloną milą'' nic mnie jakoś nie zachwyciło. Odnośnie powyższej pozycji, także mam wielkie obawy, gdyż czytałam kilka jej recenzji, w której zarzucano, że Przebudzenie w większości jest przegadane, a mnie akurat drażni to słowolejstwo autora.
OdpowiedzUsuńTak, pamiętam, że za moim Mistrzem nie przepadasz i dalej sprawia mi to ból, ale cóż... Przeżyję jakoś. ;) Troszkę już Twój gust znam i obawiam się, że Tobie jednak "Przebudzenie" się nie spodoba, ale...mogę się mylić. ;)
UsuńNiestety tak bywa:) Nie każdy musi być fanem tego samego pisarza. Najważniejsze, że ty jesteś usatysfakcjonowana tą lekturą.
UsuńDokładnie. Ja z kolei nie przepadam za powieściami erotycznymi, które Ty uwielbiasz. :)
UsuńCzytałam tylko dwie recenzje tej ksiażki: Twoją, która okazała całkiem pochlebna i drugą, która raczej nie przekonywała do kupna tej ksiażki. I teraz nw co mam zrobić... Tak jak ty jestem fanką Kinga i mam zamiar kupić w końcu jakąś jego książke! Miałam ochote właśnie na tą i nadal nw czy nie byłaby to strata pieniedzy. Czy zaciekawi mnie jak wiekszość innych jego książek, czy akurat ta mi sie nie spodoba? ehh... Chyba bede musiała sie w końcu zdecydować :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
http://papierowa-kraina.blogspot.com/
Hmmm... A które już czytałaś? Na tej podstawie może dam radę ocenić, czy "Przebudzenie" Ci się spodoba. :)
UsuńOj, kusisz tym nowym tytułem mistrza. :))
OdpowiedzUsuńKuszę, kuszę... :)
UsuńPrzeróżne opinie krążą w siec na temat tej książki; ale cieszę się , że Ciebie Mistrz nie zawiódł :))
OdpowiedzUsuńI cieszę się bardzo, że sama będę miała możliwość sprawdzić, czy mi ta książka (czeka już na półce) się spodoba :D
Czekam na Twoje wrażenia. :D
UsuńKocham autora, ale tej pozycji jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńPora to nadrobić. :)
UsuńNie cierpiw Cię :) pamiętasz, Pana Mercedesa uznałam najgorszą książką 2014 roku a tu proszę. Normalnie rozdarlłaś mnie na dwoje. Sięgnaąć, nie sięgnąć? :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję, też Cię cierpię. ;) Dla odmiany. ;) Ale znając Ciebie, Ty "Przebudzenie" zjedziesz od góry do dołu. ;)
UsuńMam te książkę w planach. Może niedługo mi się uda przeczytać.
OdpowiedzUsuńOby, oby! :)
UsuńMuszę przyznać, że czekałam na Twoją recenzję tej książki. :) Cieszę się, że się nie zawiodłaś, a cytat... Cóż, jest intrygujący. Słowolejstwo w wykonaniu Kinga jest świetne, więc nie rozumiem tego zarzutu innych blogerów.
OdpowiedzUsuńInni spodziewali się takiego...typowego horroru w stylu np. "Christine", a tym razem King straszy...realizmem w gruncie rzeczy. Tym, co związane bezpośrednio z człowiekiem.
UsuńI am very happy that you like my book.
OdpowiedzUsuńKtosiu... Dziękuję! Zagwarantowałeś mi humor na cały dzisiejszy dzień. ;)
UsuńAle cię zaszczyt spotkał :).
UsuńRaczej niezły żarcik. :)
UsuńDawno nie czytałam nic Kinga, więc może teraz przeczytam jego powieść:)
OdpowiedzUsuńŚmiało, polecam. :)
UsuńUuuuuu! Przeczytałabym!
OdpowiedzUsuńI dobrze byś zrobiła. :D
UsuńO i super, miałam nadzieję, że i Tobie się spodoba w ten sposób, zawsze to miło że jest jeszcze ktoś kto podobnie odbiera niektóre książki ;)
OdpowiedzUsuńMiło, miło. :) Tym bardziej, że książka zasługuje na uznanie. :)
UsuńTak, zakończenie jest powalające. Mam takie same odczucia jak Ty!
OdpowiedzUsuńHa! Wiedziałam, że Ci się spodoba. :)
UsuńMam planach tę lekturę, jak wiele innych powieści Kinga. Na pewno jej nie pominę, a szczególnie po tak zachęcającej recenzji :)
OdpowiedzUsuńTo książka, której wręcz nie wolno pomijać. :)
UsuńA mnie sie tam podobał ruchomy obrazek :)
OdpowiedzUsuńA tak na serio to ciesze się z tak pozytywnej opini, ponieważ nie dość, że to mój ulubiony autor to jeszcze mój brat ostatnio sobie kupił tą książkę :)
To szybciutko podbieramy bratu książkę, szybciutko. ;)
Usuńczytam ten tekst już z 3 raz! w końcu mam chwilę by zostawić komentarz i napiszę Ci, że patrząc na nasze gusta - tzn. podobieństwa w pewnych kwestiach myślę, że spodoba mi się! Na pewno ją przeczytam! Tymczasem tak mnie "TO" nastraszyli, że zastanawiam się czy czytać :D
OdpowiedzUsuńOj, jak masz możliwość przeczytania "To", to się nie zastanawiaj. Śmiało! :)
UsuńZwyczajnie i po prostu po lekturze Twojej recenzji nie pozostaje mi nic innego jak przeczytać tę książkę. Muszę się dowiedzieć, co spowodowało, że szczęka Ci opadla... Muszę :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Życzę Ci, by i Tobie opadła - jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. ;)
UsuńA ja niestety... złamię Ci serduszko... bo Kinga nie lubię. Cenię jego jedną książkę, "Zieloną Milę", na podstawie której nakręcono jeden z najpiękniejszych filmów na świecie. :)
OdpowiedzUsuńNo złamałaś, nie przeczę...ale "Zieloną milą" załagodziłaś sprawę. ;)
UsuńKamień mi spadł z mojego futrzastego serduszka... :)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać, bo uwielbiam Kinga :)
OdpowiedzUsuńOwszem, musisz. :D
UsuńJakoś mi ten tytuł umknął... Ale koniecznie muszę go przeczytać! Ostatnio nie mogę trafić na książkę, która pochłonęłaby mnie do żywego. I to mogłaby być właśnie taka książka.
OdpowiedzUsuń