piątek, 27 września 2013

"Na wysokim niebie" Danuta Awolusi


Serdecznie zapraszam na Dyskusyje. Dziś rozmawiamy o: 

**************************************



wydawnictwo: SOL
data wydania: 16 października 2013 recenzja przedpremierowa
ISBN: 9788362405305
liczba stron: 272


Usłyszałam kiedyś, że dobrej książki nie poznaje się po wartkiej akcji, która nie daje chwili wytchnienia od pierwszych stron. Nie poznaje się jej także po zakończeniu. Kluczem do sukcesu książki jest ponoć jej pierwsze zdanie. Nie mogę się z tym do końca zgodzić, bowiem przeczytałam już naprawdę dużo dobrych powieści, których pierwsze zdania były mało atrakcyjne albo w najlepszym razie… nijakie. Jednak nie da się zaprzeczyć, że odrobina (lub więcej) prawdy w tym stwierdzeniu jest. W ostatnich dniach czas wolny spędzałam przy lekturze powieści, której pierwsze zdanie porządnie mną wstrząsnęło. A brzmi ono:

Niemalże przez całą podstawówkę cuchnęłam.[1]

Gdy rozpoczynałam zapoznawanie się z debiutem Danuty Awolusi, „Na wysokim niebie”, nie zastanawiałam się, czy przytoczone przeze mnie pierwsze zdanie zwiastuje mi spotkanie z bardzo dobrą książką – na przemyślenia przyszedł czas później. Jednak po takim początku wiedziałam, że czeka mnie lektura emocjonalnie wymagająca. I nie pomyliłam się przy tym ani odrobinę…

Główną bohaterką książki – i jej narratorką jednocześnie – jest Ania. Gdy poznajemy jej świat, dziewczyna uczęszcza do szkoły podstawowej, więc jest jeszcze młodziutka, ale przy tym szalenie doświadczona przez swój codzienny los. Szkoła jest miejscem ciągłych udręk – dzieci często jej dokuczają z powodu mało atrakcyjnego wyglądu (jest tęga) i dającego się wyczuć problemu z higieną osobistą. Dom również nie jest dla niej miejscem ukojenia zszarganych nerwów, bowiem nikt z członków rodziny specjalnie się nią nie interesuje. Bracia mają tzw. „swój świat”, który totalnie różni się od tego, w którym żyje Ania. Ojciec dziewczynki interesuje się nią głównie wtedy, gdy ta coś przeskrobie i trzeba spuścić jej lanie. A matka? Trudno o niej cokolwiek powiedzieć, bo w życiu Ani jest praktycznie nieobecna…

Poczucie osamotnienia, zaczepki ze strony kolegów, nienajlepsze wyniki w nauce, bieda, brak higieny – wszystko to razem wzięte stanowi dla Ani ogromne wyzwanie, ale dziewczynka mimo to stara się radzić sobie w życiu. Pewnego dnia poznaje wspaniałych przyjaciół – nie jednego, nie dwóch, nawet nie kilkunastu. Są ich miliony na całym świecie! Bo mowa o książkach… Przenosi się w świat wykreowany przez literaturę. Książki stają się dla niej sposobem na przetrwanie trudnych dni, odskocznią od problemów i lekiem na całe zło. Książki to jej życie, do którego prawie nikt nie ma wstępu – oprócz pani z biblioteki i bohaterów powieści. Jednak wydarza się coś jeszcze – pewnego dnia pojawia się Tobiasz. Od tej pory nic już nie będzie takie samo…

Danuta Awolusi
źródło: zdjęcie przesłane przez Pisarkę
Emocji w życiu Ani będzie teraz co niemiara! Życie zafunduje jej jeszcze całe mnóstwo przygód, wyzwań, obowiązków i nadziei. Mimo młodego wieku Ania jeszcze nie raz wykaże się odpowiedzialnością, dojrzałością i odwagą. Tym właśnie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i ujęła. Piękna duchem małoletnia bohaterka!

Sama powieść jest podszyta smutkiem, zmusza do refleksji nad wieloma poruszanymi problemami, jak np. rola nauczyciela w życiu uczniów, postawa psychologów szkolnych, przedstawicieli różnych zawodów, którzy w ogóle nie powinni zajmować się tym, czym na co dzień się parają. Autorka pisze też o jednym z najgorszych, jakie tylko mogą być, zachowań rodziców wobec własnych dzieci, czyli o ignorowaniu pociech, nieinteresowaniu się ich troskami albo wprost przeciwnie – trzymaniu pod kloszem. Wierzcie mi, że naprawdę jest nad czym się zastanowić po skończonej lekturze i warto odnieść to do własnego życia i naszych zachowań.

Zatem jak mam ocenić debiut Autorki? Nie inaczej jak tylko bardzo dobrze. Bo nie jest to opowieść o niczym, bez głębszego dna, ale poruszająca historia. Choć w trakcie czytania niesie ze sobą dużo negatywnych emocji, to na koniec pozostawia jedynie te pozytywne…

Budzi w nas głęboko skrytą i mocno uśpioną nadzieję, i wiarę, że choćby nie wiem, jak źle działo się w życiu, to gdzieś tam, hen!, „na wysokim niebie” czeka na nas lepsze jutro, jeśli tylko postaramy się o nie zawalczyć i jeśli nasze serce jest czyste…

Ocena: 5/6





[1] D. Awolusi, Na wysokim niebie, Wydawnictwo SOL, Warszawa 2013, s. 9.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję jej Autorce oraz wydawnictwu SOL.

Recenzja bierze udział w wyzwaniu:



76 komentarzy:

  1. Bardzo trudno zacząć opowieść tak, by już pierwsze zdanie przenosiło czytelnika do fikcyjnego świata i budziło jego zainteresowanie. W przypadku debiutu Danuty Awolusi to się chyba udało. W każdym razie ja jestem zaciekawiona i na pewno po jej książkę sięgnę. Oczywiście nie tylko ze względu na pierwsze zdanie, ale zgodnie z tym, co napisałaś, liczę na zapadającą i wzbudzającą refleksję historię. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie taka jest ta książka. Bardzo daje do myślenia... :) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Cieszę się, że blogerzy (tak dobrzy, jak znana nam jako Avo_lusion autorka powyższej powieści) książki piszą - teraz kolej na Ciebie, droga Ewo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. NIe zwracam uwagi na pierwsze zdanie. O ile w ogóle patrzę na książkę w takich kryteriach (gównie nie patrzę), to ważniejsze jest ostatnie zdanie, które pobrzmiewa echem dłużej lub krócej.
    Uważam że życie jest za krótkie na czytanie książek, które przelatują przez nas nic nie zostawiając. "Na wysokim niebie" ma w sobie te kryształki, które w człowieku zostaną po odcedzeniu sensu i treści przez czas, zostaną wbudowane w szkielet. Takich książek szukam, mam nadzieję, że się nie zawiodę na tej pozycji.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie książka poruszyła, mam nadzieję, że Tobie też się spodoba. :) Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Wydaje się, że jest to pasjonująca książka. Cieszę się, że ją zrecenzowałaś, ponieważ dzięki tobie będę miała ją na oku c;

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się za każdym razem, kiedy przeczytam u kogoś albo usłyszę od kogoś albo sama trafię na debiut, który okazuje się być ciekawy i coś ze sobą niesie, który nie jest o "dupie Maryni", który zmusza do myślenia. Lubię książki, które po przeczytaniu ostatniego zdania, zostają jeszcze ze mną, bo tak chcę, bo tak mi było dobrze je czytać. Na taką książkę wygląda mi przedstawiona przez ciebie :)
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie to napisałaś i jak najbardziej prawdziwie. :) Taka książka właśnie jest, wartościowa i zmusza do myślenia. :) Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  6. Faktycznie, w tym wypadku pierwsze zdanie intryguje:) Liczę na ciekawą, wzbudzającą dużo emocji lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  7. recenzja pierwsza klasa! ja kiedyś zachodziłam do księgarni i kiedy chciałam znależc sobie jakąś książkę to czytałam kilka pierwszych sron...jeśli wciągąła mnie to ją brałam...jeśli nie to nie...teraz szukam i czytam opinie;) na pewno zapisze sobie ten tytuł i gdy najdzie mnie ochota na taki rodzaj książki sięgnę po nią - teraz mam ochotę "pobać się" i rozwiązywać zagadki...na głębsze dno przyjdzie czas;)) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. :) A ciągoty do bania się podczas lektury rozumiem jak mało kto. ;) Pozdrawiam. :)

      Usuń
  8. Bardzo się cieszę, że ci się podobała książka... A twoja recenzja mnie wzruszyła, dziękuję!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka wartościowa i poruszająca, więc inaczej być nie mogło. :) Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Czuję się całkowicie przekonana. Nie mam najmniejszych wątpliwości że książka dostarcza sporej dawki emocji...

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż mogę napisać...Zgadzam się z tobą w 100 %.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo chcę by ta książka wpadła w moje łapki:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwsze zdanie rzeczywiście powala. Twoja recenzja jest fascynująca, więc myślę, że zapamiętam ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Początek tej książki przypomina mi trochę początek "Carrie" Kinga... nie wiem czy słusznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co łączy Carrie i Anię to to, że obie odstają od reszty swoich rówieśników. :)

      Usuń
  14. Ja również nie przywiązuję wagi do pierwszego zdania powieści, prędzej w pamięci zapadni mi to ostatnie, jak słusznie zauważyła pandeMonia. Cieszę się, że są w tej książce również pozytywne emocje. Ostatnio dużo mi ich potrzeba, dlatego sięgam raczej po literaturę lżejszego kalibru. Na pewno jednak zwrócę uwagę na "Na wysokim niebie". Raz, że trzeba poznawać i doceniać polskich autorów, a dwa zwłaszcza, gdy dodatkowo są oni blogerami. Wtedy w człowieku budzi się iskierka nadziei, że może i on kiedyś będzie w stanie coś osiągnąć ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, i pod tym względem ta książka wzbudziła we mnie nadzieję. :)

      Usuń
  15. Zachęciłaś mnie - i zaintrygowałaś niezmiernie! Mam coraz większą ochotę na debiut naszej blogowej koleżanki!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  16. Temat nie wydaje się bardzo oryginalny, ale skoro piszesz, że książka porusza takie problemy, jak np. postawa psychologów szkolnych, zaciekawiła mnie. Niestety na razie nie mogę dodać jej do listy lektur, ale będę o tej pozycji pamiętała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, oryginalny nie jest, ale do jest "ugryziony" przez autorkę w taki sposób, że...daje mocno do myślenia. :)

      Usuń
  17. Wierzę w moc pierwszego zdania. Oczywiście potem nie może być gniot, ale napisać tak, by pierwsze zdanie już uwięziło czytelnika - to jest prawdziwa sztuka. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. już o niej słyszałam i coraz bardziej mnie zachęca :))

    OdpowiedzUsuń
  19. Et tu Brute contra me? Ja już tak na nią napalona jestem :/

    OdpowiedzUsuń
  20. To już druga recenzja, którą czytam i która zachęca do sięgnięcia po książkę :) więc tak muszę zrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Kolejna bardzo pozytywna recenzja, a ja biedna tylko 3 pierwsze rozdziały przeczytałam na blogu autorki i na ciąg dalszy muszę do 16 października czekać. Niemniej jednak książka już po pierwszych rozdziałach ogromnie przypadła mi do gustu i wiem, że nie spocznę dopóki nie dostanę książki tuż po jej premierze. Twoja recenzja dolała tylko oliwy do ognia :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Już czytałam kilka recenzji tej książki, koniecznie muszę po nią sięgnąć

    OdpowiedzUsuń
  23. Proszę, proszę - jak wysoko. Czyli Ewa nie jest maniakalną psychopatką, skoro nie tylko krwawe książki czyta. Odnotowane ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wychodzi na to, że nie jestem. ;) Uff, jaka ulga. ;)

      Usuń
  24. Ja bardzo chciałabym ją przeczytać! To już kolejna pozytywna recenzja o tej książce ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam dobre debiuty, od razu czuję się znacznie lepiej. Kolejna, uzdolniona autorka.

    OdpowiedzUsuń
  26. Grunt to dobrze zacząć książkę. :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Myślę, że książka mogłaby mi się spodobać... Czemu by nie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Rozczuliłaś mnie totalnie tym tekstem, wspaniale to opisałaś. To będzie chyba mój must read, bo uwielbiam takie tematy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Basieńko. :* A książkę...polecam, bo jakżeby inaczej?:)

      Usuń
    2. Nie da się inaczej, fakt;)

      Usuń
  29. Z pewnością nie odmówię sobie przyjemności przeczytania tej książki, gdy tylko będę miała okazję :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Piękna okładka! To ona przede wszystkim zwróciła moją uwagę, ale fabuła też wydaje się ciekawa... Może za jakiś czas skuszę sie na przeczytanie tej książki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narazie książki jeszcze nie ma na rynku, więc masz trochę czasu na zastanowienie się. :)

      Usuń
  31. Przyznaję, że zainteresowałaś mnie swoją recenzją. Życiowe książki zawsze mają u mnie zielone światło. Mam nadzieję, że nadarzy się okazja ją przeczytać.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Również we mnie udało Ci się obudzić ciekawość. Pierwsze zdanie faktycznie jest bardzo oryginalne i zapowiada bardzo zaskakującą lekturę. Chętnie tę książkę przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona jest przede wszystkim bardzo poruszająca... :)

      Usuń
    2. Zauważyłam, więc tym bardziej jestem nią zainteresowana:)

      Usuń
  33. Haha, ale się uśmiałam z tego pierwszego zdania. Koniecznie muszę przeczytać, tym bardziej, że budzi nadzieję. Myślę, że to lektura w sam raz na jesienny wieczór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W obliczu tego co następuje po tym zdaniu wcale śmieszne nie jest... :)

      Usuń
  34. Czekam aż ta książka zagości w moim domu. I to nie ze względu nawet na autorkę (której bloga lubię, ale nie zawsze mam okazję tam zajrzeć), ale tę tematykę. Co prawda, trochę ten Tobiasz psuje całe wyobrażenie i jest jakby zapowiedzią kłopotów (a raczej popadania w schematy), jednak mimo wszystko, gdy tylko będę miała okazję, kupię i przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Tobiasz jest zapowiedzią kłopotów? Poniekąd tak, ale tak naprawdę przynosi Ani to co najlepsze. :)

      Usuń
  35. Nie przeczytałam tej książki, a już czuję głęboką sympatię dla głównej bohaterki i mam ochotę ją wesprzeć i dodawać odwagi. I naturalnie, rozumiem jej miłość do książek. To najlepsze miejsce na świecie, najlepsza kryjówka

    OdpowiedzUsuń
  36. Już sama recenzja zmusza do refleksji więc podejrzewam, że i książka wzbudziłaby we mnie sporo emocji.

    OdpowiedzUsuń

SPAM, reklamy, wulgaryzmy oraz komentarze niezwiązane z tematyką wpisu bezwzględnie usuwam.