sobota, 27 grudnia 2014

Trzy odbicia w lustrze - Zbigniew Zborowski





wydawnictwo: Zysk i S-ka Wydawnictwo
data wydania: październik 2014
ISBN: 9788377855645
liczba stron: 416


Nie wiem dlaczego, ale w ostatnim czasie stałam się mocno krytyczna wobec czytanych przeze mnie lektur. Na siedem ostatnio przeczytanych książek naprawdę duże i dobre wrażenie zrobiły na mnie zaledwie… dwa tytuły, tj. Kiedyś byliśmybraćmi oraz ten, o którym dziś Wam opowiem.

To książka, na którą nie wiedziałam, czy się decydować, bo z sagami rodzinnymi raczej nie jest mi po drodze – jeśli już jakieś czytałam, to w najlepszym wypadku były całkiem znośnymi czytadłami, a nie dobrymi i godnymi polecenia powieściami. Ostatecznie argumentem przemawiającym za tym, by książka trafiła w moje ręce, było nazwisko autora – Zbigniewa Zborowskiego. To pan, który zadebiutował w zeszłym roku, wydając pod swoim nazwiskiem horror, sensację i thriller w jednym pt. Nowy drapieżnik. Ta mroczna historia ze światkiem gangsterskim w roli głównej zrobiła na mnie na tyle dobre wrażenie, że nie mogłam doczekać się kolejnej, która wyjdzie spod pióra tego autora. I w roku bieżącym ta się pojawiła, ale zaraz, zaraz… Saga rodzinna? Naprawdę? Nie dowierzałam, że właśnie ten pisarz pokusi się o wybór tego gatunku. Ponad czterysta stron później nie dowierzałam, że z takim zaangażowaniem, zainteresowaniem i uczuciem podniecenia zakończyłam rzeczoną lekturę.

Plusy nowej powieści Zborowskiego pt. Trzy odbicia w lustrze można zacząć wymieniać od samego pomysłu na fabułę. Choć akcja rozpoczyna się w czasie teraźniejszym, to szybko ustępuje miejsca przeszłości, a konkretnie czasom przedwojennej Polski. Zosia jest młodą kobietą, której marzy się wyrwanie z biednej rodzinnej miejscowości (warszawskie Powiśle) – chce się uczyć, jest ambitna. Jej śmiałe i całkiem możliwe do realizacji plany niweczy jednak wojna, która pojawia się nieproszona. Mimo to Zosia radzi sobie w nowej rzeczywistości całkiem dobrze, choć nie bez pomyłek i zranionego serca… Osłodą niełatwego życia ma stać się dla niej naznaczona szczególnym darem córeczka, Wandzia.

Mijają lata. Mała Wandzia przeobraża się w młodą kobietę wierną panującemu systemowi i mężowi esbekowi. Ślepa wiara w panujący ustrój nie kończy się dla niej dobrze, choć początkowo zapowiada się, że już zawsze będzie żyć w dostatku i (jak na ówczesne lata) luksusie. Zdaje się, że jako żonie tak wysoko postawionego oficera, włos z głowy spaść jej nie może, ale jednak… I nic tu do rzeczy nie będzie miał fakt, że Wanda jest w dziewiątym miesiącu ciąży.

Ledwie dziesięcioletnia Anna (córka Wandy) może już poszczycić się wątpliwej jakości przeżyciami. Przeżyciami, które w żadnym wypadku nie powinny dotyczyć tak małego dziecka, jednak Anna – to wyjątkowo łebska dziewczyna, która nie daje sobie w kaszę dmuchać. Jej zaradność połączona ze smykałką do biznesu szybko daje plon w życiu dorosłym. Okazuje się, że to kobieta urodzona pod szczęśliwą gwiazdą, która niczym Midas przemienia wszystko w metaforyczne złoto. Zdaje się, że worek ze szczęściem, z którego czerpie, nie ma dna, a wzmianki babci Zosi o rzekomej klątwie, która ciąży na ich rodzinie, zbywa machnięciem ręki. Czy słusznie? Wkrótce przyjdzie jej boleśnie przekonać się, że nie i że gadanie leciwej babki – to nie tylko zwykłe zabobony.

Choć to, co wyżej napisałam, zdaje się całkiem sporo zdradzać z akcji powieści, to wierzcie mi, że jest to tylko zalążek tego, co czeka Was podczas lektury. Nie zdradzić o niej zbyt wiele, a jednocześnie zachęcić do sięgnięcia po tę książkę – to nie lada wyczyn, bo dzieje się tu naprawdę wiele. Po pierwsze, mamy trzy ramy czasowe, tj. lata wojenne (i na chwilę przed jej wybuchem), czasy powojennego PRL-u oraz czasy współczesne, które sięgają lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Każda z nich oddana jest przez pisarza perfekcyjnie, co daje wrażenie krótkiej, ale bardzo treściwej powtórki z lekcji historii Polski. Wraz z bohaterami przeżywamy dramat wojny, trudne czasy działalności Służby Bezpieczeństwa (tutaj mamy arcyciekawy, choć fikcyjny przykład bezgranicznej wiary w panujący system i konsekwencji z niej wypływających) i potem trudny proces podnoszenia się kraju z kolan i stawania na równe nogi.

Kolejny plus – to pełnokrwiści bohaterowie, z którymi się zżywamy, choć nierzadko potępiamy ich wybory oraz działania. Zosia ujmuje wrażliwością, pragnieniem poczucia bezpieczeństwa i miłości oraz niestrudzoną siłą w dążeniu do swoich pragnień.

- (…) A co to jest szczęście?- Szczęście jest wtedy, gdy lubisz swoje odbicie w lustrze. A rano cieszysz się, że zaczyna się kolejny dzień[1].

Wanda, mimo że jest ofiarą panującego ustroju, niestety razi swoim zachowaniem, budzi niesmak podejmowanymi decyzjami, ale też wzbudza podziw odwagą. Anna – dziarska i waleczna już od szczenięcych lat, ale nieidealna, pełna skaz, prawdziwa i ludzka.

Styl i język autora, tak jak w przypadku Nowego drapieżnika, jest typowo współczesny, lekki, momentami podszyty humorem, nieraz ostry i dosadny, ale w chwilach tego wymagających dostosowany do czasów, w których toczy się akcja powieści. Wszystko to razem sprawia, że Trzy odbicia w lustrze czyta się wyśmienicie, z zapartym tchem, raz po raz otwierając usta ze zdziwienia nad licznymi zwrotami akcji.

Zdecydowanie jest to jedna z najlepszych książek, które miałam okazję czytać w mijającym roku. Gdyby zaś wszystkie sagi rodzinne były napisane w stylu, jakim dysponuje Zborowski, to bez wątpienia gatunek ten stałby się jednym z najczęściej przeze mnie wybieranych. A twórczość pisarza już teraz staje się jedną z moich ulubionych i już nie mogę doczekać się jego kolejnej książki. Jeśli pewnego dnia zdecyduje się on sygnować swym nazwiskiem książkę telefoniczną, to najpewniej przeczytam ją z wypiekami na twarzy i chętnie obejmę patronatem Książkówki. Oto siła i moc zaklęta w piórze Zborowskiego!

Ocena: 6/6




[1] Z. Zborowski, Trzy odbicia w lustrze, Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 259.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.
Wyzwania: Polacy nie gęsi.

40 komentarzy:

  1. Po takiej recenzji ,,Trzy odbicia w lustrze" muszę koniecznie przeczytać! Będę mieć na uwadze tę książkę, tym bardziej, że to już kolejna pozytywna opinia dzieła Zborowskiego..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Naprawdę świetna książka, której nie wolno przegapić. :)

      Usuń
  2. Zaintrygowałaś mnie!!! Naprawdę;) nigdy nie spotkałam się z twórczością tego autora, ale po Twojej recenzji wiem, że to błąd;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błąd, duży błąd. :) Polecam zacząć od "Trzy odbicia w lustrze", potem "Nowy drapieżnik" (jeśli lubisz mroczne klimaty). :)

      Usuń
  3. Mam ją w planach, a Twoja recenzja tylko mnie przekonuje, że słusznie się tam znalazła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszy mnie, że książka przypadła ci do gustu, gdyż ja jakiegoś czasu dostrzegłam talent autora :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wprawdzie nie czytałam "Nowego Drapieżnika", ale słyszałam, że to świetna książka i bardzo zdziwiłam się, widząc, że kolejną powieścią autora jest właśnie saga rodzinna. Oczywiście jestem jeszcze bardziej ciekawa jego twórczości. Facet musi mieć talent skoro doskonale sprawdził się w tak odmiennych gatunkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, zdecydowanie ma talent i dobry warsztat. Osobiście uznaję, że "Trzy odbicia..." jest książką znacznie lepszą od "Nowego drapieżnika", ale wiadomo, to rzecz gustu. Polecam Ci obie. :)

      Usuń
    2. Na pewno niedługo po nie sięgnę :)

      Usuń
  6. Fiu, fiu - nieźle. Zborowskiego znam z poprzedniej książki, zdecydowanie innej tematycznie i ciekawa jestem jak odbiorę jego kolejną opowieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta jest znacznie lepsza, wierz mi. :) Albo nie wierz tylko sprawdź osobiście. Nie będziesz zawiedziona. :)

      Usuń
  7. Rzadko kiedy czytam książki tego typu, podszyte historią przedwojennej Polski... Mimo tego, jeśli lubicie rodzinne historie, warto po tę pozycję sięgnąć...

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie dostałam pod choinkę "Nowego drapieżnika", więc będę miała okazję poznać styl autora. Niedawno czytałam recenzję "Trzech odbić w lustrze" na blogu Pauliny, która raczej nie czytuje sag, podobnie jak Ty, i zachwycała się tą książką:) Coś w tym musi być:D Mam jeszcze kupon do Matrasa za 50zł, więc pewnie zakupię powyższą książkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli dwie osoby nie zaczytują się w sagach rodzinnych, a zachwalają książkę z tego gatunku, to musi w niej COŚ być. :) I jest, sama sprawdź co. :)

      Usuń
  9. Nie znam twórczości tego autora. Twoja rekomendacja przekonuje mnie jednak, by zwrócić uwagę na książki tego pana. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta powiesc zbiera tylko bardzo pozytywne recenzje! I dlatego juz ja sobie kupilam, haha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bez powodu je zbiera. :) O czym się przekonasz pewnie niebawem. :)

      Usuń
  11. Im więcej czytamy, tym chyba stajemy się większymi smakoszami literatury, wiemy, czego chcemy, jak powinna wyglądać świetna książka. Twoja pozytywna recenzja sprawiła, że nabrałam apetytu na ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. :) A "Trzy odbicia..." czytaj i nie wahaj się, bo warto. :)

      Usuń
  12. Musze przeczytać tę książkę. Tyle dobrego sie na jej temat naczytałam, że nie mam po prostu wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kolejna dobra recenzja tej książki. Chyba muszę w końcu do niej zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdziwiona jestem, że Ty jeszcze jej nie czytałaś. :)

      Usuń
  14. Czuję się bardzo zachęcona do sięgnięcia po tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem przekonana, że Tobie spodobałaby się baaardzo. :)

      Usuń
  15. Och, jak dobrze. Zakupiłyśmy ją w bibliotece i mam zamiar ją przeczytać. Przekonałaś mnie do tego w stu procentach.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ewo, jeśli podobały się "Trzy odbicia..." jako saga, to polecam "Stulecie Winnych" (I tom już można kupić, drugi lada chwila), jest jeszcze lepsza! :)
    naprawdę warto! ( i jest tam - i ma być - całkiem sporo wojny...;))
    pozdrawiam,
    k.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mówisz? Ok, rozejrzę się, choć z dystansem do tego tytułu na pewno podejdę. :) U Zborowskiego górę wziął jego styl. Ciekawe czy Pani Ałbena równie dobrze posługuje się piórem. :)

      Usuń
    2. sprawdź koniecznie :)

      Usuń
  17. Po takiej recenzji nie sięgnąć po książkę, to byłby grzech :D Ja też różnie trafiam z sagami rodzinnymi, dlatego też nigdy nie sięgam po nie od razu, gdy widzę je na półkach księgarni. Ale po tą - sięgnę na pewno!

    OdpowiedzUsuń
  18. czyli z tego co widzę, to przygodę z tym autorem najlepiej rozpocząć od tej pozycji - przynajmniej patrząc na Twój entuzjazm ;P

    OdpowiedzUsuń
  19. Mix czasów bardzo mi odpowiada, a ocena zachęca.

    OdpowiedzUsuń

SPAM, reklamy, wulgaryzmy oraz komentarze niezwiązane z tematyką wpisu bezwzględnie usuwam.