tytuł oryginału: Apocalipsis Z: Los días oscuros
seria/cykl wydawniczy: Apokalipsa Z tom 2
wydawnictwo: Muza
data wydania: 6 listopada 2013
ISBN: 9788377584996
liczba stron: 352
Świat jest pełen idiotów – wie o
tym każdy. Jednak człowiek, przez którego totalną głupotę świat zostaje
opanowany przez chaos i anarchię, a po ulicach wloką się hordy Nieumarłych, to
najprawdopodobniej idiota skończony… Dobrze, nieważne, kto wypuścił tego
cholernego wirusa. Ważne, by w jednym kawałku dotrwać do kolejnego dnia, mieć
co jeść i pić, a przede wszystkim nie dać się ugryźć któremuś z wszechobecnych
zgniłków.
Tak teraz wygląda życie na Ziemi
– Ziemi, która już w niczym nie przypomina tej sprzed tragicznych w skutkach
wydarzeń, opisywanych w pierwszym tomie trylogii o zombie, tj. w powieści „ApokalipsaZ. Początek końca”. Teraz wszystko wygląda inaczej… Świat to jedno wielkie
gruzowisko, w którym ciężko spotkać żywego człowieka. Okazuje się jednak, że
jeszcze nie wszystko stracone. Jest na tym parszywym świecie miejsce, w którym
prowadzi się w miarę normalne życie. Trzeba zaznaczyć, że „normalne” oznacza tu
takie, kiedy deszcz nie leje się nam na głowę, mamy gdzie spać, nie głodujemy,
nie słyszymy tuż przy uchu koszmarnych jęków zombie.
O tym, jak ten świat konkretnie
wygląda, opowiada drugi tom wspomnianej trylogii autorstwa Manela Loureiro,
czyli „Apokalipsa Z. Mroczne dni”. Choć jest to rzeczywistość mniej wroga niż
ta po bezpośrednim ataku zombie, to i tak istniejące zagrożenia nie zostały z
niej całkowicie wyeliminowane. Wręcz przeciwnie! Niebezpieczeństwa jest
znacznie więcej, bo nie dość, że wszystkim ocalałym zagrażają Nieumarli, to jeszcze
nigdy nie jest się pewnym, czy nasz towarzysz niedoli to jeszcze przyjaciel czy
już wróg… Witaj w świecie, w którym każdy człowiek może okazać się zdrajcą i
przyłożyć ci glocka do skroni…
Wyspy Kanaryjskie miały być
ostoją dla tych, którzy przeżyli. Okazało się jednak, że jest to miejsce, w
którym pod pozorem ładu kryje się ogromny chaos, panowanie wojskowych, obozy
pracy i racjonowanie żywności. To także pole bitwy ogarnięte wojną domową. To,
co miało być rajem, okazało się być piekłem, ale to i tak nie koniec tragedii…
Dobrze znanemu nam już z poprzedniej części hiszpańskiemu adwokatowi przyjdzie
jeszcze wiele przeżyć, wiele zobaczyć, by ostatecznie znaleźć się tam, gdzie nikt
by się tego nie spodziewał…
Skoro już jesteśmy przy
zakończeniu... Według mnie jest świetne! Proste jak drut a jednocześnie
intrygujące i zmuszające do sięgnięcia po ostatni tom cyklu, gdy ten tylko
ukaże się na rynku. To przykład tego, że zakończenie nie zawsze musi być Bóg
wie jak wymyślne i pomysłowe, by zachęciło czytelnika do zapoznania się z
kontynuacją opowieści. Brawo, panie Loureiro!
Pójdźmy dalej tropem moich
zachwytów… Co my tu mamy? Wyśmienita jest sama kreacja świata opanowanego przez
zombie – wszystkie opisy robią piorunujące wrażenie i mocno zapadają w pamięć.
Scen, w których moglibyśmy mocno przestraszyć się samych zgniłków, może nie ma
zbyt wiele, ale jak już są, to… Uff, robią wrażenie! Postaci znów konstruowane bezbłędnie,
choć nie czułam się już tak blisko związana z panem adwokatem, ale to chyba tylko
dlatego, że w tym tomie pojawia się więcej bohaterów niż w pierwszym.
Manel Loureiro źródło: www.lubimyczytac.pl |
„Apokalipsa Z. Mroczne dni” to
nie tylko powieść spod znaku fantastyki okraszonej horrorem. To mroczna wizja
świata, w której społeczne aspekty nowej i jakże trudnej rzeczywistości
wysuwają się na pierwszy plan.
Może i zombie nam nie grożą, ale
wszystko to, co dzieje się w tej książce z ludźmi, jest już jak najbardziej
prawdopodobne. Zaraz, zaraz! Przecież to już się dzieje… Co konkretnie? Sami
sprawdźcie!
Ocena: 5/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Muza oraz Business & Culture.