Nie wszyscy z was wiedzą (albo pamiętają), że swoją blogową przygodę zaczynałam pod adresem: http://ksiazkowka.blox.pl/html. Z kolei w miniony piątek TVP przypomniała widzom ekranizację jednej z moich ulubionych książek, czyli "Chłopca w pasiastej piżamie" Johna Boyne'a. Pomyślałam, że w ramach wspomnień i ja przypomnę wam - że tak nieskromnie napiszę - jeden z moich ulubionych tekstów, który recenzją nie jest (jako taką), ale jest relacją z niezwykłego spotkania...
tłumaczenie: Paweł Łopatka
tytuł oryginału: The boy in the striped pyjamas
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
data wydania: 2007
ISBN: 978-83-08-03980-9
liczba stron: 192
To było wczoraj. Właśnie czytałam książkę, gdy gdzieś w tle usłyszałam szmer. Początkowo go zignorowałam myśląc, że to pewnie wiatr, który niespostrzeżenie wpadł do mojego pokoju przez okno i zaznaczył swoją obecność. Jednak po chwili, ze stanu skupienia znów wyrwał mnie hałas. Zamknęłam książkę, uniosłam głowę i spojrzałam na wprost siebie. Choć na ułamek sekundy z wrażenia zabrakło mi tchu, to jednak nie byłam przestraszona faktem, że w moim pokoju na fotelu siedzi młody chłopiec.
Cześć, jestem Bruno – powiedział. Po chwili delikatnej konsternacji również się przywitałam i grzecznie zapytałam młodzieńca, czemu zawdzięczam tę niespodziewaną wizytę. Odpowiedział mi:
Zawsze, gdy ktoś rozpoczyna lekturę MOJEJ historii, widzę to w myślach niczym w szklanej kuli i śpieszę do tej osoby by przekazać ją osobiście, bowiem żadne słowo pisane nie odda tego jak ja to przeżywałem. Jesteś gotowa mnie wysłuchać?
Bez chwili wahania odparłam, że tak.
Miałem wtedy 9 lat. W tej chwili mój umysł jest o kilka lat starszy, choć wizualnie wciąż wyglądam na małego chłopca. Mimo że od tamtych wydarzeń minął już jakiś czas, to pamiętam je doskonale. Nic nie zatrze w mojej pamięci tego dnia, gdy w naszym domu panowało ogromne poruszenie, wywołane tą szczególną wizytą – na kolacji mój ojciec spodziewał się gościć Furię*. Cóż to był za dziwny człowiek! Niby taka ważna persona, a kompletnie bez ogłady i dobrych manier! Jeszcze ten jego śmieszny wąsik…Zupełnie jakby się niedokładnie ogolił…
W każdym bądź razie wieczór ten zaważył na przyszłości naszej rodziny. Niedługo potem opuściliśmy tak bliski nam Berlin – nie bez moich licznych protestów i wyrazów niezadowolenia, które na nic się jednak zdały. Naszym nowym miejscem zamieszkania i pracy dla ojca było Po-świecie*. W całym swoim krótkim życiu nie widziałem równie okropnego miejsca jak to! Nie dość, że nikogo tam nie znałem to wszędzie można było natknąć się na żołnierzy, a w sąsiedztwie naszego domu istniał jakiś inny świat. Cała masa ludzi, którzy od rana do wieczora chodzili po dworze, ubrani tylko w pasiaste piżamy. Widok ten bardzo mnie zszokował i nasuwał wiele pytań, z którymi udałem się do ojca. Ten zbył mnie krótko odpowiadając, że to nie są ludzie…Szybko przekonałem się, że ojciec kłamał, i że tam jednak byli ludzie tacy jak on i ja tylko trochę jakby…smutniejsi, bledsi no i wszyscy tak samo ubrani w te śmieszne piżamy. A jak się tego dowiedziałem? Pewnego dnia poznałem przyjaciela zza drucianej siatki. Bardzo się ze sobą zżyliśmy, a ja po niedługim czasie już wiedziałem, że to najlepszy przyjaciel, jakiego kiedykolwiek miałem…
I co dalej? Zapytałam. Bruno spojrzał mi głęboko w oczy z wyrazem, jakiego nigdy u nikogo do tej pory nie widziałam, przeszył mnie spojrzeniem na wskroś, zaciskając przy tym mocno wargi. Już zaczynał mówić dalej, gdy ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika.
Historia „Chłopca w pasiastej piżamie” jest fikcją jak sen, ale tak samo jak sen może odzwierciedlać wydarzenia z jawy, tak wymysł literacki może się opierać na fundamentach prawdziwych zdarzeń sprzed lat. Podziwiam autora za odwagę – na pewno nie każdy byłby w stanie podjąć się ryzyka, stworzenia takiej powieści. Mimo, że nie jest ona wolna od wad, bo w wielu miejscach brak jej realizmu, to jest piękną i poruszającą lekturą o przyjaźni i tragizmie nie tyle ofiar nazizmu, co samych jego wykonawców. Wszak okres II Wojny Światowej to czas cierpienia także dla katów, choć nam Polakom, często ciężko o tym mówić wprost. Może już przyszła na to pora?
* zaczerpnięte z książki
ksiązka jest na iście do przeczytania , a film juz kiedyś ogladałam , szkoda ,że przegapiłam go teraz ...
OdpowiedzUsuńA szkoda, szkoda. :)
UsuńNajpierw czytałam później obejrzałam- obie wersje bardzo mnie wzruszyły.
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi...
UsuńObejrzałam, ale jeszcze nie miałam okazji przeczytać. Czas to zmienić : )
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
Usuńuwielbiam ten tekst;) jest świetny, a ja mimo tematyki jestem wielce zainteresowana tą pozycją:)
OdpowiedzUsuńDzięki Marteczko! :*
UsuńNie oglądałam ekranizacji, ponieważ dzięki Twojej recenzji zamówiłam sobie książkę, a mam taką zasadę, że najpierw czytam, a potem oglądam. Dzękuję, że przypomniałaś tę książkę. :-)
OdpowiedzUsuńBardzo mądrze zrobiłaś. :) Czekam na recenzję. :)
UsuńFilm i książka obowiązkowe.
OdpowiedzUsuńDokładnie! :)
UsuńBędę szukać w bibliotece.
OdpowiedzUsuńKoniecznie. :)
UsuńJakoś nie mogę przekonać się do tej książki. Nawet ostatnio w telewizji leciała filmowa wersja ,,Chłopca... i zaczęłam chwilę oglądać a potem przerzuciłam kanał, bo mnie niestety nie ciekawiło, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo im dalej, tym ciekawiej było... Końcówka poraża.
UsuńMam ja w planach od dawna, tak jak Ty w tym momencie u mnie na blogu "Buszującego w zbożu":)) My to się zawsze zgramy, takie jesteśmy FAJOSKIE ;P.
OdpowiedzUsuńNo nie? Niczym siostry... ;)
UsuńSiostro nic o filmie w TV nie wiedziałam, bo z chęcią bym obejrzała. Następnym razem mi trąb o tym na fb, bo ja to tylko to "1 z 10" mulę hahaha :P. xxxx
UsuńAle Ty chyba wtedy w rozjazdach rodzinno-cmentarnych byłaś o ile kojarzę dobrze. :) Po 17ej leciał w piątek. :)
UsuńStandardowo, najpierw książka, później film.
OdpowiedzUsuńBardzo mądrze, popieram. :)
UsuńPiękny tekst napisałaś... miałam podobne do twoich odczucia zarówno po lekturze książki, jak i obejrzeniu filmu - może i historia jest niezbyt prawdopodobna, ale za to baardzo symboliczna i trafiająca wprost do serca, wstrząsająca do głębi. Daje do myślenia i nie pozwala o sobie zapomnieć.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie. :) Dokładnie tak... Historia poraża a zakończenie...Oj...
UsuńAch, to było wtedy. Nie wyjeżdżałam, byłam na miejscu w Koszalinie i wróciliśmy do domu ta około tej 17tej. Jakbym wiedziała, to z pewnością bym przyjechała wcześniej i obejrzała :( chlip, chlip :P
OdpowiedzUsuńKurka, miałam dać newsa o tym na FB i zapomniałam. :( Ale film powtórzą na pewno jeszcze nie raz, więc spokojnie. Co się odwlecze... :)
UsuńNo widzisz Ty moja trąbo jerychońska :PP (tak mówi do mnie "pieszczotliwie" mój tatusiek :P).
UsuńAno trąba ze mnie i już. Co poradzić? ;)
UsuńCzytałam już jakiś czas temu, tak samo oglądałam film;) Nie widziałam że znowu leciał w TV jak bym wiedziała to pewnie by obejrzała. Książka jak i film, bardzo mnie wzruszyły i jednocześnie zasmuciły.
OdpowiedzUsuńhttp://biblioteka-floo.blogspot.com
Nic dziwnego, bo to piękna historia. :)
UsuńKurcze, tak pięknie to napisałaś, że aż mi świeczki w oczach stanęły! :( Smutna historia, ale zarazem i bardzo piekna. Niestety nie czytałam książki, ale film widziałam juz ze trzy razy i bardzo mi sie podobał.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo... :) A płakać to się dopiero chce po lekturze albo po seansie...
UsuńFilm oglądałam na początku roku, i Boże jak ja na nim beczałam, szok. Później dostałam książkę, i znowu beczałam. Powieść, jak i film są ogromnie wzruszające, a poza tym to mądre i przejmujące przekazy.
OdpowiedzUsuńBardzo mądre...Niesamowicie poruszająca historia, ale o tym już wiesz... :)
UsuńFilm jest fenomenalny, z książką też zapewne się kiedyś zapoznam... ale teraz chciałabym nieco o Twojej twórczości... przepięknie to opisałaś!!
OdpowiedzUsuńA dziękuję bardzo. :) Do ideału temu tworowi dużo brakuje, ale jakoś mam do niego sentyment... :)
UsuńZarówno książka jak i film na długo pozostały w mojej pamięci. A ta recenzja-nierecenzja świetnie napisana, aż chce się czytać:)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie. :)
Usuńah.. świetna recenzja, uzmysłowiła mi, że już dawno miałam ochotę na przeczytanie tej książki. Film widziałam, ale już dawno temu. Muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i książkę mocno polecam. :)
Usuńach jak pięknie napisane, od razu niesie wyobraźnię do innego świata:D
OdpowiedzUsuńDziękuję. :):)
UsuńW swojej pracy maturalnej opowiadałam między innymi o tej książce;)
OdpowiedzUsuńO proszę. :) To praca była bardzo interesująca. :)
UsuńMiałam w planach najpierw przeczytanie książki. Niestety, kiedy film puszczono w telewizji, moja rodzina zapragnęła go obejrzeć, a ja... wciągnęłam się razem z nimi. Oczywiście nie żałuję, że obejrzałam film, bo był niezwykle przepiękny, mocny, wzruszający, jednak teraz nie wiem, czy w najbliższym czasie zdobędę się na przeczytanie książki...
OdpowiedzUsuńWiem, że ta historia do najłatwiejszych nie należy, ale i tak namawiam Cię do lektury. Naprawdę warto... :)
Usuńsłyszałam, że książka jest o wiele słabsza niż film i dlatego do tej pory nie miałam na nią ochoty (a film notabene też jest wciąż przede mną). jednak Ty przekonałaś mnie - jeśli będę miała okazję, przeczytam "Chłopca..." - i przy okazji nie złamię przy tym zasady "najpierw książka, potem film" :)
OdpowiedzUsuńDla mnie nie jest słabsza - jest równie dobra co film. Kwestia wczucia się w nią... :)
UsuńKsiążka świetna, film również dobry. Ogólnie bardzo wzruszyła mnie zarówno ekranizację, jak i powieść...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pozdrawiam i ja. :)
UsuńKsiążka jest fantastyczna!
OdpowiedzUsuńZgadzam się. :)
UsuńKsiążkę miałam okazję przeczytać jakiś czas temu, od tamtego czasu ekranizację widziałam kilka razy. I za każdym razem wzrusza mnie tak samo.
OdpowiedzUsuńGenialny tekst.
Dziękuję bardzo i pozdrawiam. :)
UsuńKsiążki jeszcze nie miałam okazji przeczytać ale w mojej głowie już od jakiegoś czasu tkwi skojarzenie, że Tobie bardzo się podobała. Jeśli tylko będzie okazja na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńKoniecznie Agniesiu, koniecznie. :)
UsuńWysoko oceniana pozycja , a Twój opis jej mnie zainteresował . Film pewnie obejrzę :)
OdpowiedzUsuńPolecam i książkę, i film. :)
UsuńKolezanka poleciła mi film, jednak jeszcze nie miałam okazji go obejrzeć. Może to i lepiej, najpierw wolałabym zapoznać się z książką.
OdpowiedzUsuńBardzo słusznie - książka najpierw. :)
UsuńWspaniała książka :)
OdpowiedzUsuńTak jest. :)
UsuńBardzo fajny tekst, już zapomniałam jak przyjemnie się Ciebie czyta...
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu poluję na tą książkę, może w końcu zdobędę egzemplarz :)
A dziękuję za tak miłe słowa. Miło mi to czytać. :)
UsuńBardzo dobrze pamiętam tę recenzję. Wtedy zwróciłam uwagę na Twoje teksty;)
OdpowiedzUsuńO proszę. :) Nie wiedziałam. :)
UsuńBardzo chcę przeczytać tą książkę :) Wiem, że warto :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że warto. :)
UsuńFilm podobał mi się - wkrótce czas na książkę !
OdpowiedzUsuńtommy z Samotni
Film widziałam kiedyś. Powtórzę za kimś - szkoda, że go teraz przegapiłam.
OdpowiedzUsuńKsiążkę też czytałam, ale w ty, wypadku najpierw był film. Zastanawiam się, czy film, a przynajmniej ostatnia jego scena nie jest bardziej przemawiająca od książki.
O książce i filmie również pisałam na blogu.
Wiesz, w filmie ta scena jest podana na tacy i dlatego robi silniejsze wrażenie niż w książce. :)
UsuńOczywiście, że pamiętamy twoje recenzje z bloxa (choć muszę przyznać, że ta mi chyba umknęła). "Chłopca w pasiastej piżamie" mam w planach od bardzo dawna i mam nadzieję, że niebawem będzie mi dane bliżej zapoznać się zarówno z wersją papierową jak i ekranizacją :)
OdpowiedzUsuńA cieszę się, że je pamiętasz. :) Jednak dobrze zrobiłam przypominając tę, bo Ci - jak piszesz - umknęła. Może Cię zmotywowałam do tej książki i niebawem ja przeczytasz. :)
UsuńCiekawy tekst. :-) Książkę już znam.
OdpowiedzUsuńDziękować. :)
UsuńJa również pamiętam tę nietypową opinię. Trudno zapomnieć coś tak świetnie napisanego. ;)
OdpowiedzUsuńOj, zaczerwieniłam się. Dziękuję. :)
UsuńNawet nie wiedziałam, że jest książka *___* Ewo, zmieniłaś moje życie!
OdpowiedzUsuńFilm widziałam na historii w szkole i prawie popłakałam się na koniec. To było naprawdę niesamowite. Książka musi być jeszcze lepsza.
Nie wiedziałaś, ze film jest na podstawie książki? To cieszę się, że ode mnie się o tym dowiedziałaś. :) Koniecznie nadrób zaległość czytelniczą. :)
UsuńNie ciągnęło mnie do "Chłopca...", może wydawał mi się zbyt smutny... Widziałam jednak fragmenty filmu - leciał w telewizji, gdy ja próbowałam czytać książkę i skutecznie mnie od niej odciągał. Dlatego chętnie przeczytam książkę i zmierzę się z jej przesłaniem :-)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, naprawdę warto... :)
UsuńBardzo fajny tekst. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę. Film zresztą też.
A dziękuję, dziękuję. :)
UsuńStoi na półce i czeka. Czytałam już dwa razy i pewnie znów kiedyś do niej wrócę. Łapie za serce...
OdpowiedzUsuńFilmu jeszcze nie widziałam. Niektórzy twierdzą, że jest lepszy niż książka. Może kiedyś uda mi się go obejrzeć.
Pozdrawiam.
Niektórzy tak twierdzą, ale dla mnie i film, i książka są tak samo dobre. :)
UsuńCzytałam Twoją recenzję tej książki na LC, dosłownie mnie wbiła w fotel - świetna. Książkę też mam już za sobą i zrobiła na mnie ogromne wrażenie, film ciągle przede mną.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie. :) Film równie mocno polecam co książkę. :)
UsuńWidziałam film, teraz czas na książkę :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie. :)
Usuńnajpierw obejrzałam film, po jakimś czasie udało mi się też przeczytać książkę, jest to historia, która niezwykle mnie wzruszyła i na zawsze pozostanie w mojej pamięci :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie - w mojej pamięci zostanie na zawsze. :)
UsuńNo szkoda, że nie wiedziałam o filmie, bo chętnie bym zobaczyła. Szczerze mówiąc wolę najpierw przeczytać książkę a po długim czasie od przeczytania dopiero film. Chyba już o tym tutaj pisałam. Ale tym razem bym się skusiła.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu po raz pierwszy mi się przytrafiło, że bardziej spodobał mi się film niż książka. Zdumiało mnie to. Chodzi o "Jedz, módl się, kochaj" E. Gilbert. Podczas gdy książka mnie rozczarowała, film w moich oczach wypadł zdecydowanie lepiej.
Ja "Jedz, módl się, kochaj" jeszcze nie znam. Ani z wersji książkowej, ani filmowej.
UsuńJa pamiętam :) Wpis o "Chłopcu w pasiastej piżamie" był pierwszym, który przywiódł mnie do Ciebie, na Twojego bloga ;) Książki do tej pory nie miałam okazji poznać, nad czym ubolewam, ale to ma też swoje plusy: film, który wywarł na mnie pozytywne wrażenie i który obejrzałam jako pierwszy, już nie wpłynie na mój odbiór książki, ponieważ jego obraz lekko zatarł się w mojej pamięci. Nie miałam okazji go odświeżyć, tak więc będę mogła przyjąć powieść z czystym kontem ;)
OdpowiedzUsuńNo proszę, kolejna osoba, która przy mnie została dzięki Bruno. :) Jak miło. :)
UsuńFilm widziałam, ale książka tak jakby jest ciągle przede mną...
OdpowiedzUsuńTak jakby? :)
UsuńMusze przeczytać książkę, a potem zabiorę się za film :)
OdpowiedzUsuńPrawidłowa kolejność. :)
UsuńWidziałam ten film w miniony piątek, jednak mi się nie podobał. Nie dlatego, że był zły, po prostu nie lubię dramatów i wojennej tematyki (wystarczająco naczytałam się jej na studiach). Dlatego po tę książkę nie sięgnę. Ale spodobała mi się za to powieść "Simon i dęby", którą niedawno czytałam - choć podobna tematyka, to zupełnie inny wydźwięk, mniej dramatyczny ;)
OdpowiedzUsuńAno jeśli nie lubisz takich klimatów to nic dziwnego, że film Ci się nie spodobał. :)
UsuńKotuś mój Kotku, mówiłaś, że tylko ja tak na Ciebie mogę patrzeć :( Złe rzeczy, okropne, okrutne, zdradzieckie... :(
OdpowiedzUsuńAle Bruno to tylko młody chłopiec, w dodatku nierealny... :)
UsuńPóki co znam tylko film, który bardzo mi się podobał. Ksiązka do nadrobienia na kiedyś :)
OdpowiedzUsuńMusisz nadrobić ten brak - koniecznie. :)
UsuńNo, dobchalam się przez lekturę 105 wczesniejszych komentarzy. uf.
OdpowiedzUsuńCzy jestem jedyną i ostatnią osobą na świecie, która nie zna tej pozycji? Luuuuudzie...
*doPchałam, żeby nie było, że nie umiem po polskiemu ;)
UsuńOj tam, na pewno nie jesteś ostatnia. :) Nie wszystkie książki trzeba znać ze słyszenia. :)
Usuńja z braku możliwości kupienia książki, obejrzałam film i byłam pod wrażeniem! coś pięknego i tragicznego !
OdpowiedzUsuńDokładnie...Ech.
UsuńKsiążka bez dwóch zdań zapadła mi głęboko w pamięci. Chyba muszę sobie po raz kolejny włączyć film :)
OdpowiedzUsuńPolecam... :)
UsuńWspaniały tekst! Poruszający!
OdpowiedzUsuńAle książki, niestety, JESZCZE (!!!), nie czytałam :(
Dziękuje Dysiu! :):* A\ na książkę warto zapolować, choć łatwa nie jest...
UsuńA ja wiedziałem, że wcześniej tam blogowałaś, ne ne ne ne, mam Cię :P!
OdpowiedzUsuńJednak nadal się dziwię, że ten film tak naprawdę był ekranizacją książki ;3. Oglądałem "Chłopca..." (chyba całego) i podobał mi się bardzo dlatego zapisuję sobie ten tytuł w przypominajce w telefonie ;).
Pozdrawiam ciepło :)!
Melon
Wiedziałeś? A ja Ciebie chyba tam nie widywałam. :) Coś mi się tak wydaje... :) Ale cieszę się, że jesteś na bieżąco z moją blogowa przeszłością. ;) Pozdrawiam świątecznie!
UsuńChętnie przeczytam i obejrzę ekranizację, w jednym i drugim jak widać mam poważne zaległości
OdpowiedzUsuńTą książkę ciągle mam w planach, chyba czas się za nią porządnie rozejrzeć. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę . Szkoda tylko ,ze taka krótka :/ Ale nic najważniejsze były emocje podczas przewracania kartek :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie gdzie znajdziecie te i inne recenzję :)
Obejrzałam film.... który tak mocno mną wstrząsnął i tak bardzo przejął, że po zakończeniu seansu cała zalałam się łzami i poprzysięgłam sobie, że nigdy, przenigdy nie obejrzę go ponownie i nigdy, przenigdy nie przeczytam książki. Choć do dziś "Chłopiec w pasiastej piżamie" jest bliski mojemu sercu i należy do moich ulubionych tytułów.
OdpowiedzUsuń