Czasem wydaje się, że w naszym codziennym życiu już nic się nie zmieni, czasem narzekamy na monotonię, nudę albo brak szczęścia w różnych jego aspektach. Zawsze chcielibyśmy mieć czegoś więcej, zapominając przy tym, że trzeba czerpać radość z tego, co już posiadamy. W gąszczu niezadowolonych ludzi są jednak i tacy, którym los sprzyja od pierwszych chwil życia, rodzą się pod szczęśliwą gwiazdą, w kochającej się rodzinie, w której nigdy niczego nie brakowało (tu wcale nie mam na myśli bogactwa materialnego). Często takim osobom wydaje się, że już nic nigdy się nie zmieni, a jeśli tak, to w mało znaczącym stopniu. A potem przychodzi szok i ogromne niedowierzanie, gdy dotychczasowy stan zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni i niestety niekoniecznie na lepsze. Jaki z tego morał?
O tym na końcu mojego tekstu. Najpierw przedstawię Wam kogoś, kto doświadczył tak drastycznej zmiany na własnej skórze.
O tym na końcu mojego tekstu. Najpierw przedstawię Wam kogoś, kto doświadczył tak drastycznej zmiany na własnej skórze.
Elisa Springer urodziła się w Wiedniu 12-ego lutego 1918 roku, a zmarła we Włoszech
w roku 2004. Była córką i jedynym dzieckiem Richarda Springera i Sidonie Mauer – Żydów wywodzących się z węgierskiej szlachty. Elisa już jako mała dziewczynka przyzwyczajona była do dobrobytu, beztroski, bogatego życia kulturalnego i towarzyskiego tego pięknego miasta. Zdawało się, że nic nie zmąci tej sielanki, ale niestety niebawem naziści przejęli władzę w Wiedniu i zaczęli co raz bardziej utrudniać życie Żydom. W niedługim czasie zatrzymano jej ojca, a następnie na zawsze straciła z oczu swoją matkę. Sama zaś, próbując uciec przed zimną i brutalną, nazistowską ręką, przemierzyła Europę w poszukiwaniu azylu. Gdy wydawało się, że wreszcie go znalazła, do drzwi domu, który aktualnie zamieszkiwała, zapukali gestapowcy. I tak rozpoczęła się jej żmudna podróż po więzieniach i obozach pracy. Najgorsze wspomnienia dotyczą pobytu w Auschwitz-Birkenau, czemu trudno by się było dziwić…Spotkał ją tam szereg upokorzeń, (liczne) cierpienia i głód, których opisy znane mi już były z innych lektur. Jak wielu więźniów doświadczyła śmierci zaprzyjaźnionych osób, bezwzględności nazistów, wyniszczających obozowych chorób oraz skrajnej nędzy. Mimo że otarła się o śmierć, udało jej się pokonać tę trudną drogę życia i spisać swoje wspomnienia po to by, jak sama stwierdza:
w roku 2004. Była córką i jedynym dzieckiem Richarda Springera i Sidonie Mauer – Żydów wywodzących się z węgierskiej szlachty. Elisa już jako mała dziewczynka przyzwyczajona była do dobrobytu, beztroski, bogatego życia kulturalnego i towarzyskiego tego pięknego miasta. Zdawało się, że nic nie zmąci tej sielanki, ale niestety niebawem naziści przejęli władzę w Wiedniu i zaczęli co raz bardziej utrudniać życie Żydom. W niedługim czasie zatrzymano jej ojca, a następnie na zawsze straciła z oczu swoją matkę. Sama zaś, próbując uciec przed zimną i brutalną, nazistowską ręką, przemierzyła Europę w poszukiwaniu azylu. Gdy wydawało się, że wreszcie go znalazła, do drzwi domu, który aktualnie zamieszkiwała, zapukali gestapowcy. I tak rozpoczęła się jej żmudna podróż po więzieniach i obozach pracy. Najgorsze wspomnienia dotyczą pobytu w Auschwitz-Birkenau, czemu trudno by się było dziwić…Spotkał ją tam szereg upokorzeń, (liczne) cierpienia i głód, których opisy znane mi już były z innych lektur. Jak wielu więźniów doświadczyła śmierci zaprzyjaźnionych osób, bezwzględności nazistów, wyniszczających obozowych chorób oraz skrajnej nędzy. Mimo że otarła się o śmierć, udało jej się pokonać tę trudną drogę życia i spisać swoje wspomnienia po to by, jak sama stwierdza:
[…] nie zapomnieć, do jakiego szaleństwa może doprowadzić nienawiść rasowa
i nietolerancja, ale nie dla rytualnych obrządków, lecz dla kultury pamięci.*
i nietolerancja, ale nie dla rytualnych obrządków, lecz dla kultury pamięci.*
Sama podpisuję się pod tym cytatem obiema rękami i staram się realizować jego przesłanie, sięgając po tematykę dotyczącą nazizmu i jego przerażających, niewybaczalnych następstw.
Milczenie żywych to w moim dorobku czytelniczym już kolejny przejaw kultury pamięci. Przejaw bardzo piękny i zapadający głęboko w serce (nie tylko pamięć!) .Jeśli miałabym pokusić się o porównanie książki Springer do innego tytułu z zakresu tematyki obozowej, bez wątpienia byłyby to Dymy nad Birkenau Seweryny Szmaglewskiej. Dlaczego akurat ta pozycja? Łączy je cudowny, poetycki język… Springer pisze o swoich traumatycznych przeżyciach tak lekko i delikatnie, że nawet zagorzały przeciwnik czytania tego typu relacji byłby w stanie zmierzyć się ze wspomnieniami Elisy. Być może nawet ujęłyby go tak jak i mnie.
A jaki jest morał mojego wstępu? Taki, że nigdy nie należy przywiązywać się zbyt mocno do dóbr, jakie nas otaczają. Trzeba mieć też świadomość, że nasze życie może się kiedyś zmienić i już nigdy nie wrócić do pierwotnej formy. Trzeba mieć w sobie całe podkłady pokory do naszego losu i scenariusza naszego życia być może gdzieś tam zapisanego, hen, wysoko w gwiazdach.
Na koniec pozostawię Was z jeszcze jednym cytatem, który…Ach, zresztą przeczytajcie sami…
Kwiat…niech tylko jeden kwiat urośnie za każdą łzę, jaka spadnie z ich serc. Będą kwiatami tej pustyni i tam, w ciszy, zrozumieją dlaczego tyle milionów niewinnych ludzi urodziło się „tylko” po to, żeby umrzeć.**
* Elisa Springer, „Milczenie żywych”, Oświęcim, 2001, s. 16.
** Tamże, s. 10.
Ocena: 6/6
Ocena: 6/6
Mocna, ale bardzo ważna tematyka. Już dopisałam tę książkę do swojej listy zakupowej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Kasandro - to prawda, ale wierz mi, że to jedna z lżejszych książek o tej tematyce. Polecam!
OdpowiedzUsuńBardzo wiele mądrości zawarłaś w swej recenzji. Widać, że książka wywołała w tobie ogromne poruszenie. Chętnie ją także i sama więc poznam.
OdpowiedzUsuńCyrysiu - prawie jak zawsze przy tego typu tematyce. A książka jest wyjątkowa! Polecam. :)
OdpowiedzUsuńOoo, coś dla mnie! Nigdy nie omijam książek podejmujących tematykę Holocaustu czy nazizmu. Świetna, mocna pozycja, którą koniecznie muszę bliżej poznać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Isadoro - nic dodać nic ująć. Zgadzam się. :)
OdpowiedzUsuńTo na pewno ważna książka, taka o której pamięć żyje bardzo długo.
OdpowiedzUsuńJusssi - dokładnie tak...:)
OdpowiedzUsuńZawsze po książkach tego typu, które poruszają bardzo ciężkie tematy w czasach wojny itp, wstrząsają mną poważnie i ciężko mi jest się pozbierać szybko po nich. Bardzo dobra recenzja i obiecuje, że postaram się przeczytać kiedyś tę książkę.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa i wstrząsająca tematyka. Rozejrzę się za tą pozycją, skoro tak zachwalasz :)
OdpowiedzUsuńTematyka trudna, ale dzięki poznajemy niezwykłych ludzi
OdpowiedzUsuńMmm, widzę, że po raz kolejny sięgasz do książki o ważnej tematyce, wspaniała sprawa ;) Nie pozwalasz zapomnieć o rzeczach ważnych!
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja Ewuś, naprawdę! :) Jestem pod wrażeniem tego jak wszystko (fabułę, rozmyślenia, emocje) zawarłaś w swojej recenzji!
OdpowiedzUsuńI trzymam kciuki za Twój weekend !
Hmm... Po Twojej recenzji widać, że jest to bardzo wartościowa pozycja, aczkolwiek nie lubię czytać o żydach... Mam do nich mam uraz po programie, ukazującym jak traktują Palestyńczyków...
OdpowiedzUsuńLubię tę tematykę, ale ostatnio mam wrażenie, naprawdę bardzo silne, że na niej bardzo dobrze się zarabia, dlatego tak wiele jest tych książek.
OdpowiedzUsuńMuszę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce i nawet widziałam jej włoskie wydanie. Okładka jest identyczna. Kiedyś słyszałam takie mądre zdanie pewnego młodego pisarza, który uważał, że wszelkie książki o latach wojny i w ogóle dotyczące jakiegokolwiek terroru, powinny być pisane tylko przez osoby, które na własnej skórze doświadczyły tego horroru, bo wtedy są to teksty wiarygodne. Natomiast ktoś, kto tego nie przeżył nie ma pojęcia co czuje się w takich momentach i wtedy ten przekaz jest suchy. Myślę, że ten pisarz miał rację. Tylko że już coraz mniej mamy tych naocznych świadków.
OdpowiedzUsuńSarenko - trzymam za słowo i dziękuję za miłe słowa. :)
OdpowiedzUsuńCatalino - spróbuj, zachęcam. :)
OdpowiedzUsuńTaki jest świat - dokładnie tak jak mówisz. :)
OdpowiedzUsuńDanusiu - "dla kultury pamięci"....:)
OdpowiedzUsuńMarteczko - dziękuję pięknie za miłe słowa no i za kciuki bo się przydadzą - już lada moment. ;)
OdpowiedzUsuńJulio - rozumiem, każdy ma prawo do własnego zdania, ale wiedz, że nie powinno się oceniać narodu po jednostkach. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńLimonko - zgodzę się, takim ewidentnym przykładem była dla mnie książka "Człowiek, który wkradł się do Auschwitz" - po prostu "chłyt matetingowy" jeśli oglądasz czasem skecze. Jeśli chodzi o "Milczenie żywych" to ten tytuł zdecydowanie nie należy do tych, na których ktokolwiek miałby zarabiać. Polecam osobiście to sprawdzić. :)
OdpowiedzUsuńBujaczku - polecam zatem. :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - zgadzam się z tym co napisałaś w całej rozciągłości! Dobrze, że po tych osobach zostaje zapis w postaci takich właśnie relacji - to bardzo wartościowa i cenna literatura.
Świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńKsiążka, cóż, od początku czułam, że może przypaść mi do gustu. Po recenzji jestem tego prawie pewna. Sięgnę, tylko najpierw się na nią emocjonalnie nastawię:)
Tematyka nie jest prosta jednak myślę, że warto się w nią zagłębić. Poszukam tej książki :)
OdpowiedzUsuńPo książkę na pewno sięgnę prędzej czy później. Muszę wpaść do biblioteki, powinna być. :-) ozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWiesz pewnie, jak wielką mam ochotę na poznanie tej książki po przeczytaniu Twoich słów. I szczerze mówiąc, nie wiem nawet co więcej mogłabym napisać. Tematyka wojenna, wszelkie przejawy kultury pamięci, jak to pięknie nazwałaś, są niezwykle bliskie mojemu sercu i niezmienne bardzo poruszają. Bardzo, bardzo, bardzo chcę ją przeczytać i będę pielęgnować ten tytuł w mojej pamięci tak długo, aż wreszcie trafi on w moje ręce.
OdpowiedzUsuńOdpowiadam jeszcze (jak zwykle z ogromnym opóźnieniem- wybacz!) na Twoje pytanie, dotyczące Kerouaca. Cieszy mnie niezmiernie, że masz ochotę przeczytać coś, co wypłynęło spod pióra tego nietuzinkowego pisarza. Ja polecam od siebie Włóczęgów Dharmy, to zdecydowanie najbliższa mi powieść Jack'a. Jeśli będziesz miała trochę czasu i chęci, to bierz i czytaj. To zawsze niezwykle ciekawe przeżycie literackie, a czy udane? Tego i ja jestem bardzo ciekawa :)Ściskam
Mery - dziękuję pięknie. :) A nastawianie emocjonalne przed tą lekturą jest jak najbardziej wskazane. :)
OdpowiedzUsuńGabrielle - ja zawsze powtarzam, że w tę tematykę zagłębiać się warto jak najbardziej. :)
OdpowiedzUsuńCassiel - poluj, poluj! Warto.:) Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńAlu :) - życzę Ci tego z całego serduszka by książka szybko wpadła w Twoje ręce. Nikt tak jak Ty nie czuje tej tematyki, więc nie wyobrażam sobie byś miała jej nie przeczytać. :) Dzięki za sugestie co do książki Kerouaca - poszukam. Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńStrasznie nie lubię pisać takich banałów przy takich książkach, jak ta: Ewo, Twoje recenzje przekonują mnie do literatury traktującej o nazizmie i obozach. Idea kultury pamięci jak najbardziej do mnie przemawia i bardzo chętnie się zapoznam z tą pozycją, choćby nie wiem, jak miało boleć...
OdpowiedzUsuńMagdo - znam Twój stosunek do tego typu literatury dlatego bardzo cenne są dla mnie Twoje słowa. Wiem, że to dla Ciebie wyzwanie. Wiedz jednak, że jest to jedna z "lżejszych" pozycji z zakresu tej tematyki.
OdpowiedzUsuńOstatnio sięgam po tę tematykę właśnie. Dziękuję, że zwróciłaś mi uwagę na tę książkę.
OdpowiedzUsuńKasiek - bardzo proszę i polecam się na przyszłość. :)
OdpowiedzUsuńAch Ewa :D! To się cieszę niezmiernie! Mam nadzieję, że dalsze trzymanie kciuków będzie niepotrzebne i wszystko się ładnie ułoży... :D
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci tego, jeśli tylko chcesz :)
Marteczko - pewnie, że chcę, dzięki! :D
OdpowiedzUsuńMocną tematykę sobie zaserwowałaś Ewo, ale jakże ważną. Myślę, że od czasu do czasu należy sięgać po takie książki, aby pamiętać o tym co było...
OdpowiedzUsuńMadlen - mocną, ale jedną z lżejszych pośród tej tematyki. :) Wszystko dla "kultury pamięci". :)
OdpowiedzUsuńEch, podziwiam Twoją zdolność do pisania tak ciekawych recenzji... I wszystko jasne: po książkę na pewno sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cinnamon - z tego co zdążyłam zauważyć, Tobie tej zdolności też nie brakuje. Dzięki. :) A książkę jak najbardziej polecam. :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwunia! Kiedy u Ciebie coś nowego, czekam i czekam, sprawdzam i sprawdzam i nadal cisza!
OdpowiedzUsuńMarteczko - tak jak podawałam w jednym z wcześniejszych wpisów, notki będą pojawiać się już rzadziej niż kiedyś. Jeden do dwóch razy w tygodniu (życie troszkę nabrało mi tempa i obowiązków tym samym przybyło). Jednak dziękuję za miłe słowa - to znak, że ktoś o mnie pamięta. :D
OdpowiedzUsuńOj, tę bym chętnie przeczytała!
OdpowiedzUsuń