Piątek 13-ego. Dla wielu to synonim nieszczęścia i złej wróżby. Zwolennicy teorii o pechowości tego dnia zakładają, że jeśli ma się im przytrafić coś złego, nieprzyjemnego lub smutnego (ewentualnie wszystkie te zdarzenia razem), to nastąpi to właśnie tego feralnego dnia.
Inni zaś bojkotując ten przesąd, naśmiewają się z tych, którzy w niego wierzą.
Dla pewnej kobiety zamieszkującej tereny Norwegii, dzień ten miał prawdopodobnie nie wyróżniać się niczym szczególnym. Była zwykłą gospodynią domową, która, chcąc podreperować domowy budżet, roznosiła gazety. Jak co dzień zmuszona była opuścić na jakiś czas swój ciepły dom, by sprostać wyzwaniom, jakie stawiało przed nią życie. By dotrzeć do sobie tylko znanych celów, zostawiała za sobą spowite weekendowym snem budynki różnych instytucji i zmrożone ostrym, zimowym powietrzem witryny sklepowe. Jedna z nich już z daleka przykuwała uwagę. Jednak nie z powodu pięknego stroju wiszącego na manekinie, czy też butów w okazyjnej cenie. Czegoś takiego na wystawie sklepowej Helga nigdy dotąd nie widziała i najprawdopodobniej już nigdy czegoś takiego nie zobaczy. Jednak widok mrożący krew w żyłach, jaki miała przed sobą, z pewnością będzie jej towarzyszył do ostatnich chwil życia
Za szybą dostrzegła wpatrzone w nią szkliste oczy, które zdawały się wołać „przyjrzyj mi się uważnie”. Choć widok był przerażający i wybitnie odstręczający, nie mogła przestać patrzeć…Wcale nie dlatego, że mężczyzna ten został wystawiony na widok przechodniów niczym towar do kupienia. Nie wpłynęła na to też jego nagość czy tajemniczy napis pozostawiony na jego ciele. Największą uwagę Helgi zwróciło martwe spojrzenie ofiary i śmierć wyzierająca z każdego zakamarka jej ciała…
Jak się następnie okazało, mężczyzną tym był znany antykwariusz, Reidar Folke Jespersen, który niemal z niczego dorobił się pokaźnej sumy pieniędzy na koncie. Choć z pozoru mogłoby się wydawać, że mężczyzna ten nie miał wrogów, ani też ludzi życzących mu śmierci, to jednak w rzeczywistości nie brakowało osób, które swój motyw miały. Sprzeciw Reidara w kwestii sprzedaży rodzinnego interesu, daje motyw finansowy dla jego braci. Żona, której regularne zdrady wyszły na jaw, również mogła zapragnąć, by podstarzały już mąż zniknął na dobre z jej życia.
Jednak, czy ta mroczna sprawa jest tak prosta i pozbawiona głębszego dna?
Otóż nie. Podłoże tej zbrodni leży bardzo głęboko i sięga dość odległych już czasów, gdy swój prym wiedli naziści.
Jak łatwo się domyśleć, przedmiotem mojej kolejnej lektury stał się kryminał pod tytułem „Mężczyzna w oknie”, którego autorem jest Kjell Ola Dahl – jeden z najbardziej cenionych pisarzy norweskich, uznawany za mistrza rodzimego kryminału. Czy się z tą teorią zgadzam? Zaledwie jedna pozycja sygnowana jego nazwiskiem, jaką przyszło mi poznać to stanowczo za mało, bym mogła go takim mianem uhonorować, ale bez wahania mogę stwierdzić, że człowiek ten posiada niebywały talent.
„Mężczyzna w oknie” to rozbudowany kryminał ze świetnie zarysowanymi postaciami i niezwykłą szczegółowością zawartą w opisywanej akcji. Cechą charakterystyczną tego tytułu jest bez wątpienia niezwykły klimat przypominający stare, dobre kryminały, gdzie dynamiczne tempo akcji i jej zwroty zastąpione są typową jej sennością i skrupulatnością. Niektórym mogłoby się zadawać, że przy pięciuset stronach fabuły prowadzonej w takim stylu, w którymś momencie stanie się ona nużąca, a ostatecznie i nudna. Zatem cieszę się, że będę mogła wszystkie te osoby wyprowadzić z błędu, bo podczas lektury niczego takiego nie doświadczyłam. Wręcz przeciwnie, coraz bardziej wsiąkałam w ten tryb i coraz mocniej zżywałam się z bohaterami, mimo że ci odbiegali swymi osobowościami od ideału dobra i sympatii.
Dlaczego zatem nie pokusiłam się o najwyższą notę? Tylko z powodu własnych upodobań, które zmierzają bardziej ku silnym doznaniom i niedającemu wytchnienia tempu akcji. Uważam jednak, że wielbiciele kryminałów w starym, dobrym stylu powinni sięgnąć po tą książkę i czym prędzej wsiąknąć w ten zimny, norweski klimat.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Czarne.
Ocena: 5/6
Kolejny skandynawski autor, którego warto poznać:) Czytając Twoją recenzję tak się wciągnęłam, że zapragnąłam koniecznie zapolować na tę książkę, uwielbiam dobre kryminały. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńHistoria zaczyna się intrygująco. Niemal poczułam dreszcze. Jestem bardzo ciekawa zakończenia fabuły, więc muszę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńWidzę, że tak jak ja, też szukasz coraz mocniejszych doznań ;-)
Pozdrawiam.
Madlen - ha! Taki miałam cel. :) Polecam tę ksiażkę i pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńCyrysiu - tutaj doznania nie są może w sensie dosłownym mocne, ale...:) Sprawdź sama. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNa wszystko co skandynawskie od dawna choruje, więc i tej pozycji się nie oprę :)
OdpowiedzUsuńTosiu - i słusznie, pochwalam. ;)
OdpowiedzUsuńSkandynawskie kryminały mają swoją niepowtarzalną atmosferę, a stary dobry klimat zachęca dodatkowo do przeczytania tej książki :)
OdpowiedzUsuńTaki jest świat - zgadzam się w całej rozciągłości! :D
OdpowiedzUsuńNie jestem jednak do końca przekonana, więc sobie odpuszczę. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńKasandro - nie namawiam i pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńJaka okładka;o;D
OdpowiedzUsuńAle no nie wiem,coś mnie w książce odpycha. Raczej się za nią nie wezmę.
Miravelle - co kto lubi, ale nie warto tej książki tak z miejsca dyskwalifikować. :)
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona i przekonana do kolejnego, świetnego skandynawskiego kryminału:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Isadoro - cieszę się i pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńDobry kryminał nie jest zły :) A jaka prowokacyjna okładka :P
OdpowiedzUsuńBsz - prawda?:) Polecam.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie. Książka wydaje się być w sam raz dla mnie. Rozejrzę się za nią ;D
OdpowiedzUsuńGabrielle - a rozglądaj się, rozglądaj byle skutecznie. :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory o literaturze skandynawskiej jedynie słyszałam (oczywiście pomijając fakt przeczytania 'pod przymusem' "Dzieci z Bullerbyn" jako lektury szkolnej). Myślę, że książka przypadłaby mi do gustu, zwłaszcza że ostatnio zmieniłam front i wzięłam się za coś mocniejszego :-)
OdpowiedzUsuńKryminały w starym stylu to coś co zdecydowanie lubię, a skandynawskie klimaty to miód na moją duszę :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - śmiało mogę Ci go polecić, bo to kryminał z kręgu tych zdecydowanie łagodnych i myślę, że jak najbardziej przypadłby Ci do gustu. :)
OdpowiedzUsuńAneto - zatem nie pozostaje mi nic innego jak tylko polecić Ci "Mężczyznę w oknie". :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje recenzje :) W tej udało Ci się stworzyć niesamowity klimat i napięcie, tym samym mam dużą ochotę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cinnamon - i wzajemnie. :D Cieszę się, że mój niecny plan się powiódł i tym samym skusiłam Cię na ten klimatyczny kryminał. :) Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńOj, muszę się porozglądać za tą pozycją. Umiesz skusić człowieka, umiesz.:D
OdpowiedzUsuńMery - jak przystało na Ewę...hihi. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńJuż gdzieś chyba czytałam o tym autorze i jego książce. Wiem,że zainteresował mnie :) Po tą książkę więc sięgnę przy odrobinie czasu.
OdpowiedzUsuńSamash - bardzo słuszna decyzja. :D Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńNie czytałem wielu książek, które zostały napisane przez kogoś ze skandynawii. Mają inny charakter pisania, czy co?:)
OdpowiedzUsuń"Mężczyzna w oknie" podoba mi się po Twojej recenzji, a że ostatnio połykam strasznie kryminały, pewnie sięgnę po niego:)
Sarenko - trafiłeś w dziesiątkę, bo skandynawscy pisarze faktycznie mają szczególny styl pisarski. :) Chyba nie da się go porównać z żadnym innym. Ma swój niepowtarzalny klimat. A "Mężczyznę..." polecam Ci jeśli znasz i lubisz kryminały w trochę starszym wydaniu. :)
OdpowiedzUsuńOkładka także moim zdaniem nawiązuje do takich kryminałów w starym stylu;) Bardzo sugestywna, hehe :p
OdpowiedzUsuńDanusiu - ano...;) Dość wyjątkowy to kryminał wśród natłoku tych, które są teraz wszechobecne na rynku. :)
OdpowiedzUsuńCzuję się oficjalnie zachęcona, zaintrygowana, zainteresowana, zaciekawiona i... na pewno ją przeczytam ;) Nie mam zbyt dużego doświadczenia, jeśli chodzi o skandynawskich autorów, więc chyba czas to zmienić :D
OdpowiedzUsuńSpodoba mi się na pewno. Skandynawskie kryminały są świetne - prawie wszystkie, bo ostatnio trochę się zawiodłam na "Szlaku kości". Ale powróciło wszystko do normy po "Krwi, którą nasiąkła". Chętnie przeczytam tę powieść, bo lubię serię wydawnictwa Czarne. No i zachęciłaś mnie oczywiście.
OdpowiedzUsuńPozdrówki.
Nie znam tego autora i widzę, że muszę szybko nadrobić swoją niewiedzę, skoro książka taka dobra. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCatalino - super! Zaległości czas nadrobić. :)
OdpowiedzUsuńBeatrix - faktycznie, Ty masz sporo doświadczenia jeśli chodzi o lektury autorów skandynawskich zatem tę książkę spokojnie możesz do niego dołączać. :)
OdpowiedzUsuńDosiaku - tak, bez dwóch zdań. ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce :) I muszę przyznać, że nie byłam wcześniej nią do końca zainteresowana. Jednak dzięki Twojej recenzji wiem, że mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńMarta - polecam się na przyszłość. ;)
OdpowiedzUsuńJak napisałam u beatrix, muszę się w końcu wziąć za kryminał skandynawski, choć szczerze mówiąc Stieg Larsson mnie nie porwał...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Magdo - kopę lat. ;) Co do kryminałów skandynawskich...Nie będę Cie usilnie do nich namawiać bo zwyczajnie nie mam zbyt wielkiego porównania. Należę d tych nielicznych dinozaurów, które jeszcze nigdy nie czytały Larssona. ;) Natomiast jeśli lubisz kryminały stonowane i w starym stylu, to myślę, że możesz się skusić na "Mężczyznę w oknie". :)
OdpowiedzUsuńNiedawno czytałam tego autora "Złoty pierścionek" i pomimo że teoretycznie nic nie mogę zarzucić temu kryminałowi, to ta senność, zabiła mnie, dlatego nie porwę się na kolejne książki tego mistrza norweskiego kryminału.
OdpowiedzUsuńNatulo - fakt, klimat jego twórczości jest specyficzny i trzeba taki lubić. :)
OdpowiedzUsuńKryminał...Hmm, świetnie:) Ale przyznam, że nie znałam. A poznam na pewno, bo Twoja recenzja bardzo intrygująca:)
OdpowiedzUsuńZaczytana - cieszy mnie to bardzo. :)
OdpowiedzUsuń