sobota, 21 stycznia 2012

"Klinika śmierci" Harlan Coben


AIDS (zespół nabytego niedoboru odporności) – dżuma naszych czasów, na którą, jak dotąd, nie wynaleziono skutecznego leku. Możliwe jest już hamowanie rozmnażania się wirusa HIV oraz utrudnienie mu przedostawania się do komórek. Nie ma jednak sposobu, dzięki któremu można by go unicestwić. Dlatego choroba ta sieje ogromny postrach wśród całej ludzkości. Choć wiadomo o jej istnieniu już od kilkudziesięciu lat i z roku na rok medycyna dostarcza nam co raz więcej informacji na jej temat, to i tak nie brak wyznawców teorii, że to przypadłość przypisana jedynie homoseksualistom i narkomanom.

Tak bardzo chciałoby się, aby poglądy tych ludzi uległy zmianie, nabrały bardziej otwartego, tolerancyjnego, a przede wszystkim ludzkiego charakteru. Jeszcze piękniej byłoby móc pewnego dnia obwieścić światu, że cierpienie wielu chorych zakończy się dzięki nowemu, cudownemu antidotum…

Harlan Coben poświęcił swoją drugą powieść właśnie problemowi AIDS.  „Klinika śmierci” to pierwszy w jego dorobku pisarskim thriller medyczny. Bohaterami pierwszoplanowymi są
Sara Lowell i Michael Silverman. Sara to niepełnosprawna dziennikarka, która pokazała światu, że pomimo fizycznej ułomności można osiągnąć niebywały sukces społeczny - jest ulubienicą widzów programu NewsFlash. Choć jej życie uczuciowe przez długi czas było pasmem nieszczęść (głównie za sprawą wyrachowanej siostry Cassandry), to ostatecznie odnajduje prawdziwą miłość i bezpieczeństwo w ramionach świetnego koszykarza, gwiazdy NBA, Michaela Silvermana. Do idealnego obrazu szczęścia brakuje im tylko potomka. Gdy okazuje się, że Sara jest w ciąży, para uznaje to za wspaniały znak - los postanowił wynagrodzić obojgu wszelkie niepowodzenia oraz nieszczęścia, dotykające ich przez lata. Niestety radość nie trwa długo, ponieważ niespodziewanie para dowiaduje się, że  Michael jest nosicielem wirusa HIV.

Światełkiem nadziei w tym nieszczęściu staje się dobry przyjaciel Sary, doktor Harvey Riker, który jest o włos od opracowania skutecznej metody leczenia AIDS. Jednak są ludzie, którzy chcą za wszelką cenę utrudnić ten proces, blokując napływ środków finansowych na prowadzenie dalszych badań. Natomiast jedyni pacjenci będący dowodem na istnienie fenomenalnego antidotum zostają zamordowani…Życie Michaela jest zagrożone z dwóch stron. Czy uda mu się skorzystać z cudownego leku i wyrwać mackom choroby? Czy też prędzej dosięgną go ręce mordercy? Odpowiedź na te pytania (ale i wszystkie, rodzące się w trakcie lektury) szokują. Tu nie ma nic oczywistego!

Pomijając kwestię intrygującej fabuły, jest jednak w powieści Cobena coś oczywistego. Mam tu na myśli brak wprawy pisarskiej i doświadczenia życiowego. Coben, jako ledwie dwudziestoparolatek i autor zaledwie drugiej książki, nie wykazał się wystarczającą wiedzą na tematy, które porusza. Dla przykładu,  jeden z bohaterów okazuje swoje dokumenty przy odprawie na lotnisku. Okazuje się, że człowiek na fotografii diametralnie różni się od posiadacza dokumentu. Pracownik lotniska niby to kręci nosem na ewidentne różnice w wyglądzie, ale…? Ostatecznie umożliwia podróżnemu lot. Ciężko wyobrazić sobie taką sytuację w latach, w których książka powstała (początek lat dziewięćdzisiątych) a co dopiero mówić o współczesnych. Podobne uchybienia zdarzają się także w dalszym toku akcji, jednak w obawie przed spoilerami nie przytoczę więcej przykładów. Jednak jest coś, co odrobinę maskuje te błędy, pozwala czytelnikowi patrzeć na nie przez palce. To szczere wyznanie autora we wstępie, w którym przyznaje, że książka zawiera liczne błędy, ponieważ powstała w latach, gdy był jeszcze bardzo młodym i niedoświadczonym człowiekiem. Przyznaję, że w tym momencie pisarz urósł w moich oczach. Nie każdego autora stać chyba na tak szczere wyznanie. Pozwoliło mi ono spojrzeć na „Klinikę śmierci” przychylniej i dostrzec w niej istotne plusy, takie jak: świetna kreacja postaci (bohaterowie są wyraziści), sposób prowadzenia akcji (wierzcie mi, że dużo się dzieje, nie ma chwili przestoju i uczucia znużenia lekturą) oraz sam pomysł na temat przewodni fabuły. Przyznaję również Cobenowi ogromny punkt za konstrukcję zakończenia. Przyznaję otwarcie - takiego finiszu jaki autor zaserwował zupełnie się nie spodziewałam! Brawo za to!

Po „zmiksowaniu” plusów i minusów „Kliniki śmierci” końcowa ocena niestety nie będzie maksymalna. Nie zmienia to faktu, że mogę, i bardzo chcę, polecić Wam tę lekturę. Czas spędzony z nią nie będzie stracony. Tym bardziej dla kogoś, kto szczególnie lubi thrillery (niekoniecznie tylko medyczne) i sprawnie poprowadzoną akcję.

Ocena: 4,5/6

80 komentarzy:

  1. Coben napisał thriller medyczny? Muszę przeczytać, tym bardziej, że jak widzę nieliczne potknięcia nie odbierają przyjemności z lektury:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, a ja myślałam, że to jest jakaś nowość Cobena, bo książka ma obecnie sporą promocję. Widać wznowili wydanie. Ja w sumie Cobena kiedyś na pewno spróbuję, ale tacy pisarze często popadają w schematyczność...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dotąd przeczytałam tylko jedną powieść Cobena - "W głębi lasu". Nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia i stwierdziłam, że po inne książki tego autora już nie sięgnę, ale... Cóż, teraz mam ochotę przeczytać "Klinikę śmierci" - pomimo tych minusów, które przedstawiłaś i które ja wyłapałam w powieści, którą przeczytałam. Fabuła tej książki wydaje się ciekawa, a poza tym skoro ją polecasz, to dlaczego by nie spróbować? ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam jeszcze twórczości Cobena, ale wprost marzę aby poznać. Mam nadzieję, że uda mi się jakimiś sposobami dotrzeć do dzieł tego autora.Thriller medyczny czasami czytuje, więc myślę, że „Klinika śmierci” wpasuje się w mój czytelniczy gust.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię medycyny w literaturze, więc książkę sobie odpuszczę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Isadoro - wg mnie nie odbierają, ale ocenić musisz sama. :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Danusiu - szczerze Ci powiem, że nie mam pewności czy ta książka była w ogóle wcześniej u nas wydana, być może nie, bo na inne wydanie się nie natknęłam. Dlatego też jest tak mocno promowana i jest u nas nowością choć w gruncie rzeczy wcale nią nie jest. :) A spróbować jego twórczości możesz. :) Bo czemu by nie?:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cinnamonku - pewnie nie byłabym tak delikatna w ocenie gdyby Coben otwarcie nie przyznał, że "Klinika śmierci" zawiera liczne błędy. Mimo to myślę, że warto poświęcić tej książce czas. Świetnie się ją czyta. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cyrysiu - zatem nic innego Ci nie pozostaje jak polować, na którąś z jego książek. Może nawet Na "Klinikę śmierci"??:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Karolko - wątek medyczny w tej książce ogranicza się w zasadzie tylko do kilku wzmianek o AIDS i owego antidotum na te przypadłość. Medycyny tu tyle co kot napłakał więc nie musisz się tym zrażać. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Od jakiegoś czasu chodzi mi ten autor po głowie, więc może dam się skusić.

    OdpowiedzUsuń
  12. Agnieszko - koniecznie, w ramach poszerzenia horyzontów. :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Koleżanka wiele razy polecałam mi Cobena :) Muszę koniecznie się skusić i pożyczyć od niej jakiś jego tytuł ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Samash - to do koleżanki dołączam i ja. :) Polecam i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Swego czasu zaczytywałam się thrillerami medycznymi w wydaniu Cooka. Chętnie zobaczę, jak sobie z tym tematem poradził Coben. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tetiisheri - skoro jesteś już obyta z książkami Cooka, który chyba jest jednym z najlepszych w pisaniu thrillerów medycznych, to pewnie rzucą Ci się wyraźnie w oczy, błędy Cobena w "Klinice śmierci". Jednak nie powinny zepsuć Ci przyjemności z lektury. :D Pozdrawiam i ja. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie będę pierwsza: Coben i thriller medyczny? Czytałam tylko jedną jego książkę, ale wiem że jest mocno popularny i raczej dobry w tym, co robi. Ciekawe, czy ta nowość wyszła mu na dobre, czy nie :)

    No i zapraszam przy okazji na imieninowe rozdanie do mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Limonko - a tak, thriller medyczny. :) U nas to nowość, ale Coben napisał ją już baaardzo dawno temu. :) A czy książka wyszła mu na dobre. W moim odczuciu ostatecznie tak, ale sama oceń. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Póki co mam całe stosiska czekające w mojej biblioteczce, więc tę książkę jednak sobie odpuszczę;)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Kasandro - w pełni rozumiem Twój "ból" a raczej przyjemność. :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Książka czeka na półce mojego chłopaka, aż znajdę czas i ją pożyczę od niego, i przeczytam :D Jemu bardzo się spodobała.
    Nie wiedziałam, że to jest druga książka. Tak późno została wydana u nas, że myślałam, że jest nowa :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Marteczko - wiele osób tak myślało, nie tylko Ty. :) A skoro książka już czeka to nie pozostaje Ci nic innego jak chłopaka z niej "obrabować" i przeczytać ją. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeszcze nie czytałam żadnej pozycji z dorobku Cobena, ale słyszałam wiele pozytywnych opinii na ich temat. Z Twojej recenzji także wynika, że mimo błędów jest niezła, dlatego chętnie bym się z nią zapoznała, niekoniecznie jednak w pierwszej kolejności. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Elen - bardzo słuszne podejście do sprawy! :) Tak zrób. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. To jedyna książka Cobena, której jeszcze nie czytałam :) Z pewnością sięgnę, tym bardziej że i Twoja recenzja zachęca :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Isabelle - zatem pozostaje Ci tylko na nią zapolować i czytać. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie mogę się przekonać do książek Cobena, więc po nią nie sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Carline - czasem trzeba po prostu trafić na te właściwą, ale rozumiem twój wybór. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Przyznam, że to ciekawe - przeczytać jedną z pierwszych powieści tego znamienitego pisarza. Ja zwykle dotykałam "środkowych", bo najnowsze jakoś nie chcą wpadać w moje łapki. Temat HIV i AIDS rzeczywiście jest prawdziwym Tabu. Niestety, jest to w dużej mierze zasługa Kościoła, a to przykre, ale nie będę się na ten temat rozpisywać, bo zaraz mnie poniesie. Jeżeli zobaczę książkę gdzieś na bibliotecznej półce, wypożyczę, chociażby z ciekawości, jak pisze człowiek, który rozpoczyna karierę i nie ma jeszcze pojęcia, że za paręnaście lat będzie mistrzem sensacji.

    OdpowiedzUsuń
  30. Dobry autor, ciekawy temat. Poszukam...

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie moje klimaty, ale fani Cobena na pewno będa usatysfakcjonowani ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Dwojro - masz rację, na temat podejścia do kwestii HIV i AIDS w naszym kraju można by dużo mówić...A Cobena Ci polecam. :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Pisany inaczej - co racja to racja. :) Polecam!

    Bsz - jasne, nic na siłę. :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Bardzo podoba mi się ta książka ! Muszę ją mieć !

    OdpowiedzUsuń
  35. Szkicowniku - zatem wyruszaj na łowy! Owocne łowy. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  36. Lubię tego autora, więc na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  37. A ja się zabieram za Cobena i zabrać się nie mogę. Mam w domu jedną z jego powieści i tak odkładam ją "na potem". Czytam tę Twoją recenzję i tak się zastanawiam, czy aby Coben nie posłużył się tutaj w pewnym stopniu historią wybitnego koszykarza NBA - Magic'a Johnson'a. Ale to tylko takie moje skojarzenie. Osobiście nie przepadam za thrillerami medycznymi, ale kto wie, może kiedyś się skuszę?

    OdpowiedzUsuń
  38. Tematyka bardzo ciekawa, no i skoro to była zaledwie druga książka w dorobku Cobena i (pomimo tych niedociągnięć) w sumie udana, to nic dziwnego, że potem było już tyko lepiej :)

    Jak zwykle po Twojej świetnej recenzji nie pozostaje już nic innego, jak czym prędzej gnać po książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. Lubię książki Cobena,a ta szczególnie mnie zainteresowała,więc muszę ją przeczytać;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Taki jest świat - śmiało, polecam! :)

    Agnieszko - co do zainspirowania się przez Cobena historią Johnson'a, to sam autor nic o tym nie wspomina we wstępie do "Kliniki śmierci", ale być może coś w tym jest. Zwłaszcza, że rok wydania książki jak i obwieszczenie Johnson'a, że jest nosicielem zbiegły się ze sobą. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Nemeni - dziękuję...dziękuję...a książkę polecam. No i pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Miravelle - zatem śmiało! "Częstuj się"! :D

    OdpowiedzUsuń
  43. Kocham Cobena i marzę o tej książce jakiś czas :D

    OdpowiedzUsuń
  44. Olu - spełnienia marzeń życzę zatem. :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Do mojej kolekcji utworów Cobena (już przeczytanych, rzecz jasna ;)) brakuje mi tylko "Zaginionej" oraz "Kliniki śmierci", więc obowiązkowo muszę je mieć :). Recenzja bardzo przyjemna, jak zawsze; pozdrawiam ciepło :).

    OdpowiedzUsuń
  46. Tajus - dziękuje bardzo i równie ciepło pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Ja w końcu muszę po Cobena sięgnąć, bo, wstyd przyznać, nie czytałem jeszcze nic jego autorstwa! :P

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Bardzo lubię dzieła Harlana Cobena, więc myślę, że i to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Panie R. - wstyd, wieeelki wstyd...;) Musisz nadrobić. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  50. Deline - oby Ci się udało. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Lubię książki Cobena - kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Cóż mam Ci powiedzieć! :) - wiesz, że nie lubię thrillerów. Ale gdybym lubiła, z pewnością poczułabym się zachęcona po Twoim tekście. Minusy są w recenzji bardzo ważne. Trzeba o nich wspomnieć.

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Coben ma bardzo róże powieści, od dobrych do tych całkiem przeciętnych. Nie mówię nie tej książce, ale na razie się wstrzymam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Tosiu - cieszę się, pozdrawiam. :)

    Olu - jasne, nic na siłę. :)Skup się na gatunkach, które kochasz. :) Pozdrawiam!

    Dosiaku - to podobnie jak mój ukochany King, nierówny pisarz. Jak trafisz na "Klinikę śmierci" to daj jej szansę. :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  55. Widzę, że większość zna i lubi tego autora więc i ja muszę jak najszybciej go poznać:)

    OdpowiedzUsuń
  56. Zachęcony do poznania twórczości autora, nabyłem jedną z książek Cobena. Nie jest to jednak "Klinika śmierci", thrillery medyczne jakoś mnie nie pociągają.

    OdpowiedzUsuń
  57. Marku - a w którą z jego książek się zaopatrzyłeś?:)

    OdpowiedzUsuń
  58. Na Cobenie się już raz zawiodłam, więc nie sięgnę już po żadne jego dzieło.

    OdpowiedzUsuń
  59. Floss - cóż za radykalne posunięcie...:) Każdy zasługuje na drugą szansę, tak mi się wydaje. :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  60. Dobra, ja też wreszcie wezmę się za tego pana. Jeśli go tak wszyscy zachwalają...;)

    OdpowiedzUsuń
  61. Mery - spróbuj i przekonaj się czy go polubisz. :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Lubię książki Cobena, ale wskazane jest, aby je sobie dawkować. Zatem "Klinikę śmierci" dopisuję do mojej listy lektur obowiązkowych:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  63. Madlen - cieszę się i również pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  64. Ewuś, kiedy u Ciebie coś nowego? Toż to już 4 dni ciszy!!
    :) POzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  65. Lubie Cobena,ale nigdy jakoś nie spotkałem się z tą pozycją. Z twojej recenzji widać że szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  66. Zaopatrzyłem moją półeczkę w "Obiecaj mi" i obiecałem... sobie, że wkrótce ją przeczytam.

    PS.Pytasz Ewo bo chcesz może pożyczyć?

    OdpowiedzUsuń
  67. Marteczko - niebawem, niebawem...:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  68. Nałogowcu - bo to u nas nowość. :) Choć Coben napisał ją jako drugą w swoim dorobku. :)

    OdpowiedzUsuń
  69. Dziękuję Ewo za zgłoszenie i reklamę:)

    Wstyd się przyznać ale nie czytałam jeszcze Cobena.:( Muszę to kiedyś nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  70. Mandarynko - nie ma się czego wstydzić, "Klinika śmierci" to druga z kolei moja lektura Cobena. :)

    OdpowiedzUsuń
  71. Tyle tych książek... ciężko się skupić na jednym autorze. Czasami też zwyczajnie oddzielamy "ziarno od plew", wybierając co najlepsze. Dodam, że "Klinika śmierci" ma najwyższe oceny spośród książek Cobena.

    OdpowiedzUsuń
  72. Marku - wcale mnie to nie dziwi, bo to naprawdę dobra książka mimo wad, o których wspomniałam w recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  73. Ewo- zrób coś szalonego i zrecenzuj jakiegoś arcygniota, książkę która nawet okładką nie przyciąga... to może być ciekawe... coś nowego... taki specjalny kącik "kaszana-books"
    Rozumiem, że to po części ciężkie zadanie. Trzeba wpierw skosztować rzeczy "niejadalnej", ciężkiej do przełknięcia. Za to recenzja może być króciutka aczkolwiek dosadna. Najlepsze sformułowania padają właśnie w takich recenzjach. Kwintesencja szczerej oceny oraz oznaka pełnego zgorszenia kiepścizną wywodu autora. Recenzja-przestroga by nie ruszać tego muchomorka, skrywającego pod kapeluszem prawdziwego sromotnika. Bo oto staje się rzecz przedziwna, recenzja staje się lepsza od samej książki... i można się nieźle pośmiać:)))))

    OdpowiedzUsuń
  74. Marku - to jest myśl! Zakładka "kaszana-books" niewątpliwie wspaniale prezentowałaby się na moim blogu. :D Tylko jest jedno "ale"...Jakże szkoda czasu na tego typu książki...Mimo że śmiechu by było po pachy. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie ku temu byś Ty założył bloga z recenzjami właśnie takich książek. Polot do pisarstwa wydaje mi się, masz więc...do dzieła! :)

    OdpowiedzUsuń
  75. Pożyjemy zobaczymy;) Jakby co, pomysł zostawiam Ci w prezencie.

    OdpowiedzUsuń
  76. "Klinika śmierci" leży już u mnie w domu, aczkolwiek mój zapał do przeczytania właśnie osłabł :P
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  77. Visenna - zupełnie niepotrzebnie. :) Polecam zignorować osłabienie zapału i zabranie się za lekturę, mimo wad. :)

    OdpowiedzUsuń
  78. Nie znam za bardzo tematyki thrillera medycznego, ale z pewnością po Twojej recenzji stwierdzam, że trzeba się zainteresować tą problematyką. Jednym z koronnych argumentów jest fakt, że choroby są zmorą ludzkości i tak naprawdę są jej najbliższą "kuzynką". Dobrze przyjęta książka to jedno, ale umieć wyciągnąć to co w powieści najistotniejsze nie jest w cale takie łatwe jak to się wydaje. Podziwiam i pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń

SPAM, reklamy, wulgaryzmy oraz komentarze niezwiązane z tematyką wpisu bezwzględnie usuwam.