Premiera: marzec 2005
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 384
ISBN: 83-7414-068-2
W przypadku niektórych moich
recenzji albo raczej ich wstępu proszę Was o wykonanie jakiegoś zadania,
przykładowo: „wyobraźcie sobie, że…”. Tym razem znów mam dla Was zadanie, ale
troszkę odmienne od wcześniejszych…
Czy w chwili obecnej (czyli w
momencie czytania tego tekstu) w pobliżu Was znajduje się przynajmniej jedna
osoba, która jest jedną z tych najważniejszych w Waszym życiu? Jeśli nie to
odłóżcie proszę lekturę mojej recenzji na czas, gdy któraś z nich będzie obecna
choćby
w pokoju obok.
Już jest? Czujecie jej obecność
oraz wynikające z niej błogie poczucie bezpieczeństwa? Dobrze, to teraz
zamknijcie oczy i przy pomocy wyobraźni zobaczcie ostrze noża coraz mocniej
napierające na Wasze gardło. To nie żaden włamywacz próbuje Wam odebrać życie, ani
złodziej… to ta najbliższa Wam osoba coraz mocniej przyciska zimny nóż do
waszej szyi i z wyrazem triumfu uśmiecha się coraz szerzej…
Agnieszka, jedna z wielu
bohaterów „Domofonu” Zygmunta Miłoszowskiego, nigdy nie spodziewała się, by ten
najważniejszy mężczyzna w jej życiu mógł mieć w głowie podobne myśli. Lada
moment mieli zacząć wspólny rozdział życia w nowym miejscu, w otoczeniu nowych
ludzi, w nowym mieszkaniu. Nie mieli wiele. Ona, oprócz bagażu, wiozła ze sobą
wiarę i niepohamowaną radość wynikającą z nadchodzących zmian; on zaś – lekkie obawy
i nadzieję, że tam, gdzie zamieszkają, wena twórcza nigdy się nie skończy i
pozwoli mu stworzyć wiele pięknych obrazów. Kto by się więc spodziewał, że tuż
po przekroczeniu progu bloku przywita ich wiadomość o rozczłonkowanych zwłokach
w pobliżu windy… Od samego początku wszystko wokół zdaje się krzyczeć do nich,
by opuścili to mroczne miejsce, bo ich pobyt tu skończy się tragicznie… Jednak
nie spłoszyły ich coraz okrutniejsze koszmary senne nawiedzające ich co noc,
nie zrobiły tego też dziwne odgłosy ani TO, co Agnieszka zobaczyła w windzie… Zło
tu mieszkające jednocześnie przerażało i nie pozwalało od siebie uciec. Czy ta
historia ma choćby najmniejsze szanse skończyć się dobrze?
Zawsze są na to szanse, ale nie
zawsze okoliczności ku temu sprzyjają… Tutaj nic nie wydaje się być proste,
klarowne i normalne. Tu wszystko jest dziwne… Na domiar złego COŚ powoduje, że
ludzie zaczynają być wobec siebie nawzajem bardzo wrogo nastawieni. Byle błahostka
jest w stanie doprowadzić do tragedii.
Autor nie pozwala się nudzić
czytelnikowi, przedstawiając pokaźną liczbę bohaterów, ale nie na tyle, by się
pogubić w ich losach. Każdy z nich jest bardzo wyraźnie nakreślony wraz ze
swoimi słabościami, dziwactwami czy lękami. Sporadycznie w toku akcji pojawia
się też tajemniczy lokator bloku – kim jest, jaki ma związek z zaistniałą
sytuacją? Powiem jedynie, że nie pojawia się bez powodu. A samo pochodzenie owego
zła? Historia jego źródła przyprawia o dreszcze, wierzcie mi.
Szukając swego czasu informacji
na temat debiutu Miłoszowskiego, natknęłam się na wiele bardzo pochlebnych
opinii i teraz już wiem, że nie wzięły się znikąd. Jedynym mankamentem
„Domofonu” jest moim zdaniem zakończenie, które wydaje się zbyt proste, ale… przy
wielości posiadanych zalet jest to drobny szczegół. Świetnie poprowadzona
akcja, bardzo dobrze nakreślone rysy osobowościowe bohaterów, zgrabne
lawirowanie pomiędzy thrillerem a horrorem. Autor pokazuje także, że jest
dobrym obserwatorem społeczeństwa – umiejętnie ukazał w fabule typowość
blokowisk, polegającą na wzajemnej anonimowości i obojętności (choć nie twierdzę,
że to bezwzględna norma – nie chcę tu nieopatrznie kogoś urazić zbyt dalekimi
uogólnieniami).
I co jeszcze? Wyobraźcie sobie,
że pierwszy raz od dawna literatura grozy naprawdę wywołała u mnie strach –
czytałam i w wielu odpowiednich ku temu momentach… najzwyczajniej w świecie się
bałam. A przyznam szczerze, że jak na moje doświadczenie
z tym gatunkiem, coraz trudniej o taką reakcję.
Jestem zdumiona i szczerze
zaskoczona faktem, że „Domofon” jest debiutem autora. Życzyłabym sobie (a także
innym osobom z zapędami literackimi), by ich pierwsze powieści były chociaż w
połowie tak dobre, jak ta Zygmunta Miłoszowskiego.
Ocena: 5,5/6
Książka przeczytana w ramach wyzwania: "Polacy nie gęsi,czyli czytajmy polską literaturę!"
Brzmi dość intrygująco, nie powiem - zwłaszcza, że jest to polski debiut. Mam tylko nadzieję, że tajemniczy lokator domu nie okaże się np. duchem albo demonem :) Najlepsza groza jest wtedy, kiedy złem wcielonym jest drugi człowiek.
OdpowiedzUsuńCoś bym dopowiedziała, ale...nie zrobię tego. :) Skuś się, warto! :)
UsuńSzczerze mówiąc ciekawa byłam czy kiedyś wpadniesz na tą książkę. Pana Miłoszewskiego znam z jego kryminałów i bardzo cenię, teraz mogę z czystym sumieniem sięgnąć po Domofon:)
OdpowiedzUsuńAno wpadłam i nie żałuję ani jednej chwili spędzonej w towarzystwie "Domofonu". :)
UsuńMiłoszewski urósł do rangi jednego z moich ulubionych polskich kryminalistów, ale nie po lekturze "Domofonu", którego jeszcze nie znam. Chętnie to nadrobię, bo Twoje mentalne ćwiczenie znakomicie spełniło swoje zadanie:-)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :) A czym Ciebie ten zacny kryminalista ujął? W sensie, jakim tytułem? :)
UsuńZaintrygowałaś mnie swoją recenzją. Chętnie bliżej zapoznam się z tą książką ;)
OdpowiedzUsuńCieszę i polecam! :)
UsuńDopisuję do listy, książek, które chcę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńI słusznie! :)
UsuńJeżeli w oczach tak wytrawnej miłośniczki horroru i sensacji ta książka uchodzi za wartą uwagi, to sądzę, że i ja powinnam się na nią skusić:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jak najbardziej! :) Pozdrawiam!
UsuńChciałam ja przeczytać w ramach jednego z wyzwań, ale niestety nie było jej w bibliotece.Może jednak kiedyś przeczytam.)
OdpowiedzUsuńJeśli czujesz się na siłach na takie klimaty to polecam. :)
UsuńTrzeba przyznać, że umiesz pobudzić wyobraźnię, bo na samą myśl się przestraszyłam i zrobiło mi się przez chwilę smutno. Jeśli to faktycznie tak dobry debiut, to muszę przeczytać, zwłaszcza, że autor potrafi obserwować.
OdpowiedzUsuńUwierz mi, że Miłoszewski robi to po stokroć lepiej ode mnie. :)
UsuńOd dawna jest na mojej liście do przeczytania, tylko jakoś nie mogę jej dorwać. Recenzja jest tak rewelacyjna, że muszę koniecznie przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło mi to czytać. :) Życzę Ci byś szybko ją dorwała. :)
UsuńKurczę, taką książkę to i ja bym z chęcią przeczytała :) Świetna, bardzo zachęcająca recenzja!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku 2013, gdybym już nie zdążyła Ci pożyczyć :)
Dziękuję i dziękuję. :) Za życzenia jak i miłe słowa odnośnie recenzji. :) A "Domofon" Ci polecam- myślę, że spodoba Ci się. :)
UsuńBardzo intrygujący wstęp recenzji,moja droga Ewo. Do tego stopnia, że miałam ochotę zadzwonić do chłopaka i spytać czy czymś mu się czasami nie naraziłam :)
OdpowiedzUsuńA książka wydaje się szalenie interesująca.
Dzięki, a do chłopaka lepiej w tej sprawie nie dzwoń, bo jeszcze okaże się, że się czymś naraziłaś...:)
UsuńAż mnie ciarki przeszły przez ten Twój wstęp... umiesz zaskakiwać czytelnika :)
OdpowiedzUsuńDzięki. :) Starałam się. :)
UsuńPoczułam ten nóż na gardle, oj poczułam! Potrafisz pobudzić wyobraźnię. Jestem zaskoczona, że ,,Domofon'', to taki dobry kryminał, choć z drugiej strony nie powinno mnie to dziwić, bo nasi rodzimi pisarze piszą coraz lepiej, dlatego mam nadzieję, że i ja dorwę w swoje ręce ową książkę.
OdpowiedzUsuńOwszem, nasi rodzimi pisarze tworzą dobrą literaturę grozy, ale nie zawsze udaje im się to, że tak powiem na wejściu. :) A Miłoszewskiemu się udało. :) Polecam!
UsuńMiłoszewski pisze genialnie. Uwielbiam jego powieści, a domofon to prawdziwa historia grozy, która momentami budziła u mnie coś więcej niż niepokój. W tej książce bardzo podoba mi się język, nawet jeśli jest wulgarny to idealnie pasuje do sytuacji. Dialogi również są mistrzowskie, np. wymiana zdań między panami przewożącymi meble, czy historia o ewakuującym się rycerzu (mam nadzieję, że dobrze pamiętam, że to o rycerza chodziło). Polecam też powieść "Uwikłanie" Miłoszewskiego :)
OdpowiedzUsuń"Uwikłaniu" na własne życzenie odpuściłam i teraz bardzo żałuję. :( Ale co się odwlecze... :)
UsuńTym razem się wstrzymam. Muszę nadrobić zaległości książkowe, więc na nowe pozycje mam ograniczone miejsce:(
OdpowiedzUsuńSzkoda, wielka szkoda. :)
UsuńOj potrafisz sobie czytelnika przestraszyć swoim tekstem. Lubię recenzje wywołujące w czytelniku emocje. Po książkę na pewno sięgnę. Tobie jeszcze raz dziękuję, za świetny tekst :)
OdpowiedzUsuńA ja Tobie dziękuję za miłe słowa. :):) Pozdrawiam cieplutko!
UsuńRecenzja świetna! Zachęciłaś mnie do przeczytania, chociaż nie czytałam zbyt wielu kryminałów :) Może w końcu się przełamię i zacznę? Kto wie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i polecam! :)
UsuńBrzmi intrygująco :) Twoja recenzja strasznie kusi, więc nie przejdę obok tej książki obojętnie ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
UsuńA ujął mnie najbardziej "Ziarnem prawdy", bo choć "Uwikłanie" też czytałam, to nie zachwyciło mnie aż tak bardzo jak ta ostatnia pozycja.
OdpowiedzUsuńDobrze, zatem następną moją lekturą tego autora będzie "Ziarno prawdy". :)
UsuńNo jak mam czytać Twoją recenzję, jak mi każesz oczy zamykać, co? ;-) A poważnie to bardzo się cieszę, że Polacy piszą tak dobrze. Może wreszcie przestaną funkcjonować stereotypy, że jak literatura polska, to zaraz musi być kiepska. Nie lubię tego i już!
OdpowiedzUsuńDokładnie! Miłoszewski we wspaniałym stylu łamie ten niechlubny stereotyp. :)
UsuńBrzmi ciekawie i strasznie, może kiedyś przeczytam, jesli się na nią natknę :)
OdpowiedzUsuńPolecam, polecam...:)
UsuńEwo mnie nie trzeba zachęcać do przeczytania książki tego autora po tytule Uwikłani jestem nim oczarowany i nie chciałem za bardzo stracić apetytu na tą powieść. Udało się coś odwrotnego jeszcze bardziej na brałem przekonania, że muszę ją przeczytać i z niebawem będę miał ku temu okazję:D, a to za sprawą mojej bliskiej znajomej, która okazał mi dużą życzliwość. Oboje ją znamy, więc nie będę rozpisywał się o jej atutach. W każdym razie kto nie zna tego autora, po zapoznaniu się z jego powieściami nie będzie miał sposobności do mówienia źle o pisarzach w Polsce. Są wybitni i nie boję się używać tego słowa. Pozdrawiam i życzę wszystkich odkrywania młodych zdolnych autorów pisarek i pisarzy, którzy przejawiają tak wielki talent jak Miłoszewski, który na szczęście nie jest nadmuchaną bańką marketingowej konsumpcji.
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć Patryku. :)
UsuńNie mialam okazji spotkac sie jeszcze z Miloszewskim, pewnie dlatego, ze powiesci grozy, kryminalne nieczesto u mnie goszcza. Nie to, ze nie lubie, raczej dlatego, ze zawsze wygrywa obyczajowka, historyczna lub podroznicza.
OdpowiedzUsuńKoniecznie musze to nadrobic. Juz tyle pozytywnych opinii czytalam, a jesli debiut jest tak dobry, to spodziewam sie, ze dalej bedzie tylko lepiej:)
Koniecznie to nadrób, bo warto! :)
UsuńCzyli właściwie rozwiałaś moje wątpliwości ;) poszukam książki zatem ;)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to. :)
Usuń