Moi Drodzy, jak pewnie zauważyliście, osłabiła się ostatnio moja aktywność na blogu - po prostu rzadziej dodaję posty z recenzjami. Ma to związek z większą ilością moich obowiązków, ale nie tylko. Postanowiłam trochę zmienić podejście do tego, co czytam. W związku z tym wpisy już nie będą się pojawiać u mnie z taką systematycznością jak kiedyś (czyli 3 razy w tygodniu).
Wydaje mi się, że w sferze literacko-recenzenckiej poszłam nie tą drogą jaką sobie początkowo wybrałam i zboczyłam z niej na wpół świadomie, ale mam nadzieję, że uda mi się to naprawić.
Przyznaję, że te zmiany to w dużej mierze zasługa jednego z moich czytelników - kogo konkretnie? Tego nie zdradzę. Powiem jedynie, że tej osobie dziękuję. :)
Mam też nadzieję, że mimo wszystko nie zapomnicie o mnie i będziecie do mnie czasem zaglądać. :) I ja sama będę odwiedzać Was regularnie - to akurat się nie zmieni. :)
Rozumiem Cię - kiedy przestanę się wyrabiać pewnie zrobię tak samo:) Póki co - oczywiście, że o Tobie nie zapomnę, będę odwiedzać, jak zawsze:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Bardzo mnie to cieszy Isadoro. :) Dziękuję. :*
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dzięki Beatrix. :) Pozdrawiam i ja.
OdpowiedzUsuńA wiesz Ewo, że jakiś czas temu i ja z wielkim przerażeniem stwierdziłam, że moje blogowanie, czytanie (mam na myśli to recenzenckie) zeszło na złe tory, że nie przynosi mi tyle radości, jakiej oczekiwałam. Że po książkę, po którą normalnie sięgnęłabym z ogromną przyjemnością patrzę nieprzychylnie tylko dlatego, że nosi ona pewne znamię terminu i nie- możliwości, a obowiązku opisania i podzielenia się opinią. Może i Ty zauważyłaś, że dodawanie wpisów u mnie nie jest zbyt systematyczne, że ciężko mi wyrobić sobie pewne zobowiązania czasowe co do publikowania następnych recenzji. Ale taka właśnie niesystematyczność, pisanie tylko i wyłącznie wtedy gdy najdzie mnie na to ochota i wena dostarcza tak ogromnej radości, że nie zmieniłabym jej na choćby największy stos książek w historii :)
OdpowiedzUsuńI wiesz, szczerze mówiąc, to ucieszyłam się czytając Twój dzisiejszy wpis. Bo czytać Twoje słowa kocham, wielbię i miłuję więc raduje się bardzo, że nie grodzi Ci żadne pisarskie wypalenie, czy coś w tym rodzaju. A nowe postanowienia, zmiany zawsze wychodzą na lepsze!
Całuję, Ala
Ja zawsze byłam w szoku jak często dodajesz wpisy, a są i tacy, którzy dziennie coś publikują:) Jestem ciekawa, co masz na myśli mówiąc o złej drodze - masz zamiar zmienić styl recenzowania? W każdym razie ja zawsze będę do ciebie zaglądać, z wielką przyjemnością!! :):):)
OdpowiedzUsuńChyba Cię rozumiem, choć nie wiem do końca, o co chodzi. Ja nie dałabym rady pisać tak często - może dlatego, że zbyt wiele pracy wkładam w każdą recenzję, że powstaje tygodniami (a potem jeszcze pięć razy ją przeredagowuję...). Czytam dużo więcej książek niż 3 na miesiąc (to średnia moich recenzji na blogu), ale nie dałabym rady o wszystkim napisać solidnie.
OdpowiedzUsuńRozumiem jednak tych, którzy publikują częściej 0 i poniekąd im zazdroszczę i podziwiam ich.
W każdym razie życzę Ci powodzenia i mogę zapewnić, że będę tutaj gościć bez względu na wszystko :)A ponieważ Twój poznałam niedawno - mam sporo do nadrobienia...
Pozdrawiam!
ucięło mi wyraz "blog" :) ..."Twój blog poznałam niedawno"...
OdpowiedzUsuńZmiany są czasami potrzebne. Będę nadal do Ciebie zaglądała :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWiesz Ewciu, ja zawsze podziwiałam i podziwiam osoby, które praktycznie codziennie dodają jakąś nową recenzję. Dla mnie takie tempo byłoby fizycznie niewykonalne. Chyba że nie robiłabym nic innego, jak tylko czytała, ale tak niestety się nie da. Dlatego zrezygnowałam ze stałej współpracy z wydawnictwami. Sama narzucam sobie tempo czytania i jest mi z tym dobrze. No chyba że raz na kilka miesięcy jakieś wydawnictwo zaproponuje mi jeden lub dwa egzemplarze i na tym koniec. Nie wiem, co spowodowało u Ciebie podjęcie takiej decyzji. Mam tylko nadzieję, że nie znikniesz na stałe z Sieci :-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeśli posty będą ukazywały się rzadziej na dobre to wyjdzie. Przynajmniej mi. Uwielbiam Twoje recenzje, a nie mam czasu zbyt często tu zaglądać. Jednak się staram. Naprawdę. Mam nadzieje, że mnie źle nie zrozumiałaś...
OdpowiedzUsuńChyba każdy z bloggerów przechodzi taki kryzys. Dla mnie i te trzy dni to czasem za mało, więc Ciebie podziwiam:*
Rozumiem cię. Czytanie jest to przyjemność i taka właśnie ma pozostać. A skoro wiesz, że trochę "Zbłądziłaś" to wracaj jak najszybciej na dobrą i właściwą dla siebie drogę ;)
OdpowiedzUsuńA nie macie wrażenia, że nie każdą książkę chce się człowiekowi zrecenzować? Ja na przykład, wciąż jestem recenzencką świeżynką. Chciałabym publikować często, ale nie przyspieszę na siłę mojego czytania, jeśli nie mam czasu. Z kolei jeśli książka nawet jest fantastyczna, nie zawsze chce mi się ją recenzować. Pominęłam na przykład całkowicie recenzję Larssona, choć książki oceniłam naprawdę wysoko, co rzadko się zdarza. Nie lepiej więc rzadziej, a porządnie? To jest chyba najlepsze wyjście :)
OdpowiedzUsuńLimonko, zgadzam się całkowicie. I u mnie wpisy pojawiają się zupełnie niesystematycznie. Zresztą tych moich wypocin nie nazwałabym nawet recenzją, to po prostu moje odczucia po skończonej lekturze. I właśnie, czasem piszę zaraz po odłożeniu lektury, czasem myśli układają się miesiącami. Dlatego nie cierpię czytać, pisać na jakiś konkretny termin. W moim przypadku zabija to całą magię literatury.
OdpowiedzUsuńNo, tak, limonko, ale skąd założenie, że jak często, to nie musi być porządnie? :) Ok, to takie trochę przewrotne pytanie było ;) Swoją drogą, ja tam będę czekać na Twoją recenzję z Ciast siostry Anastazji, bo chcę kupić tę książkę i nie wiem, czy warto :)
OdpowiedzUsuńA co do Ali - wypociny? Twoje recenzje mają tyle klimatu, magii i zachwytu literaturą, jak można to nazwać wypocinami? Nie pozwalam! :))
OdpowiedzUsuńAlu - już kiedyś chyba pisałam do Ciebie coś podobnego, ale powtórzę. Niesamowite jest to jak, mówiąc językiem młodzieży, "nadajemy na podobnych falach". ;) Znów zrozumiałaś moje słowa tak jak bym tego sobie życzyła i ponadto sama doszukałaś się istoty tego, co chciałam przekazać, ale sama nie zrobiłam tego wprost. Fenomenalne, naprawdę. :)
OdpowiedzUsuńChciałam spróbować recenzowania dla wydawnictwa, dla portalu i spróbowałam. Wszystko było dobrze dopóki dwie kwestię związane z takimi zobowiązaniami nie zaczęły mi najzwyczajniej w życiu ciążyć. To nie żaden przytyk do wydawnictw czy portali, bo rozumiem, że te mają swoje zasady jednak ja coraz bardziej skłaniam się ku byciu totalnie "wolnym strzelcem". :)
Dlatego też bardzo cenię Twoje recenzje - tyle w nich Twojego serca, oddania, pasji...Widać, że są dopieszczone...:) Mam nadzieję, że Tobie takie zbłądzenie jak mnie się nie zdarzy. :)
Danusiu - odpowiedzią na Twoje pytanie będzie poniekąd to, co napisałam powyżej do Ali. Styl moich recenzji będzie podobny a mam też szczerą nadzieję, że nawet lepszy. :)
OdpowiedzUsuńOlu - zatem masz świetny "system" i życzę Ci byś go nie zmieniała. Wszak nie ilość a jakość się liczy. :) Miło mi będzie ogromnie jak będziesz do mnie zaglądała. Ja poznałam Ciebie jako blogerkę również stosunkowo niedawno, ale zamierzam tę znajomość pogłębiać. :)
OdpowiedzUsuńAnetko - masz rację. :) Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńNiedopisanie - bardzo dziękuję za miłe słowa, w zasadzie to samo mogłabym powiedzieć o Twoich recenzjach. :) Zdążyłam się już z nimi zżyć. :) A co do powodów zmian to nie chodzi tu raczej o wypalenie a o inne aspekty. Moja odpowiedź skierowana do Ali może rzuci trochę więcej światła na to, co mną pokierowało. :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - i ja właśnie zamierzam do tego wrócić, do samodzielnego narzucania sobie tempa czytania i pisania recenzji. Z sieci nie zniknę, będę pisać dalej i przede wszystkim odwiedzać Was regularnie. Za bardzo się z Wami zżyłam. :)
OdpowiedzUsuńMery - kryzysem bym chyba tego nie określiła tylko zbłądzeniem. :) Zapędziłam się nieco w niektórych kwestiach, a teraz muszę z tego wybrnąć i zrobić tak by było dobrze. :) I dziękuję za miłe słowa. :) Wiesz, że i Ciebie regularnie odwiedzam, bo lubię. :)
OdpowiedzUsuńGabrielle - dokładnie tak, czytanie ma być przede wszystkim przyjemnością a nie obowiązkiem. :)
OdpowiedzUsuńLimonko - to też fakt, przykry, ale jednak...Czasem zwyczajnie nie ma się ochoty (z rożnych względów) na recenzowanie danego tytułu a tu trzeba...I właśnie tak zamierzam podejść do sprawy jak piszesz. :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że będę zaglądać, o to bądź spokojna Ewo. A swoją drogą zadowolenie z tergo co się czyta jest najważniejsze i tego Ci życzę:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMadlen - zgadzam się w pełni! Za życzenia dziękuje i pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńTo super. Ale powiedz, rozumiem, że w tygodniu jesteś w stanie przeczytać 3 książki, a potem były 3 wpisy. Czy to oznacza, że nie każdą przeczytaną książkę będziesz obecnie recenzować? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDanusiu - recenzować będę każdą tylko nie będę już czytać kilku książek tygodniowo. Jedną, może dwie - owszem. :)
OdpowiedzUsuńNic na siłę Ewo! Sama nie wiem czy bym potrafiła pisać "terminowo", poza tym gdy książka wybitnie mi się nie podoba to po prostu nie potrafię jej przeczytać do końca.
OdpowiedzUsuńGrunt abyś pozostała sobą i była z nami na SWOICH warunkach :)
Trzymaj się ciepło :*
Doskonale rozumiem Twoja decyzję. Najważniejsze jest to, aby czytanie i pisanie sprawiało radość. Gdy zaczyna się z tego robić "praca na akord" znika gdzieś sens i przyjemność a my zatracamy ten szelmowski błysk w oku, który charakteryzuje nas, namiętnych czytelników :)) Sama coś o tym wiem :) Wierzę, że uda Ci się wszystko poukładać tak, abyś była zadowolona. Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńTo i tak bardzo dużo, podziwiam:) Powiedz, czy czytasz tak szybko, ponieważ poświęcasz na to konkretny czas każdego dnia, czy może tak szybko pokonujesz kartki w książce? Ja czytam dziennie około godziny, co daje mi 1 książkę tygodniowo. Czasem nawet nie zdążę jej skończyć, ale w sumie nie ma to znaczenia. Książkę mam zawsze ze sobą, czytam gdzie popadnie :p
OdpowiedzUsuńEwo, witaj w klubie :-) Rozumiem Cię doskonale. I nie mam powodu, żeby przestać Cię odwiedzać :-)
OdpowiedzUsuńWitaj i ja nie zamierzam cię opuszczać. Większość z nas zaprzyjaźniła się tu w pewien sposób i naprawdę jakoś dziwnie by było teraz, ot tak sobie odejść od jakieś osoby.
OdpowiedzUsuńZawsze więc chętnie będę do ciebie zaglądać a ty niczym się nie przejmuj, wszystko ułoży się pewnie po twojej myśli.
Silaqui - właśnie tak zamierzam zrobić. Być z Wami na swoich warunkach na tyle ile się da. :)
OdpowiedzUsuńNemeni - właśnie tak jak piszesz...Dzięki za słowa otuchy - są bardzo cenne. :)
OdpowiedzUsuńDanusiu - nie, na książkę poświęcam tyle czasu dziennie ile mogę. Czasem będą to dwie godziny a czasem pół albo wcale. Wydaje mi się, że dość szybko czytam, ale są w tym znacznie lepsi ode mnie ludzie. ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że ostatnio wszyscy nieco zwalniają tempo z blogowaniem. Tak to już jest. U mnie też teraz będzie nieco spokojniej, bo niestety praca i inne obowiązki nadeszły...
OdpowiedzUsuńZ pewnością będę do Ciebie zaglądać, więc nic się nie martw i czytaj/pisz ile Ci czas i potrzeba duszy pozwoli:))
Pozdrawiam!!
Jjon - cieszę się ogromnie, że mnie rozumiesz i że dalej będziesz mnie odwiedzać. :)
OdpowiedzUsuńCyrysiu - i to jest w tym najciekawsze. Przecież jesteśmy dla siebie tylko blogowymi istotami, które piszą coś od siebie na temat przeczytanych książek, a mimo to, gdy długo się do kogoś nie zagląda albo ktoś znika nagle z sieci to czuje się jakąś pustkę. Niby tylko internet, a i tak potrafi w jakimś stopniu przywiązać do siebie ludzi. :)
OdpowiedzUsuńKasandro - ano właśnie, nawet Ty zmieniłaś nieco tempo i częstotliwość dodawania wpisów. Ja chcę i zamierzam zrobić to samo. Oby z pozytywnym skutkiem. :) Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńHeh, myślę, że szybkość czytania nie ma nic do rzeczy, nie traktuję tego w kategoriach "lepszości" :) Ja czasem nawet lubię się ślimaczyć z fabułą. Mam wtedy wrażenie, że bohaterowie stają się moimi przyjaciółmi, myślę o nich w ciągu dnia i z przyjemnością wracam do lektury :):)
OdpowiedzUsuńW takim razie będę wyczekiwała Twoich nowych recenzji :) Nie zapomnę o Tobie!
OdpowiedzUsuńU mnie też spadek pisania i czytania - studia...
Danusiu - ależ ma i to widać po tych, którzy dodają codziennie wpisy na blogach. :) Szybkie czytanie to po prostu większa ilość książek w dorobku czytelniczym, ale niestety to chyba bardziej idzie w kierunku "na ilość" niż na jakość, choć Niedopisanie na pewno z tym stwierdzeniem by polemizowała. :)
OdpowiedzUsuńMarto - cóż, życie...chciałoby się powiedzieć...:)
OdpowiedzUsuńEwo - szczególnie polemizować nie będę, bo trudno ocenić mi jakość własnych recenzji - gdybym gorąco zapewniała, że staram się o utrzymanie jakości mimo szybkiego tempa, pewnie zabrzmiałoby to dziwnie ;) Jak mi to wychodzi - nie mnie oceniać. Kiedyś już pisałam, że tempa nie spowolnię, choćbym chciała. Samo się spowalnia ostatnio, bo jednak nie zawsze mam czas by chociaż tę godzinę wygospodarować na czytanie. Na pewno w jakiś sposób przykro jest czytać, że "idzie się w kierunku ilości, nie jakości", gdy jednak pisze się tę recenzję czasem dłużej, niż czyta książkę ;)) Nigdy takich kwestii nie traktowałam w kategoriach "gorszy-lepszy" - po prostu, każdy ma swoje tempo, a jeśli chce się je przyspieszyć - nie ma lepszej metody niż dużo czytać (ewentualnie wziąć udział w kursie szybkiego czytania, ale nie próbowałam nigdy, więc nie wiem, czy to specjalnie skuteczne i czy nie zmniejsza przyjemności z lektury).
OdpowiedzUsuńNiedopisanie - mam nadzieję, że nie wzięłaś moich słów do siebie, bo akurat w Twoim przypadku jest tak, że tempo czytania wcale nie wpływa na jakość recenzji. :) Takie jest moje zdanie. :) Miałam tu bardziej na myśli swoje recenzje.
OdpowiedzUsuńNie, nie :) Odniosłam się bardziej do często pojawiających się tego typu dyskusji - jakiś czas temu na forum NaKanapie np., pamiętam, że Kasandra też się tam wypowiadała. Jak to słusznie ktoś powiedział jakiś czas temu - tyle się mnoży tych dyskusji o blogowaniu, że mało czasu zostaje na czytanie ;)
OdpowiedzUsuńNiedopisanie - uff, kamień spadł mi z serca. :) A co do tych dyskusji to masz rację, ale o takich kwestiach spornych trzeba rozmawiać, choć sama nie lubię gdy te rozważania przybierają formę nachalnej ingerencji w czyjś styl prowadzenia bloga czy pisania recenzji.
OdpowiedzUsuń