Różne są odczucia podczas czytania książki – zależą one między innymi od gatunku literackiego, z którym przyszło nam spędzić czas. Możemy odpłynąć w świat melancholii i rozważań, marzyć, fruwać wśród chmur, walczyć ze smokami, prowadzić śledztwa czy też spotkać się z koszmarami, jakich w życiu byśmy pewnie nie doświadczyli na własnej skórze. Do tej pory byłam przekonana, że zasmakowałam już wszystkiego, co możliwe dzięki literaturze, dopóki nie przeczytałam „Krótkich dni i nocy” Rafała Kulety.
Opowiadania pana Rafała wywołały u mnie odczucia klaustrofobiczne. Tak, dobrze czytacie – klaustrofobiczne. To, co wywołało taki efekt, to ich liczba (jest ich naprawdę wiele), mikroskopijna długość (liczą nie więcej niż sto słów) oraz siła oddziaływania. Czułam jakby te historie obsiadły mnie z każdej ze stron i coraz mocniej na mnie napierały, przyduszały i zabierały powietrze.
Niektóre przywoływały lęki z dzieciństwa, przypominając głębię i mrok szafy z pokoju obok albo przerażający uśmiech niewinnego z pozoru klauna, który rozczłonkowuje swoje ciało. Inne uwydatniały zło siedzące głęboko w zakamarkach ludzkiego umysłu, jak w przypadku kasjerki świadomie (i z uśmiechem na twarzy) wysyłającej podróżnego na śmierć. A może zastanawialiście się, jak zareagowalibyście na wieść o tym, że Wasze ulubione, skórzane rękawiczki są powłoką zdartą z jakiegoś człowieka? Dzięki autorowi poznacie także książki, które czytają Was, a nie na odwrót. Zobaczycie także Boga, jakiego nigdy nie chcielibyście poznać – sadysty kochającego ludzi na zabój (dosłownie).
Tych krótkich tekstów w niniejszej książce jest tak wiele, że nie sposób ich wszystkich streścić.
Łączy je wszystkie wspólny mianownik – strach. Czy to ten wywołany przerażającymi stworami, makabrycznymi zdarzeniami, opisem ludzkich wnętrzności czy też ten wypływający z mrocznych czeluści psychiki bohaterów.
Niektóre z opowiadań przypominały mi troszkę wątki z horrorów klasy B i takiej też były jakości, ale zdecydowana większość była absolutnymi majstersztykami w ultrakrótkiej formie – wyróżnić tu mogę wspomniane wcześniej opowiadanie o Bogu wcielonym w rolę bezwzględnego sadysty. Jeśli podziałało ono na kogoś, kto z wiarą ma niewiele wspólnego, to znaczy, że jest naprawdę dobre…
Rafał Kuleta przedstawił weń świat oderwany od rzeczywistości, rządzący się prawami grozy, zła, surrealizmu, który w niebywały sposób oddziałuje na wyobraźnię i nasze odczucia podczas czytania lektury.
Byłabym skłonna wystawić temu dość nietypowemu dziełu najwyższą notę, jednak gdybym to zrobiła, byłabym nieuczciwa w stosunku do własnego sumienia. Nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenia, czy znajdzie się ktoś jeszcze, kto podobnie to odczuje, ale po pewnej liczbie przeczytanych opowiadań odczułam odrobinę znużenia i przesytu. Na szczęście lek na tę przypadłość jest bardzo prosty – wystarczy jedynie umiejętnie dawkować sobie twórczość pana Kulety (po kilka historii dziennie). Tak, by nie stracić tego charakterystycznego i klaustrofobicznego uczucia, które robi naprawdę mocne wrażenie oraz tak, by cały czas chcieć brnąć dalej w ten magiczny i wywołujący dreszcze na ciele świat grozy.
Myślę, że stosując się do powyższej rady, każdy czytelnik lubujący się w tego typu klimatach powinien być zadowolony z lektury „Krótkich dni i nocy”. Sugeruję także sięganie po nią w godzinach wieczornych dla spotęgowania doznań. Na koniec życzę Wam dużo… strachu.
Za możliwość przeczytania niniejszej książki dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Ocena: 5/6
Ja się boję takich ksiażek, hehe ;) A Ty jeszcze polecasz czytanie wieczorami. Ale mimo wszystko zaintrygowała mnie ta książka, wydaje się inna, oryginalna.
OdpowiedzUsuńBsz - oj wierz mi, że taka jest. :) Sama nigdy nie czytałam tak krótkich opowiadań i tak silnie działających na mnie. :)
OdpowiedzUsuńEwa, nie strasz :-) No ale z drugiej strony kiedyś wreszcie muszę się przełamać do tego typu literatury, zwłaszcza że coraz bardziej mnie kusi :-)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - koniecznie, czasem fajnie jest się bać. :)
OdpowiedzUsuńKurczę, takie krótkie, skondensowane opowiadania - to coś dla mnie! Po Twojej recenzji widzę, że są naprawdę mocne - będę musiała koniecznie je przeczytać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Isadoro - koniecznie, choćby po to, by przekonać się jak smakują. :)
OdpowiedzUsuńInteresująca recenzja, polski twórca, więc ksiązka znalazła się na liście "do przeczytania"
OdpowiedzUsuńTaki jest świat - i słusznie się stało. Dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńZa zbiorami opowiadań nie przepadam, jednak coś mnie w tej pozycji zaciekawiło. Będę szukać ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy ta ksiazka przypadłaby mi do gustu, a i tak już mam dużo zaległości czytelniczych, więc na razie sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńGabrielle - a poszukaj i spróbuj. :)
OdpowiedzUsuńTristezzo - rozumiem, nic na siłę. :)
Chyba nie dla mnie
OdpowiedzUsuńTo może być naprawdę niezłe - krótkie, mocne i dosadne opowiadania są tym, co bardzo lubię. W sam raz do podczytywania i dawkowania pomiędzy innymi lekturami, gdy żądni jesteśmy krwi, grozy i horroru :) Na pewno będę miała ten zbiorek na uwadze.
OdpowiedzUsuńAlannado - rozumiem. :)
OdpowiedzUsuńNemeni - dokładnie tak, polecam Ci tę książkę. :)
Bardzo mnie ta pozycja intryguje, trudno mi sobie wyobrazić, że takie krótkie opowiadania mogą tak przerażać. Zdecydowanie muszę tę książkę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńDosiaku - a jednak! Polecam. :)
OdpowiedzUsuńOj,nieee książka na pewno nie dla mnie;p Zapraszam Cię na mój blog z recenzjami książek;) {centerbook.blog.onet.pl}
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja brzmi strasznie smakowicie.Może ta książka usunie niesmak, jaki mam po "4 porach mroku"....
OdpowiedzUsuńSilaqui - jeśli jesteś otwarta na nowe nietypowe formy, to spróbuj. :) Tu jest krótko, ale mocno. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już kiedyś co nieco o tej książce i pamiętam, że byłam zaintrygowana, a teraz Twoja recenzja jeszcze bardziej spotengowała moją ciekawość:) Będę musiała się zapoznać z Panem Kuletą:)
OdpowiedzUsuńO kurcze, to coś zdecydowanie w moim guście. Ja pragnę dużo strachu, oczywiście tylko w wirtualnym świecie ;-) chętnie sięgnę więc po tę pozycje.
OdpowiedzUsuńMadlen - koniecznie! :D
OdpowiedzUsuńCyrysiu - zatem nie masz wyboru jak polować na tę książkę. :)
Co z czuję, że może mi się spodobać. Warto sprawdzić:))
OdpowiedzUsuńKasandro - sprawdź koniecznie. :)
OdpowiedzUsuńOj to chyba nie moje klimaty...
OdpowiedzUsuńMmmm, czy ja lubię się bać przy książce? O tak, choć dawno już tego nie doznałam ;) Chociaż potem spać nie mogę :p
OdpowiedzUsuńAneto - jasne, nie każdy lubi się bać. :)
OdpowiedzUsuńDanusiu - myślę, że po przeczytaniu "Krótkich dni i nocy" nie powinnaś mieć problemu z zaśnięciem, mimo że siła tych opowiadań jest duża. :)
Zaciekawiasz ogromnie, ale chyba jednak czuję, że to książka nie dla mnie. Nie moja wrażliwość. Chociaż będę ją miała na oku - może kiedyś przy okazji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oleńko - wnioskując po tym, co czytasz to też wydaje mi się, że to raczej lektura nie dla Ciebie, ale kiedyś spróbuj. Przeczytaj kilka opowiadań i odpuść jeśli okażą się być ponad Twoje siły. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie wiem. Książka zapowiada się ciekawie, jednak z drugiej strony stoi moja niechęc do opowiadań i wrażliwośc, która często nie toleruje takich emocji:D
OdpowiedzUsuńMuszę się zastanowic, może jednak warto zaryzykowac, spróbowac czegoś nowego?...
Mery - wg mnie trzeba poznawać nowe gatunki, nowe formy, ale jeśli ma Ci to wyrządzić więcej szkód niż pożytku to lepiej odpuścić. :)
OdpowiedzUsuńCzasem lepiej krótko..
OdpowiedzUsuńKing na przykład pisał świetne opowiadania i kilka książek ciekawych też udało mu się popełnić. Niestety, z biegiem czasu stał się bardziej rozwlekły i nudnawy :(
Silaqui - zgodzę się, ale są wyjątki. Nie wiem czy czytałaś "Czarną bezgwiezdną noc", ale ten zbiór bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą na innym blogu napisałam, że nie cierpię opowiadań. Dosłownie trzy minuty temu. A teraz Ty piszesz taką recenzję, że mam ochotę wrócić i dopisać, że cofam, bo oto właśnie znalazłam książkę, którą muszę przeczytać, choćby się świat miał zawalić. Dziewczyyyyyyno! :)
OdpowiedzUsuń"Czarnej Bezgwiezdnej Nocy" nie czytałam. Ostatni tom opowiadań Kinga jaki miałam w ręce to "Wszystko jest względne" :)
OdpowiedzUsuńLimonko - ja też ich nie lubię, naprawdę...:) Czasem jednak robię wyjątki i wiem, że warto je robić. :) Zwłaszcza, że "Krótkie dni i noce" są naprawdę oryginalne. :)
OdpowiedzUsuńSilaqui - zatem polecam Ci przeczytanie "Czarnej bezgwiezdnej nocy". :) Są tam cztery opowiadania - jedne dłuższe, drugie krótsze, ale wszystkie wypadają stosunkowo dobrze. Dla mnie mistrzostwem jest "1922", ale gusta są różne. :)
OdpowiedzUsuńJak tylko uda mi się dotrzeć do biblioteki to się rozejrzę, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńSilaqui - polecam się na przyszłość. ;)
OdpowiedzUsuńSięgnę - chociażby dla samej dawki strachu ;)
OdpowiedzUsuńCinnamon - słuszna decyzja. :D
OdpowiedzUsuńNo i nie dorwałam :( Ale mam za to "Hypieriona", więc wyprawę uznaję za udaną :P
OdpowiedzUsuńSilaqui - co się odwlecze to nie uciecze. ;)
OdpowiedzUsuńTa książka od jakiegoś już czasu była w zasięgu mojego wzroku :) Także Twoja recenzja tym bardziej przekonuje mnie do tego, by ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Marto - i słusznie, polecam !. :)
OdpowiedzUsuńNiezwykle intrygująca pozycja!
OdpowiedzUsuńMam tylko jedno pytanie, czy autor strach wywołuje właśnie rozlewem krwi, okrutnymi zabiegami, czy sięga wgłąb ludzkiego umysłu i to zupełnie abstrakcyjne, niezrozumiałe lęki oddziałują na czytelnika? Niby po przeczytaniu Twojej opinii nie miałam żadnych wątpliwości, ale jednak niektóre komentarze wszystko mi poplątały :)
Alu - oj, zdecydowanie te opowiadania bardziej "straszą" swoją głębią niż makabrycznymi opisami, (mimo że tego w nich nie brak). Opowiadanie o Bogu świetnie to pokazuje - przeraża wizją jego sadyzmu, okrutności i upajania się cierpieniem ludzi...Konfrontuje to "standardowe" wyobrażenie Boga jako istoty dobrej, kochającej i miłosiernej z miłością nie do ludzi a do zabijania ich. Jak lubisz w ten sposób się bać to polecam. :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest hmhmhm... genialna! :D Nie mam za dużego doświadczenia z horrorami i innymi straszydłami, aczkolwiek niewykluczone, że kiedyś spróbuję :)
OdpowiedzUsuńCatalino - warto poznawać nowe gatunki raz na jakiś czas. :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekaw tych wszystkich lęków ;)
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi Szkicowniku. :)
OdpowiedzUsuńpokusiłaś mnie! :> teraz będę to próbowała znaleźć... xD
OdpowiedzUsuńKasek - próbuj, warto. :)
OdpowiedzUsuńO kurczaczek! Muszę przeczytać! :-D
OdpowiedzUsuńCassiel - ależ koniecznie! ;)
OdpowiedzUsuńZnakomita recenzja, lubie takie klimaty. Z całą pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Nałogowcu i polecam. :)
OdpowiedzUsuńStrach i lęk zapisane na kartach książki oto czego oszukałem- już po przeczytaniu Twojej recenzji przeszedł mnie dreszcz, ale ekscytacji...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMavericus - to pomyśl co będzie po przeczytaniu książki?:D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń