piątek, 18 listopada 2011

"Handlarze czasem" Tomasz Jachimek


Równowaga w naturze musi być, moi Drodzy! Jeśli przed chwilą raczyliśmy się lekturą cięższego kalibru, to należy czym prędzej stan rzeczy odmienić i zrelaksować się przy tekście mniej absorbującym.



W związku z tym, recenzja ta nie będzie poważna tak jak moja ostatnia lektura („Milczenie żywych”). Jeśli ktoś oczekuje powagi, nie chce i nie zamierza się śmiać, jest proszony o opuszczenie tego „lokalu”.

Ok, widzę, że wszyscy zostali – twardziele…! Drodzy zebrani, pozwólcie, że podzielę się z Wami zaskakującym odkryciem, którego ostatnio dokonałam. Otóż okazało się, że mnie, największej fance sztuki kabaretowej, umknęła książka, która wyszła spod pióra (tak wiem – klawiatury, kto by się teraz podjął walki z kleksami) kabareciarza. No wzięła i (to bardzo, bardzo kolokwialne wyrażenie, które nie brzmi najładniej, więc dobrze je będzie usunąć, ale decyzję pozostawiam Pani) wyszła w roku pańskim 2010, a ja się o tym dowiaduję ledwie ze dwa miesiące temu (albo coś koło tego, bo ostatnio z rachubą czasu u mnie kiepsko, ale spokojnie, to jeszcze nie Alzheimer)…!  Na szczęście na blogi recenzenckie można liczyć o każdej porze dnia i nocy i tak oto dzięki Samash dowiedziałam się o „Handlarzach czasem” Tomasza Jachimka.

Po otwarciu książki „wyskoczył” z niej wuj Franciszek. Wuj jak wuj, chciałoby się powiedzieć, bez specjalnych cech, które wykraczałyby poza utarty schemat „wujowania”, ale nie! Jednak ten wuj jest inny! To wybitny wynalazca, lecz kompletnie niedoceniany… Stworzył w swoim życiu wiele wspaniałych urządzeń, które były w mniejszym lub większym stopniu doceniane przez domowników (choć tak naprawdę każdy miał po dziurki w nosie jego technicznych tworów). Gdy wuj po raz kolejny zaczął się zamykać na całe dni w warsztacie, do przewidzenia stało się, że ten znów coś tworzy. Nikomu jednak z jego rodziny nawet przez ułamek sekundy przez myśl nie przeszło, że tym razem będzie to prawdziwe arcydzieło inżynierii technicznej, będące jednocześnie istną żyłą złota! Oto bowiem światło dzienne ujrzało urządzenie do handlowania czasem. Kto tylko chciał co nieco zarobić, mógł za odpowiednią opłatą odsprzedać komuś potrzebującemu odpowiednią ilość swojego czasu. Od tej pory nikogo nie dziwiło już, że doba jednej osoby trwa czterdzieści minut, a doba innej jest tak długa, że można podczas niej nadrobić zaległe obowiązki zawodowe, wykonać dodatkową pracę, ponad normę, zjeść kilkanaście obiadów i tyleż samo kolacji, skoczyć na Bahamy albo…przeczytać wszystkie książki świata.

Zdaje się, że takie urządzenie przyniosłoby kres wielu problemom, z którymi boryka się ludzkość. Ale czy na pewno? Czy nie byłoby wręcz przeciwnie i wynalazek nie przysporzyłoby więcej trudności? Pan Tomek pokazuje w książce swoją wersję wydarzeń, ale tak naprawdę każdy może ją poprowadzić wedle własnego uznania. Trzeba tylko dobrze przeanalizować styl własnego życia i wnikliwie przyjrzeć się wyznawanemu systemowi wartości. Skąd ta nagła zmiana nastroju w moim tekście, z żartobliwego na poważny? A z książki właśnie. Autor pod pozorem dowcipu i zabawy umiejętnie poruszył bardzo ważne życiowe tematy, które dotyczą każdego z nas. W sposób lekki i przystępny „sprzedał” wywód o hierarchii ludzkich wartości. Przyznaję, że takie połączenie bardzo mi się spodobało i przede wszystkim do mnie przemówiło. Może nie śmiałam się do rozpuku podczas lektury, bo do łez bawi mnie troszkę inne poczucie humoru niż to, które serwuje Pan Jachimek, ale… przecież nie tylko o śmiech w tym tytule chodzi. Dlatego też  każdy musi ocenić jego wartość wedle własnego uznania.

Wracając do koncepcji handlu czasem…Gdybyście mieli możliwość kupna czyjegoś czasu lub sprzedaży własnego, czy byście to zrobili? Która z ról byłaby Wam bliższa – kupującego czy sprzedającego? Jeśli o mnie chodzi odkupiłabym kilka godzin od znawcy trunków niskobudżetowych, wyczekującego dzień w dzień pod miejscowym sklepem…

Ocena: 4/6

34 komentarze:

  1. Zdecydowanie byłabym kupującym - a wykupiony czas poświęciłabym na czytanie książek i sen. Ostatnio jakoś i jednego i drugiego u mnie trochę zbyt mało :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Silaqui - ech, jak u każdego, jak u każdego... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już jakiś czas temu książka zwróciła moją uwagę, ale szybko o niej zapomniałam, chociaż specyficzne poczucie humoru Jachimka czasem do mnie przemawia. Zdecydowanie muszę wreszcie dobrać się do tej książki!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Isadoro -cieszę się, że mogłam Ci o niej przypomnieć. :) Tak, Jachimek ma specyficzne poczucie humoru, co widać i w książce, ale przyznam, że to książkowe jakoś bardziej przypadło mi do gustu niż to z jego skeczy. :) Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Silaqui, czas na spanie i czytanie byłby wskazany:) O książce słyszałam, jednak dopiero Twoja recenzja skłoniła mnie, aby spojrzeć na nią przychulniejszym okiem:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Madlen - no proszę, chyba tylko mojej uwadze umknęła. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak widzę książka nietypowa a takie lubię. Chętnie ją przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kasandro - a tak i pomysł na fabułę oryginalny. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo ciekawy pomysł. A handlowanie swoim czasem trochę mi przypomina Piratów z karaibów i Źródło wiecznej młodości :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Bsz - świetne skojarzenie. ;) Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię głupawe poczucie Tomka Jachimka, więc jestem ciekawa co takiego ,,mądrego'' zamieścił w powyższej książce ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cyrysiu - hihi, sprawdź. ;) Można się chwilami pośmiać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hehe, niezłe, niezłe! Ja sama nie wiem - sperzedałabym czas, który spędzam w pracy w zamian za kupno czasu w weekend, żeby był dłuższy. W sumie barter wychodzi;)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Danusiu - a widzisz, ale pewnie by Cię z pracy wylali, bo nie miałabyś czasu na wywiązywanie się ze wszystkich obowiązków. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja również jestem zapaloną kabaretomaniaczką (o ile takie słowo w ogóle istnieje). Tomasza Jachimka bardzo lubię, więc jak bym mogła powiedzieć nie tej książce? Ponadto chwila dobrej zabawy i śmiechu każdemu dobrze zrobi ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Na sam dźwięk nazwiska Pana Tomka, robi mi się "banan" na twarzy. Uwielbiam jego poczucie humoru i lubię jak jest komentatorem naszej dziwacznej rzeczywistości w "Szkle Kontaktowym". Dlatego chętnie zapoznałabym się z jego pisarstwem. A od kogo kupiłabym czas lub komu sprzedała? Sama nie wiem. Myślę, że raczej skupiłabym się na kupnie od kogoś, kto go marnuje na głupoty, bo tego czasu niesamowicie mi brakuje, szczególnie w ostatnich dniach. I przez to zaniedbuję czytanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Gabrielle - no proszę, wiec już wiem, że coś nas łączy. :) Masz ulubione kabarety/kabareciarzy? Oczywiście oprócz pana Jachimka. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Agnieszko - cieszę się ogromnie, że wstrzeliłam się w Twój gust. :) Ech, wszyscy chcą kupować czas. :) Czekam na kogoś kto mnie zaskoczy i stwierdzi, że chciałby swój sprzedać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Już jakiś czas temu słyszałam o książce Tomasza Jachimka i wciąż czekam na ten dzień, kiedy będę mogła zasiąść z nią do czytania :)
    Co do sprzedaży/kupna czasu: oczywiście trochę bym go sobie kupiła - wciąż mi on jakoś umyka i nie wszystkiemu mogę poświęcić uwagę...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Cinnamon - oby nastąpiło to jak najszybciej. :) Tego Ci życzę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. A ja bym czas kupiła. Mojego jest mi wciąż za mało... ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Limonko - jakoś mnie to nie dziwi...:)

    OdpowiedzUsuń
  23. A ja myślę, że skoro już magia kupowania czasu by zadziałała - top i z pracy by mnie nie wylali :P

    OdpowiedzUsuń
  24. O :) Doczekałam się wreszcie recenzji. Jednak nie jestem do końca przekonana do tej książki. Może kiedyś po nią sięgnę, nie mówię nie!

    OdpowiedzUsuń
  25. Danusiu - jeśli zadziałałaby odpowiednio mocno na twoich pracodawców to może, może...;)

    Marto - jasne, nic na siłę. :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam humor Tomasza Jachimka, nie wiedziałem jednak że coś napisał i wydał. Z całą pewnoscią kupię jego książkę (bankomacie wybacz), gdyż śmiech to czasem najlepsze lekarstwo, zwłaszcza w naszej polskiej rzeczywistości. Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  27. Nałogowcu - a już myślałam, że tylko ja nie słyszałam o tej książce. :) Ulżyło mi. ;) Miłej lektury życzę!

    OdpowiedzUsuń
  28. Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, ale wydaje się bardzo nietuzinkowa, więc chętnie sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Catalino - i taka jest, spróbuj. :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Również uwielbiam kabarety i nie rozumiem, jak mogłam tę pozycję przeoczyć, zwłaszcza, że do Jachimka mam sentyment! Jeśli tylko się trafi okazja, na pewno sięgnę!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  31. Carlo - widzisz, ja miałam podobnie, mimo że kabarety i skecze kocham. :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Widziałem film "Time" i tam każdy miał do dyspozycji czas mógł go komuś dać bądź zabrać. Historia dość wstrząsająca, bo tyle żyjesz ile masz czasu i czytając Twoją recenzję kojarzę ten moment, gdy odbiera się nam to co mamy najpiękniejsze wspomnienia, które nie przeżyjemy, gdy,że będziemy w tym czasie naginać czasoprzestrzeń .Warto zastanowić się czy
    wehikuł czasu nie byłby przekleństwem ludzkości.

    OdpowiedzUsuń
  33. Patryku - jakoś nie kojarzę tego filmu, ale dzięki Tobie na pewno te braki nadrobię. Dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ewo podpowiedz film z Timberlake'm może tytuł miał In Time nie kojarzę dokładnie, ale z pewnością będziesz wiedziała jaki i warto chociażby dla samego tematu posta poruszyć tą kwestię;)

    OdpowiedzUsuń

SPAM, reklamy, wulgaryzmy oraz komentarze niezwiązane z tematyką wpisu bezwzględnie usuwam.