czwartek, 6 grudnia 2012

"Ostateczne wyjście" Natsuo Kirino




Data wydania: 26 września 2012r.
Tytuł oryginału: OUT
Wydawnictwo: Sonia Draga
Tłumaczenie: Marek Fedyszak
ISBN: 978-83-7508-584-6
Liczba stron: 584



"Gdy śmierć jest wybawieniem"


Znów ten sam scenariusz. Po ciężkiej pracy w godzinach nocnych wraca do domu, a w nim? Kolejny natłok obowiązków i ani jednej życzliwej twarzy wśród domowników. Zdaje się, że każdy jest jej wrogiem, który ani myśli wymienić z nią choćby zdawkowego „dzień dobry”. Gdy więc do tego smutnego obrazka dołącza wyżywający się fizycznie mąż, nie pozostaje jej już nic innego, jak posunąć się do ostateczności, a nagrodą będzie chwila napawania się… ostatnim tchnieniem tyrana.

Nie, nie… źle napisałam. W życiu Yayoi było dwóch wyżywających się na niej tyranów: mąż despota oraz praca w wyciskającej siódme poty z człowieka fabryce produkującej dania obiadowe. Tym trybem upływał dzień za dniem w marnym życiu jednej z bohaterek powieści „Ostateczne wyjście” japońskiej autorki Natsuo Kirino. Niemal co wieczór te same upokorzenia, ta sama ciężka ręka lądująca na najczulszych miejscach jej delikatnego ciała, wciąż ci sami świadkowie cierpienia: dzieci i kot. Jednak nadszedł dzień, w którym ponury los kobiety wreszcie miał się zmienić. Oto niewierny mąż hazardzista traci życie z rąk swojej żony. Zszokowana, choć odczuwająca wyraźną ulgę, desperatka postanawia poprosić o pomoc w pozbyciu się zwłok swoją koleżankę z pracy, Masako. Ta, wiedziona wizją szybkiego, choć niełatwego, zarobku podejmuje się tego zadania. A robi to (nie sama) przy pomocy noża i piły, powoli rozczłonkowując denata… Nie trzeba długo czekać na reakcję miejscowej policji, gdy ta odnotowuje odnalezienie kolejnych partii ciała, śledztwo szybko posuwa się naprzód. Dodatkowo okazuje się, że śmierć męża Yayoi jest wyjątkowo nie na rękę jednemu z japońskich mafiosów.


Choć początkowo cała sytuacja nie wydaje się być specjalnie skomplikowana, bo ofiara przemocy domowej bez większego problemu mogłaby uniknąć kary za zabicie swego oprawcy, to jednak wraz z pojawianiem się kolejnych osób, które wiedzą o tym więcej niż wiedzieć powinny, sprawa zaczyna się coraz bardziej komplikować. Przy okazji pojawia się nieodparta chęć zysku, a tam, gdzie kluczem do wszystkiego są pieniądze, nie ma mowy o szczęśliwych zakończeniach.

I w przypadku epilogu „Ostatecznego wyjścia” też łatwo nie będzie. Nie tyle dla samych bohaterów, co czytelników tej (moim zdaniem) nietypowej opowieści. Co sprawia, że jest taka oryginalna? Jest to literatura japońska, a o tej nie sposób mówić, że jest sztampowa, bez wyrazu czy przewidywalna. Jest nad wyraz specyficzna. Nie z racji stylu prowadzenia fabuły (choć przyznaję, że podobał mi się sporadyczny zabieg autorki, polegający na opisywaniu jednej sceny z punktu widzenia wielu bohaterów) czy języka (bo ten nie wyróżnia się niczym szczególnym). Tym, co intryguje w tej pozycji, jest bez wątpienia jej klimat. Powiedziałabym, że jest to świetna mieszanka klimatu azjatyckich horrorów (chociaż fantastycznych potworów tu nie uświadczycie, jedynie tych w ludzkiej postaci) z fabułą wielu norweskich thrillerów, które charakteryzuje specyficzny chłód. Trafionym zabiegiem autorki – według mnie – było też wplatanie mocnych akcentów akcji w momencie, w którym najmniej się tego spodziewamy (Yayoi morduje męża pod wpływem impulsu, nie planuje tego). Nie każdy może być tym zachwycony, tak jak i nie każdemu może przypaść do gustu scena, w której dwie kobiety, stojąc nad zwłokami mężczyzny i mając w planach ich poćwiartowanie, dywagują nad tym czy jest on przedmiotem (skoro nie żyje i dopuścił się haniebnych występków), czy też nie. Kirino, opisując ten makabryczny wątek, robi to tak, jakby była mowa o musze albo karaluchu, a nie o człowieku. Wywiera to mocne wrażenie, mnie – fance mrocznych klimatów – podobał się szczególnie, ale czy wszystkim czytelnikom przypadnie do gustu? Tego nie wiem i ręczyć za to nie będę.

Na pewno jednak mogę nakłonić Was do wyrobienia sobie własnego zdania na temat tej, oryginalnej pozycji. Choćby po to, by zobaczyć, jak może zachować się zwykły i niczym niewyróżniający się z pozoru człowiek w obliczu morderstwa; by spróbować sprawdzić, gdzie leży granica pomiędzy byciem ofiarą a bezwzględnym katem (a ta, bardzo się tutaj zaciera) i wreszcie, by odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ostatecznym wyjściem zawsze musi byś śmierć?




Ocena: 5,5/6





64 komentarze:

  1. Muszę się przyznać, ,ze miałam tę książkę z biblioteki, zaczęłam czytać i jakoś mnie nie wciągnęła, i oddałam .Raczej drugi raz po nią nie sięgnę, te makabryczne sceny mnie odstręczają.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli takich scen nie lubisz to faktycznie nie polecam powrotu do tej lektury. :)

      Usuń
  2. Mało czytam literatury japońskiej. Chyba właśnie klimat wydaje mi się nieswój, dobrze więc, że obalasz mity:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A obalam i wierz mi, że warto się skusić, bo klimat nie jest tak odległy jak nam się wydaje. :)

      Usuń
    2. Ta książka mi nie podeszła, ale jeżeli chodzi o japońską literaturę to uważam, że jest warta czytania choćby właśnie dla tej odmienności kulturowej.

      Usuń
  3. Ciekawa recenzja, a książka wydaje się mroczna i tajemnicza. Jak kiedyś gdzieś ją spotkam, to z chęcią przeczytam. Też jestem fanką kryminałów, może nie aż tak mrocznych, ale zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Juz sama okładka przyciąga mnie do tej książki, a po Twojej recenzji wiem, że koniecznie musze ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek czytałam literaturę japońską. Chyba jednak nie, wiec czas najwyższy to zmienić, tym bardziej, że tematyka tej książki bardzo mnie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubiłam filmy japońskie, kiedyś się na oglądałam. Literatury jakos mało mi w ręce wpadło, a muszę powiedzieć, że mi chętki narobiłaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli filmy lubiłaś to i książki polubisz na pewno. :)

      Usuń
  7. Nie słyszałam ani o autorce, tytułu też nie kojarzę. Właściwie to chyba nigdy nie czytałam książek o kulturze japońskiej. Muszę to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać książki japońskich autorów też są bardzo dobre. :)

      Usuń
  8. Nigdy nie czytałam niczego "japońskiego". Ta literatura wydaje mi się jakaś taka "ciężka". Może kiedyś, tak dla testu spróbuję ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specyficzna owszem jest, ale czy ciężka? raczej nie. :) Jednak ja mam do tego typu klimatów inne podejście jak wiesz. :)

      Usuń
  9. Książka jest rewelacyjna. Czytałam ją dawno temu i wciąż ją doskonale pamiętam.Masz rację,że klimat trochę jak w skandynawskim kryminale,tak trochę pod Fosum podchodzi.Ale nie traci przy tym swojej japońskości:)Pamiętam w jakim byłam szoku przy scenie w łazience,kiedy koleżanki się do pracy wzięły.Świetna książka naprawdę.Właśnie niedawno nabyłam "Groteskę" i zbieram nastrój do przeczytania.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w pełni. :) Nawet myślałam o Fossum pisząc, że ma w sobie coś z norweskich thrillerów. :) Scena w łazience...robi wrażenie, zapamiętam ją na zawsze. :) I kolejne lektury tej autorki mam w planach. :) Pozdrawiam

      Usuń
  10. No cóż, fabuła zapowiada się ciekawie, ale jakoś mi nie po drodze z japońskim stylem - a po tej autorce wiem, czego mogę się spodziewać:) Nie rozumiem, nie potrafię się wczuć i przekonać do literatury z tego zakątka świata:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie akurat przypadła do gustu, przynajmniej ten tytuł. I na pewno skosztuję innych tej autorki. Pozdrawiam :)

      Usuń
  11. Nakłaniać mnie trzeba, pokusa porecenzyjna zadziałała :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ach, moja ulubiona pisarka i pierwsza książka jej autorstwa, którą przeczytałam :) Świetność "Ostatecznego wyjścia" ujrzałam dopiero przy drugim przeczytaniu, za pierwszym byłam mocno zmieszana. Ale gdy tylko poznałam ją ponownie, to przepadłam. Świat ukazany przez Natsuo Kirino, tak brutalny, niekiedy nierealny, pochłonął mnie bez reszty i każde kolejne napisane przez nią książki, każde w nich zdania spijam niecierpliwym wzrokiem. Polecam Ci jej najnowszą powieść, "Wyspa Tokio", myślę, że nie zawiedziesz się :) Natomiast najmniej podobała mi się "Groteska" - jest niepotrzebnie zagmatwana i na siłę przedłużana, ale jak najbardziej godna uwagi.
    I jeszcze na koniec: gdy tylko wspomnę sobie scenę ćwiartowania zwłok, to przechodzi mnie dreszcz. Ale nie jest on nieprzyjemny i to jest najdziwniejsze...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do sięgnięcia po książkę tej autorki natchnął mnie nie kto inny jak Ty właśnie recenzją "Wyspy Tokyo". :) I po tę też na pewno sięgnę. :) A scena z ćwiartowaniem...po prostu mega...:) I też o dziwo nie czuję ani obrzydzenia, ani strachu jak ją wspominam...:) Ma w sobie coś nienormalnie intrygującego...:) Pozdrawiam ciepło. :)

      Usuń
    2. Cieszę się, że zdołałam Cię natchnąć do sięgnięcia po twórczość Natsuo Kirino ;>

      Usuń
  13. Uwielbiam twórczość tej autorki. Potrafi dobitnie ukazać brutalność rzeczywistości i właśnie cenię ją za szczerość, oraz krytykę. Niestety nie miałam szansy, na przeczytanie tej powieści. Postaram się nadrobić zaległości i mogę Ci polecić "Groteskę". Genialna książka.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jej twórczość dopiero poznaję, ale już mogę się z Tobą zgodzić. :) "Groteskę" mam w planach jak najbardziej. :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  14. Mam książkę tej autorki "Prawdziwy świat" i mam zamiar się za nią niedługo zabrać. ;) Chętnie widziałabym na swojej półce "Ostateczne wyjście". :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja chętnie widziałabym na swojej "Prawdziwy świat". :)

      Usuń
  15. Bardzo podobała mi się ta książka. Opis życia bohaterek wstrząsnął mną nie mniej niż sama zbrodnia. Ta przerażająca samotność, rutyna, brak nadziei na poprawę losu. Kirino potrafi świetnie pisać, czego dowodem jest ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100% z Tobą! :) Ta pisarka ma talent. :)

      Usuń
  16. ostatnio polubiłam literaturę azjatycką, a z tą autorką miałam już styczność więc, chętnie sięgnę po "Ostateczne wyjście" ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Chcę się z Murakamim zapoznać z lit. japońskiej, chociaż taki psychologiczny kryminał też może być ciekawy, także nie wykluczam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Murakami i Kirino to dwa przeciwległe obozy. :) Kirino polecam. :)

      Usuń
  18. Azjaci czy to w literaturze czy w kinie bardzo lubią pokazywać jedno wydarzenie w kilku perspektyw, przez co bohaterem snutej opowieści staje się w zasadzie samo wydarzenie, które jest wałkowane raz po raz przez inne umysły. Bardzo podoba mi się taki zabieg, choć tej książki jeszcze nie miałam okazji przeczytać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie jest tak jak piszesz. :) A ja takie wybiegi lubię. :) Książkę polecam! :) I pozdrawiam.

      Usuń
  19. Cały zarys fabuły bardzo przypomina mi najlepszy serial o mordercy: Dexter:)
    Jeśli oglądał ktoś, to dobrze wie, że tam ćwiartkowanie jest codziennością. No i mamy wspólne cechy: i w serialu, i w "Ostateczne wyjście" bohaterowie zabijają tych złych ludzi, żeby świat był lepszy. Jeśli złapałem już takie skojarzenia, to kiedyś przeczytam tę azjatycką powieść;) A nie powiem, bardzo mi się podoba ich styl:)

    PS. Zapraszam do udziału w moim pierwszym konkursie muzycznym: http://jadzias.blogspot.com/2012/12/konkurs-suchamy-muzyki-z-pyty.html

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo o tym serialu słyszałam, ale ciągle mi z nim nie po drodze by go obejrzeć. :) Obiecuję jednak kiedyś to zmienić. :) Choćby się zapoznać. :)

      Usuń
    2. Proszę, znajdź choć te 50 minut na zapoznanie się z pierwszym odcinkiem:) Twoje życie może być później inne - tyle krwi:)

      Usuń
    3. Może czas około świąteczny mi to umożliwi. W każdym bądź razie, postaram się. :)

      Usuń
  20. Szkoda, że tak mało czasu mam ostatnio na czytanie:((. A książka wydaje mi się ciekawa, więc będę o niej pamiętać.
    pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  21. Twoja recenzja zachęca do sięgnięcia, autorka wychodzi daleko poza stereotypy, zapewne trudno będzie zachować przyjazne uczucia dla bohaterki, a z drugiej strony trudno będzie ich nie zachować. Ciekawe wyzwanie, czuję się zaintrygowana...

    OdpowiedzUsuń
  22. brzmi całkiem ciekawie :) czuję się zaintrygowana :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Lubię japońską literaturę, a tej książki jeszcze nie czytałam, więc bardzo chętnie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Brzmi bardzo ciekawie. W ogóle interesuje mnie zachowanie człowieka w ekstremalnej sytuacji. No i ten miks gatunkowy też bardzo mi odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem to idealna książka dla Ciebie. :)

      Usuń
    2. Pozostaje zatem zdobyć książkę i dopiero tutaj może się pojawić problem. =)

      Usuń
  25. Fabuła wydaje mi się interesująca, więc o ile czas pozwoli, chętnie ją przeczytam:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  26. Czytając Twoją recenzję, aż zmroziło mi krew w żyłach. Nie przypuszczałem, że tak zostanę poruszony tego typu fabułą. W sumie człowiek uczy się całe życie, a o sobie i tak wie niewiele. Dopisują tą książkę do książek, z którym jeśli się nie zapoznam bliżej to będę żałował. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że jeśli jej nie przeczytasz to będziesz żałował. :) Myślę, że spodoba Ci się. :)

      Usuń
  27. Przerażajaca jest wizja, że śmierć może być wybawieniem. W moich kategorich śmierć nigdy nie byłaby wybawieniem, ale nigdy nie byłam jeszcze w takiej krytycznej sytuacji. I zgodzę się tu z Mavericusem - - recenzja zmroziła mi krew w żyłach. Brr....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnie słowa Twojego komentarza pozwolę sobie odebrać jako komplement i podziękować. :) A tak serio to książka dopiero ma moc przerażania...I dodatkowo dziwne fascynacji niektórymi z opisanych sytuacjami. :)

      Usuń
    2. Ewo - to nie komplement - to prawda! :)

      Usuń
  28. No cóż, po Twojej recenzji mogę tylko powiedzieć, że chcę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  29. to coś dla mnie :)
    kolejna zachęcająca recenzja...
    życia mi braknie na wszystkie ciekawe książki... chyba że rok wygospodaruję tylko na czytanie hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ten sam dylemat, tyle dobrych książek a życia tak mało. :)

      Usuń
  30. Czytałam dawno temu, kupiłam ją gdzieś w jakiejś sieci taniej książki, i od tamtej pory jest dość "wyczytana" - sporo znajomych pożyczało. Podobała mi się, oryginalna i wciągająca. Nie jest to żaden fenomen, ale warto przeczytać. Zgadzam się - jest klimat, jest specyficzny styl, jest ciekawie. I to chyba jedyna powieść Japońska, jaką czytałam :)

    OdpowiedzUsuń

SPAM, reklamy, wulgaryzmy oraz komentarze niezwiązane z tematyką wpisu bezwzględnie usuwam.