Tłumacz: Michał Antkowiak
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: 31 sierpnia 2012
Liczba stron: 256
Każdy mól książkowy od czasu do czasu ma sobie coś do zarzucenia w kwestii własnego czytelnictwa. Ja biję się w pierś z powodu zaniedbania, jakiego dopuściłam się wobec gatunku, który jest mi bardzo bliski. Mówię tu o literaturze faktu z zakresu tematyki obozów koncentracyjnych, nazizmu i Holocaustu. Gdy tylko zobaczyłam w ofercie Świata Książki nowość z tego okresu, nie zastanawiałam się zbyt długo nad podjęciem się lektury, zwłaszcza że historia, jaką w sobie kryje, jest dość kontrowersyjna…
Chodzi o tytuł, który w rzeczywistości jest mieszanką biografii Anatola Chariego i wspomnień z czasów, gdy jego życie upływało pod znakiem Holocaustu i koszmaru pobytu w kolejnych obozach koncentracyjnych. Zwierzeń byłego więźnia wysłuchał, a następnie je spisał Timothy Braatz, opatrując je tytułem „Podczłowiek. Wspomnienia członka Sonderkommanda”. Anatol pochodził z uprzywilejowanej rodziny za sprawą pozycji społecznej swojego ojca Piotra, który oprócz tego, że w latach przedwojennych był posiadaczem dwóch kamienic i sklepu tekstylnego, to zasiadał również w prezydium łódzkiej izby handlowo-przemysłowej oraz w radzie gminy żydowskiej. Plusy wynikające z tego faktu ujawniły się niemal natychmiast po wkroczeniu Niemców do Polski – choć naziści pozbawili życia Piotra Chariego, to ten zza grobu przez długi czas sprawował pieczę nad swym synem. Cały okres jego pobytu w łódzkim getcie upłynął pod protekcją najpewniej nieżyjącego już ojca i w znacznym stopniu Chaima Rumkowskiego (który przed wojną również należał do kahału, a w okresie istnienia getta łódzkiego utworzył prywatne gimnazjum). To dzięki Rumkowskiemu właśnie, Chari (po ukończeniu szkoły) trafił do służby policyjnej w Sonderkommando. Mimo tragedii, jaka działa się wokół, trudno nie zauważyć na podstawie niniejszych wspomnień, że młodzieńcowi powodziło się w czasach służby wyjątkowo dobrze – nie cierpiał głodu ani chłodu. Wszystko to zapewniło mu nazwisko. Karta jednak miała się niebawem odwrócić – młody Chari stanął przed bramą obozu w Auschwitz, gdzie jego nazwisko rodowe nie znaczyło już nic, a ojcowska ochrona skończyła się definitywnie. Tam poznał smak prawdziwego cierpienia oraz przyjrzał się z bliska niczym niepohamowanej agresji, nienawiści i bezsensownej śmierci wielu więźniów. Gdy zmienił miejsce egzystencji na Gross-Rosen, wcale nie było lepiej. Swoistym „ukoronowaniem” jego migracji po obozach był pobyt w Bergen-Belsen, zwanym obozem śmierci. Chari jednak, w całym swoim nieszczęściu i tragicznym położeniu, doświadczał też ogromnego szczęścia, które pozwoliło mu przeżyć ten straszny czas.
Choć to bez wątpienia wstrząsająca lektura, jak niemal każda z zakresu tej tematyki, to jednak mam mieszane odczucia po jej zakończeniu. Złożyło się na to kilka szczegółów. Pierwszym jest rozbieżność co do faktu historycznego, jakim było wyzwolenie obozu Bergen-Belsen. Chari mówi, że tego dnia główną ulicą obozu przejechał wóz Czerwonego Krzyża ogłaszając, iż więźniowie od tej chwili są pod opieką tejże organizacji. Historycy zaś podają, że to brytyjskie wojsko uwolniło więźniów. Zdaję sobie sprawę, że tak traumatyczne przeżycia na pewno nie są pomocne w zapamiętywaniu niektórych szczegółów, ale rozbieżność ta i tak nakazała mi traktować niniejszą relację bardziej jako ciekawostkę i dodatek do znanych mi już faktów, niż w stu procentach wiarygodny dokument historyczny. Co jeszcze rzuciło mi się w oczy? Wyjątkowo łagodna relacja z okresu, w którym Chari należał do Sonderkommanda. Każdy – kto choć w minimalnym stopniu orientuje się w tematyce – wie, że służby te brały nierzadko czynny udział w mordowaniu osadzonych, a już na pewno w bezlitosnym biciu ich. Anatol co prawda wzmiankuje o tym, że pomagał przy wywożeniu ludzi z getta (podczas jego likwidacji), ale nie wypowiada się szerzej o aktach tragicznej w skutkach przemocy. Zupełnie, jakby tego nie widział albo udawał, że tego nie było. Irytowały mnie też jak mantra powtarzane słowa, że „znów ochroniły mnie poły płaszcza mojego ojca”. Jak Chari sam zauważył, niejedna osoba korzystała, jak tylko mogła, z posiadanych znajomości, co jest w pełni zrozumiałe w ówczesnej sytuacji, ale jaki cel ma uporczywe przypominanie (w sposób mniej lub bardziej dosłowny), jak ważną osobą był ojciec? Na szczęście były więzień potrafił też żartować ze swojego wyjątkowego uprzywilejowania:
(…) wycierając głowę zauważyłem na ręczniku wesz.(…) Jedna jedyna wszawa wesz wystarczyła, żeby mnie przyprawić o chorobę – czy to się mieści w ludzkim pojęciu? No tak, ktoś zapomniał ją uprzedzić, że należę do warstwy uprzywilejowanej.*
Doceniam też to, iż Anatol nie próbował zagłuszyć swojego sumienia, które na wiele lat po wojnie nie dawało mu spokoju i przypominało o wielu przypadkach, gdy jako ten uprzywilejowany mógł komuś pomóc (co niejednokrotnie przyczyniłoby się do uratowania ludzkiego życia), nie tracąc na tym wiele lub nic – ale nie robił tego. Faktem jest, co prawda, że nikomu nie zaszkodził w sposób świadomy czy z premedytacją (tak przynajmniej relacjonuje).
Wszystko to razem sprawiło, że niniejsze wspomnienia i biografia w jednym są dla mnie – jak już wspomniałam na początku – pozycją kontrowersyjną. Jednak postanowiłam traktować ją jako dodatek do mojej literackiej podróży w rejony historii II wojny światowej, a nie pierwszorzędnej jakości dokument historyczny, dlatego nie będę się dłużej rozwodzić na temat walorów i wad. Ocenę tego tytułu pozostawiam innym.
*Cytat za: A. Chari, T. Braatz, Podczłowiek. Wspomnienia członka Sonderkommanda, Świat Książki, Warszawa 2012
Oficjalna recenzja dla portalu lubimyczytac.pl: http://lubimyczytac.pl/oficjalne-recenzje-ksiazek/1713/pod-polami-ojcowskiego-plaszcza
Zaskoczyłaś mnie, nie wiedziałam że akurat ten okres w historii jest Ci szczególnie bliski. Pozycja w jakiś sposób mnie intryguje, szczególnie że sama postrzegasz ją jako kontrowersyjną, jednak sama póki co niespecjalnie się w tym okresie odnajduję więc raczej nieco odczekam...
OdpowiedzUsuńOwszem, jest, tylko jak pisałam wyżej zaniedbałam go trochę. Kiedyś u mnie recenzji z tego gatunku książek było znacznie więcej.
UsuńHmmm... rzeczywiście, dość kontrowersyjna książka. Wszelkie wspomnienia z tego okresu cechuje przymus podkreślenia, że przyczyniło się do uratowania komuś życia lub braku okazji ku temu, taka deklaracja wydaje się koniecznością, by narrator uniknął potępienia (często jedynie wyimaginowanego) - stąd przyznanie, że miało się możliwość uratowania życia i nie skorzystało się z tego brzmi jakoś... dziwnie. Nie mnie osądzać postępowanie bohatera, jak i innych - jakby nie było - ofiar Holokaustu, ale mówienie o tym wprost jest jakieś takie niepoprawne politycznie:/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
No właśnie, takie same odczucia po lekturze miałam. To nie "pokorna" relacja tak jak inne z tego okresu, tu jest usprawiedliwianie się, przechwałki (choć to może za mocne słowo). Mam niesmak po tej lekturze.
UsuńPozdrawiam! :)
Nie potrafię się ,,przemóc'', aby zacząć czytać literaturę faktu, szczególnie gdy fabuła rozgrywa się w czasach wojennych. Wiem, że takie książki są zapewne wartościowe, gdyż należy ,,szanować'' pamięć i historię ,,tamtych'' dni, ale ja mimo wszytko ciągle czuje wewnętrzny opór przed taką prozą.
OdpowiedzUsuńI broń Boże się do niej nie przymuszaj - nie można czytać takich książek na siłę. Trzeba naprawdę tego chcieć.
UsuńSwego czasu czytywałam wiele książek z tej tematyki, ale jakoś ostatnio zaniedbałam to, nie są to łatwe książki do czytania. Zawsze miałam lekki niesmak po takiej lekturze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja też je zaniedbałam choć u mnie to po prostu nadmiar innych pozycji do czytania to spowodował. Pozdrawiam!
UsuńTo jakby zaprzeczenie postawy Edelmana, takie odniosłam wrażenie. Ale cóż - każdy inaczej przeżywał wojnę i inaczej ją pamięta...
OdpowiedzUsuńDokładnie. Jak pisała Isadora, nie nam to oceniać.
UsuńNie czytałam wiele książek o podobnej tematyce, ale rzeczywiście trochę dziwna ta pozycja wydaje się w świetle pewnych rozbieżności historycznych. Jak nadarzy się okazja to nie odmówię, ale specjalnie szukać nie będę.
OdpowiedzUsuńSpróbuj jak na nią trafisz.
UsuńNie tylko Ty bijesz się w piersi, że zaniedbałaś literaturę, którą lubisz, choć słowo "lubić" w tym wypadku chyba nie jest właściwe. Może lepiej, którą się interesujesz. Moja biblioteka ostatnio zakupiła całą masę lektur z okresu II wojny światowej. Są tam biografie, sylwetki katów niemieckich, więźniów obozów itp. Mam zamiar stopniowo je przeczytać, bo mnie do tej literatury zmuszać nie trzeba. Ale lubię też czytać pozycje pisane z perspektywy Niemców czy Rosjan, ponieważ interesuje mnie jak oni widzieli tę wojnę.
OdpowiedzUsuń"Anatol co prawda wzmiankuje o tym, że pomagał przy wywożeniu ludzi z getta (podczas jego likwidacji), ale nie wypowiada się szerzej o aktach tragicznej w skutkach przemocy. Zupełnie, jakby tego nie widział albo udawał, że tego nie było." - Ewuś te słowa mogą irytować, ale popatrz na to z drugiej strony. Może właśnie takie podejście było jedyne, które pozwoliło mu przeżyć. Czasami naprawdę lepiej jest udawać, że czegoś się nie widzi. Dla dobra własnej psychiki.
Więc rozumiesz moje wyrzuty sumienia odnośnie rzadszego sięgania po ten kawałek literatury. :/
UsuńTak, to być może właśnie o to chodziło. Tylko ja mam troszkę inne oczekiwania wobec takiej relacji - cenię w tym wypadku szczerość ponad wszystko, ale szanuję to jak podszedł do tego Anatol.
Ale może to lepiej, że ten człowiek pisał szczerze. Nie wiem, czy dobrze byłoby, gdyby pisał o czymś, czego tak naprawdę nie czuł. To by było fałszywe. Trudna sprawa, bo nie wiadomo co lepsze: szczerość czy udawanie?
UsuńNo właśnie, co lepsze? Dla mnie jako zainteresowanej tematem: szczerość a dla kogoś kto to przeżył? Różnie...
UsuńTaka literatura także mi jest dość bliska, ale tę książkę chyba sobie daruje, jakoś nieszczególnie mnie pociąga.
OdpowiedzUsuńTwój wybór. :)
UsuńTo rodzaj literatury, który i mnie bardzo interesuje. Czekam i mam nadzieję, że już niedługo książka ta pojawi się w mojej bibliotece.
UsuńTego Ci życzę, zatem. :)
UsuńSzkoda, że w tej książce występują takie rozbieżności, bo już nabierałam ochoty! Owszem, nadal chcę przeczytać, jednak jak sama napisałaś, nie będę traktować je jako wiarygodne źródło wiedzy o obozach koncentracyjnych, Holocauście itd. tylko jako ciekawostkę dołożoną do faktów wcześniej mi już znanych...
OdpowiedzUsuńI słusznie. :)
UsuńAle i tak szkoda, że troszkę się minęły nasze oczekiwania z oczekiwaniami autora... :)
UsuńEwo, mnie także fascynuje taka tematyka, lecz dawkuję ją ostrożnie. Cieszę się, że od czasu do czasu podrzucasz ciekawe tytuły. Ten - niekoniecznie: jeśli wpadnie mi w ręce, jak najbardziej, ale nie będę go specjalnie szukać. Ale przypominam sobie, że już mam jeden tytuł, do którego zachęciłaś mnie absolutnie (muszę poszperać w Twoim archiwum).
OdpowiedzUsuńGratulacje wnikliwej, przejrzystej, krytycznej recenzji.
Dziękuję, ale gdzie mi tam do Ciebie. :)
UsuńDo którego tytułu tak Cię zachęciłam?
Do "Człowieka w poszukiwaniu sensu" Frankla :)
UsuńOj, tę książkę to koniecznie musisz przeczytać, bo to tytuł, w którym bardzo Cię widzę. :)
Usuńwiem, wiem... :) będę czujna! :)
UsuńTemat trudny, a nawet kontrowersyjny, ale książkę przeczytam
OdpowiedzUsuńMimo wszystko polecam choćby po to by wyrobić sobie własne zdanie. :)
UsuńTa tematyka i mi jest bliska sercu. Staram się czytać wszystko co na ten temat zostaje wydane i to w każdej formie od obyczajówek po wspomnienia i książki historyczne. Ten tytuł będę miała na uwadze
OdpowiedzUsuńZatem to pozycja obowiązkowa dla Ciebie. :)
UsuńZ tego co piszesz, prawda nie jest mocną stroną tej książki. Subiektywizm prawdzie nie przeszkadza, ale tutaj nie o to chyba chodzi, więc raczej sobie odpuszczę. A szkoda, bo temat mocny i chyba więcej by autor zyskał, gdyby wszystko opisał tak jak wtedy czuł, niż wygładzając i przypasowując do uczuć dzisiejszych czytelników.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, ja też nie mogłam się doczekać tej książki - myślałam "taki temat, to będzie naprawdę dobra rzecz" a tu...było inaczej. Wielka szkoda.
UsuńCiężko jest czytać książki o takiej tematyce, ale mimo wszystko myślę, że warto poznać choć część tego typu literatury. Recenzowana przez Ciebie książka nie do końca mnie przekonuje, właśnie ze względu na wątpliwości dotyczące przedstawienia niektórych wydarzeń.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że warto. Powtarzam to każdemu i wszędzie, ale broń Boże nie na siłę. :)
UsuńA ja na temat książek pojawiających się obecnie, które traktują o Holokauście, mam bardzo mieszane odczucia. Fakt to brutalny, ale Żydzi się po prostu sprzedają i mam wrażenie, że wiele osób, piszących o obozach koncentracyjnych, po prostu chce zarobić, co mnie bardzo smuci. Z drugiej strony - właśnie rozbieżność historyczna. Nie mam nic przeciwko podkoloryzowaniu faktów, ale zmiana wosjka brytyjskiego na czerwony krzyż to jakieś nieporozumienie. W Polsce został nakręcony bardzo ciekawy dokument o Sonderkommanderach, łatwo dostępny, traktujący właśnie o wspomnieniach człowieka, który własnych rodaków musiał prowadzić na kaźń w komorach gazowych. Jeśli interesuje Cię ta tematyka, serdecznie polecam ten krótki dokument.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Szczerze Ci powiem, że identycznie wrażenie miałam po lekturze, że niektórzy Żydzi się po prostu sprzedają, ale uznałam go za zbyt daleko wysunięty wniosek i ostatecznie nie napisałam o tym w recenzji. Choć zdecydowanie coś w tym jest.
UsuńPamiętasz tytuł tego dokumentu? Chętnie obejrzę. Pozdrawiam
Ja regularnie od kilku lat czytuję różne wspomnienia z tego okresu i czasami także mam mieszane uczucia. Ostatnio z tej tematyki czytałam "Refren kolczastego drutu" Kowalczyka. Kowalczyk jakby mimochodem wyznał, że w okresie, gdy pełnił funcję kapo, czasami bił innych więźniów i w momencie bicia czuł podniecenie seksualne. To wyznanie bardzo mnie zdenerwowało, straciłam sympatię dla autora.
OdpowiedzUsuńJeśli znajdę w bibliotece książkę, o której piszesz, chętnie przeczytam :)
O widzisz, ja akurat "Refrenu kolczastego drutu" nie znam, ale na pewno to nadrobię - dzięki za cynk. :)
UsuńZaciekawiłaś mnie. Lubię ten gatunek, choć nie czytam go tak często jakbym chciała, ze względu na to, iż zawsze niesamowicie przeżywam treść każdego utworu. Po tę książkę pewnie kiedyś sięgnę. Dziękuję za świetną recenzję.
OdpowiedzUsuńNiestety, książki z tego zakresu łatwe nie są, ale są za to bardzo wartościowe. Dziękuję. :):*
UsuńZaintrygowałeś mnie. Nie miałem okazji zapoznać się z tą pozycją, ale na pewno jej nie pominę.
OdpowiedzUsuńAno jak coś kontrowersyjne to i ciekawe siłą rzeczy. :)
UsuńO, i ja jestem zdziwiona, bo ta książka zbierała całkiem pozytywne recenzje. Cóż, podobnie do Oleńki, na razie skupię się na poszukiwaniach "Człowieka w poszukiwaniu sensu", a z takiej wspomnieniowej, nie zawsze obiektywnej i stricte historycznej, czeka jeszcze trochę na mojej półce.
OdpowiedzUsuńI Twoją recenzję "Człowieka w poszukiwaniu sensu" też chętnie przeczytam. :) Jest zdecydowanie bardziej wartościowa od "Podczłowieka..." Pozdrawiam. :)
UsuńOj nie, ten rodzaj literatury omijam szerokim łukiem. Wojny, obozy itp. to zbyt dołujące by się to zagłębiać.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Nie namawiam zatem. :) Pozdrawiam!
UsuńHmm, sama książka może i ciekawa (też lubię literaturę faktu i historyczną), ale te drobne zgrzyty, o których wspomniałaś, jakoś mnie nie zachęcają. Może kiedyś się skuszę, ale nie wiem na 100%... :)
OdpowiedzUsuńI słusznie do tego podchodzisz. :)
UsuńStrasznie przeżywam tego typu książki... Ale sięgnę kiedyś po tą pozycję
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi, ale akurat w tej książce niewiele jest drastycznych czy brutalnych scen. Autor zbytnio się w nie nie zagłębia.
UsuńPrzeczytałabym, bo bardzo mnie zaciekawił już sam tytuł.;]
OdpowiedzUsuńTak, już sam tytuł wzbudza zainteresowanie. :)
UsuńOgólnie nie przepadam za historią, jakąkolwiek, omijam szerokim łukiem. Jednak są wydarzenia, o których trzeba wiedzieć. I choć tematyka powyższej książki nie jest mi obca, na chwilę obecną niekoniecznie mam ochotę po nią sięgać. Myślę, że kiedyś przyjdzie ten właściwy moment i nastrój na tego rodzaju literaturę w moim życiu.
OdpowiedzUsuńNic na siłę moja droga, nie w przypadku tej tematyki. Poczekaj z lekturą takich książek na odpowiedni czas.
UsuńOd jakiegoś czasu bardzo mnie ciągnie do literatury o takiej tematyce. Zabrałam się nawet za "Łaskawe" J. Littella, ale niestety poległam. Pokonała mnie długość i forma książki. Chętnie jednak zapoznałabym się z biografią Anatola Chariego, mimo tych pewnych nieścisłości, o których piszesz.
OdpowiedzUsuńA ja chętnie przeczytałabym Twoją recenzję na jej temat. :)
UsuńMam prawdziwy problem z Twoją stronką, kursor mnie u Ciebie nie słucha...Nie wiem czemu kojarzy mi się ta książka z Grzesiukiem, może przez tego bohatera...chociaż nie. Grzesiuk pokazywał, że musiał być cwany, żeby przeżyć obóz, a tutaj bohater szuka może jakiegoś usprawiedliwienia i rozgrzeszenia...
OdpowiedzUsuńGrzesiuk to zupełnie inny człowiek, nie ma takiej siły by doszukać się podobieństwa w tym jak relacjonują swoje przeżycia. Grzesiuk jest może przy tym cwaniakiem, ale takim, którego się kocha. :) A Chari...to zupelnie inna bajka.
UsuńChoć uwielbiam książki historyczne to nie jest mój okres.
OdpowiedzUsuńNawet trudno mi się ustosunkować do tego autora, ponieważ nie chcę oceniać. Nie było mnie tam, nie przeżyłam tego, co on, tak naprawdę nic o tamtych czasach nie wiem, prócz paru relacji, a to jest tyle, co i nic. Może, gdybym była na jego miejscu zachowałabym się tak samo? Tego nikt nie wie.
No własnie, może i ja bym się zachowała podobnie, dlatego darowałam sobie ocenę książki jako takiej.
UsuńTym razem książka nie dla mnie:(
OdpowiedzUsuńNic na siłę. :)
UsuńNie przepadam za takim gatunkiem. Nie mogę się jakoś przemóc. Książki historyczne zdecydowanie nie są dla mnie. Ogólnie moja wiedza historyczna jest prawie zerowa.
OdpowiedzUsuńMoja też wyłączając przy tym okres II WŚ, która interesuje mnie wielce. :)
UsuńOkropnie przeokropnie boję się takich książek i nigdy nie potrafiłam się zmusić do przeczytania jakiejkolwiek. Więc podziwiam Ciebie i ludzi, którzy się z tym tematem mierzą.
OdpowiedzUsuńI nie próbuj się zmuszać - powtarzam to zawsze i każdemu, kto nie może się przemóc do tego typu książek. Trzeba chcieć je czytać i czuć się na siłach.
UsuńLubię czytać tego typu historie. Człowieka jednak w jakiś dziwny sposób fascynują mroki przeszłości. Właściwie to nawet nieco dziwne, bo zwykle wiadomo co w tego typu wspomnieniach znajdziemy, a i tak sięgamy po kolejną książkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za chęć wzięcia udziału w wyzwaniu. Do wyzwania możesz zgłosić też wcześniej napisane recenzje, pod warunkiem, że powstały nie wcześniej niż 12 października ubiegłego roku. No i oczywiście to, że recenzje biorą udział w innych wyzwaniach czy są pisane dla portali czy wydawnictw nie ma żadnego znaczenia.
Życzę udanej zabawy! :)
Dokładnie, ta czarna karta historii to niemal samo zło (z nielicznymi wyjątkami) a wiele osób (w tym ja) nie może przestać o tym czytać. To trudne wspomnienia, brutalne, tragiczne, sprawiające ból, ale i tak czyta się dalej. Choć ja warunkuje to u siebie potrzebą wynikającą z "kultury pamięci" jak to przeczytałam w jednej z pozycji z tego zakresu. Sama chcę i muszę o tym czytać by cały czas pamiętać.
UsuńDo wyzwania dorzuciłam jedną recenzję. :) Pozdrawiam!
No i proszę, znowu Ewuś nam prezentujesz świetną książkę z Twojego ulubionego gatunku. Pominę już fakt, że Twoja recenzja jest wyśmienita, rewelacyjnie napisane i bardzo zachęcająco, bo pewnie każdy Ci to już wyżej napisał :D
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Dzięki Marteczko za te miłe słowa. :) :* Pozdrawiam ciepło. :)
UsuńMoja droga Ewo, chciałabym wyróżnić cię w Versatile Blogger :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzencki.blogspot.com/2013/01/versatile-blogger-wyroznienie.html
Ze wszystkich lektur szkolnych, które przeczytałam, właśnie te o ludziach, którzy przeżyli obozy koncentracyjne, poruszały mnie najbardziej. Takie historie są godne czytania, każdy młody człowiek powinien uczyć się z nich jak powinno doceniać się życie, każdy, nawet najmniejszy jego aspekt.
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja. Pisałam już, że wielbię Twój nowy szablon? ;)
Heh, dziękuję za komplementy. :):)
UsuńA co do lektur o takiej tematyce też je bardzo ceniłam i były dla mnie tymi ulubionymi (jeśli można tak powiedzieć w ich kontekście).
Kotek kocham ja Ciebie najczulej i najmocniej we świecie tym i każdym innym :* Moje ukochane Ukochanie :) :*
OdpowiedzUsuńJa Ciebie też Miśku, wiesz o tym. :):*
UsuńKsiązki związane z ta tematyką , bardzo mnie interesują i poruszają , zaczęłam je czytac w latach szkolnych podstawówka , pierwsze zakupione pozycje nabyłam podczas wycieczki w Auschwitz...
OdpowiedzUsuńz chęcią przeczytam...
pozdrawiam
Ag
To tak jak ja. :) Pozdrawiam!
UsuńCzuję niesmak, książka jest opisem żydowskiego cwaniactwa i konformizmu nawet w getcie i obozie.
OdpowiedzUsuń