wtorek, 17 marca 2015

Wolność urojona - Edward Strun





wydawnictwo: Novae Res
data wydania: wrzesień 2014
ISBN: 9788379423712
liczba stron: 290


Chyba każdy z nas zastanawiał się kiedyś, jak będzie wyglądało życie na Ziemi za kilkadziesiąt lat. Czy będzie takie samo jak teraz? Mało prawdopodobne. Czy będzie lepsze i łatwiejsze? Jeśli tak, to prawdopodobnie tylko pod względem technologicznym. Na każdym innym polu będzie chyba tylko gorzej… Nim ktoś posądzi mnie o czarnowidztwo, pragnę zwrócić uwagę na wydarzenia, które obecnie mają miejsce. Kierunek, w którym zmierza ówczesny świat, widzi tak naprawdę każdy, także pisarze, co ma odzwierciedlenie w tworzonych przez nich powieściach. Kto zliczy wszystkie postapokalipsy czy anty- i dystopie, które można teraz znaleźć na rynku? Jest ich tak wiele, że chyba nikt nie zdoła.

Równie mroczną wizję świata wykreował duet pisarski Edward Strun w swojej książce pt. Wolność urojona. Jej głównym bohaterem jest Alan. Człowiek, któremu w gruncie rzeczy niczego nie brakuje: ma dobrą pracę, świetne mieszkanie na 132. piętrze, żyje w zamkniętej przestrzeni, co gwarantuje mu bezpieczeństwo. Ma też dobrego przyjaciela Freda, który rozumie go jak nikt inny… Nic dziwnego, wszak Fred – będący sztuczną inteligencją – został stworzony na podobieństwo samego Alana.

http://www.edwardstrun.pl 
Mimo tych wszystkich profitów Alan nie jest zadowolony ze swojego życia. Gdy każdego dnia obserwuje ciągły pęd do zarabiania coraz to większych pieniędzy, do bycia jak najlepszym w pracy, do chęci posiadania jak najlepszych i najdroższych gadżetów czy ubioru oraz to wszechobecne zepsucie moralne i wynikający z niego zupełny brak granic we wszystkim, to jeszcze bardziej zniechęca się do panującego systemu. Coraz wyraźniej widzi jego wady, dostrzega, jak władza inteligentnie manipuluje obywatelami, stwarzając pozorne poczucie bezpieczeństwa, dając poczucie wolności w miejscu, gdzie każdy ich ruch jest monitorowany. Jest coraz mocniej przerażony wulgarnym rozpasaniem seksualnym, obecnym już nie tylko w mediach (w każdej możliwej formie), lecz także wśród jego bliskich znajomych.

Naprawdę okrutny i obrzydliwy to świat, w którym przyszło żyć głównemu bohaterowi książki. Co prawda szybko daje się zauważyć mocne przerysowanie czy przejaskrawienie postaci i wielu opisanych tu zdarzeń – co w pierwszej chwili bawi, by zaraz wzbudzić niesmak – ale intencje, którymi autorzy kierowali się, stosując taki zabieg, w tym przypadku są jasne i czytelne. Chodzi o uwypuklenie niektórych zjawisk: choć są już obecnie dostrzegalne, to nie występują na wielką skalę. Nie znaczy to jednak, że z czasem nie może się to zmienić… Pogoń za pieniądzem, coraz to nowszymi i droższymi gadżetami, brak zahamowań w mówieniu publicznie o tym, co intymne, odcięcie się od świata kultury i otwarcie na bezwartościową papkę serwowaną przez telewizję.

To wszystko już się dzieje i tylko od nas samych zależy, czy zjawiska te będą rosły w siłę, czy może jednak uda nam się je chociaż w minimalnym stopniu zahamować (bo w zlikwidowanie ich nie wierzę). Przykładowo: każdy z nas narzeka na to, co serwuje telewizja, ale dlaczego mamy pretensje do ludzi tam pracujących? Prawda jest taka, że gdyby seriale paradokumentalne nie gromadziły codziennie przed telewizorami kilku milionów widzów, to telewizja nie miałaby żadnego interesu w emitowaniu ich. To my napędzamy tę machinę kiczu i bylejakości.

Do nas należy decyzja, czy damy więcej czasu rodzinie i bliskim, czy też wpadniemy w macki pracoholizmu, chcąc zarabiać wciąż więcej i więcej, bo przecież potrzeb mamy tak wiele: przydałoby się nowe auto z dobrym wyposażeniem, telewizor na pół ściany itp., itd. Raptem kilka dni temu usłyszałam, że w Japonii z roku na rok wzrasta liczba ludzi, którzy zmarli z przepracowania. Gdy władze zdecydowały się walczyć z tym zjawiskiem i ustawowo zakazały pracy po godzinie dwudziestej, to niektórzy zwyczajnie nie wiedzieli, co mają z tym wolnym czasem zrobić. I tylko jedna osoba zapytana o zdanie odpowiedziała, że może wreszcie spędzi trochę czasu z żoną dziećmi. Może…

Jak widać powyżej, Wolność urojona wywarła na mnie duże wrażenie z racji podjętego problemu. Jest to książka bez wątpienia dosadna, ostra i często wulgarna, jeśli chodzi o język, ale mocno dająca do myślenia. Po zakończonej lekturze warto zastanowić się, do czego tak naprawdę chcemy w życiu dążyć i jak wiele musimy stracić, by uzyskać to, co materialne. Trzeba dokładnie przeanalizować nasz system wartości i na jego piedestale w końcu postawić to, co tak naprawdę się liczy, co sprawia, że jesteśmy wartościowymi ludźmi, a nie maleńkimi trybikami w bezwzględnej machinie konsumpcjonizmu i wszystkiego tego, co to zjawisko za sobą ciągnie.

Ocena: 5/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję jej Autorom.
Wyzwania: Polacy nie gęsi.

39 komentarzy:

  1. Myślę, że mogłaby mi się spodobać. Jak będę miała okazję to przeczytam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest bardzo wciągająca i emocjonująca, więc na pewno by Ci się spodobała. :)

      Usuń
  2. bardzo wartościowa pozycja z tego co widzę. Rzadko takie lektury u Ciebie spotykam (chodzi mi o gatunek), a szkoda bo widać że spodobała Ci się. Może czas wrócić do literatury z elementami fantastyki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie spodziewałam się, że ta książka zrobi na mnie aż takie wrażenie. :) Po prostu autorzy mieli dobry pomysł na fabułę i poruszyli konkretny i bardzo życiowy temat. Może z czasem wrócę do tego gatunku. :)

      Usuń
  3. Ja raczej nie sięgnę po tę książkę, gdyż jej tematyka mnie nie zainteresowała. Ale cieszę się, że na Tobie wywarła tak wielkie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Och jak ja tęsknie za książkami dającymi emocjonalnego kopa na długi czas! Nie spodziewałam się, że właśnie taka niepozorna książka może mi zrekompensować niedosyt ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi intrygująco - i najwyraźniej daje do myślenia. Coś w tym jest, że śmiejemy się z kiczu, tandety i bylejakości, której jest coraz więcej - ale tego "coraz więcej" ma "coraz więcej" odbiorców... I kogo tu winić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tyle się śmiejemy, co chłoniemy go jak gąbki...

      Usuń
  6. Zainteresowalas mnie ta pozycja :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi bardzo ciekawie. Uwielbiam tego typu ksiażki, są w moim guście. Prędzej czy później ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że naprawdę ten tytuł przyciągnął Twoją uwagę. Mnie też taka wizja by zaintrygowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że i Tobie by się spodobała. :) Tzn. sam pomysł, bo wizja jest jednak przerażająca...

      Usuń
  9. Chyba nie w moim guście :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam okazję zapoznać się z książką w styczniu i jestem bardzo podobnego zdania co Ty. Choć mnie książka lekko znudziła pod koniec. Ale przesłanie jest jasne i ... przerażające :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znudziła? Mnie zakończenie podobało się równie mocno co całość. :)

      Usuń
  11. Rzadko moje zainteresowanie wzbudzają książki wydawane przez Novae Res, ale ta jest wyjątkiem. Chętnie poznam wizję przyszłości, która jest tak niepokojąco podobna do naszej rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są na szczęście wyjątki jeśli chodzi o to wydawnictwa i ta książka właśnie nim jest. :)

      Usuń
  12. Nie skuszę się ze względu na wulgaryzmy, nie lubię gdy są nadużywane w literaturze, która kojarzy mi się z pięknym słowem. Ale tematyka jak najbardziej interesująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, wulgaryzmów tu nie brakuje, choć w tym przypadku mają swój sens.

      Usuń
  13. Czytałam, recenzowałam - KOCHAM <3 Serdecznie polecam wszystkim, którzy po tak wspaniałej recenzji, jeszcze się zastanawiają, czy sięgnąć, czy nie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. :) Przyłączam się do zachwytów nad książką. :)

      Usuń
  14. Zaciekawiła mnie ta ponura wizja świata. Mam nadzieję, że duet pisarski zostawił jakiś cień nadziei...

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli poszukujesz dosadności i przedstawienia problemów współczesnego świata, a jednocześnie ciekawej fabuły i nieprzewidywalnego zakończenia, polecam książkę "Gnój".

    OdpowiedzUsuń
  16. Sci-fi to nie moja bajka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja w zasadzie też nie, ale czasem robię wyjątki i jak sie okazuje - warto. :)

      Usuń
  17. Masz racje, autorzy tej książki nie wyczarowali sobie tematyki z powietrza, zaczerpnęli z naszej obecnej rzeczywistości. Smutne to i mocno przerażające. Ja od 5-6 lat nie posiadam telewizora, a w telewizje oglądam tylko on-line wybierając tylko to, co mnie zainteresuje. Podobnie jest z czytaniem prasy, szczególnie tej brukowej, czy plotkarskiej. Ale czasami widzę, że dla wielu osób jestem przez to jakaś dziwna, czy wręcz zacofana...

    OdpowiedzUsuń

SPAM, reklamy, wulgaryzmy oraz komentarze niezwiązane z tematyką wpisu bezwzględnie usuwam.