Gdy raz po raz natykam się w literaturze, filmie czy to w innych środkach przekazu na pojęcie dystopii, zastanawiam się, czy ludzie żyjący na naszej planecie, powiedzmy te kilkadziesiąt lat wstecz, mieli choćby zbliżone jej wyobrażenie do tego, co dzieje się obecnie. Czy byli w stanie przewidzieć taką ilość wypływającego zewsząd koszmaru i zła drzemiącego w głębinach ludzkiej psychiki, które teraz są naszą codziennością? Trudno tak do końca odpowiedzieć na to pytanie, tak jak równie trudno jest ewidentnie zaprzeczyć temu, że dzisiejsze dystopijne fabuły nigdy nie znajdą odzwierciedlenia w przyszłości.
Jedną z takich książek jest debiutancka powieść Lauren DeStefano pt. „Atrofia”. Jest pierwszą częścią trylogii „Chemiczne Światy” i snuje na tyle mroczne wyobrażenie przyszłości bytu człowieka, by każdy jej czytelnik z całego serca pragnął nie dożyć tych czasów, jeśli miałyby się one kiedykolwiek ziścić…
Widzimy oto świat bardzo niedoskonały. Dzieci zrodzone w skutek naturalnej prokreacji mają coraz więcej wad genetycznych. Naukowcy, chcąc wyeliminować ten błąd, rozpoczynają pracę laboratoryjną nad embrionem bez skazy. I udaje się, lecz tylko w przypadku pierwszego pokolenia. Następne nie dożywają swoich trzydziestych urodzin – umierają, nim tak naprawdę zaczną żyć.
W takiej sytuacji niezbędnym posunięciem staje się legalizacja poligamii. Rhine, Jenna i Cecily zostają małymi trybikami w machinie mającej zapewnić przetrwanie gatunkowi ludzkiemu. Trzy młode kobiety (Cecily jest całkowicie słusznie traktowana przez dwie pozostałe bohaterki jak młodsza siostra, gdyż w chwili zamążpójścia ma zaledwie kilkanaście lat) otoczone luksusem, służbą i posiadające niemal wszystko, czego można pragnąć od strony materialnej, pozbawione są tego, co najcenniejsze – wolności. Każda z nich to inna osobowość, inna historia życia z czasów sprzed ślubu z Lindenem oraz inne wyobrażenie przyszłości. Rhine pragnie uciec z tego osobliwego więzienia, ale czy możliwe jest wymknięcie się z miejsca, w którym na każdym kroku trzeba posługiwać się specjalnymi kartami, a drzewa otaczające budynek okazują się być tylko hologramami? Czy miłość do służącego ten plan ułatwi, czy utrudni?
Po odpowiedzi na pytania naturalnie odsyłam do lektury, w której bez wątpienia odnajdą się fani mrocznych wyobrażeń przyszłości świata. W książkach tego typu jest tym straszniej, im dana wizja jest bardziej realistyczna, a ta systematycznie godzi czytelnika swą prawdziwością. To jeden z atutów – a kolejny? Kolejnym jest konkretyzm stylu prowadzenia akcji – już sam jej początek nie pozwala się nudzić, nie ma tu zbędnego i przydługiego wstępu, który ma nas dopiero wprowadzić w istotę fabuły, wszystko dzieje się od razu – tu i teraz. Jedyne, co mam za złe autorce, to poświęcenie zbyt małej uwagi mrocznej działalności czarnego charakteru tytułu, jakim bez wątpienia jest teść Rhine – Mistrz Vaughn. Myślę, że dodałoby to powieści jeszcze więcej mrocznego klimatu, a tak mamy lekką historię fantasy dla młodzieży (choć nie tylko, naturalnie).
Ktoś, dzięki komu przeczytałam tę książkę (Książka w Mieście), dodał do niej krótką adnotację: „to lepsza wersja Lasu Zębów i Rąk Carrie Ryan oraz innych temu podobnych”. Całkowicie mogę się z tą opinią zgodzić. „Atrofia” jest znacznie ciekawsza, mrozi realizmem i przede wszystkim nie bawi tępotą głównych bohaterów (w przypadku Lasu Zębów i Rąk mam na myśli marną kreację zombi). To książka, którą naprawdę dobrze się czyta.
Ocena: 4,5/6
Książka bardzo mi się spodobała i czekam z niecierpliwością na drugi tom:))
OdpowiedzUsuńKasandro - myślę, że i ja chętnie go przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńuffff dobrze ze to jednak nie rzeczywistosc, w przeciwnym wypadku wyglada na to ze juz by mnie nie bylo ;-) ta ksiazka to chyba nie do konca "moja bajka" choc po twoich recenzjach nabieram rowniez ochoty na ksiazki ktorych normalnie nigdy bym do reki nie wziela ;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam !
Alison - cieszy mnie to ogromnie. :) Myślę, że "Atrofię" byś połknęła, mimo że takich klimatów nie preferujesz. Szybko się czyta. :) Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńHmm..no pięknie. Zbankrutuję :) Wrzuciłam tej tytuł do koszyka już :) Czaiłam się na tą książkę wcześniej, ale Twoja recenzja mnie maksymalnie przekonała. A już porównanie do znanego mi Lasu. Koniecznie muszę ją mieć.
OdpowiedzUsuńTetiisheri - w moim odczuciu "Atrofia" jest zdecydowanie lepsza, więc...kupuj i nie żałuj. :)
OdpowiedzUsuńNo pięknie, kolejna książka, która doprowadzi mnie do bankructwa xD Opisałaś ją tak zachęcająco, że nie będę się specjalnie hamować:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Isadoro - oj tam, oj tam...;) Od jednej "Atrofii" w tą czy w tą nie zbankrutujesz. :) A przeczytać, myślę, warto. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńLubię takie książki!! Szczególnie, jeżeli są ciekawą alternatywą dla innych, nieco kiczowatych propozycji...
OdpowiedzUsuńDanusiu - zatem, poluj na nią. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją opinią i również polecam. Dobra książka :)
OdpowiedzUsuńZaczytana w chmurach - nic dodać, nic ująć. :) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńCzytając Twoją recenzję momentami aż cierpła mi skóra. To tylko książka, ale tak sobie myślę, że jeżeli człowiek nie wyhamuje w pewnych sprawach, to rzeczywiście czeka go makabryczna przyszłość, za którą będzie mógł obwiniać tylko i wyłącznie samego siebie. Nauka, owszem, świetna sprawa, tylko co jeśli pewnego dnia faktycznie wymknie się nam spod kontroli?
OdpowiedzUsuńTeż czasem mam takie przemyślenia jak Ty - w pierwszym akapicie...
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki i słyszałam o niej wiele dobrego, a teraz jeszcze Ty mnie kusisz. Mam nadzieję, że dane mi będzie ją przeczytać.
:)
Agnieszko - to jest wybitnie prawdopodobne to co piszesz, kwestia kilku lat pewnie...Zresztą już zdarzało się, że fabuły niektórych książek się ziszczały. Wątpię by człowiek chciał wyhamować w tych sprawach, bardzo wątpię...
OdpowiedzUsuńOleńko - ciężko nie mieć takich przemyśleń stykając się z tak prawdopodobną w rzeczywistości fabuła. :/ Życzę Ci by "Atrofia" szybko wpadła w Twoje rączki - ciekawa jestem jakbyś ją odebrała. :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam ją na swojej liście "do przeczytania" ;) Swego czasu była dosyć popularna na blogach i dostawała całkiem pozytywne opinie, więc myślę, że muszę się za nią bardziej rozejrzeć. Myślę, że jej atutem i to, co mnie do niej przyciąga, jest właśnie ten przerażający realizm, co sobie cenię w książkach ;))
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji czytać tej książki, ale na ogół czytałam same bardzo pochlebne recenzje. Twoja jest nieco mnie optymistyczna, ale za to szczera i konkretna. Będę miała tę pozycje na uwadze w wolnej chwili, gdyż chce sama wyrobić sobie o niej własne zdanie.
OdpowiedzUsuńKamyczku - mało co tak mocno przeraża w książkach jak realizm, wiem co mówię. :) Rozejrzyj się i przeczytaj - warto. :)
OdpowiedzUsuńCyrysiu - to prawda, że nad książką się nie rozpłynęłam, ale to nie oznacza, że nie warto jej przeczytać. Wręcz przeciwnie. :)
OdpowiedzUsuńCzyli polecasz i zachwalasz ogólnie :) Skoro jest lepsza od "Lasy zębów i rąk" i tych zombiaków przeklętych :D to muszę się za nią zacząć rozglądać wreszcie!
OdpowiedzUsuńMarto - no wierz mi, że zdecydowanie lepsza. ;) Nie razi prymitywizmem bohaterów. ;) Zresztą, będziesz mieć okazję to sama ocenisz. :)
OdpowiedzUsuńCo prawda nie całkiem jestem do tej książki przekonana, ale fabuła mnie nawet bardzo zainteresowała, więc może przeczytam? Ale to jak znajdę trochę czasu... Na razie priorytetem jest matura i inne książki, które już czekają na półce. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę, może w końcu uda się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJa tysiąc razy już się zastanawiałam czytać nie czytać i póki co ... dalej nie wiem ;) Ale recenzja bardzo zachęcająca.
OdpowiedzUsuńOj nie i nie i jeszcze raz nie zgadzam się, jakoby Atrofia była lepsza wersja Lasu Zębów i Rąk. Czytałam obie i zdecydowanie jestem z obozu Lasu..., chociaż Atrofia też jest piękna. :))
OdpowiedzUsuńCzytałam i była tą książką oczarowana ;) Uwielbiam dystopie, chociaż trudno mi właściwie powiedzieć dlaczego...
OdpowiedzUsuńAha i zapomniałabym: banner do twojego konkursu już u mnie na blogu, może sama też wezmę udział, zobaczymy ;) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńNati - w wolnej chwili skuś się. :) Nie powinnaś żałować. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTaki jest świat - tego Ci życzę. :)
OdpowiedzUsuńJarko - jeśli choć trochę "kręcą" Cię takie klimaty to spróbuj. :)
OdpowiedzUsuńClevero - rzecz gustu. :) Dla mnie "Atrofia" jest jednak lepsza. :)
OdpowiedzUsuńCatalino - ja się "Atrofią" nie oczarowałam, ale co najważniejsze, nie zawiodłam się też nią. :) A za umieszczenie banerku pięknie dziękuję - każda taka pomoc jest dla mnie bardzo cenna. I weź udział w konkursie jeśli będziesz miała na to ochotę. :) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńA ja chyba sobie daruję na razie, "dzieci z wadami genetycznym' - to dla mnie przerażające...
OdpowiedzUsuńCoś niesamowitego, od dawna mam już tą książkę w planach, dzięki, że mi o niej przypomniałaś :)
OdpowiedzUsuńJa też miałam tę książkę w planach. Po Twojej recenzji widze, że warto się z nią zapoznać.:) Ech tylko żeby czasu na czytanie było więcej:P
OdpowiedzUsuńMam ją na liście i czekam na odpowiedni moment na zakup :)
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa, więc wpisuję ją na listę "do przeczytania" :) Jestem zachwycona okładką.
OdpowiedzUsuńBibliofilko - rozumiem, nic na siłę. :)
OdpowiedzUsuńTosiu - polecam się na przyszłość! :D
OdpowiedzUsuńZ głową w książce - każdy chciałby mieć go więcej, zwłaszcza na czytanie. :)
OdpowiedzUsuńDosiaku - tylko go nie przegap! ;)
OdpowiedzUsuńBezimienna - o tak, okładka jest fantastyczna. Intryguje i skupia uwagę. Jest niebanalna. Zawartość także. :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest cudna! Uwielbiam powieści dystopijne, a Atrofię już od jakiegoś czasu mam w planach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Blueberry - zgadzam się, okładka robi wrażenie. :) Życzę by plany szybko się ziściły. :)Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że ją posiadam na stanie... ;)
OdpowiedzUsuńBujaczku - super! Czekam na recenzję zatem. :)
OdpowiedzUsuńPomimo zachwalania, nie skuszę się;)
OdpowiedzUsuńPreferuję bardziej oglądać tego typu filmy niż książki ;)
OdpowiedzUsuńmaRku - nie zmuszam. :)
OdpowiedzUsuńSzkicowniku - tak, robią wrażenie, ale książka nie jest zła. :)
Książki oddające realizm są dla mnie wyborną lekturą dlatego tym bardziej się cieszę, że o niej wspomniałaś. Z pewnością znajdzie się w kręgu moich zainteresowań. Jestem o tym przekonany po Twojej recenzji i poznałem się odrobinę na Twoim guście. Do tej pory wspominam książki Miłoszewskiego Uwikłanie i autorki Polman Karawana kryzysu, które mi poleciłaś. Z pewnością nie zawiodę się. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPatryku - cieszę się bardzo, że tak mówisz i polecam się na przyszłość. :) Co prawda, "Atrofia" to już fantastyka, ale za to jaka realistyczna! Do bólu realistyczna. Pozdrawiam już świątecznie. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka świetna, ale boję się, ze drugi tom nie sprosta teraz moim wymaganiom :P
OdpowiedzUsuńBo pierwszy bardzo wysoko podniósł poprzeczkę. :)
Pozdrawiam :)
Panie R. - przyznaję, że i ja jestem bardzo ciekawa jakości II tomu. Faktycznie poprzeczka ustawiona jest dość wysoko, ale chyba nie na tyle by autorka nie mogła jej przeskoczyć. Taką mam przynajmniej nadzieję. :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu jej poszukuję, lecz jeszcze nie przekonała mnie na tyle by po prostu ją kupić. Nie lubię wydawać pieniędzy w błoto, rozczarować się, a na końcu po prostu wymieniać. Dlatego chyba tak ostrożnie podchodzę. Jednak może warto się skusić?
OdpowiedzUsuńMery - jeśli lubisz fantastykę w dystopijnych klimatach to nie powinnaś być rozczarowana. :) Czasem warto zaryzykować by się mile zaskoczyć. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńByłam zaskoczona jak szybko ją przeczytałam i przyznam że z wielką przyjemnością :) A że to kolejna seria( na szczęście podobno tylko trylogia ) teraz czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńDalio - ja również! Bardzo dobra książka jak na ten gatunek. :)
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie ta książka, myślę, że może być niezła. :) http://kraina-ksiazek-stelli.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń