źródło okładki: wydawnictwo W.A.B.
Żydzi jako naród interesował mnie od dawna. Ich kultura, życie codzienne, rytuały, podejście do religii – niemal wszystko, co z nimi związane. Druga kwestia, która nie daje mi spokoju, a jest z nimi związana bezpośrednio to antysemityzm. Co sprawia, że niektórzy otwarcie mówią o nienawiści do nich? I czy to prawda, że niektórzy „wysysają antysemityzm z mlekiem matki”? Odpowiedzi na te pytania jak i wiele innych, szukam za pomocą swoich własnych obserwacji, rozmów i oczywiście literatury. Nic, więc dziwnego, że jak tylko nadarzyła mi się okazja przeczytania książki „Nowolipie. Najpiękniejsze lata”, której autorem jest Józef Hen, skorzystałam z niej bez cienia wahania.
Nim przejdę do szczegółów związanych z fabułą książki, która jest tematem tego tekstu, kilka słów na temat samego jej autora. Winna jestem Wam szczerość i wyznanie, że pan Józef Hen był mi do tej pory mało znany. Gdzieś tam obijało mi się, co jakiś czas jego nazwisko, ale nie zostawało przy mnie na dłużej. Teraz okazuje się, że to duży nietakt z mojej strony, który mam nadzieję, szybko nadrobię.
Hen, to polski powieściopisarz, publicysta, dramaturg i scenarzysta o żydowskim pochodzeniu jak donosi informacja ze strony wydawnictwa W.A.B i wikipedii. Stworzył takie dzieła jak: "Kwiecień", "Krzyż Walecznych", "Królewskie sny" czy "Mój przyjaciel król. Opowieść o Stanisławie Auguście" i „Błazen - wielki mąż”, które są biografiami. Wśród nich znaleźć też można tytuł oscylujący wokół autobiografii, choć ten nim nie jest, bowiem „Nowolipie. Najpiękniejsze lata” jest zbiorem wspomnień pisarza z całego, jego, dotychczasowego życia. Choć tyczą się w głównej mierze jego osoby to nie sposób odczuć podczas lektury jakoby stawiał siebie na podium i zmuszał czytelnika do koncentracji tylko na sobie. Mówi w nich o swojej rodzinie, otoczeniu, w jakim się znajdował w danej chwili i ludziach, których wtedy spotykał.
Tytuł dzieli się na dwie części. Pierwsza to „Nowolipie”, w której autor opisuje całe swoje dzieciństwo i wszystko to, co się z nim łączyło. Przybliża on w niej dzieje jak i rysy osobowościowe swojej rodziny. Omawia rytuały żydowskie, pokazuje jak wygląda życie w ich domu jak i na podwórku, opowiada też, co się dzieje, gdy, któryś z domowników niedomaga na zdrowiu (nie tak od razu prosi się do chorego, lekarza). Duża część wspomnień tyczy się edukacji pana Józefa i pierwszych, pisarskich kroków w „Małym przeglądzie”. Nie brakowało też w jego życiu wyrazów dyskryminacji z powodu pochodzenia, kierowanych bezpośrednio do niego – pierwszy tego przypadek autor odnotował, gdy sam był młodzieńcem, a ledwie ośmioletnia córka dozorcy skierowała się doń słowami „Ty parszywy Żydzie…”* Na szczęście nie brakowało mu także cudownych przeżyć i miłosnych uniesień.
Jednak, gdy tylko zasmakował słodkości pierwszych miłości, przyszło mu brać udział w wojnie i być świadkiem bombardowania Warszawy, co też bardzo dobrze zrelacjonował.
Drugą część swoich wspomnień pt. „Najpiękniejsze lata” rozpoczyna wątkiem uczestniczenia w budowie drogi między Lwowem a Kijowem. Dalej mówi o „potyczkach” z Sowietami, byciu „liszeńcem” i… wielu innych kwestiach, których nie sposób wymienić pokrótce.
Całość tych wspomnień stanowi duże źródło wiedzy, nie tyle o samym życiu pisarza jak o współczesnych Żydach. Dzięki nim, dowiedziałam się wiele o ich kulturze i tym, jacy naprawdę są – moja wiedza została pogłębiona w należytym stopniu. A czy odpowiedziałam sobie na postawione pytania we wstępie? W pewnym sensie tak, bowiem dzięki lekturze utwierdziłam się w swoich przekonaniach dotyczących źródeł antysemityzmu w naszym społeczeństwie. Ktoś powie, że to przecież było kiedyś, a teraz są inne czasy? Są, ale niekoniecznie w tej materii…Głębsze przemyślenia na ten temat zostawię sobie, ponieważ zbyt mocno wiążą się z tokiem fabuły i nie chcę zdradzać jej w zbyt dużym stopniu.
Wszystko to sprawia, że oceniam wysoko niniejszy tytuł jednak nie maksymalnie. Znikoma ilość dialogów (które bądź, co bądź ożywiają fabułę) dawała mi się we znaki – chwilami miałam wrażenie, że lektura jest odrobinę monotonna, ale co dla mnie jest maleńkim minusem, dla kogoś innego może być ogromnym plusem.
Czy polecam tę książkę innym? Jak najbardziej tak. Tym, którzy tak jak ja, chcą dowiedzieć się o semickiej kulturze i obyczajowości nieco więcej jak i tym, którzy chcą z pomocą autora powspominać jego życie w około wojennych czasach.
* Józef Hen „Nowolipie. Najpiękniejsze lata”; str. 72
Za możliwość przeczytania niniejszej książki dziękuję wydawnictwu W.A.B.
Ocena 5/6
Myślę, że może być to interesująca lektura i mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńJako mieszkanka stolicy nie mogę sobie odpuścić takiej pozycji. A poza tym interesuje mnie naród Żydowski jego historia i kraj.
OdpowiedzUsuńKasandro - życzę Ci tego. :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - tym bardziej przeczytaj. :)
A ja tym razem też spasuje (muszę oszczędniej dysponować finansami he he) ta pozycja nie porwała mnie jakoś i tematyka nie zachęca, więc tym razem mimo polecań z twojej strony spasuje.
OdpowiedzUsuńJózefa Hena kojarzę jako autora biografii "Ja, Michał z Montaigne", którą musiałam przeczytać swego czasu i nie wspominam jej zbyt
OdpowiedzUsuńwdzięcznie :) "Nowolipie..." wydaje się mi ciekawą pozycją, na pewno będę ją miała
na uwadze :)
Cyrysiu - to dość specyficzna pozycja, raczej dla zainteresowanych tematyką. :) Nie namawiam. :)
OdpowiedzUsuńNemeni - ja tej biografii nie czytałam, o której mówisz. Myślę, że te wspomnienia mogą zatrzeć Twoje złe wrażenia, ale myślę, że lepiej sobie dawkować czytanie ich by się nie znużyć (prawie 500 stron).
OdpowiedzUsuńTematyka dość specyficzna, na razie sobie daruję:)
OdpowiedzUsuńMadlen - dokładnie, trzeba mieć ochotę na taką. :)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo, bardzo mnie zaintrygowałaś i zachęciłaś do tego tytułu, Ewo. Po pierwsze, takie wspomnienia mogę czytać non-stop, naprawdę. Uwielbiam poznawać realia życia w dawnych czasach, porównywać nasze przekonania, poglądy, które zmieniły się na przełomie tylu lat. Po drugie, poznanie kultury żydowskiej niejako od podszewki, zatopienie się w ich obyczajach, może właśnie zrozumienie ich samych a i podejścia co poniektórych do tej społeczności.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że będzie to lektura idealna na długie jesienne czy zimowe wieczory, których szczerze mówiąc nie mogę się doczekać. Dlatego na pewno sięgnę po nią właśnie w tym okresie i wtedy chętnie porozmawiałabym z Tobą o przemyśleniach, do których sprowokowała Cię właśnie ta książka :)
Tak nam się odrobinę połączyły tematy ostatnich literackich podróży. Ja rozmyślałam nad losami pana Yehudy Nira ty nad panem Józefem Hen. Oboje musieli zmagać się z własną tożsamością, społeczną i religijną przynależnością. Jeśli takie tematy nie są Ci obojętne to zachęcam i do lektury "Utraconego dzieciństwa", myślę, że się nie zawiedziesz :)
Pozdrawiam cieplutko,
Ala
Alu - tak czułam, że ta książka okaże się być idealna dla Ciebie. :) Jest obszerna, wiec można ją sobie "dawkować" i analizować wiele faktów w niej zawartych. A "Utracone dzieciństwo" na pewno przeczytam. :) I ja pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie, chociaż rzadko czytam tego typu książki. Więc muszę to zmienić, bo widzę że naprawdę warto. :] Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCassiel - a warto. :) Tylko wybierz moment, w którym naprawdę będziesz miała dużą ochotę na takie wspomnienia. :)
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z inną odsłoną żydowskiej kultury - jest w niej tyle nostalgii, ale trudno się dziwić... muszę tylko mieć odpowiedni nastrój:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Isadoro - polecam...:) Bez ochoty na taki klimat ani rusz.
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak w liceum na jednej z lekcji przyszła do nas studentka z ankietą dotyczącą właśnie Żydów. Pytania nawiązywały głównie do kwestii naszego stosunku wobec nich. Większość z moich "inteligentnych" kolegów pokpiła sobie z tej ankiety (która w końcu miała być podstawą do pisania pracy przez studentkę!), toteż "okazało" się, że większość z nas "jest" antysemitami... No nic, mniejsza o to.
OdpowiedzUsuńCo do książki to naprawdę żałuję, że jest w niej mało dialogów, bo zapowiadała się naprawdę ciekawie, aczkolwiek i tak bardzo chętnie bym ją przeczytała.
Pozdrawiam :)
Cinnamon - niestety dialogów prawie, że nie ma.I dla mnie to minus, ale jednak warto dać szansę tym wspomnieniom, bo są warte uwagi. A, co do antysemityzmu...Szkoda, że nadal wiele się nie zmieniło w tej materii w naszym społeczeństwie...:(
OdpowiedzUsuńI znów coś w sam raz dla mnie. Myślę, że takie książki są bardzo potrzebne. A to z tego powodu, że (jak wspomniałaś wyżej) wiele osób w Polsce wciąż jest antysemitami. Gdybym miała do wyboru przyaźń z Żydem a przyjaźń z Polakiem-antysemitą, wybrałabym Żyda i wcale się tego nie wstydzę. Denerwuje mnie negatywny stosunek naktórych osób to tego Narodu. Nie chcę się tutaj zbyt dużo rozpisywać, ale kiedy byłam małą dziewczynką, moi dziadkowie, którzy przeżyli wojnę i na co dzień mieli kontakt z Żydami, opowiedzieli mi szereg historii na ich temat. Wielokrotnie historie te były bardzo tragiczne. I tak dorastałam w przekonaniu, że Żyd to taki sam człowiek jak ja, tylko o innej kulturze. Dlatego kiedy mam tylko okazję, nie waham się zwrócić uwagi swoim pseudotolerancyjnym znajomym w momencie, gdy słyszę ich opinie na temat Żydów.
OdpowiedzUsuńAgnieszko - i w moim otoczeniu są ludzie, którzy nie tolerują Żydów - mówię im wtedy, co o tym myślę, ale...jak grochem o ścianę. Mój znajomy zrobił raz pewien eksperyment - rozpuścił wśród swoich znajomych famę, że jest Żydem. Spora część z nich zerwała z nim kontakt - z dnia na dzień i tak po prostu...Bez słowa wyjaśnienia. Na ulicy udawali, że go nie widzą...Dla mnie to wszystko jest nie do pojęcia...ech, mogłabym na ten temat mówić jeszcze długo.
OdpowiedzUsuńTakie pozycje są bardzo wartościowe i ważne. Ja sama chętnie sięgnę po taką książkę. A co do antysemityzmu - jest to dla mnie ciągle szok, choć powinnam się przyzwyczaić. WSTYD mi za tych ludzi. Nie wolno składać broni...
OdpowiedzUsuńDanusiu - i dobrze, że się nie przyzwyczaiłaś, nie wolno tego robić. A książkę polecam szczerze.
OdpowiedzUsuńJa również nie znałam tego autora. Dzięki Tobie, dzisiaj mogłam go sobie lepiej przybliżyć.
OdpowiedzUsuńNa pewno lektura nie jest łatwą. Ale to dobrze, że przypadła Ci do gustu, że lubisz taką tematykę. Mnie naród żydowski nie interesuje zbyt bardzo. Tzn. umiarkowanie :D
Pozdrawiam!
P.S. Jutro wysyłam książeczkę! Zakładka gotowa - jedna strona jest ładna druga nie :< będziesz musiała ją używać ( o ile w ogóle się odważysz ) patrząc tylko na tę ładniejszą stronę.
Marta - hehe, myślę, że ja będę zdecydowanie łaskawsza w ocenianiu walorów wizualnych zakładki. :D
OdpowiedzUsuńOstanie wydarzenia skłoniły mnie do podjęcia w końcu męskiej decyzji. Przeniosłam się na blogspot.com. Mój nowy adres to: skarbnicaksiazek.blogspot.com. Proszę o zmianę w linkach (jeżeli mnie masz zapisaną). Szczegóły w ogłoszeniu na moim starym blogu. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGabrielle - hehe, widzę, że i Ty uciekłaś z mało przyjaznego "lokum" blogowego. :D Fajnie! Myślę, że spodoba Ci się na blogspocie tak jak i mnie. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że o książce nie słyszałam. Widzę jednak, że będę musiała szykować się na polowania, bo prócz mnie w domu na pożarcie lektury ma zadatki mój tata, którego ogólnie fascynuje naród żydowski. A, że zbliżają się jego urodziny...
OdpowiedzUsuńOczywiście najpierw sama przekonam się czy warto;p Nie mogłabym sobie odpuścić:)
Mery - wierz mi, że warto, a jeśli tatę interesuje taka tematyka to tym bardziej. Myślę, że doceni wspomnienia pana Hena. :) No i witam, bo chyba się do tej pory nie widziałyśmy w blogowym świecie - popraw mnie jeśli się mylę. :)
OdpowiedzUsuńNie widziałyśmy się. Do tej pory ukrywałam się na onecie:) Witaj!
OdpowiedzUsuńMery - zatem witam i zapraszam do powrotów do mnie. :D
OdpowiedzUsuńPamiętam że dostałam w prezencie od taty książkę tego autora , były to " Królewskie sny ". Zapadła mi ona w pamięć na długo. Nie przepadam za książkami z małą ilością dialogów lecz jeżeli autor napisał ją bardziej w formie wspomnień - wydaje sie to być zrozumiałe. Z chęcią bym się z nimi zapoznała
OdpowiedzUsuńDalio - pozycje autorstwa tego pana to już bardzo wyjątkowy kawałek literatury. sama muszę znów po niego sięgnąć.
OdpowiedzUsuńKiedyś nie zwróciłbym uwagi na taką pozycję. Jednak teraz coraz bardziej doceniam rolę tego typu pozycji. Recenzja jest ciepła i pobudza do refleksji na walką z antysemityzmem:). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPatryku - to pan Hen świetnie pobudza do refleksji. :) Polecam!
OdpowiedzUsuń