"Pamiętasz mnie?"
To ja, twój koszmar z dzieciństwa. Wróciłem, by przypomnieć Ci dźwięk skrzypiących desek w twoim domu, gdy późną nocą udawałeś się w kierunku łazienki. To mnie szukałeś rozbieganym wzrokiem za drzwiami lub po kątach. Myślałeś, że jestem tym cieniem, który właśnie mignął ci przed oczyma, ale to tylko złudzenie. Wtedy byłem tuż za tobą i chłodziłem twój kark zimnym oddechem. Pamiętasz ten dreszcz, który cię wtedy przeszedł, prawda? Naprawdę tam byłem…
Bohaterowie najnowszej książki autorstwa Yrsy Sigurdardóttir pt. "Pamiętam cię" również poznali smak takiego koszmaru i im bardziej próbowali wmówić sobie, że wszystko, co ich spotkało, to przywidzenia lub psikusy pobudzonego umysłu, tym owe zdarzenia stawały się bardziej wiarygodne, zdawały się być niemal namacalne.
Gdy cała trójka (Katrin, Gardar i Lif) zawitała do starego i opuszczonego domu w niezamieszkałej islandzkiej osadzie, mając na celu wyremontowanie go i otwarcie konkretnego biznesu, ani trochę nie spodziewała się, że przeżyje chyba najgorszy koszmar swego życia. To właśnie ten dom za pomocą różnorodnych znaków (skrzypienia starej podłogi, dziwnych mokrych śladów na niej czy tajemniczych przekazów słownych wysyłanych za pomocą niektórych przedmiotów) starał się wypędzić ich ze swego wnętrza.
Jednak to nie koniec fabuły. Tuż obok wątku trojga bohaterów toczy się jeszcze jeden, który pozornie nie ma nic wspólnego z pierwszym. Oto bowiem w pewnym przedszkolu okolicznego miasteczka ma miejsce tajemniczy akt wandalizmu, w efekcie którego na ścianach powstały rozliczne bazgroły. Incydentem zajmuje się między innymi psychiatra (Freyr), który pomny tragicznych wydarzeń z przeszłości, związanych z zaginięciem jego syna, postanawia od nich uciec, zaszywając się właśnie w tym rejonie. Od pewnej osoby dowiaduje się, że podobne zdarzenie już miało kiedyś tutaj miejsce, a na domiar złego, poprzedziło je zaginięcie pewnego chłopca…
Niby dwie niezwiązane ze sobą historie, prawda? Jednak czy na pewno? A jeśli nawet coś je łączy, to co jest tym spoiwem? Odpowiedź na te pytania może nie jest nadzwyczaj zaskakująca, ale nie na tym polega majstersztyk tytułu. Jego wyjątkowość leży w świetnym połączeniu przez Sigurdardóttir dwóch gatunków: horroru i kryminału. Robi to w godnym pochwały stylu, delikatnie lawirując między nimi, a kiedy trzeba, mocno je akcentując. Na nudę czy brak wrażeń podczas lektury nie można narzekać, mimo że początkowo akcja nie porywa zawrotnym tempem. Zresztą nie w tempie tkwi jej siła, przejawia się ona w coraz mocniejszych doznaniach, jakie serwuje czytelnikowi autorka – im bliżej końca, tym mocniej bije serce. Styl, jakim posługuje się pisarka, jest godny pozazdroszczenia, łatwo się go przyswaja, a język jest chwilami – powiedziałabym – wręcz młodzieżowy (co rusz trafiają się sformułowania typu: „dżizas” czy „pliz”, co mnie osobiście troszkę raziło), ale nie jest to mankament przesądzający o braku uroku tej mrocznej lektury.
Ostatecznie uważam "Pamiętam cię" za kawał porządnej literatury grozy. Jest w czym się zagłębić i stracić poczucie rzeczywistości, nie tracąc przy tym niemal ani na chwilę uczucia strachu przed tym, co jeszcze ukaże przed nami ten stary, islandzki dom. A zapewniam, że jego cząstkę może odkryć każdy z Was w swoich mrocznych wspomnieniach z dzieciństwa. Tak odległy dziś koszmar może znów zapukać do Waszych drzwi z pytaniem: Pamiętasz mnie?
Ocena: 5/6
Oficjalna recenzja dla portalu lubimyczytac.pl: http://lubimyczytac.pl/oficjalne-recenzje-ksiazek/1219/pamietasz-mnie
Faktycznie tego „dżizas” było trochę za dużo, ale biorąc pod uwagę całokształt to u mnie też 'piątka" :))
OdpowiedzUsuńBibliofilko - nic dziwnego, bo książka sama w sobie jest świetna. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja i świetna książka - tuż po jej skończeniu (ok. 11 w nocy), myślałam, że dostanę zawału mając iść do łazienki :)
OdpowiedzUsuńVandenesse - dzięki. :) Heh, nie dziwi mnie to. ;) Niektóre z opisywanych scen robiły naprawdę mocne wrażenie. :)
OdpowiedzUsuńYrsa...kiedy widzę to imię, to od razu wiem o kogo chodzi i jej ksiązki mogę brać i czytać w ciemno.
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie przeczytac coś Yrsy Sigurdardóttir. Bardzo sugestywna recenzja :)
OdpowiedzUsuńHordubal - dlaczego mnie to nie dziwi?:)
OdpowiedzUsuńHonorato - spróbuj koniecznie, warto! :)
Jak spotkam w bibliotece to na pewno przeczytam
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zwrócić na tę autorkę trochę większą uwagę :)
OdpowiedzUsuńKingo, Trinity - polecam Wam tę autorkę. :)
OdpowiedzUsuńEwo, znów mnie zachęciłaś! Ale najpierw przeczytam "Weź moją duszę" tej autorki, która czeka u mnie na półce od jakiejś wymiany... Mam nadzieję, że będzie co najmniej tak samo dobra :)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji mam ochotę na odrobinę strachu. ;)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie "się straszę" i czytam teraz horror. Pewnie dziś skończę, więc jutro napiszę kilka słów. Mam nadzieję, że kiedyś i ta lektura wpadnie mi ręce, bo ostatnio zmieniam klimaty :-)
OdpowiedzUsuńNiedoczytana - i słusznie. :) Oby była równie ciekawa, tego Ci życzę. :)
OdpowiedzUsuńMalutka - i bardzo dobrze! :)
Aguś - właśnie widzę, że troszkę rozszerzyłaś krąg czytanych lektur,a raczej ich gatunków. :) Bardzo dobrze, tak trzymaj!
Bardzo zachęcająca recenzja; z całą pewnością przyjrzę się bliżej twórczości tej autorki, jeśli nadarzy się taka okazja :). Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńA na półce czeka na mnie Jo Nesbo i jego "Pentagram" :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam te Twoje wstawki w recenzjach, od razu nabieram apetytu na książkę, nawet bez czytania dalszej części. Ale recenzję oczywiście przeczytałam do końca i jestem na TAK choc pewnie będę się cholernie bała :-)
OdpowiedzUsuńps właśnie zauważyłam na boku gadżecik z najczęściej odwiedzającymi. jest popsuty! nie może być że na tej liście mnie nie ma ;-p
Tajuś - koniecznie! :) Pozdrawiam i ja. :)
OdpowiedzUsuńAga - coś mi się obiło o uszy w sprawie tej książki, którą czytasz. :)
Alison - hmmm...czy się będziesz cholernie bała? nie powinno być aż tak źle, tak mi się wydaje. :) A gadżet już "naprawiłam" i już jesteś na liście. ;)
he he dzięki. widać założyłaś go jak byłam w boliwii, ale szybko nadrobię straty ;-)
OdpowiedzUsuńAlison - tak, jakoś w tym czasie to było. :)
OdpowiedzUsuńno to teraz wszystko jasne ;-) a co do bania się to ja chyba należę do tych o słabych nerwach, a może bardziej do tych którzy przesadnie wizualizują to co czytają. Przynajmniej do takiego wniosku doszłam po niektórych fragmentach opowiadań pana Spadło. No i nadal nie odważyłam się wziąść do ręki Ketchuma... Cykor ze mnie ;-)
OdpowiedzUsuńAlison - Ketchum nawet nie jest aż tak przerażający, on jest przede wszystkim wulgarny i dosadny. :) Aczkolwiek jego książka "Jedyne dziecko" mnie przeraziła poruszaną tematyką...A Ty jesteś po prostu wrażliwcem, który mocno odbiera to co czyta i to jak dla mnie plus. :)
OdpowiedzUsuń:-) powoli dojrzewam by wreszcie zabrac się za Potomstwo. Akurat wulgaryzmy i dosadność chyba aż tak mi nie przeszkadzają więc może sobie poradzę ;-) Dobra uciekam juz bo jeszcze wyjdę na liderkę tego naprawionego gadżeta ;-)
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka recenzji tej książki, każda coraz bardziej przekonywała mnie do tej lektury, ale dopiero Twoja okazała się przysłowiowym "gwoździem do trumny" xD Nie ma bata, muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
czytałam i spodobała mi się ta atmosfera grozy, strach czający się tuż za plecami, chyba po prostu lubię się bać :) to już druga książka tej autorki i nie zawiodłam się, dlatego planuję sięgnąć po kolejne :)
OdpowiedzUsuńAlison - hehe, bierz się za lektury. :)
OdpowiedzUsuńIsadoro - zgadzam się, nie ma bata. :D Przeczytaj, bo Ty też w takich klimatach czujesz się dobrze. Pozdrawiam :)
Magdo - mam takie same plany względem tej pisarki. :)
OdpowiedzUsuńMoże i ja przeczytam jak będzie w bibliotece.)
OdpowiedzUsuńJa się boję takich książek. Mam słabe nerwy, staram się unikać mocnej literatury (co już w sumie o mnie wiesz :)).
OdpowiedzUsuńale Twoją recenzję przeczytałam z przyjemnością, jak zwykle (co też już wiesz :)).
Pozdrawiam zielono ze słonecznej wioski :)
Natanno - jeśli lubisz takie klimaty to śmiało. :)
OdpowiedzUsuńOleńko - wiem, wiem. :) Twoja wrażliwa dusza kompletnie nie pasuje mi do takich klimatów i nawet nie chciałabym byś ją "kalała" nimi. :) Pozostań przy tych gatunkach, które najbardziej lubisz, bo dzięki nim piszesz tak cudne recenzje. :) Pozdrawiam ciepło!
Nie dla mnie, jestem strasznym tchórzem, i sama później boje sie skrzypiących desek w moim domu :/ Ale gdyby nie to to na pewno bym sięgnęła :)
OdpowiedzUsuńTosiu - jasne, nic kosztem własnego spokoju ducha. ;)
OdpowiedzUsuńCo prawda nie należę do grona osób o stalowych nerwach, ale wyjątkowo chętnie sięgnęłabym po tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńNiestety, ale to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńRecenzja przyciąga do książki.
OdpowiedzUsuńQuerida - i słusznie byś zrobiła. :)
OdpowiedzUsuńLaryso - szkoda.
AnnieK - dzięki, to miałam na celu. :)
Nie mam stalowych nerwów, ale na tę książkę narobiłaś mi ochoty, więc chyba się zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńPaulo - skuś się skuś, bo warto. :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Co prawda nie lubię książek-horrorów ale i tak z chęcią bym ją przeczytała ;)
OdpowiedzUsuńA dla mnie język był właśnie taki... ludzki, a nie literacki. Ja normalnie używam takich słów i uważam, że w chwilach napięcia itp. ludzie też ich używają :D
OdpowiedzUsuńA książka rzeczywiście bardzo dobra. Mnie nie przestraszyła, ale wątek kryminalny poprowadzony był naprawdę dobrze.
BlackRose - i bardzo dobrze. :)
OdpowiedzUsuńNyx - aaa no podejście do języka używanego w książce jest zależne od tego, którego sami używamy na co dzień. :) Mnie się podobał średnio, ale ile czytelników tyle gustów przecież. :) Ostatecznie do książki mnie nie zraził. :)
Brzmi ciekawie, mimo że nie lubię horrorów to jestem skłonna sięgnąć po tę książkę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGdyby nie to, że już mam tę książkę za sobą, to tą recenzją na pewno byś mnie skusiła :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam horrory o duchach, a Yrsa mnie ani trochę nie zawiodła :)
z wielką ochotą sięgnę po tę książkę
OdpowiedzUsuńjak najbardziej moje klimaty :)
A, chciałam jeszcze dodać coś w kwestii języka i tych młodzieżowych wstawek. To już kolejna książka, w której spotkałam się z takim słownictwem. Mam nadzieję, że jednak ta tendencja się nie przyjmie i nie stanie się modna, bo chyba zwariuję, jak w co drugiej książce spotkam "dżizasy" :/
OdpowiedzUsuńCzytałam inną książkę tej autorki i chętnie sięgnę po kolejną. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMelanio - i słusznie. :)
OdpowiedzUsuńJenah - oj ja też fanką tych wstawek nie jestem, ale co kto lubi. Nyx się ten język przykładowo podobał. :)
Miłośniczko - super, chętnie przeczytam Twoją recenzję. :)
OdpowiedzUsuńMarto_Kornelio - ja też mam w planach kolejne. :)
Połączenie horroru i kryminału to mieszanka idealna dla moich czytelniczych gustów :) Powieści Yrsy jeszcze mnie nie zawiodły, więc na pewno przeczytam "Pamiętam Cię". Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBrzmi rewelacyjnie, na pewno wezme :-))).
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, zachęciłaś mnie do przeczytania
OdpowiedzUsuńAle mnie zachęciłaś do kupna tej książki :)
OdpowiedzUsuńDosiaku - oj tak, wiem, że to Twoje klimaty. :) Zatem nie masz się nawet nad czym zastanawiać. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzas-odnaleziony - super! :)
Chabrowa, Wykowna - bardzo mnie to cieszy. :)
Moje klimaty również.
OdpowiedzUsuńNa liście koniecznej...
Beatrix - oj tak, Twoje wybitnie. :)
OdpowiedzUsuńZachęciła mnie Twoja recenzja :) Ta książka znajduje sie na mojej liście obowiązkowej...Czasami lubię poczytać historie mrożące krew w żyłach:)
OdpowiedzUsuńMargaret - ta jest naprwadę godna uwagi. :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta zgroza ;0
OdpowiedzUsuńMagdaleno - :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa recenzja
OdpowiedzUsuńOliwkowe pasje - dzięki. :)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać te książkę :-). Myślę, że by mi się spodobała. Połączenie horroru i kryminału to dobre połączenie :-).
OdpowiedzUsuńFelicjo - to nawet bardzo dobre połączenie. :)
OdpowiedzUsuńostatnio głośno o tej pisarce, byłam ciekawa co napisałaś i baaardzo mnie zachęciłaś do lektury :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nic Yrsy nie czytałam
Ejotku - cieszę się. :) Warto się skusić na książki tej pani. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze się nie spotkałam z opinią odradzającą tą książkę a czeka u mnie na półce; nie mogę się doczekać, kiedy w końcu po nią sięgnę.. ale czekam na zimne do szpiku kości grudniowe noce ;)
OdpowiedzUsuńMiss Kitsch - nie spotkałaś się, bo książka jest świetna, po prostu. :) A pomysł z przełożeniem lektury na zimne i grudniowe noce jest strzałem w dziesiątkę! Wyśmienicie będzie smakować! :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię jej książki. Tę też juz mam i czeka w kolejce na półce. Bardzo podobał mi się jej Trzeci Znak zobaczymy czy ta będzie równie dobra, choć mam nadzieję że będzie lepsza. pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńU mnie w kolejce czeka jeszcze "Spójrz na mnie". :) "Statek śmierci" za mną - super! :)
UsuńSpójrz na Mnie też bardzo mi się podobała;) seria z Thorą jako bohaterką jest b.dobra;)
Usuń