Tytuł oryginału: Into the Darkest Corner
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Tłumaczenie: Jarosław Fejdych
ISBN: 978-83-61386-25-4
Będę czujna i rozważna – to mnie
przed NIM uchroni. Zamknę drzwi na cztery spusty, a następnie porządnie sprawdzę, czy na pewno nie można przez nie wejść do
środka, wtedy ON – mężczyzna z marzeń i snów – nie dostanie się do mojego mieszkania. Przed
wyjściem do pracy porządnie zasłonię okna, by w drodze powrotnej, wypatrując
malutkiej szparki przepuszczającej światło, wiedzieć, czy TEN czuły i troskliwy
człowiek czeka na mnie w środku. To NIEGO boję się w życiu najbardziej, choć dawał mi miłość
bezgraniczną, taką, o której marzy każda kobieta. Był moim księciem w lśniącej
zbroi, regularnie okładającym moje ciało ciosami swoich pięści…
Catherine Bailey, jak wiele
innych kobiet, świadomie czy też nie, pragnęła prawdziwej i szczerej miłości. Niby nie szukała jej celowo, żyła chwilą, bawiła się często
przekraczając niebezpieczne granice i nie sądziła, że to miłość odnajdzie ją, w
dodatku w miejscu, w którym na próżno szukać zażyłości i stabilnych relacji
damsko-męskich. A jednak! Urzekający swym wyglądem oraz stylem bycia ochroniarz
jednego z klubów nocnych o imieniu Lee, usidlił niepokorną duszę Catherine. Jednak
od samego początku ciągle coś stoi na przeszkodzie beztroskiej sielance tych
dwojga. Kobiecie trudno pogodzić się z tym, że tak niewiele wie o swoim nowym partnerze oraz, że on tak niewiele chce zdradzić na swój temat… Tajemnicza
praca, późne powroty do domu, siniaki, zadrapania czy nawet głębokie rany –
Cathy nie miała prawa poznać ich pochodzenia. Tego początkowo życzył sobie Lee,
ale nie wszystko toczy się tak, jakbyśmy tego chcieli… Bohaterka niebawem
zaczyna obawiać się o własne życie, a bieg wydarzeń oraz ich psychiczne
następstwa wpędzają ją w trudny i przykry świat zaburzeń
obsesyjno-kompulsywnych.
Pewnie część z Was pomyśli teraz,
że zapowiada się na wyjątkowo ciężką lekturę? Nie mylicie się ani trochę. Nie
jest to książka z kręgu lekkich, zabawnych i przyjemnych. Dotyka bowiem brutalnej
tematyki przemocy domowej, hermetycznie zamkniętej w czterech ścianach. Mówi o
próbie uwolnienia się od niej i totalnym braku zrozumienia ze strony
najbliższego otoczenia, o całkowitym osamotnieniu w trudnych chwilach, o chorej
wizji związku z psychopatą, i wreszcie, o tragicznych tego następstwach –
przedstawia długi, żmudny proces walki o zdrowie, powrót do względnej
równowagi. Jednak czy po czymś takim można się jeszcze podnieść? Czy można
mówić o jakiejkolwiek normalności?
Na te i wiele innych pytań
odpowie Wam debiut autorstwa Elizabeth Haynes pt. „W najciemniejszym kącie”. Nim jednak te odpowiedzi poznacie, czeka Was
wyjątkowo długa (wg mnie można by ją odrobinę skrócić) i trudna droga przez
meandry chorej natury oprawcy i przerażających doświadczeń ofiary. Historia
bohaterki kreślona jest na dwóch płaszczyznach – w teraźniejszości i
przeszłości. Początkowo zabieg ten daje uczucie śledzenia losów dwóch różnych
kobiet, tak bardzo opowiadane historie się różnią. Jednak im mocniej zabrniecie
w głąb fabuły, tym szybciej wątpliwości Was opuszczą – cały czas chodzi o jedną osobę, Catherine.
Zdawać by się mogło, że skoro
autorka książki jest kobietą, to pewnie postarała się, by tę historię przekazać
w możliwie jak najlżejszy sposób. Nic bardziej mylnego. Haynes nie oszczędza
czytelnika, fabuła nie jest pozbawiona brutalnych opisów gwałtów czy pobić, a język stosowny – gdy trzeba używa mocnych, wulgarnych słów (nie przesadzając jednak).
Wszystko to razem sprawia, że każdy, kto weźmie do ręki „W najciemniejszym
kącie”, wejdzie w życie Catherine czy tego chce, czy nie…
Chwilami łapałam się na tym, że
czuję się tak, jak pewnie mogła się czuć kobieta z okładki – zaszczuta,
stłamszona i odarta z woli życia.
„W najciemniejszym kącie” to
świetnie skonstruowany thriller psychologiczny z ogromnym ładunkiem
emocjonalnym. Czy dla każdego? Kłamstwem byłaby odpowiedź twierdząca. To
lektura dla odpornych psychicznie czytelników, którzy nie boją się zmierzyć z
tym, co można znaleźć w najciemniejszym kącie tak dobrze nam znanego domu…
Ocena: 5/6
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc.
Mam ogromną ochotę na tę książkę już od jakiegoś czasu. Twoja recenzja mi ponownie o niej przypomniała i tę ochotę jeszcze bardziej podsyciła :). Przeczytam na pewno!
OdpowiedzUsuńTajus - cieszę się, bo książka jest naprawdę dobra. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak ta okładka na mnie działa... Póki co czytałam tylko jedną recenzję i bardzo się cieszę że i Ty o niej napisałaś - teraz upewniłam sie w przekonaniu że warto na nią zapolować. Tylko muszę sprawdzić czy wydadzą ją w ebooku bo inaczej, kurka wodna trzeba będzie do Bożego Narodzenia czekać...
OdpowiedzUsuńMam ją w planach od chwili,kiedy zobaczyłam zapowiedź.Całkowicie w moim typie lektura:) Jeśli ty też lubisz takie to polecam jeszcze "Jak kamień w wodę"- Chevy Stevens.Miłego wieczoru:)
OdpowiedzUsuńAlison - okładka zniewala...Pamiętam, że na mnie zrobiła wrażenie od pierwszego wejrzenia. :) No a treść książki...Kosmos. Wersja przed redakcją i korektą będzie w listopadowym kuferku jakby co. :)
OdpowiedzUsuńChyba sie nie odwaze przeczytac tej ksiazki sis..Twoja jak zwykle nietuzinkowa rezenzja dobrze wprowadza w temat i juz sama w sobie gleboko porusza, no wiec moze kiedys, kiedys ja sobie wypozycze. Pokoj Emmy Donoghue wymaga w oryginale bardzo gleboko zaawansowanej znajomosci jezyka, wiec podaruje ja chyba znajomemu z Irlandi. Gorace pozdrowienia .-)
OdpowiedzUsuńTy... kamerę mam włączoną czy co... właśnie grzebałam w Twoim kuferku ;-)
OdpowiedzUsuńGosiu bardzo lubię takie klimaty, dlatego "Jak kamień w wodę" mam już za sobą. :) Pisałam o niej tu: http://ksiazkowka.blogspot.com/2012/04/jak-kamien-w-wode-chevy-stenens.html. Dziękuję i również życzę miłego wieczoru. :)
OdpowiedzUsuńSis...Nie będę Cię usilnie namawiać na takie trudne klimaty...:) Ale myślę, że dałabyś radę...Pozdrawiam cieplutko. :*
Alison - pewnie, że masz...Ja wszystko widzę...;)
OdpowiedzUsuńTak też myślałam :-) A na tą książkę oczywiście będę się czaić ;-)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie to jest coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimaty.
Kolejna zachęcająca recenzja tej książki jaką czytam. Trochę obawiam się tych opisów, na samą myśl mam dreszcze, choć to "tylko" książka. Podoba mi sie okładka - jednocześnie mocna i nastrojowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Alison - także już niedługo bądź zwarta i gotowa... ;)
OdpowiedzUsuńKingo - to jest nas dwie. :)
Agato - obawy w pełni rozumiem i naprawdę są uzasadnione. Mimo wszystko gorąco polecam tę książkę! :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWyraźnie zachęciłaś mnie do przeczytania tej pozycji ! Z pewnością już niedługo do niej sięgne i może zrecenzuje również :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzje-cherry.blogspot.com/
Cherry - skuś się. :) chętnie Twoją recenzję przeczytam. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAj, strasznie kusisz, teraz mam wielką ochotę by przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńAż mnie ciarki przeszły!!! :):)
OdpowiedzUsuńTristezzo - cieszę się! :)
OdpowiedzUsuńDanusiu - a wiesz co się dzieję podczas czytania książki?? Brrrr... :)
Mimo że lektura nie należy do przyjemnych to mam zamiar ją poznać. Już teraz współczuję bohaterce i nie wyobrażam sobie jak można tkwić w takim związku.
OdpowiedzUsuńZachęta, jak zwykle świetna, ale chyba raczej sobie odpuszczę. To ciężki kaliber jak dla mojej psychiki.)
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać, że okładka niezwykle sugestywna.)
OdpowiedzUsuń"Lubię" czasem takie tematy, więc chętnie się skuszę :)
OdpowiedzUsuńDosiaku - to, że bohaterka tkwi przez jakiś czas w tym związku to niestety bardzo prawdziwy wątek. W prawdziwym życiu takich przypadków jest wiele...
OdpowiedzUsuńNatanno - nie namawiam zatem. :) A okładka jest świetna. :)
Immoro - raz na jakiś czas można się skusić. :)
O ile mi wiadomo ta książka się świetnie sprzedaje i ma już grono swoich wielbicieli. W związku z tym nachodzi mnie myśl tego typu: Dlaczego książki naładowane przemocą mają takie wzięcie? Chyba będę musiała jakieś badania na ten temat przeprowadzić i zebrać materiały do artykułu.
OdpowiedzUsuńKurczę nieźle się zapowiada, chociaż to niezbyt lekki temat, to takie książki bardzo lubię czytać !
OdpowiedzUsuńAgnieszko - mówisz o sprzedaży zagranicznej? Bo u nas nie jest jeszcze dostępna w sprzedaży. A tutaj nie chodzi raczej o samą przemoc, a jej psychologiczny kontekst kobiety doświadczającej jej domowej odmiany. Wiele osób nie rozumie, dlaczego kobiety takie jak Catherine tkwią (często) latami w takich związkach i myślę, że próbują się doszukać odpowiedzi w tego typu pozycjach. Tu nie chodzi o przemoc samą w sobie - przynajmniej nie w tym przypadku.
OdpowiedzUsuńTosiu - łatwa nie jest, ale warto. :)
Juz wczesniej czytalem o tej ksiazce i mysle, ze warto po nia siegnac :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie dodałam, że moja wiedza o sprzedaży książki pochodzi z blogów anglojęzycznych, bo takowe zwykłam też czytać. A mówiąc o przemocy w literaturze mam na myśli ogół, bo tak wynika z moich obserwacji. Im bardziej książka krwawa, tym bardziej zachwalana, niestety. I to mnie martwi.
OdpowiedzUsuńMatt - warto, owszem. :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - jeśli o mnie chodzi nie zachwalam jej z powodu przemocy. ;) Nie wiem jak inni. :) Aczkolwiek jest coś w tym, że te brutalne książki się dobrze sprzedają. Tak jak i te, których tematem nr 1 jest seks...
Widzę, że tobie również ,,W najciemniejszym kącie' przypadł do gustu. Jak dla mnie, to jest mega rewelacyjna lektura, gdyż jej tematyka niezwykle przypadła mi do gustu a i wykonanie literackie również było na bardzo dobrym poziomie. Świetna, mocna proza.
OdpowiedzUsuńEwuś, ja działam na trochę innych zasadach niż większość, bo jestem pedagogiem i muszę wciąż trzymać rękę na pulsie. Rodzic wychowuje w domu, a ja w szkole. To dlatego na moim blogu pojawia się sporo pozycji dla młodzieży. No właśnie przemoc i seks, a potem tę mieszankę przenosi się do życia realnego, zamiast pozostać przy fikcji literackiej. Czasami nawet z recenzji niektórych blogerów wyraźnie wynika, że nie potrafią odróżnić fikcji literackiej od prawdziwego życia. Tak mnie w tym momencie naszło, bo jestem teraz świadkiem makabrycznych rzeczy, których ofiarami są kobiety.
OdpowiedzUsuńCyrysiu - tak, w kwestii tej książki nasze wrażenia się zdecydowanie pokrywają. :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - w pełni szanuję Twoje podejście do sprawy. :)
Zapowiada się naprawdę dobrze. Przerażająco, ale dobrze. Chętnie ją przeczytam. A okładka jest niesamowita. Tworzy własny klimat, który z tego, co widzę po Twojej recenzji ma odzwierciedlenie w treści.
OdpowiedzUsuńAilis - tak, zdecydowanie ma. :) Książkę polecam, jest naprawdę godna uwagi.
OdpowiedzUsuńzaciekawiła mnie fabuła, poza tym jestem odporna psychicznie, więc na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna, choć i przerażająca książka. Mocna, dająca do myślenia i z pewnością nie pozostawiająca czytelnika obojętnym. Chętnie poznam kolejne książki tej pisarki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nawet nie pomyślałam, że "W najciemniejszym kącie" to ciężka lektura, ponieważ pierwsze, o czym pomyślałam to to, że koniecznie muszę przeczytać tę książkę! Napiszę tak jak Immora: "lubię" takie książki - brutalne, nie oszczędzające ani czytelnika, ani bohaterów. Na pewno po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo chciałam ja przeczytać, a teraz myślę że dam jej czas ... bo nie lubię czytać i się bać.
OdpowiedzUsuńPrzejmująca okładka i przejmujący temat. Myślę, że jestem na tyle odporna, że dałabym sobie radę z taką tematyką. Mam nadzieję, że nie będę musiała długo na tę książkę czekać.
OdpowiedzUsuńAch, takie soczyste książki lubię! Brutalne, wyraziste, wstrząsające. Nie mogłabym nie przeczytać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Zapamiętam ją na przyszłość, bo teraz mam za dużo do czytania :)
OdpowiedzUsuńOj, to ja psychicznie nie sprostam lekturze tej książki - przyznaję ze nie jestem odporna na tak mocne wrażenia jakie niesie ze sobą ta opowieść. Zbyt mocno później przeżywam te wydarzenia.
OdpowiedzUsuńMagdo - zatem...śmiało! :)
OdpowiedzUsuńKasandro - zgadzam się. Też chętnie przeczytam kolejne książki tej autorki. :) Pozdrawiam!
Cinnamon - ta właśnie taka jest, więc to pozycja obowiązkowa dla Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńMelanio - ok, poczekaj na właściwy moment. :)
Kingo - i tego Ci życzę. :)
Isadoro - tak, to książka także w Twoim guście. :) Zdecydowanie. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMarto - zapamiętaj, bo warto. :)
Dalio - w takim układzie daj sobie spokój z tą książką. Spokój ducha najważniejszy. :)
Patrząc na okładkę od razu wiedziałam, że będzie się rozchodzić o kobietę, którą leje mąż/chłopak.
OdpowiedzUsuńNienawidzę takiej tematyki, zarówno w książkach jak i filmach. Więc nie dla mnie ta pozycja.
Przyznam, że zapowiada się interesująco. Dlatego też chętnie dałabym się skusić na lekturę.
OdpowiedzUsuńMiss - rozumiem i nie namawiam. :)
OdpowiedzUsuńMiłośniczko - super! :)
Miałem możliwość przeczytać Trzepot skrzydeł Grocholi i nasuwają się mnie podobne skojarzenia jeśli chodzi o fabułę powieści. Po Twojej recenzji dostrzegam, że sam treść opowiada o wielu tragediach mniejszych i większych ognisk domowych zacisznych kątów. Zamiast miłości-nienawiść, ciepła-pogarda. litości -bestialstwo i wykorzystywanie przewagi. tłamszona osobowość słabszego-wobec silniejszego samca alfa, a to wszystko można podsumować paradoksem, że takich ludzi chroni prawo i to nie oni muszą się obawiać, lecz ofiary. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPatryku - ciekawe i bardzo słuszne spostrzeżenia. :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo jest z pewnością lektura, która powaliłaby mnie na łopatki :) Takie książki lubię. Z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMarto - oj chyba tak. :) Poluj na te książkę, warto. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie słyszałam o tej książce ale dzięki recenzji i opiniom skłaniam się do przeczytania. :D Zapowiada się bardzo ciekawie..:D
OdpowiedzUsuń92ana
OdpowiedzUsuńJest bardzo ciekawie, ale i przy tym brutalnie, ostro...
Pięknie to napisałaś. Oj, zacznę u Ciebie pobierać lekcje recenzjo-pisarstwa :) Przelałaś na 'papier' dokładnie to, co mi się plątało gdzieś w głowie, a czego nie umiałam przekazać. A i mamy podobne odczucia po lekturze i zdecydowanie powieść jest warta poznania.
OdpowiedzUsuńKto jak kto, ale Ty żadnych lekcji brać nie musisz - a już zwłaszcza u mnie. :) Piszesz rewelacyjnie. :)
UsuńAch Ewa jak Ty to robisz,że po przeczytaniu każdej Twojej recenzji,bardzo chcę przeczytać książkę,o której piszesz?:) Oto kolejna z nich. Tak mnie zachęciłaś do lektury tej książki,że koniecznie muszę ja mieć!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
I dobrze, bo ta książka naprawdę jest tego warta. :)
Usuń