"Requiem dla snu" ("Requiem for a Dream")
Dedykowany utwór w SCM Music Player: Clint Mansell "Requiem for a Dream"
Dedykowany utwór w SCM Music Player: Clint Mansell "Requiem for a Dream"
gatunek: Dramat
produkcja: USA
premiera: 16 marca 2001 (Polska) 14 maja 2000 (świat)
reżyseria: Darren Aronofsky
scenariusz: Darren Aronofsky, Hubert Selby Jr.
LATO
Marzenia są piękne. Wprowadzają w życie
feerię barw, pozwalają zapomnieć o tym, co złe, o tym, czego nam brak, dają
nadzieję, pozwalają wierzyć... Kto nie marzy, ten jest bardzo ubogim
człowiekiem, nawet jeśli otacza się bogactwem.
Siłę marzeń znają: Harry, jego życiowa
miłość – Marion, matka - Sara Goldfarb oraz przyjaciel Tyrone. Tego pamiętnego
lata postanowili wreszcie zrobić krok w kierunku ich spełnienia. Harry chce
przestać martwić się o pieniądze, Marion marzy o odcięciu się od rodziców,
którzy w ogóle się nią nie interesują, i o otwarciu sklepu odzieżowego z
własnoręcznie uszytymi ubraniami. Tyron pragnie wreszcie być KIMŚ dla swojej
matki, sprawić, by mogła być z niego dumna. A Sara? Odkąd zmarł jej mąż, a
Harry się wyprowadził, wiedzie samotne życie w swoim pustym mieszkaniu. Jej
jedynym towarzyszem jest telewizor, najważniejszym pragnieniem - udział w
programie telewizyjnym. Nic więc dziwnego, że telefon, informujący o wybraniu
Sary do występu w telewizyjnym show, dodaje jej skrzydeł.
JESIEŃ
W spełnieniu marzeń mają pomóc całej
czwórce narkotyki. Harry, Tyrone i Marion chcą nimi handlować i zdobywać w ten
sposób środki na realizację własnych planów. Po początkowym sukcesie pojawia
się niebezpieczeństwo – zaczynają powoli wpadać w sidło nałogu. Sara również
popada w uzależnienie. Czekając na oficjalne zaproszenie do udziału w programie,
postanawia schudnąć, bo chce założyć do występu w telewizji swoją ulubioną
czerwoną sukienkę sprzed lat. Aby osiągnąć swój cel, łyka coraz większe ilości leków
psychotropowych.
ZIMA
Tak… marzenia się spełniają, ale tym,
którzy wiedzą, jakich użyć środków. Ci bohaterowie popełnili błąd, nie wybrali
dobrej drogi i przyszło im zapłacić za to bardzo wysoką cenę…
Być może niektórzy z Was już wiedzą, o jakim filmie mowa. Tym, którzy go nie widzieli albo nie mogą skojarzyć (choć to raczej mało prawdopodobne w przypadku tego filmu), podpowiem, że chodzi o jednej z najlepszych obrazów sygnowanych nazwiskiem reżysera Darrena Aronofsky’ego (znanego także dzięki filmom „Pi”, „Źródło” czy „Czarny łabędź”). Mowa oczywiście o „Requiem dla snu” („Requiem for a Dream”) – porażającej historii o losie kilku osób uwikłanych w nałóg. Ktoś powie, że nie ma tu czym się zachwycać - przecież filmów o takiej tematyce jest już całe mnóstwo. I z tym się zgodzę, aczkolwiek nie przypominam sobie, by wśród nich był obraz formatu „Requiem dla snu”. To Aronofsky podszedł w wyjątkowy, wprost hipnotyzujący sposób do poruszonego problemu.
Przede wszystkim po mistrzowsku przedstawił
wszelkie doznania i odczucia bohaterów – także te doświadczane w trakcie
narkotycznych seansów. Co interesujące,
mamy tu ukazany punkt widzenia osoby, która jest pod wpływem środków
odurzających. Ten sam sposób prowadzenia filmowej narracji stosuje Aronofsky,
ukazując swych bohaterów w sytuacjach, gdy ponoszą konsekwencje własnych
decyzji i ostatecznie sięgają samego dna na skutek uzależnienia.
Kreacje aktorów (Jared Leto, Marlon Wayans,
Jennifer Connelly, Ellen Burstyn) są szalenie wyraziste. Jako widz bardzo
silnie odbierałam emocje filmowych postaci - ich nadzieję, strach, złość, ból
czy upokorzenie. Sam Aronofsky przyznał nawet, że w życiu realnym uczestniczył
kiedyś w pewnym wydarzeniu i wykorzystał to, kręcąc jedną z końcowych scen filmu,
w której Marion upadla się ostatecznie na oczach zezwierzęconej publiki dla jednej
działki narkotyku. Zastanawiam się,
ile jeszcze własnych doświadczeń życiowych przeniósł reżyser do swego filmu, który
tak porusza naturalizmem i wewnętrzną prawdą o kondycji człowieka, który tak
przejmująco – z dokładnością dokumentu - ukazuje kolejne fazy uzależnienia.
Jest także coś, co spaja cały film
niewidzialną, ale za to doskonale słyszalną nicią – to przejmująca muzyka autorstwa Clinta Mansellap, w wykonaniu kwartetu smyczkowego Kronos Quartet (polecam od.
Fenomenalnie łączy się z fabułą, dodając jej dramatyzmu (na szczęście nie
przesadnego) i kunsztu. Soundtrack z „Requiem dla snu” jest od kilku lat dla
mnie absolutnym numerem jeden wśród filmowych ścieżek dźwiękowych.
Nie polecam tego filmu każdemu (osoby
niepełnoletnie nie powinny go oglądać), nie jest to także film do obejrzenia w
każdej chwili, bez uprzedniego przygotowania. Odbiór „Requiem dla snu” bez
skupienia, czyli byle jak i byle gdzie, będzie wyrazem braku szacunku dla jego
twórców. Obraz zasługuje na pełne zaangażowanie widza – emocjonalne i
intelektualne, choć uprzedzam, że gdy się na to zdecydujecie, nie będzie Wam
łatwo.
Mimo wszystko warto się z nim zmierzyć – po
to, by się bardziej uwrażliwić, by więcej poczuć i więcej zrozumieć. Po to, by
poznać na sobie jarzmo nałogu, nie mając z nim nic wspólnego na co dzień…
Źródło zdjęć: http://www.filmweb.pl
Uwielbiam muzykę do tego filmu... Do dziś była tylko wstrząsającą muzyką. Ale po Twojej recenzji trzeba to zmienić. Trzeba się jeszcze z filmem zapoznać...
OdpowiedzUsuńOj no, koniecznie! Naprawdę warto, muzyka w połączeniu z filmem robi jeszcze większe wrażenie.
UsuńNiestety nie znam, ale może kiedyś uda mi się go oglądnąć. Tematyka bardzo na czasie.)
OdpowiedzUsuńFilm jest świetny, jeden z tych, które na długo zostają w głowie. A i soundtrack powalający!
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni... :) sama oglądam go przynajmniej raz w roku. Za każdym razem tak jak by był tym pierwszym.
Usuńchętnie go obejrzę :)
OdpowiedzUsuńFilm widziałam wiele lat temu. Jest doskonały, bardzo mi się podobał, ale ze względu na ciężką dla mnie tematykę, nie wracam do niego...
OdpowiedzUsuńŁatwy nie jest dlatego rozumie, że nie chcesz do niego wracać.
UsuńZgadzam się z Avolusion. Widziałam Requiem raz, i wystarczy. Za bardzo działa na psychikę. pozdrawiam :)
UsuńWidziałam i nie żałuję żadnej minuty tego filmu. Wstrząsający i zapadający w pamięć to za mało powiedziane. Film niesamowity, a do tego muzyka, która jest po prostu cudowna. Jeszcze żaden film tak nie przykuł mojej uwagi. Hmm. Może jeszcze "Kobieta w czerni" jako film o mojej ulubionej epoce, "Pęknięcia" jako dramat dobrze nakręcony i "Stowarzyszenie umarłych poetów" jako klasyk sam w sobie z cudownym przesłaniem.
OdpowiedzUsuńPopieram Twoje zdanie w całej rozciągłości. :)
UsuńFilm jest świetny, i muzyka rewelacyjna, ale jak dla mnie - na raz. Właśnie raz go widziałam i nigdy, przenigdy więcej! Był przerażający! Wspaniały, ale niepokojący. Ważny, wciskający się w pamięć, i mimo że oglądałam go raz i to dawno temu, pamiętam praktycznie każdą scenę. Tak, trzeba się na ten film przygotować, by go odebrać w odpowiedniej formie, czy to ku przestrodze, czy ku pamięci tych, którym się nie udało wyrwać z tego jarzma.
OdpowiedzUsuńOstro, siostro, jak na 1 film Twojej serii :)
Owszem, film jest mocny, ale dla mnie przy tym tak dobry, że po prostu muszę go obejrzeć przynajmniej jeden raz w danym roku. MUSZĘ! Ale ja tak już mam. :) Mówisz, że mocne wejście? ;) Chyba masz rację, bo kolejny będzie już znacznie słabszego kalibru. :)
UsuńOhh uwielbiam Requiem dla snu, piękna muzyka!
OdpowiedzUsuńkoniecznie muszę go obejrzeć ...
OdpowiedzUsuńAww, to jeden z tych filmów, o którym za dużo się mówiło, żebym go obejrzała, ale najwyraźniej nadszedł czas żeby się przemóc :)
OdpowiedzUsuńOj koniecznie... :) To nie typ filmu, który jest przereklamowany, oj nie. :)
UsuńGenialna produkcja. Fajnie, że to właśnie ten film jest pierwszy na liście. Zasługuje na to.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podzielasz moje preferencje. :)
UsuńNie widziałam tego filmu, ale teraz wiem, że koniecznie trzeba to zmienić!
OdpowiedzUsuńTak, tak! Nadrób to koniecznie. :)
UsuńWidziałam film, zrobił na mnie ogromne wrażenie i z pewnością zaliczam go jako jeden z najlepszych. Niemniej jednak nie planuję do niego wracać, a jeśli tak to dopiero za kilka lat. :] Muzyka jest niesamowita <3
OdpowiedzUsuńA ja nie pamiętam tego filmu, więc chyba go nie oglądałam. Muszę zatem nadrobić braki w tej dziedzinie, bo widzę, że warto.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie oglądałaś,bo gdyby było inaczej to na pewno byś go zapamiętała-gwarantuję. :)
UsuńWstrząsający film. Nie wiem czy miałabym siły, żeby obejrzeć go po raz drugi.
OdpowiedzUsuńTak, oglądać go wielokrotnie to duże wyzwanie - coś o tym wiem.
UsuńNo to podziwiam. Z jednej strony chciałabym sobie ten film przypomnieć, z drugiej myśl o drugim seansie mnie przeraża.
UsuńMoże trudno w to uwierzyć, ale jeszcze nie oglądałam tego filmu o.0 Zresztą ja w ogóle mało coś w ostatnim czasie filmów oglądam. Muszę to chyba zmienić:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, bo filmy też są bardzo wartościowe. nie postawiłabym ich ponad książkami ani nawet na równi, ale są ważne. :D
UsuńA ja pluję sobie w brodę, bo nadal nie widziałam:/ Moja lista wstydu się wydłuża:/
OdpowiedzUsuńTaka kinomanka jak Ty nie widziała "Requiem dla snu"?:) Musisz to koniecznie nadrobić. :)
UsuńJeśli o mnie chodzi, to tytuł "Requiem dla snu" kojarzy mi się bardzo powierzchownie ( ze wspaniałą muzyką filmową), ale bardzo chciałabym to zmienić...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Zmień to koniecznie, bo choć to mocny film to po stokroć warto go obejrzeć. :) Pozdrawiam!
UsuńOglądałam ten film całkiem niedawno, więc wciąż jestem na świeżo ze wszystkimi wrażeniami. Wstrząsający obraz, a od muzyki przeszywają dreszcze. Powiem więcej, był przerażający. Obejrzałam go jeden raz i więcej chyba nie dam rady. Jest zbyt ciężki.
OdpowiedzUsuńOwszem, zgadzam się, ale ja i tak nie potrafię mu się oprzeć...
Usuńciężki, ale bardzo mnie zachęciłaś.
OdpowiedzUsuńtak jak piszesz film rzeczywiście wymaga skupienia, pełnego zaangażowania emocjonalnego i intelektualnego, ja po jego obejrzeniu jeszcze przez jakiś czas byłam wstrząśnięta, a nawet w pewnym sensie przytłoczona, tym co zobaczyłam, ciężko mi opisać to uczucie w każdym razie raczej szybko nie wrócę do tego filmu, pomimo, że to kino na najwyższym poziomie
OdpowiedzUsuńTak, też tak miałam po seansie...
UsuńZ chęcią obejrzę :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zostałam ostatecznie przekonana do obejrzenia tego filmu. Od jakiegoś czasu film znajduje się w liście moich rekomendacji na jednym z portali filmowych. Mam nadzieję, że już w niedługim czasie po niego sięgnę.
OdpowiedzUsuńCieszę się, bo to bardzo dobry film. :)
UsuńTytuł z całą pewnością już słyszałam ale o filmie wiedziałam niewiele. Przekonałas mnie,że warto to zmienić. Jesli tylko uda mi sie obejrzeć, dam znac,jakie były wrażenia :-)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, czekam na relację. :)
Usuń"Requiem dla snu"? Świetna tematyka ukazana w mocny, kontrowersyjny sposób. I genialna muzyka!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nic dodać, nic ująć moja droga. :D Pozdrawiam!
UsuńNie oglądałam i mnie to bardzo boli, ale w sumie brak mi czasu zazwyczaj na filmy... jednak chcę go obejrzeć i mam nadzieję, że w końcu się uda.
OdpowiedzUsuńOglądałam ten film i jest wstrząsający, a najbardziej co z niego zapamiętałam to muzyka. Film oglądałam kilka lat temu, a do tej pory czasami na youtube wpisuję 'soundtrack requiem dla snu' i godzinami słucham głównego muzycznego motywu z tego filmu (:
OdpowiedzUsuńJa się skusiłam nawet na zakup soundtracku. Nie żałuję. :)
UsuńZ przyjemnością wgłębiłam się w Twoją recenzję. Z filmem jakoś mi nie po drodze. Wciąż planuję, ale jednak coś mnie powstrzymuje. Chyba to, że, jak piszesz, obraz wymaga pełnego zaangażowania widza – emocjonalnego i intelektualnego i że nie jest to łatwy odbiór. Wciąż przekładam, boję się. Chciałabym także zaczęć od książki. Ale chyba za długo czekam...
OdpowiedzUsuńWiesz, Ty jesteś istotką wrażliwą i nie dziwię się, że masz opory przed filmem i książką. Obejrzyj tylko jak poczujesz, że czujesz się na to na siłach - bez żadnego przymusu.
UsuńAż wstyd się przyznać, oglądałem i nie pamiętam z niego za wiele. To mnie właśnie dręczy, że zobaczę nawet najlepszy film i mało co z niego pamiętam, tylko najważniejsze sceny! Mam ferie, czas odświeżyć pamięć! :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na recenzję filmu "Lincoln"! :D
OdpowiedzUsuńTo w przypadku tego filmu dość dziwne zjawisko - nie pamiętać go za bardzo. :) Musisz sobie koniecznie go przypomnieć. :)
UsuńFilm uwielbiam, a ścieżka dźwiękowa z tej produkcji to po prostu arcydzieło :)
OdpowiedzUsuńPrawda?:) Muzyka to cudo...:)
UsuńFilm jest niesamowity, pozostał "we mnie" na długo. Soundtrack - genialny!
OdpowiedzUsuńRequiem dla snu! Dla mnie znany jest tylko ze ścieżki dźwiękowej - no i z roli Jareda Leto :D - ale mam nadzieję, że w końcu zdołam poznać całą produkcję. Muszę tylko zebrać siły, odpowiednie skupienie i nastrój...
OdpowiedzUsuńKoniecznie - wspaniały film... :)
UsuńRequiem widziałam raz, dawno temu. Nie mogę oglądać go więcej - za mocne emocje we mnie wzbudza (nawet teraz gdy o tym myślę). Pisałam Ci już kiedyś, ze się wczuwam w książki... w niektóre filmy też, i Requiem jest jednym z nich.
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że to film wspaniały i szczególny. I ta muzyka!
Wcale mnie to nie dziwi jak przeżyłaś film - i na mnie robi za każdym razem piorunujące wrażenie.
UsuńFilm zapadający w pamięci, to prawda, a muzyka - arcydzieło:)
OdpowiedzUsuńJa dopiero mam w planach obejrzenie tego filmu, ale skoro tak polecasz, to będę musiała to przyśpieszyć:D
OdpowiedzUsuńKoniecznie, wspaniały choć trudny film.
UsuńTen film obejrzałam jakiś czas temu i do tej pory mam przed oczami niektóre momenty. Niebywale do mnie trafił i mam zamiar jeszcze do niego wracać, choć tematyka czy sposób przedstawienia nie jest łatwa dla odbiorcy. Cieszę się, że trafiłam na ten film, a główna ścieżka dźwiękowa jest idealna. Często do niej wracam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Film jest świetnie nakręcony, fabuła doskonale przemyślana, kreacje bohaterów również mi się podobały. Mimo wszystko film nie zrobił na mnie aż tak ogromnego wrażenia, jakiego spodziewałam się po przeczytaniu kilkunastu opinii.
OdpowiedzUsuń