gatunek: Dramat, Komedia
produkcja: USA
premiera: 8 lutego 2013 (Polska), 8 września 2012 (świat)
reżyseria: David O. Russell
scenariusz: David O. Russell
Ostatnio intensywnie zainteresowałam się
tegorocznymi nominacjami do Oscarów, co najmocniej odczuwa na swojej skórze mój
luby, ale chyba w pozytywnym sensie, bo w walentynkowy wieczór postanowił
zabrać mnie (a raczej nas) na kolejny film z tej zacnej grupy. Nie będę
ukrywać, że poza samym opisem fabuły do obejrzenia tej projekcji skusiły mnie
liczne nagrody, jakie już otrzymała, oraz nominacje do wspomnianych już Oscarów,
m.in. za pierwszo i drugoplanowe role. Jak się okazało, chyba nie tylko mnie przywiodła
do kina ciekawość – sala była wypełniona po brzegi (myślę, że ten fakt to nie
tylko zasługa dnia zakochanych).
Chodzi tu o ekranizację powieści Matthew
Quicka („The Silver Linings Playbook”) pt. „Poradnik pozytywnego myślenia”, w
reżyserii Davida O. Russella. Jest to historia Pata Solitano (w tej roli
występuje Bradley Cooper), który po nakryciu swojej żony Nikki na zdradzie i
pobiciu jej kochanka trafia do szpitala psychiatrycznego na leczenie choroby
afektywnej dwubiegunowej. Po kilku miesiącach wraca do domu i za wszelką cenę
stara się odbudować swoje życie, w
którym nie ma już ani pracy, ani żony. Pat jest przekonany, że gdy Nikki dowie
się, jak on bardzo stara się powrócić do normalnego życia, że chodzi na terapię,
to wróci do niego. W tym niełatwym przedsięwzięciu pomaga mu rodzina, a szczególnie rodzice: Pat Solitano Sr. i
Dolores Solitano (Robert De Niro oraz Jacki Weaver). Jednak na drodze do
upragnionego szczęścia Patowi staje pewna tajemnicza kobieta imieniem Tiffany (Jennifer
Lawrence). Zdawać by się mogło, że uczucie Pata do Nikki jest tak silne, że nic
ani nikt nie może mu przeszkodzić w dotarciu do upragnionego celu, jednak
Tiffany jest równie ekscentryczną osobą co on (z podobnie problematyczną i
burzliwą przeszłością) i będzie miała
znaczący wpływ na to, co wydarzy się w życiu głównego bohatera.
http://www.filmweb.pl |
Czy ten zarys fabuły filmu podpowiada Wam,
że mamy do czynienia z niezwykle oryginalną historią? Podejrzewam, że wielu
kinomanów z pewnością pokręciłoby teraz przecząco głowami i bardzo słusznie.
Sama widziałam już całe mnóstwo filmów, w których życie bohaterów było
zaburzone na skutek ich problemów ze zdrowiem psychicznym czy fizycznym; wielu
z nich borykało się także z trudną przeszłością i próbowało nauczyć się życia
od nowa, skupiając na obranym przez siebie celu. To samo widzimy w „Poradniku…”,
choć zestawienie ze sobą dwóch głównych postaci, które tak mocno odstają od
ogółu społeczeństwa, jest bez wątpienia posunięciem bardzo intrygującym i
przemawiającym na korzyść całej produkcji.
Kolejna, szeroko omawiana w recenzjach
cecha filmu to gra aktorska Bradley’a Coopera, Jennifer Lawrence oraz Roberta
De Niro. Gdzie nie spojrzę, dostrzegam w wypowiedziach dotyczących tego filmu peany
na cześć dwójki głównych aktorów i ogólny zachwyt. Jestem skłonna podpisać się
pod stwierdzeniem, że Lawrence zagrała tu bardzo dobrze, pokazując, jak duża
cechuje ją dojrzałość i zaangażowanie w to, co robi - tym bardziej iż mamy tu
do czynienia z artystką młodą (ma dwadzieścia dwa lata). Jednak, szczerze
mówiąc, zastanawiam się, czy pozytywne reakcje odbiorców nie biorą się w dużej
mierze stąd, że zagrana przez nią w „Poradniku…” rola kontrastuje z tą w
ekranizacji „Igrzysk śmierci” – przypomnijmy, że tam była odważną i waleczną,
ale… nastolatką. Na konkretną i rzeczową, w pełni obiektywną ocenę aktorstwa
tej młodej kobiety przyjdzie mi (jak i wielu innym osobom) chyba jeszcze trochę
poczekać… Niech rozwinie w pełni skrzydła.
http://www.filmweb.pl |
Cooper jest bardzo realistyczny
w swoich zmaganiach z chorobą, jego emocje – na przykład złość i bezsilność - w
niektórych momentach widz odbiera bardzo mocno. Uważam jednak, że to trochę za mało jak na
nominację do Oscara. W innych filmach tego typu widziałam tak sugestywnie
grających aktorów, że nie tyle odtwarzali role osób chorych, co na czas trwania
filmu faktycznie takimi się stawali – podczas seansów zapominałam, że mam do czynienia
z filmową iluzją. W przypadku kreacji Coopera nie miałam takiego odczucia – on
po prostu grał, nie był dla mnie do końca przekonujący, zatem jego nominacja do
Oscara za rolę pierwszoplanową jest dla mnie zdecydowanie przesadzona – był
dobry, ale nie aż tak.
Inaczej sprawa wygląda w przypadku Roberta
De Niro. W roli „tatuśka”, jak nazwała go w swojej recenzji Beatriz, wypada po
mistrzowsku! Zdarzyło mu się kilkakrotnie mnie rozczulić i wzruszyć…
http://www.filmweb.pl |
Recenzję na temat obejrzanego filmu zazwyczaj
piszę w bardzo krótkim czasie od projekcji, ale w tym przypadku czułam, że
muszę porządnie przeanalizować swoje odczucia i wrażenia, zanim zdecyduję się
go ocenić. Okazało się, że ostateczna opinia pokryła się z tą pierwszą - tuż po
tym, jak wyszłam z M. z kina, na pytanie zadane sobie nawzajem: Jak podobał się
film? - zgodnie stwierdziliśmy: „Może być”. Jest więc dobry, ale chyba odrobinę
przereklamowany – spodziewałam się po nim znacznie więcej.
Ocena: 4/6
moje klimaty :))
OdpowiedzUsuńRaczej nie zobaczę :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze trochę się zawiodłaś na tej produkcji. Nie wiem, jak będzie w moim przypadku, ale mimo wszytko chce obejrzeć i "Poradnik pozytywnego myślenia" i wyrobić sobie o tym filmie własne zdanie.
OdpowiedzUsuńBardzo słuszne podejście. Fil zły nie jest, ale spodziewałam się czegoś więcej. :)
UsuńFilm jeszcze przede mną i mam teraz zagwozdkę. Bo większość recenzji to peany, a u Ciebie - nieco mniej entuzjastycznie :) No cóż, nie pozostaje nic innego, jak obejrzenie i wyciągnięcie własnych wniosków. Przynajmniej Cooper jest ładny, to jest na czym oko zawiesić, jakby fabuła była nie-teges. :)
OdpowiedzUsuńFabuła jest ok, Cooper jak najbardziej też. ;) Tylko dla mnie te "ochy" i "achy" na cześć gry aktorskiej są przesadzone. Widziałam już kilka tego typu filmów i dlatego jestem dość krytyczna.
UsuńNo cuż, też byłam na nim w walentynki :)
OdpowiedzUsuńmyślę że jest to film godny polecenia, można się pośmiać i miło spędzić czas. :)
Dokładnie, ale szału nie ma. ;)
UsuńMam w planach :)
OdpowiedzUsuńFilm jeszcze przede mną i ta twoja recenzja jest jedną z najmniej pozytywnych. Wszyscy chwalą, a tu proszę niemiła niespodzianka. Ja dzisiaj nadrabiam "Życie Pi", a we wtorek polskie "Nieulotne" ;)
OdpowiedzUsuńChyba za dużo tego typu filmów już widziałam i dlatego tak się nad filmem nie rozckliwiam jak wielu. :) A na "Nieulotne" sama się czaję. :)
UsuńZaciekawił mnie tytuł, ale chyba jednak sobie daruję. :)
OdpowiedzUsuńObejrzałam i mam podobne odczucia do Twoich. Generalnie podobało mi się takie podejście do tematu, ale gra aktorska nie zachwyciła, przynajmniej u Coopera. Coś fajnego, coś innego (przynajmniej dla mnie), ale czy Oskar? Nie jestem pewna.
OdpowiedzUsuńUfff, myślałam, ze jestem jedyną, która ma takie zdanie. ;) Zdecydowanie - nominacja do Oscara jest przesadzona.
UsuńByłam na filmie z koleżanką i jakoś strasznie mnie nie zachwycił, ale nie mogę powiedzieć, że był tragiczny. Ot, film który nie powoduje jakichś większych odczuć.
OdpowiedzUsuńTak, tragiczny nie był a nawet był dobry, ale na tym koniec według mnie.
UsuńJestem ciekawa jak mi się spodoba, chyba dziś wieczorem się na niego skuszę, już dawno nie oglądałam żadnego filmu!
OdpowiedzUsuńMoże i nie jest najlepszy, ale chętnie go obejrzę ;)
OdpowiedzUsuńLubię de Niro :-) Do kina chadzam rzadko, bo jak wiesz wolę książki od filmów. Wyjątkiem są dla mnie ekranizacje i produkcje z udziałem Patricka Swayze, tylko że tutaj pozostały już jedynie wspomnienia :-(
OdpowiedzUsuńOoo tak, Patricka też lubiłam i lubię nadal. Całkiem niedawno w tv było "Uwierz w ducha"...Ach, lubię ten film... :)
Usuńczyli nie ma to jak walentynkowa klapa :( eeeeh Kotuś Kotku, co ja z Tobą miewam... ;)
OdpowiedzUsuń4/6 oznacza, że to nie była klapa. :) Film był dobry z czym się zgodziłeś mój Ty luby... ;)
UsuńA ja po przeczytaniu Twojej opinii chętnie bym go zobaczyła: może nie jest nie wiadomo jaki świetny i oryginalny, ale widzę, że gwarantuje przyjemnie spędzony czas - może nie nie wiadomo jak odkrywczo i wartościowo, ale na pewno niebanalnie. Czasem właśnie tego oczekuję od filmów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
PS: Odkryłam, że obserwujesz też mój drugi blog ;) Dziękuję! :)
Tez tak miewam, nie zawsze mam chęć na Bóg wie jak poruszający film. :) Pozdrawiam! P.S. A tak, obserwuję już jakiś czas. :)
UsuńCóż, ja dopiero przymierzam się do obejrzenia tego filmu. Ciekawe, jak mnie się spodoba?
OdpowiedzUsuńTo się okaże. :)
UsuńFilm zaintrygował mnie juz samym tytułem, jestem go b. ciekawa i planuję wypad do kina
OdpowiedzUsuńBrzmi świetnie, zwiastun strasznie mnie wciągnął tak jak twoja recenzja ; )
OdpowiedzUsuńCroco,
czytaj-tu.blogspot.com
"Poradnik" ma świetnych marketingowców, inaczej nie byłoby połowy szumu wokół niego. W sumie dobry film, ale zdecydowanie nie zasługuje na nominację do Oscara. Jennifer Lawrence fantastyczna i trzymam za nią mocno kciuki. Bardzo mnie zaskoczyła.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Na taki rozgłos ani fabułą, ani grą nie zasłużył, więc siłą rzeczy to musiała być siła marketingu. Lawrence dała z siebie dużo, też jej kibicuję. :)
UsuńTo bardzo rzetelna recenzja, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDzięki pozdrawiam. :)
UsuńTaak, film bardzo przereklamowany. Z pewnością nie jest to bardzo dobry film, tylko ma bardzo dobrych marketingowców. Ja osobiście "Poradnikiem pozytywnego myślenia" jestem rozczarowana.
OdpowiedzUsuńNiestety to prawda. :/
UsuńNa początku byłam strasznie podekscytowana, bo oczekiwałam naprawdę przyjemnego seansu, ale po godzinie zaczęłam się nudzić i mało co nie zasnęłam. Jestem naprawdę rozczarowana tym filmem i uważam, że nie ma co się nim tak zachwycać, jak robią to niektórzy.
OdpowiedzUsuńJa się nie nudziłam, ale cały szum wokół filmu wg mnie jest przesadzony.
UsuńU mnie było odwrotnie. Spodziewałam się kompletnej klapy, więc zaskoczyli mnie jak najbardziej pozytywnie. Zwłaszcza aktorstwem. Właściwie to głównie aktorstwem. ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda zatem, że ja nie spodziewałam się klapy. :)
UsuńNo ciekawe, ile zgarnie statuetek dziś w nocy? :)
OdpowiedzUsuńJa nie wróżę mu żadnej, ale... się okaże. :)
UsuńW takim razie nie wiem, czy w ogóle warto ruszać się z domu ;) Chyba poczekam na coś lepszego...
OdpowiedzUsuńZamiast tego filmu polecić Ci mogę "Niemożliwe"jeśli jeszcze w kinach jest. :)
UsuńWidziałam trailer, który wcale nie zachęcił mnie do pójścia do kina - ot, obyczajówka, jakich wiele. Nie potrzeba mi takich filmów, żeby pozytywnie myśleć, wystarczy nowa książka, albo nawet wyprawa do biblioteki:)
OdpowiedzUsuńSens jest jednak głębszy, ale...są lepsze filmy z tej kategorii, zaręczam. :)
Usuńbyłam na nim i mi się podobał. Trochę zbyt hollywoodzki, ale.. ;)
OdpowiedzUsuńJen fajnie zagrała :)
Podoba mi się główny aktor a i De Niro tam gra to już w ogóle :) Czuję się zachęcona.
OdpowiedzUsuń