Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Przekład: Beata Walczak-Larsson
Oryginalny tytuł: Till offer at Molok
Data premiery: styczeń 2013
Liczba stron: 400
ISBN: 978-83-08-05028-6
W sidłach klątwy
Mnie, jako osobie dość twardo stąpającej po ziemi, realistce, trudno uwierzyć w rzeczywiste istnienie zjaw, sił nadprzyrodzonych czy istot zamieszkujących odległe nam planety. Nie dziwi więc, że z trudem też przychodzi mi uwierzyć w uroki czy klątwy, które rzucone przez kogoś przed wieloma laty permanentnie niszczą czyjeś życie. Jednak jest w moim bliskim otoczeniu rodzina, w której w sposób nagły i kompletnie niespodziewany tracą życie mężczyźni – często w dziwnych okolicznościach. O ile pierwsza śmierć mogła być tylko przykrym zrządzeniem losu, a następne dwie nieszczęśliwymi wypadkami, o tyle kolejne już bardzo mocno dawały do myślenia… Może złe czary naprawdę istnieją, a posiadając odpowiednią ku temu wiedzę oraz umiejętności, można rzucić na kogoś klątwę?
O zaledwie siedmioletnim Marcusie (bohaterze kolejnej książki Åsy Larsson pt. „W ofierze Molochowi”) właśnie tak mówiono – że ciąży nad nim klątwa. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że najbliższe osoby z jego otoczenia opuszczają go albo umierają jedna po drugiej? Matka porzuca chłopca w dzieciństwie i układa sobie życie na nowo daleko od syna, nie interesując się pierworodnym. Zostaje mu tylko ojciec, którego i tak pewnego dnia potrąca samochód. Szczątki dziadka zostają odnalezione w brzuchu niedźwiedzia, a babcia, która zapewniała mu wszystko to, czego nie dała matka, zostaje zadźgana widłami.
Za poszukiwania mordercy starszej kobiety zabiera się, znana już wielu czytelnikom z poprzednich książek tej serii, prokurator Rebeka Martinsson. Jednak nie było jej dane pracować nad sprawą zbyt długo. O to już postarał się kolega po fachu Carl von Post, który – bardziej dla sławy niż dla samej chęci prowadzenia śledztwa – odbiera je Rebece. Pani prokurator ostatecznie nie zraża się tym faktem i prowadzi dochodzenie na własną rękę. Do czego to posunięcie ją zawiedzie?
Między innymi będzie musiała się zmierzyć z tajemniczą historią rodziny Marcusa. Aby ją dobrze poznać, przyjdzie jej cofnąć się aż do czasów, gdy właśnie mijała druga rocznica zatonięcia Titanica. 15 kwietnia 1914 roku nauczycielka Elina Pettersson zmierzała pociągiem do Kiruny, by tam odmienić swoje życie…
Ktoś zapyta pewnie: co może mieć wspólnego ten mały chłopiec z tak odległą historią? Okazuje się, że więcej niżby można było sobie wyobrażać. A wyobraźni właśnie nie można odmówić autorce książki. Przy konstruowaniu jej postanowiła posłużyć się dwiema płaszczyznami czasowymi i lawirować płynnie pomiędzy latami 1914-1926 a czasami współczesnymi. Wnikając w głąb akcji, przekonujemy się, że nić łącząca te dwie płaszczyzny jest coraz grubsza, aż na finiszu wszystko staje się jasne. Jednak Larsson nie śpieszy się z ukazaniem rozwiązania – akcja płynie wolnym trybem, ale nie na tyle, by nużyć. Bohaterzy są niezwykle ciekawi i dobrze nakreśleni – szczególnie Elina ze swoją miłością do pracy pedagoga i książek. Bardzo lubiłam, gdy pisarka zabierała mnie w rzeczywistość, która otaczała nauczycielkę – niezwykle wyraźnie dało się odczuć klimat tych czasów. Mam nawet wrażenie, że te części fabuły wypadły nieco lepiej w konfrontacji z historią Rebeki Martinsson.
Zabieg autorki robi bardzo dobre wrażenie i czyni „W ofierze Molochowi” propozycją dość nietypową w moim odczuciu w dziedzinie kryminału, ale w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. Całość czyta się bardzo dobrze i to lotem błyskawicy.
Miałam już przyjemność spotkać się z Larsson w związku z premierą "Aż gniew twój przeminie" i z pełną stanowczością stwierdzam, że „W ofierze Molochowi” jest zdecydowanie lepszą pozycją – tej pierwszej chętnie teraz odjęłabym punkcik w ocenie na rzecz drugiej.
Nie miałam natomiast okazji czytać poszczególnych części serii według kolejności, więc do końca trudno powiedzieć czy i jak wiele tracę – być może dużo, niewiele lub nic. Za to wiem na pewno, że po kolejną książkę Larsson, która czeka u mnie na półce ("Krew, którą nasiąkła") sięgnę dużo wcześniej niż planowałam.
Moloch, Molech lub Molekh – według dawnych wierzeń był to bóg, któremu oddawano w ofierze dzieci (w Biblii występuje pod postacią byka). Są też tacy, którzy uważali go za demona.
Ocena: 5.5/6
Oficjalna recenzja dla portalu lubimyczytac.pl:LINK
Inspirowana opinią i wysoką oceną książki chętnie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Polecam i pozdrawiam! :)
UsuńTeż jestem realistką, niemniej pewne historie (ale tu już wybieram ostrożnie, nie żadne tam paranormale, tylko wysoka półka - King i mu podobni) z akcentem nadprzyrodzonym lubię. Ale klątwa?
OdpowiedzUsuńNajpierw - ta dygresja o rodzinie z Twojego otoczenia... serio? Kurczę, współczuję. Ale ja bym nie doszukiwała się jednak zjawisk paranormalnych...
Uśmiechnęłam się podczas czytania o tym, co się przydarzyło rodzinie Marcusa. Widły, niedźwiedź - XXI wiek? ;) Ale zaintrygowałaś mnie. Tę autorkę powinnam wreszcie poznać.
Aha - i co do Molochów - skojarzyło mi się ze Slendermanem. Ostatnio brat mi opowiadał o nim - jest na Slendermana szał w Irlandii (choć to postać z legend i gier amerykańskich) a mojego brata nastoletni syn panicznie się go boi. Poczytaj o nim, może jesteśmy za stare, by nadążać za "nowymi strachami", ale jest dość ciekawie. Jest nawet film z Jessicą Biel "Tall man", w którym pojawia się - mniej lub bardziej zgodny z legendą - owy Slenderman ;) Taka tam dygresja.
Trzymaj się :)
Jeju, przeczytałam swój wpis, i samą siebie podziwiam za nagromadzenie tylu błędów stylistyczno-gramatycznych w jednym miejscu. Do szkoły mi trzeba, do szkoły ;)
UsuńTak, niestety to prawda i o ile ja na "rewelacje" typu, że to urok albo klątwa w duchu się uśmiecham to są osoby, które naprawdę w to wierzą...
UsuńCo do tych wideł i niedźwiedzia ;) to może zdawać się z deczka zabawne, ale w książce już się tak tego nie odbiera. Przynajmniej ja tak tego nie odebrałam. :)
Kurczę, ja to chyba stara do kwadratu jestem, bo o Slendermanie słyszę (czytam) pierwszy raz. :) Na pewno nadrobię braki w tej materii - muszę być na zcasie przecież. ;) Trzym się!
Ja też dopiero niedawno o Slendermanie usłyszałam :) A dzieciaki naprawdę się go boją, a rodzice - naprawdę nim je straszą... Ameryka! ;)
UsuńMożna straszyć Czarnym Ludem to i dlaczego nie Slendermanem? ;)
UsuńA ja czuję się zaintrygowana, chętnie przeczytałabym tę książkę. W klątwy nie wierzę, ale fabuła zapowiada się ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
I taka jest! :) Pozdrawiam.
UsuńMnie jako wyznawczyni new age żadne zjawy, ni siły nieczyste niestraszne, dlatego możliwe, że kiedyś sięgnę!
OdpowiedzUsuńTym bardziej możesz się skusić. :)
UsuńBardzo zaciekawiłaś mnie tą książką. Dokładając do tego moją miłość do kryminałów wiem na pewno, że będę musiała ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPolecam, mam nadzieję, że ten Ci się spodoba. :)
UsuńGdyby wpadła mi w ręce, to pewnie bym ją przeczytała :) Zwłaszcza po Twojej recenzji :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
UsuńA ja bardzo lubię wyobrażać sobie, że istnieją gdzieś jakieś nadprzyrodzone siły itp. , które pomagają lub szkodzą zwykłym śmiertelnikom ;-) A w klątwy trochę wierzę, ale tak odrobinę :-)
OdpowiedzUsuńCo do samej książki chętnie przeczytam.
Odrobinkę to każdy może, ale tylko odrobinkę. :)
UsuńOjej, chłopiec nie miał zbyt malowniczego dzieciństwa... Rozumiem, jakaś ciężka choroba, ale samochód, niedźwiedź, a potem widły? To chyba zbyt wiele jak na moje nerwy.;D A tak na poważnie, to już samo nazwisko autorki skłania mnie do przeczytania tej książki. To zdecydowanie mój typ, więc jestem zainteresowana.;)
OdpowiedzUsuńOj łatwo nie miał, to fakt. ;) Polecam!
UsuńGdzieś już ją chyba widziałam... ale jakoś nie mam na nią ochoty.
OdpowiedzUsuńMam w planach książki tej autorki, ale zabiorę się za chronologiczne czytanie, bo nie lubię zaczynać serii od środka :)
OdpowiedzUsuńPopieram pomysł. :)
UsuńNie miałam jeszcze okazji do przeczytania jakiegokolwiek kryminału (wstyd...) tak, więc z chęcią na tę książkę się skuszę. Dzięki Tobie, przypomniało mi się, że posiadam pewną książkę. Ach, skleroza nie boli...
OdpowiedzUsuńOj to koniecznie musisz to nadrobić. Kryminały to świetny gatunek. :)
Usuńzaciekawiłaś mnie na pewno przeczytam lubię takie "rzeczy" ksiązki , filmy ;) , a czy wierzę może troszkę...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zapowiada się ciekawie, choć jakoś łatwiej mi jest sobie wyobrazić tę historię jako film, niż jako książkę :P
OdpowiedzUsuńWiesz, że też wyobrażałam sobie fabułę jako film i też wydawało mi się, że całość wypadła by świetnie?:)
UsuńJeśli tylko mogę zaprosić do zabawy - Otagowałam Cię :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńCzuje się zaintrygowany i ta recenzja zaostrzyła ząbek na ten kryminał, a może powinien napisać a thriller- fiction. Recenzja sprawiła, że poczułem gęsią skórkę. Umiesz pobudzić komórki nerwowe. Życzę spokojnej nocy..Pozdrawiam::)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo i w rewanżu życzę Ci miłego dnia. Pozdrawiam!
UsuńJa także mam słabość do wyobrażania sobie, że siły nadprzyrodzone gdzieś tam jednak są :) Taka już ze mnie marzycielka :D
OdpowiedzUsuńNie ma to jak siła własnej wyobraźni. :D
UsuńTy to umiesz pisać, jeszcze kawy nie dopiłam, a już czuję moc. Nic chyba bardziej nie pobudza jak dobra recenzja na początek dnia, a sama książka jak najbardziej w moim klimacie. Zresztą od Ciebie kupuję wszytko, no chyba że nie polecasz
OdpowiedzUsuńDziękuję za taki pakiet miłych słów z rana - to też pobudza lepiej niż kawa. :D "W ofierze Molochowi" jak najbardziej polecam. :)
UsuńNie czytałam jeszcze nic Larsson,chociaż słyszałam,że dobrze pisze. Raczej mocno stąpam po ziemi,także w różne dziwne rzeczy raczej nie wierzę:) Ale książki w tym klimacie jak najbardziej lubię.
OdpowiedzUsuńPS.A czemuż to nie przysyłasz mi swoich linków do konkursu?
Pozdrawiam cieplutko:)
O kurza twarz! Zapomniałam na śmierć... Dzięki, że masz rękę na pulsie i przypomniałaś mi. :) Zaraz nadrobię zaległości. :) Pozdrawiam!
UsuńTo coś dla mnie. Jeśli tylko nadarzy się okazja z pewnością sięgnę po tą książkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Polecam i pozdrawiam!
UsuńOd dawna pragnę zapoznać się z twórczością tej autorki, a że fabuła "W ofierze Molochowi" intryguje mnie, to na pewno dam szansę tej powieści. Widzę, że warto. :)
OdpowiedzUsuńWarto pewnie, że warto. :)
UsuńJa wierzę w te dobre siły, bo złych się boję. To nie jest miejsce na potwierdzanie autentyczności istnienia zjaw, szczególnie tych paskudnych i złych, ale one chyba jednak istnieją i mogłabym coś na ten temat szerzej powiedzieć ;-) Natomiast jeśli książka jest częścią serii, to lubię tę serię zaczynać od początku :-)
OdpowiedzUsuńTeż słuszne podejście jeśli chodzi o kolejność czytania książek z serii, ale w przypadku Larsson nie jest to wymóg. :)
UsuńPo wywiadzie z autorką w katalogu empik i jej barwnej odpowiedzi na pytania o miejsce akcji omal od razu nie pobiegłam po książkę, właśnie dla opisów mroźnej północy chcę przeczytać w "w ofierze...", recenzje blogowe, również Twoja też brzmią zachęcająco:).
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie zainteresowała, ale na inną książkę tej autorki w najbliższym czasie na pewno się skuszę .
OdpowiedzUsuńSkuś się, warto. :)
UsuńMuszę przyznać, że mnie zainteresowałaś, chyba skuszę się na tą pozycję. Klimat jest mi bliski, trochę fantastyki i nadnaturalności zawsze mi służył. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Więcej fantastyki jest w "Aż gniew twój przeminie" - zdecydowanie. W "O ofierze Molochowi" rzecz się tyczy tylko samego pojęcia klątwy - fantastyki jako takiej tu nie ma. :)
UsuńW klątwy też nie wierzę, ale wyobrażam sobie siły nadprzyrodzone, czasami aż za bardzo :)
OdpowiedzUsuńCo się dzieje jak wyobrażasz sobie je aż za bardzo?:)
UsuńO tak, świetna książka:))
OdpowiedzUsuńW klątwę też by mi było trudno uwierzyć, ale już z ufo, itp. nie miałabym takich problemów. Za dużo Discovery :P
OdpowiedzUsuńHehe UFO? To z moim facetem mogłabyś już pogadać. ;)
UsuńKusząca recenzja :) Rzadko kiedy czytam serie w kolejności, więc nie ma dla mnie problemu rozpocząć "od środka" ;)
OdpowiedzUsuńTo zupełnie tak jak ja. ;)
UsuńNie miałam jeszcze okazji poznać twórczość Asy Larsson, ale jak widzę, całkiem sporo tracę!
OdpowiedzUsuńOj tak, całkiem sporo. :)
UsuńDalej nie zabrałam się za twórczość tej autorki, bo odstraszało mnie przebrnięcie przez kilka tomów, zanim dotarłabym do książki, którą dzisiaj zrecenzowałaś. To właśnie ona mnie najbardziej intryguje. Ale skoro ty nie czytałaś po kolei, to może i ja spróbuje :)
OdpowiedzUsuńNie ma takiej konieczności - jak najbardziej można czytać bez utrzymywania chronologii. :)
UsuńŚwietna recenzja :) Narobiłaś mi ogromnej ochoty na książkę choć wcale nie miałam tego w planach :)
OdpowiedzUsuńDzięki i polecam. :)
UsuńTa książka zbiera same pozytywne recenzje. Poważnie zastanawiam się nad jej zakupem. ;)
OdpowiedzUsuńSłusznie robisz. :) Myślę, że warto się na nią skusić. :)
UsuńW klątwy nie wierzę, ale książkę chętnie bym przeczytała. Tym bardziej, że wiele osób poleca autorkę, a ja w ogóle jeszcze nie miałam z nią styczności.
OdpowiedzUsuńAutorka pisze całkiem fajnie. :) A ta książka jest szczególnie dobra - moim zdaniem. :)
UsuńZ niecierpliwością czekam, aż książka wpadnie mi w ręce! Tym bardziej, że nie miałam styczności z motywem klątwy w powieściach, które do tej pory czytałam.
OdpowiedzUsuńAle tu jest ten motyw tylko symboliczny, nie nastawiaj się na jego mocne rozwinięcie. :) Całość jest świetna moim zdaniem. :)
UsuńCiekawa fabuła, szkoda, że to kolejna część serii, a nie pierwszy tom. Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać wkrótce :)
OdpowiedzUsuńNa pewno dojdę do tej części, bo czytam książki Asy Larsson po kolei i bardzo polubiłam główną bohaterkę.
OdpowiedzUsuńW tej części jest wyjątkowo... nerwowa. ;)
UsuńPrzeczytam z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńCzytałem i jestem pod wrażeniem, zwłaszcza podwójnej narracji - dwóch książkowych czasoprzestrzeni :)
OdpowiedzUsuń