czwartek, 7 lutego 2013

"Siedem minut po północy" Patrick Ness




data wydania: kwiecień 2013 (recenzja przedpremierowa)
wydawnictwo: Papierowy Księżyc
tytuł oryginału: A Monster Calls
tłumaczenie: Marcin Kiszela


     Są takie książki, które mają na nas szczególny wpływ. Po przeczytaniu zaledwie jednej strony czujemy, że wciągają nas w swój tajemniczy świat i nie zamierzają nas z niego wypuścić, mimo że bardzo tego chcemy. Im dłużej w nim przebywamy, tym większy czujemy dyskomfort, potem niemal fizyczny ból i strach, który okrywa nas szczelnie z każdej strony. Nie ma z niego żadnej drogi ucieczki, a jedyną formą oderwania się od tej papierowej rzeczywistości jest przeczytanie opowieści do samego końca. Czy tego chcesz, czy nie,  zmusi cię ona, byś poznał jej przesłanie, poznał PRAWDĘ w niej zawartą… Z taką książką przyszło mi się zmierzyć w ostatnich dniach.

    Gdy obudziłam się wraz z Conorem dokładnie siedem minut po północy, nie wiedziałam, czego się spodziewać, nie wiedziałam, co za chwilę się wydarzy, choć czułam dziwny niepokój. Jeden, potem drugi podmuch wiatru za oknem, kilka liści, które wpadły do pokoju, i coś… Nie, to chyba jakieś przywidzenie… Czyżby ten ogromny cis, który rośnie na zewnątrz, się poruszył? A jednak… Po chwili przeobrażony w najprawdziwszego potwora rozmawiał z Conorem. Przyszedł, by opowiedzieć mu trzy historie i na koniec wysłuchać tej czwartej, którą opowie mu już sam chłopiec.

    Na szczęście w końcu nastał ranek. Chcę wierzyć, że te nocne sceny były tylko sennym majakiem. Tymczasem widzę, jak chłopiec sam robi sobie śniadanie i delikatny porządek w domu. Dopiero po chwili pojawia się jego zmęczona matka – leczenie nie przynosi takiego skutku, jakiego pragną, i nowotwór z dnia na dzień wyniszcza ją coraz mocniej. Mimo tych trudności Conor nie zaniedbuje swoich szkolnych obowiązków – stara się jak może, dlatego tym trudniej jest mi patrzeć, jak jego - pożal się Boże - koledzy pastwią się nad nim i dokuczają mu. Wszystko zdaje się sprzysięgać przeciwko niemu. Na domiar złego POTWÓR nie pozwala mu o sobie zapomnieć – nawiedza go regularnie, przejmując kontrolę nad  emocjami i zachowaniem trzynastolatka.

    Chwile, które spędziłam z Conorem - bohaterem małej objętościowo, ale wielkiej pod względem treści, siły przekazu i ładunku emocjonalnego, powieści „Siedem minut po północy” – to jedno z najtrudniejszych czytelniczych spotkań, jakie do tej pory mi się przydarzyły. Patrick Ness, opierając się na pomyśle przedwcześnie zmarłej (z powodu raka piersi) pisarki Siobhan Dowd, stworzył chwytającą za serce historię kilkunastoletniego chłopca mierzącego się z chorobą i utratą matki. Ów nawiedzający go potwór to nic innego, jak negatywne emocje, z którymi musi się zmagać: lęk przed chorobą nowotworową matki i perspektywą jej śmierci, złość (a nawet agresja) z powodu sytuacji, która go przerasta, i jednocześnie brak sił do życia z takim brzemieniem. Przekonujące ukazanie skrajnych emocji i próby zmierzenia się z nimi, przyznania się do nich - oto cecha charakterystyczna utworu. Jest to fenomenalne studium dziecka borykającego się ze stratą bliskiej osoby – wyraźnie ukazane zostały kolejne etapy tego zjawiska.

    Chociaż opowieść najeżona jest ogromną ilością metafor i niedopowiedzeń, co ma na celu nadanie jej szczególnej głębi i z lekka filozoficznego wymiaru, mamy tu do czynienia z komunikatywnym językiem, który nie utrudnia odbioru treści. Łatwo uruchomić własną wyobraźnię, wczuć się w sytuację bohatera, poddać się szczególnej atmosferze zaprezentowanej historii.

    „Siedem minut po północy” daje dużo do myślenia. Sama zastanawiałam się nad tym, ile już takich „potworów” nawiedziło mnie w życiu (niekoniecznie zawsze muszą mieć one związek z czyjąś śmiercią). Wspominałam, jak z nimi walczyłam, jak udało mi się je pokonać. Zaczęłam też zadawać sobie pytanie: Jak ja zachowałabym się w obliczu takiej osobistej tragedii, jakiej doświadczył Conor? Wyniosłam z tej książki konkretną naukę – nigdy nie należy ukrywać przed samym sobą swoich prawdziwych uczuć i emocji, zawsze trzeba je nazywać po imieniu, choćby nie wiem jak bardzo było to trudne.

    Rok dwa tysiące trzynasty już na początku drugiego ze swych miesięcy postarał się o to, bym doświadczyła niezwykłej literackiej przygody z książką, która na dobre zapadła mi w pamięć. Wam też gwarantuję takie przeżycie, jeśli tylko zdecydujecie się po nią sięgnąć.

Ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc


79 komentarzy:

  1. Dopisuję do listy. Na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. I znów kawa przy dobrej lekturze, osobiście bardzo lubię książki pozostawiające "coś" po sobie, pobudzające do myślenia i refleksji. Dziękuję za polecenie dobrej lektury

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ta pobudza i to bardzo. Cały dzień po zakończonej lekturze byłam jakby w innym świecie...

      Usuń
  3. Dawno żadna okłada tak mnie nie zaintrygowała, jak powyższa. Lubię takie mroczne, niepokojące klimaty, dlatego „Siedem minut po północy” zapisuje sobie do swojej czytelniczej listy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest świetna, wewnątrz będą ilustracje...W połączeniu z treścią to robi piorunujące wrażenie.

      Usuń
  4. Myślę, że to jest dobra lektura, warta przeczytania:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, zapewne również z tego powodu, że jako nastolatka musiałam się pożegnać ze swoimi rodzicami i pogodzić z ich chorobą nowotworową, dlatego przepłakałam całą opowieść, a po jej zakończeniu było jeszcze gorzej.
    Cóż, Ness napisał przepiękną, mądra i niezmiernie emocjonująca lekturę, nic tylko czytać i zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, sama byłam bliska płaczu czytając ją a co dopiero Ty w takiej sytuacji...Przykro mi, ale mam nadzieję, że książka choć ciut Ci pomogła...

      Usuń
  6. Nie spodziewałam się, że to tak głęboka książka. Muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam u Natuli recenzję tej książki i już wtedy, bardzo ale to bardzo mnie zaintrygowała. Będę jej wyczekiwała.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rewelacyjna książka, trudna i bolesna, ale zarazem jakaż piękna!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejna książka którą warto dodać do listy. Dziękuję za świetną recenzję. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. wspaniała recenzja, bardzo chciałabym przeczytać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, polecam książkę, choć najłatwiejsza nie jest.

      Usuń
  11. czyli czekamy na tą pozycję z niecierpliwością ;)
    pozdrawiam
    AG

    OdpowiedzUsuń
  12. Okładka cudowna, Twoja recenzja tak samo. Również bardzo chciałabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Brzmi ciekawie, chociaż obawiam się "filozoficznego wymiaru", z filozofii nie jestem zbyt dobra :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ale on tu jest zaledwie symboliczny i w pełni strawny dla każdego, zaręczam. :)

      Usuń
  14. Skoro tak zachęcasz no to... muszę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zastanawiam się nad przeniesieniem swego bloga historycznego na blogspot, i tez chodzi mi o to, że blogspot oferuje rzeczy których blox nie oferuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z tego względu (i także dlatego, że blox chwilami szarpał moje nerwy ;) ) przeniosłam się na blogspot i wierz mi, że nie żałuję. :)

      Usuń
  16. Zapowiada się bardzo ciekawie:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Książka mnie ciekawi, ale chyba nie do końca jestem w stanie czytać o takich historiach. W literaturze szukam głównie zapomnienia o codzienności i lękach takich jak choroby czy utrata bliskich, więc mimo początkowego entuzjazmu w stosunku do tej książki, dobrze się zastanowię zanim po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie, bo książka łatwa nie jest...Choć jest bardzo wartościowa.

      Usuń
  18. Czytałam o niej same pozytywne opinie. Z pewnością sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  19. O rany, recenzja zwala z nóg (i nie, nie podlizuję się). Napisałaś to tak zupełnie inaczej, z innej perspektywy, że chylę czoła. A książka - przyszło mi na myśl coś, co King napisał w "Pamiętniku rzemieślnika": na pewno napisał ją mężczyzna. Czemu? Bo nie drzewo mówiło, tylko mówił cis. Odkąd King to wytknął, coraz częściej zwracam na to uwagę i rzeczywiście widzę analogię. Kobieta napisze "drzewo", "ptak", "kwiat", zaś mężczyzna - "sosna", "dzięcioł", "tulipan". To raz :) A dwa - zdecydowanie jestem zachęcona, choć trochę się obawiam, że będzie za mocna. Nie tak dawno przechodziłam przez coś podobnego, co chłopiec i mogę się z nim utożsamić, choć wiedza, że jest on o tyle lat młodszy i o tyle mniej rozumie świat i potrafi się z nim pogodzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa. :)

      Nie zwracałam za bardzo uwagi na to o czym piszesz (kobieta-drzewo, mężczyzna-cis), ale kurczę, masz rację. :) Faktycznie tak jest. :)

      Jeśli przeżywałaś już coś takiego to dwa razy się zastanów czy chcesz doświadczyć tego ponownie, bo wierz mi, że wspomnienia ze zdwojoną siłą powrócą. Ja tego w życiu "nie przerabiałam" a ciężko było mi się po lekturze pozbierać - cały dzień byłam jakaś osowiała i zagubiona w innym świecie. Książka ma dużą moc...

      Usuń
    2. Właśnie to mnie trochę powstrzymuje, bo naprawdę mam ochotę na tę książkę. Ale z drugiej strony lepiej sobie oszczędzić... A gwoli ścisłości - u mnie wszystko skończyło się dobrze, mama jest już zdrowa, ale ten rok, kiedy nie wiadomo było, co się wydarzy, był okropny. Dlatego współczuję małemu chłopcu, który nie do końca wszystko rozumie. Kurcze, ja nie rozumiałam, choć miałam 25 lat. Tego nie da się zrozumieć.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Ufff to całe szczęście. :)

      Usuń
  20. Nie dziwię się Twojemu zachwytowi, bo Papierowy Księżyc generalnie wydaje świetne książki. Jak już ta powieść wejdzie na rynek, to z pewnością okaże się hitem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, ktoś w tym wydawnictwie ma niezłego nosa do wyłapywania perełek i nawet chyba wiem kto. ;)

      Usuń
  21. Czekam na "Siedem minut po północy" już jakiś czas, mam nadzieję, że Papierowy Księżyc nie będzie przeciągał wydania jej w nieskończoność, bo Twoja recenzja przekonała mnie ostatecznie, że muszę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymajmy wydawnictwo za słowo, że powieść ukaże się w kwietniu - oby tak było. :)

      Usuń
  22. Fascynująca, hipnotyzująca okładka! A zawartość, jak widzę, równie niezwykła! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w środku będą jeszcze ilustracje utrzymane w tej samej tematyce - niesamowite wrażenie to robi (widziałam oryginał).

      Usuń
  23. Zaklepuję ten tytuł na kwietniowe zakupy ;) Szczerze mówiąc, początkowo myślałam, że ,,Siedem minut..." to horror, okładka skutecznie mnie zwiodła. Twoja recenzja jak i dwie inne dopiero uświadomiły mi, że nie tak do końca tędy droga. Już nie mogę się doczekać lektury, choć z twojej opinii wynika, że czeka mnie emocjonalne wyzwanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewnym sensie (ale nie dosłownym!) to jest i po trosze horror... :/ Na pewno jest nim to co przeżywał Conor a także inne osoby, które znalazły się w podobnej sytuacji...

      Usuń
  24. Już Isadora narobiła mi smaka na tę książkę, a teraz jeszcze Ty! Z taką recenzją i oceną! Przeczytam na 1000%!

    OdpowiedzUsuń
  25. Hmm zaciekawiłaś mnie, nie spodziewałam się na pierwszy rzut a tu proszę. Będę musiała się za nią rozejrzeć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytając opis książki też nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobra. :)

      Usuń
  26. A wydaje się być taką niepozorną książeczką! Nie wiem czy dam radę ją u siebie znaleźć, ale jeśli tak, to na pewno przeczytam, bo z tego co mówisz, jest niesamowita.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kwietniu możesz się zacząć rozglądać. :) Polecam szczerze!

      Usuń
  27. Bardzo zachęcająca recenzja, ale nie jestem pewna, czy wytrzymałabym nerwowo ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. To kolejna zachęcająca recenzja tej książki. Nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Opis mnie bardzo zachęcił, na pewno kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Okładka jest świetna, po Twojej recenzji wnioskuje, że książka również, więc na pewno przeczytam. :))

    OdpowiedzUsuń
  31. Linko, BlackRose, Nathalie - polecam Wam tę książkę gorąco. :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Momencik, momencik, zanim się rozpiszę, muszę jeszcze chwilę pogapić się na okładkę. ;-)
    Tyle książek na świecie, a wydawcy wciąż intrygują mnie różnorodnością okładek książek. ;)
    Co do recenzji i książki samej w sobie. Cóż, trochę odstrasza mnie ten filozoficzny charakter, ale to jest jedna z tych książek, które wciągają bez reszty. Tak mi się przynajmniej wydaje. A skoro tak, to co innego można rzec? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak - to jedna z tych książek, które wciągają bez reszty... Ta filozofia ma tu baaardzo symboliczny charakter, do tego książka jest skierowana głównie do młodzieży, więc siłą rzeczy nie powinna i nie jest ciężka pod tym względem.

      Usuń
  33. Świetna okładka, świetne obrazki i świetna (jak przeczytałem w recenzji) treść... Nic, tylko lecieć do księgarni ;).
    Naprawdę muszę po nią sięgnąć...

    Jejku, te obrazki są na serio znakomite! Ten mrok, potwór... ach ;D.

    Pozdrawiam!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale stój! jeszcze nie leć do tej księgarni. :) Jeszcze jej tam nie znajdziesz - w kwietniu dopiero. :) Polecam!

      Usuń
    2. To znaczy... no tak ;). Jeszcze muszę się powstrzymać... Chyba OSZALEJĘ!
      Nie dość, że mam czekać na to, to jeszcze ekranizację "Carrie" przełożyli z marca na październik... I weź tu człowieku się opanuj ;D.

      Usuń
    3. Ostatnio w kingowym tematach jestem do tyłu i nie wiedziałam, że przełożyli ekranizację. Zawsze możesz się pokrzepić ekranizacją z 1976 roku. ;) To rasowy horror klasy B, ale dobrze się ogląda. :)

      Usuń
  34. Witam z góry przepraszam za spam ale .... przyszłam zaprosić do mnie na małe candy
    http://domowka.blogspot.com/2013/02/candy-walentynkowe.html
    serdecznie zapraszam może się spodoba

    OdpowiedzUsuń
  35. Wnioskując z Twojej recenzji, jest to coś odmiennego od większości towaru zalegającego półki w księgarniach. Zapamiętam, choć na razie nie mam fazy na te klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ps. Nie mam możliwości włączenia subskrypcji komentarzy do postów? (ten komentarz oczywiście można skasować)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, jest to coś odmiennego. :) I warto się skusić a subskrypcji niestety mi brak w tym szablonie. :/

      Usuń
  37. Zapowiada się bardzo ciekawie :) Myślę, że się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Ty to potrafisz zbudować nastrój i napięcie w recenzji, jest świetna:)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  39. Też uważam, że wykonałaś kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o recenzję. No i zaciekawiłaś mnie, teraz przez najbliższy czas będę się zastanawiała, gdzie skąd wydobyć tą książkę. Bo przeczytać muszę ją na pewno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci bardzo za te mile słowa. :) A po zastanawiać się jeszcze trochę możesz, bo książka ukaże się dopiero (najprawdopodobniej) w kwietniu tego roku. Ale możesz też zajrzeć do mojego kuferka w marcu...Może coś ciekawego się tam znajdzie...?:)

      Usuń
  40. Tak, zdecydowanie zachęciłaś mnie do lektury. Właśnie robię listę zakupów do zrealizowania w Empiku i bez tej pozycji na pewno się nie obejdzie. Dzięki i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale książki szukaj dopiero w kwietniu. :) Pozdrawiam!

      Usuń
  41. Jesteś niesamowita. Piszesz to z taką lekkością, a jedocześnie wzbudzasz we mnie dreszcz emocji i sprawiasz, że czuję, że prędzej czy później będę musiała tą książkę przeczytać. Cudownie piszesz. Wspaniały dar od Boga. ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie popatrzeć na moje nieudolne początki i wesprzeć radą. Będę wdzięczna. ;)
    http://aleksandra-kropka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te przemiłe słowa, ale nie wydaje mi się bym na nie zasłużyła. :) Na pewno zajrzę do Ciebie i podejrzę co Ci w Twojej czytelniczej duszy gra. :) Pozdrawiam!

      Usuń
  42. O książce przeczytałam na jednej z dołączonych do zakupionej książki zakładce reklamującej książki. Od razu do mnie przemówiła. To moje klimaty.Książkę już zamówiłam a po przeczytaniu Twojej recenzji Ewo wiem,że muszę zacząć ją czytać niezwłocznie jak tylko do mnie dotrze.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to bardzo udany zakup, wierz mi. Książka łatwa nie jest, naprawdę potrafi wzruszyć... Jednak warto się z nią zmierzyć, naprawdę. Zapadnie Ci w pamięci na długo, jeśli nie na zawsze.

      Usuń

SPAM, reklamy, wulgaryzmy oraz komentarze niezwiązane z tematyką wpisu bezwzględnie usuwam.