wydawnictwo: Poligraf
data wydania: styczeń 2013
ISBN: 978-83-7856-071-5
liczba stron: 280
Ile to już razy pisarze za pomocą swoich
powieści namawiali nas do wyobrażenia sobie innego świata, często istniejącego
równolegle z naszym? Albo kazali nam porzucić wizję dobrze nam znanej rzeczywistości, zapomnieć,
że kiedykolwiek istniała, i kreowali zupełnie nowe formy życia i przestrzeni? Znamy
wiele takich przykładów. Ja sama często powracam do mocno zakorzenionego w mojej
pamięci świata stworzonego przez Tolkiena – urzekającego, magicznego,
wspaniałego… Nie dziwi więc fakt, że gdy nadarzyła się okazja podróży w
urokliwy świat fantasy, bez wahania skorzystałam z zaproszenia i przeniosłam
się do wyjątkowej krainy – Jangblizji, w której władzę sprawują (a właściwie –
sprawowali) królowa Zara i król Taro.
Zresztą, niech królowa przedstawi się sama:
Nazywam się Zara Karmit Namin. Od dwudziestu lat jestem władczynią Jangblizji. W chwili obecnej uwięziona we Wschodniej Wieży przez siły Szmaragdowej Pani. Jeszcze dwa przesilenia temu nasz świat wyglądał zupełnie inaczej. Jangblizja zmieniała się razem z przyrodą i wyznaczanymi przez nią sezonami, a teraz… Mój świat to samotność i strach. Nigdy nie myślałam, że można bać się aż tak bardzo. Nigdy nie myślałam, że będę obawiać się o tak wiele.[1]
Co wzbudza w Zarze tak silny lęk? Czego tak
się boi? Po pierwsze, jako matka bardzo obawia się o los swoich dzieci: Nany
oraz Roana, którzy zostali ukryci w Tamtym Świecie, gdy wojna w Jangblizji
stała się faktem, a królową zamknięto w wieży za karę, że nie chciała zdradzić
miejsca pobytu książąt oraz króla. Po drugie, martwi się o los swojego narodu i
o to, czy uda jej się powrócić do władzy.
W tym samym czasie, gdy królowa zmagała się
z własnymi myślami i emocjami, a dni mijały powoli, jej dzieci poznawały nowy,
okrutny Tamten Świat – miejsce znane do tej pory tylko z przerażających
opowieści, w którym wszystko było nowe. Na domiar złego, wiele z zasłyszanych
legend okazało się prawdą – choćby to, że mieszkańcy Tamtego Świata dopuszczali
się przestępstwa jadania mięsa. Ponieważ Jangblizjanie nie znali telewizji,
telefonów komórkowych, komputerów czy nawet basenu, zetknięcie się z tymi
wynalazkami było dla nich szokiem.
Nana rysunek pochodzi z książki |
Gdyby tylko na tym miał upływać czas naszym
młodym bohaterom, oczekującym
zakończenia działań wojennych w ojczyźnie i powrotu do domu, to ich losy
można by uznać za w miarę przewidywalne i nawet nużące. Jednak z powodu bardzo
specyficznego wyglądu książąt – ukrytego jak pod maską za sprawą
czarodziejskiego pyłu kamuflującego – oraz faktu, że w Tamtym Świecie na każdym
kroku mogli czaić się szpiedzy największego wroga, czyli Szmaragdowej Pani,
żyli oni w ciągłym strachu o własne życie, więc i relacja o ich przygodach
dostarcza nam wielu emocji.
Tak w wielkim skrócie i bardzo ogólnym
zarysie przedstawia się treść powieści Agnieszki Steur „Wojna w Jangblizji. W
Tamtym Świecie”. Uff… wrażenia po lekturze są we mnie tak silne, że nie wiem,
od czego zacząć, by się nimi podzielić.
Może najpierw powiem, że dużym
zaskoczeniem jest dla mnie fakt, że autorka tak wiele zdołała opowiedzieć
zaledwie na dwustu osiemdziesięciu stronach – mamy tu przecież historię ostatnich
miesięcy Jangblizji, charakterystykę jej mieszkańców, samej rodziny królewskiej
i oczywiście to, co stanowi istotę powieści, a o czym już wcześniej wspomniałam
– zmaganie się przez młodych bohaterów z bardzo trudną sytuacją.
Na uwagę zasługuje sposób
prowadzenia narracji – główna relacja o zdarzeniach jest przeplatana
fragmentami dziennika, jaki prowadzi królowa Zara, będąc w niewoli.
Jednym z największych atutów
powieści są też moim zdaniem różnorodne postaci pojawiające się w utworze,
które nie ograniczają się tylko do istot ludzkich. Mamy tu Myszowatych,
Psowatych, Koniowatych itp.
Kolejny, ogromny plus pierwszego
tomu „Wojny w Jangblizji” to bardzo przystępny styl opowiadania i kształtowania
fabuły oraz prosty, ale pobudzający wyobraźnię czytelnika, język oraz
nazewnictwo (idealne dla młodszych czytelników!).
Debiut autorki to nie tylko baśń,
bajka, fantazja… To też problemy współczesnego świata – w Jangblizji
przedstawiciele różnych gatunków nie mogą łączyć się w pary, bo jest to
zakazane i bardzo źle widziane. Czyż w naszych realiach nadal nie spotykamy się
z tym zjawiskiem? Niestety tak…
Opowieść niemal przez cały czas utrzymana
jest w baśniowym i magicznym klimacie, choć pewnie natężenie fantastyki byłoby
większe, gdyby znaczna część akcji miała miejsce w samej Jangblizji. W zasadzie
nic nie wiemy też o Szmaragdowej Pani – kim jest i czego tak naprawdę chce od
królewskiej pary? Domyślam się jednak, że dowiemy się tego wszystkiego w
kolejnych tomach powieści.
Wisior z pyłem kamuflującym rysunek pochodzi z książki |
Nie sposób też
nie wspomnieć o pięknych ilustracjach autorstwa Ewy Kieńko Gawlik (żałuję, że
nie było ich w książce więcej).
Zapoznając się z powieścią Agnieszki Steur,
odniosłam wrażenie, że autorka wniosła do niej bardzo wiele siebie samej. I nie
chodzi tu tylko o wyobraźnię pisarki, ale także o jej doświadczenie życiowe i przekonania.
Książkę czyta się zawsze lepiej i przyjemniej, gdy mamy poczucie, iż czegoś się
z niej dowiadujemy o samym twórcy, że jest nam on w jakimś sensie bliższy.
Komu polecam pierwszy tom „Wojny w
Jangblizji”? Czytelnikom bez względu na wiek – młodszym i starszym. Fanom
fantasy, baśni, magii oraz marzeń o drugim, innym, ale jednocześnie tak bliskim
nam świecie.
Ocena: 5/6
[1] A. Steur, Wojna w Jangblizji. W Tamtym Świecie, Poligraf,
Brzezia Łąka 2013, s. 9.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję jej Autorce.
Recenzja bierze udział w wyzwaniach: "Pochłaniam strony, bo kocham tomy!!!!" (280 stron) oraz "Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę!".
Bardzo się cieszę, że książka podobała ci się równie mocno, jak mnie:)) Agnieszka Steur ma wspaniałą wyobraźnię i ciekawy styl. Pochłonęłam jej książkę jednym tchem!
OdpowiedzUsuńTo prawda. :)
UsuńOsobiście nie lubię fantasy, ale siostrze sprezentuję ;)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł. :)
UsuńUwielbiam fantasy ale coś ostatnio nie mam szczęścia do dobrych lektur... chyba spróbuję, choć nazwa królestwa brzmi trochę dziwnie ;)
OdpowiedzUsuńW końcu to fantasy, więc i nazwa musi być nietypowa. :) Polecam!
UsuńAga to świetnie zapowiadająca się pisarka i mocno trzymam za nią kciuki, żeby się rozwijała i tworzyła niezapomnienie dzieła :-)Trzeba też wspomnieć o pani Ewie - ilustratorce. Coś pięknego te jej ilustracje. Fantastycznie współgrają z fabułą książki :-) Już niedługo na moim blogu będzie coś, co na pewno wszystkich fanów Agi zainteresuje. Ale na razie to niespodzianka :-)
OdpowiedzUsuńTo czekam z niecierpliwością na tę niespodziankę. :)
UsuńMasz talent recenzencki. Żeby mnie, osobę która tak mało czyta fantastyki, zachęcić do lektury, to trzeba być mistrzynią :)
OdpowiedzUsuńDziękuje Kochana. :) Wiesz, akurat ta książka jest tak lekka i przyjemna, że na pewno byś ją szybko wchłonęła, mimo że to fantasy, które tak rzadko czytasz. :)
UsuńPiękna recenzja, polska autorka, powieść fantasy, urocza oprawa...jestem kupiona:)
OdpowiedzUsuńI dobrze. ;) Dzięki! :*
Usuńzaciekawiłaś mnie wpisuję sobie do przeczytania ...;)
OdpowiedzUsuńSuper! :)
UsuńCzytałam już kilka recenzji tej książki i każda była bardzo zachęcająca. Jestem fanką fantasy odkąd pamiętam, a więc z biegiem czasu zrobiłam się dość wybredna, ale ta powieść zdaje się być po prostu... inna. Mam ochotę na lekturę, a także obejrzenie tych cudownych, wychwalanych pod niebiosa ilustracji :)
OdpowiedzUsuńI jest inna...:) Przekonaj się zresztą sama. :) A próbka ilustracji jest w recenzji. :)
UsuńPierwszy raz spotykam się z tą książką, ale zapowiada się bardzo ciekawie. Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńTym bardziej polecam. Dziękuję. :)
UsuńZaciekawiłaś mnie tą recenzją, więc z ogromną chęcią przeczytam. :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki fantasy i baśniowy klimat. Aż żałuję, że wypłata już zniknęła z mojego konta, ale na pewno sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńWarto przeznaczyć na nią te pare groszy. :)
UsuńJeej sądzę, że to coś dla mnie, o dziwo :D. Lubię niekiedy poczytać coś takiego "pozytywniejszego", a nie same mordobicia, gwałty, potwory, ple, ple, ple :P. Dlatego zakodowuję tę pozycję w pamięci :).
OdpowiedzUsuńJak Harry'ego lubisz to i Jangblizję powinieneś polubić. :)
UsuńMam jakiś wewnętrzny dystans do tego gatunku literackiego. Może jednak znajdzie się jakaś pozycja, która go przełamie. ;)
OdpowiedzUsuńZignoruj dystanse, bo wiele tracisz. :)
UsuńJa jestem wielką fanką baśni, fantasy i ogólnie wszystkiego co magiczne!!!
OdpowiedzUsuńZatem to książka dla Ciebie! :)
UsuńFantasy na 280 stronach to nie lada wyczyn :)
OdpowiedzUsuńOwszem. :)
UsuńU mnie ta pozycja dostała 6! Tylko, że na 10 punktów... Książka świetnie opisuje naturę człowieka, jest oryginalna i ma świetny pomysł. I to w sumie wszystko. Doceniam ją, ale nie tak jak ty. I oczywiście zgadzam się, co do ilustracji ;) Jakby coś - recenzja u mnie, wiec możesz zobaczyć co tam mi się nie spodobało. Tylko nie wybuchnij śmiechem, bo wytknąłem bardziej stronę techniczną książkę, a niżeli jej treść ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem i na pewno tam do Ciebie zajrzę. :)
UsuńCzytałam tę książkę i cóż, u mnie tak kolorowo nie wypadła. Dałam jej ledwo 3/6, bo niestety za wiele ciekawego to w niej znów nie znalazłam. Młodszym czytelnikom być może bardziej przypadnie do gustu, jednak mi, która nieco w kręgach fantastyki się obraca, w tej powieści było czegoś za mało. Po kontynuację więc nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNo tak, mnie się podobało. Fantastykę czytam rzadko. :) A z kolei wymagająca jestem wobec thrillerów i kryminałów. :)
UsuńPolecenie godne rozważenia :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak pozytywnie odebrałaś tę książkę. Ja zamierzam ją na dniach czytać i jestem bardzo ciekawa, czy przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak. :)
UsuńPrzyznaję, że o niej nie słyszałam, ale Twoja recenzja bardzo zachęciła mnie do jej przeczytania. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie i ciekawie przedstawiłaś książkę (zresztą jak zawsze:)). Myślę, że jest to udana powieść Pani Steur i warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest. Dziękuję. :)
UsuńChętnie dałabym szansę tej książce:)
OdpowiedzUsuńEh, i ja pozwolę sobie na peany, bo też raczej unikam fantasy (wyjątkiem potwierdzającym regułę jest Tolkien), a tu taaaak mi się zachciało takiej baśni... Trochę pomarzyć i odpłynąć czasem nie zaszkodzi. Rozejrzę się :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę przyjemnie się czyta, jeśli oczekuje się lekkiego fantasy. :) Takiego niezaawansowanego. :)
Usuń