Kochani, jak już wielu z Was pewnie słyszało istnieje prawdopodobieństwo, że widget Dołącz się do tej witryny zostanie wkrótce usunięty z blogów. Na to miejsce może wskoczyć widget Google + (na górze po prawej stronie mojego bloga).
W związku z tym proszę Was byście dodawali mnie do kręgów i obserwowali stronę bloga na: Google+ https://plus.google.com/u/0/b/106863287001341882698/106863287001341882698/posts.
Ważne! Obserwujcie stronę Książkówka a nie mój profil (Ewa--). To dość istotna różnica, bo na profilu nie chciałabym dodawać postów na temat wpisów na blogu itd. Będę robić to na stronie Google + Książkówki.
*********************************************************
Kilka miesięcy temu na powrót uwierzyłam w
świętego Mikołaja. No co? To, że za kilka niedługich lat wybije mi z łoskotem
trzydziestka, przecież mi tej możliwości odebrać nie może – mylę się?
Wiedziałam, że się ze mną zgodzicie, no ale ja nie o upływającym czasie dziś
chciałam rozprawiać… Mikołaj jest i miewa się bardzo dobrze. Jest kobietą,
mieszka w… i bloguje mniej więcej od tego samego czasu co ja. Mikołaj (może
lepiej Mikołajka?) gdzieś tam się natknął na wołanie mego serca, dotyczące chęci
posiadania kryminału, który blogosfera recenzencka przerobiła chyba już ze
wszystkich możliwych stron – tylko chyba ja się ostałam jak ten samotny
rodzynek. I tak oto chwilę później do moich rąk trafił „Bilbord” Joanny D.
Bujak – za co, moja droga Kraino Czytania, jeszcze raz Ci z całego serca
dziękuję.
Z przeczytanych wcześniej przeze mnie recenzji
na temat rzeczonej książki dowiedziałam się, że czeka mnie krwista, pełna
trupów przygoda, z akcją pędzącą niczym najszybsze metro świata – i nie mogę
powiedzieć, by to wszystko nie przywitało mnie już na starcie. Dzieje się tu,
oj dzieje!
Mamy więc sielską scenerię
Kazimierza Dolnego oraz kwiaciarni, w której pracuje główny bohater – Krzysztof
Pasłęcki. Krzysztof odziedziczył ten piękny przybytek po poprzednim właścicielu.
Choć nie ma tu nikogo bliskiego oprócz swojej narzeczonej, to czuje się dobrze
i bezpiecznie – co najważniejsze. Jednak nadchodzi dzień, w którym to poczucie
ma się mocno zachwiać w posadach. Brutalna i bardzo niesprawiedliwa dla niego
przeszłość zaczyna znów pojawiać się w jego życiu, uderzać siłą tarana –
szczególnie nocami. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że wkrótce zostaje
zamordowany dostawca Krzysztofa a na terenie kraju szaleje seryjny morderca,
zabijający kobiety przy pomocy bardzo wyszukanych metod. Czy psychopata
spędzający spokojny sen z powiek wielu ludziom to ten sam, który pozbawił życia
dostawcę? Jeśli tak, to dlaczego wybrał akurat kwiaciarnię Krzysztofa? I
dlaczego on sam tak bardzo boi się o swoje życie?
Wiele pytań i tyle samo odpowiedzi
znajdziecie w książce pani Bujak. Co jeszcze Was czeka podczas lektury? Ogromna
ilość morderstw i co za tym idzie -- wartka akcja; nie sposób się nudzić.
Kolejny pozytyw „Bilbordu” to naprawdę dobrze sportretowani bohaterowie –
wczułam się mocno w sytuację Krzysztofa z lat dzieciństwa. Jednak, jak się
okazuje, książka ta nie jest pozbawiona wad.
Morderstw weń ukazanych jest tak
wiele, że chyba nawet osoba zajmująca się korektą tekstu powieści miała ich w
pewnym sensie dość, bo nie doszukała się nader istotnego błędu w opisie jednej ze
zbrodni. Mianowicie:
POCZĄTEK SPOILERA
Zabił kobietę, nasmarował ciało czymś, co przyciąga
owady, i obsypał wiadrem karaluchów i innego robactwa. Podobno spora część tego
obrzydlistwa utknęła w przełyku. Biegły lekarz stwierdził, że udusiła się robalami, które powchodziły
jej do nosa i ust.[1]
Z sensu pierwszego zdania wynika,
że morderca najpierw zabił kobietę, a następnie obsypał ją robactwem. W
kolejnym zdaniu zaś wygląda to tak, jakby jeszcze żywą ofiarę zaatakowały
insekty, i gdy te odcięły jej dopływ tlenu, kobieta zmarła.
KONIEC SPOILERA
Co prawda tylko raz w całej książce spostrzegłam
taki błąd w konstrukcji zdania, jednak jest to dość istotna i ważna scena
(jedna z wielu) i szczególnie tu taka wpadka nie powinna była mieć miejsca.
Ponadto sam fakt, że opisywane zbrodnie
psychopata przeprowadzał według bardzo wymyślnych scenariuszy, początkowo
zdawał się być atutem utworu (byłam pod wrażeniem pomysłowości autorki), ale w
miarę rozwoju akcji sposoby uśmiercania i opisy ogólnego widoku zwłok stawały
się aż nazbyt wymyślne, wręcz nierealistyczne. Sam morderca z kolei zdaje się
być obdarzony umiejętnością… teleportacji! Co rusz morderstwa miały miejsce w
innych zakątkach Polski; gdybym to ja była autorką powieści, postawiłabym na
umiejscowienie wszystkich zbrodni w obrębie jednego województwa – dodałoby to
fabule prawdopodobieństwa.
Jak pisałam wcześniej, przeszłość nawiedza
Krzysztofa najmocniej w snach – zważywszy na tempo akcji i ilość morderstw w
tym kryminale, wątek, w którym Krzysztof zmaga się z tym, co widzi w snach,
zdecydowanie jest zbędny – jak to się mówi: co za dużo, to nie- zdrowo. Fabuła
i bez tego wątku byłaby nad wyraz wciągająca i interesująca, a tak mam
wrażenie, że autorka zwyczajnie przedobrzyła.
Wszystko to, co mi się w „Bilbordzie” nie
podobało, nie zmienia jednak faktu, że powieść tę czyta się bardzo szybko i
dobrze. Fani konkretnego tempa akcji oraz dużej liczby ofiar i urozmaiconych
relacji z miejsca zbrodni będą usatysfakcjonowani.
Ocena: 3/6
Brzmi strasznie ten spoiler :D nie przeczytałabym :))
OdpowiedzUsuńNie powiem "Bilbord" ma kilka mocniejszych momentów, ale mnie akurat bardzo się one podobają. :)
UsuńRozważę sięgnięcie po tę lekturę, może okazać się naprawdę ciekawa. Mimo wszystko trochę niepokoi mnie ocena 3/6. Rozważę jej poszukiwania. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRozważ, rozważ... :) Pozdrawiam!
UsuńO kurcze, nie wiedziałam, że to zniknie. Bez sensu, z jakiej racji?
OdpowiedzUsuńOficjalnego komunikatu jeszcze nigdzie nie widziałam, ale pogłoski an ten temat krążą.
UsuńNo ejże z jakiej racji to ma zniknąć!? Czy to komuś w czymś przeszkadza ja się pytam ;P?
UsuńW ogóle nic nie kumam z tego Google+, więc jak na razie nie mogę, choćbym chciał, dodać Cię o kręgu ;(.
Miłego dnia!
Melon
Poczytajcie sobie: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/czy-obserwatorzy-twojego-bloga-moga.html
UsuńHaha, akurat to wcześniej przeczytałem :P.
UsuńAle jeśli to ma się zmienić to cały blogspot będzie zresetowany aż w końcu wszyscy się w tym odnajdą ... beznadzieja :P.
Tematycznie mnie ta książka nieciekawi + ocena wskazuje, że to jedynie przeciętniak, a trochę szkoda mi oczu na średniaki:)
OdpowiedzUsuńMnie szkoda troszkę tej książki, bo niewiele brakło jej do tego by była naprawdę bardzo dobrym tytułem. :)
UsuńA ja mam w domu tę książkę - zdobyłam na wymianie. Nawet jak mi się nie spodoba, to nie będzie mi tak szkoda, jakbym ją kupiła. ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka sama w sobie zła nie jest, ma zalety. :) Tylko jest z deczka przekombinowana. :)
UsuńI tak ją przeczytam, żeby wyrobić sobie własne zdanie ;)
UsuńA ja nie słyszałam o książce, ten Kazimierz kusi, oj kusi... Z tym spojlerem mogłoby być tak, że zabójca zabił, a biegły był do bani i stwierdził, że to z powodu robali... fuj! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNo też mogłoby tak być. ;) Pozdrawiam!
UsuńMnie się książka bardzo podobała :)) Sama wiesz;) Ciekawy styl i dobra akcja - to lubię :)
OdpowiedzUsuńTak, akcja jest zdecydowanie na plus w tej książce. :)
UsuńOsobiście znacznie bardziej mi się podobał ,,Bilbord'', zaś odnośnie powyższego cytatu może i brzmi absurdalnie, aczkolwiek być może lekarz sądowy pomylił się w ocenie :-))
OdpowiedzUsuńMoże... ;)
UsuńJak to Ewo zrobiłaś, że publikujesz na stronie, a nie na profilu.
OdpowiedzUsuńJa ot6worzyłam stronę bloga, ale dalej nie wiem co robić.
Jal logujesz się na Google + to na górze klikasz w swój nick (lub imię czy co tam masz w danych) i pojawi Ci się opcja wyboru Twojej strony. Klikasz i otwiera Ci się w nowej karcie lub oknie i tam publikujesz wpisy jako strona a nie profil. Albo po zalogowaniu klikasz na ikonkę G+ na gorze po lewej stronie i rozwija Ci się lista- tam wybierasz Strony i pojawi Ci się strona ze...stroną bloga. :)
UsuńŁo matko, a nie można tego jeszcze bardziej skomplikować? ;)
UsuńTak się tylko wydaje, że to takie skomplikowane. :)
UsuńPrzeczytałam spoiler ;) He, he. Zabili go i uciekł, ale złapali go i zabili. ;)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, nie przeczytam.
Na tyle ile Ciebie już znam (no co?:P) to podejrzewam, że mogłabyś mieć podobne odczucia do moich, ale...zawsze mogę się mylić. :)
UsuńOj, raczej gusta mamy zbliżone. Ufam Ci (prawie) bezgranicznie ;)
UsuńNajpierw ominęłam spoiler, bo a nóż zachce mi się jednak czytać tę książkę, potem zaczęłam przeglądać komentarze i nie wytrzymałam - jednak przeczytałam spoiler:)
OdpowiedzUsuńA czy sięgnę po książkę, nie mam najmniejszego pojęcia. Parcia nie mam, ale może jak trafię na nią na jakiejś mega wyprzedaży to się skuszę:)
I takie podejście do sprawy mi się podoba. :)
UsuńSpojler świetny :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńZrobię podobnie jak Kornelia:) Jak uda mi się ją wypożyczyć, lub wymienię się na nią, to
przeczytam, ale specjalnie szukać jej nie będę:)
I całkiem słusznie zrobisz. :)
UsuńZdecydowanie książka nie dla mnie, spoiler brrrrrr
OdpowiedzUsuńja utworzyłam dodatkowo konto na Bloglovin i tam dodaje sobie też wszystkie blogi które obserwuje ;p
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
Też się skusiłam. :)
UsuńObserwuję Twojego bloga przez bloglovin i mam nadzieję, że to wystarczy. O google+ też myślałam, ale nie podoba mi się, że wymaga udostępnienia danych osobowych, tzn. wolę prowadzić bloga jako Dosiak niż legitymować się imieniem i nazwiskiem :P
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o książkę to mam w planach, nie jakichś bardzo bliskich, ale kiedyś tam przeczytam.
Też testuję Bloglovin. :)
UsuńCo do książki, to pozycja warta uwagi. Co do zmian to jestem oburzona, bo celowo nie chciałam tam być. Lubię obserwatorów. Poza tym pozostaje jeszcze kwestia co stanie się z blogami na innych platformach blogowych i je obserwuje na koncie Bloggera,bo to chyba też zniknie.
OdpowiedzUsuńJa się pocieszam, że może na "straszeniu" się skończy i nic nie zniknie, ale... Złudne me nadzieje. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAgniesiu droga, dlaczego umieściłam ten cytat w spoilerze nie ma sensu tłumaczyć. Zresztą sama wiesz dlaczego - chcę być szczera, zawsze jestem... Jeśli Cię dotknęłam tym to przepraszam - na pewno nie miałam tego na celu. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZdanie po prostu jest źle skonstruowane. Mnie sugeruje, że morderca zabił a potem udusiła się robakami. Swoje wątpliwości odnośnie tego fragmentu skonsultowałam z osobą zajmującą się korektą i stwierdziła, że faktycznie jest tu błąd. Chyba nie ma sensu żebyśmy się dalej "licytowały". :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie napisałam, że książka jest beznadziejna, że nikt nie powinien po nią sięgać ani nic w tym stylu... W tym momencie żałuję, że napisałam recenzję tej książki szczerze - tak jak czuję... Następnym razem (w podobnym przypadku) po prostu nie napiszę o danej książce nic. Wtedy wszyscy będą zadowoleni.
UsuńTemat uważam za zamknięty.
Przepraszam, Ewciu, wiem, że zamknięty, możesz to usunąć, co napiszę, ale nie mogę się powstrzymać.
UsuńNo cóż, kolejny dowód na to, że czasami lepiej nie recenzować książek polskich autorów.
Uważam, że Ewa nie ośmieszyła Autorki. Po prostu wybrała cytat, który wydał jej się absurdalny - i mi również, a czytać ze zrozumieniem umiem. To błąd, po prostu. Autor sam powinien uderzyć się w pierś i zamiast płakać czy rozpaczać, przyjąć krytykę na "klatę" i... uśmiechnąć się, że zabił jedną osobę dwa razy. Jeju, to się zdarza, takie błędy wynikają z niedopatrzenia, ale podejrzewam że ja również bym ten cytat wytknęła. I skoro ma być uczciwie, niech będzie uczciwie - a nie na zasadzie "a, nie napiszę tego i tamtego, bo autorowi będzie przykro". Sam King napisał kiedyś, że dołowały go i wkurzały kiepskie recenzje, ale dzięki nim się UCZYŁ. A ja sądzę, że to najlepsza nauka. Autorka na następny raz wyciągnie wnioski i nie popełni takiego błędu ponownie. Jeśli ktoś nie chce przyjąć krytyki - jakiejkolwiek, a ta u Ewy jest bardzo, ale to bardzo łagodna - to powinien pisać do szuflady. Publikując swoją pracę, niestety - udostępniamy ją publicznie, ergo musimy być przygotowani na słowa krytyki, na słowa, które zabolą, które nawet mogą być niesprawiedliwe. One nie tylko hartują, ale i stanowią nieodłączny element każdego kunsztu, w tym i powieściopisarstwa. Pozdrawiam.
Ciekawa i konkretna recenzja. Jak zawsze:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Jak się okazuje - nie byłaś rodzynkiem ;) Ja jeszcze nie przeczytałam tej książki, jednak mam zamiar nadrobić to w bliższym czasie. Twoja recenzja jest jak najbardziej zachęcająca!
OdpowiedzUsuńSpecjalnie szukać jej nie będę, ale jak trafi w moje ręce to przeczytam na pewno.
OdpowiedzUsuńA co do google+ to ja na razie nie zdecydowałam się tam przenieść. Założyłam konto na bloglovin i mam nadzieję, że to wystarczy. Poza tym Twój blog jest jednym z moich ulubionych i nawet bez tych gadżetów będę go odwiedzała.
UsuńMiło mi to czytać, dziękuję. :) Pozdrawiam!
UsuńZaintrygował mnie Kazimierz Dolny, bo to moje okolice, ale ogólnie chyba nie jestem przekonana, jakoś nie mam ochoty na aż tak krwawe kryminały ostatnio ;)
OdpowiedzUsuń