wtorek, 7 maja 2013

"Single" Meredith Goldstein

"The Singles" Meredith Goldstein


tłumaczenie: Agnieszka Kisiel
wydawnictwo: M
data wydania: 2013
ISBN: 9788375955569
liczba stron: 240



    W życiu każdego książkowego mola przychodzi taki czas, że musi się „odmóżdżyć” i przeczytać coś lekkiego, zabawnego i niekoniecznie zobowiązującego – innymi słowy, czasem trzeba przeżyć taki krótki i niezobowiązujący romans z książką.

    Tak też było w przypadku książki, która wpadła mi w ręce ostatnio – powieści „Single”, autorstwa amerykańskiej pisarki Meredith Goldstein. O czym rzecz traktuje? O tym, że bohaterka historii, imieniem Beth, w perspektywie bardzo bliskiej przyszłości planuje swoje zamążpójście. Ile z takim wydarzeniem wiąże się przygotowań, najlepiej wie ten, kto uroczystość ślubno-weselną ma za sobą. Dodatkowym zmartwieniem przyszłej panny młodej jest kwestia odpowiedniego ulokowania piątki jej przyjaciół, będących w stanie wolnym, aby każdy z nich był zadowolony. Jednak czy uda się to zrobić, jeśli jedna z jej koleżanek, Hannah, będzie zmuszona na owej uroczystości nie tylko do spotkania swojego „eks”, ale też do oglądania jego szczęścia u boku innej kobiety? Kolejna singielka, Vicky, też nie jest w lepszej sytuacji – zmaga się z depresją i wszędzie wozi ze sobą lampę solarną (dla niepoznaki schowaną w futerale po gitarze), mającą ją uleczyć z tej przypadłości. Jest też ktoś, kto wymiguje się z udziału w imprezie pod pretekstem opieki nad schorowanym psem, i ktoś, kto trafia na wesele… przypadkiem. Taki wybuchowy zestaw różnych person i jakże  oryginalnych osobowości siłą rzeczy musi zwiastować wiele niespodziewanych przygód, wpadek i przede wszystkim… dużą dawkę śmiechu!

    „Singlom” faktycznie tego nie brakuje – jest humor sytuacyjny, zabawne postacie o zróżnicowanych cechach charakteru, żartobliwe wypowiedzi. Jest też życiowe podejście do wielu kwestii, muzyka, którą znamy na co dzień, a nawet książki (bo kto nie czytał lub choćby nie zna ze słyszenia „Kwiatów na poddaszu” V. C. Andrews?). Co oprócz tego? Dodatkowo książka pani Goldstein nosi typowe znamiona romansu, o którym wspomniałam na początku. Jest przy tym stosunkowo krótka, nie przywiązuje czytelnika do bohaterów (przynajmniej tak było w moim przypadku); robi duże wrażenie na początku, a potem jest już gorzej – traci na swoich walorach. Można powiedzieć, że jest dobra na jeden raz – niezobowiązujący, dodajmy.

    Zatem komu polecam tę książkę? Wszystkim lubującym się w lekkich, przyjemnych, zabawnych utworach, którzy chcą się przy lekturze odstresować i nie oczekują od literatury niczego nadzwyczajnego. Fani konkretnej akcji i mocnej fabuły nie mają tu czego szukać.

   Ja chciałam się zrelaksować przy pomocy książki w niedzielne popołudnie i właśnie to otrzymałam. Ani grama więcej i ani grama mniej.

Ocena: 3/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu M.



75 komentarzy:

  1. Chyba jednak sobie podpuszczę tę pozycję. Jeśli mam dostać tylko rozrywkę i nic poza tym, to wole już sobie włączyć telewizję. :P ale może kiedyś ją przeczytam...? Kto wie? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I bardzo dobrze robisz, ja też czasami czytam takie głupotki i... dobrze mi z tym. Przecież książki mają nas także cieszyć, rozbawiać, rozluźniać, a nawet pomóc nam odpocząć od myślenia - a dlaczego by nie? wszystko jest dla ludzi. Nie zawsze książka z większą głębią sprawi nam tyle frajdy, co coś mniej ambitnego. Widzę, że Ty u mnie a ja u Ciebie w tym samym momencie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściągnęłyśmy się nawzajem. ;) A co do lekkich lektur...nie ad się ciągle czytać poważnych i ciężkich książek. :) Trzeba się czasem zrelaksić. ;)

      Usuń
    2. Nie wyobrażam sobie na wakacjach np. na plaży i w słońcu, albo w podróży czytać np.: "Zbrodni i kary" :D Musi być coś lekkiego, letniego, pełnego oddechu, świeżości.

      Usuń
  3. Chętnie obejrzałabym film na jej podstawie, ot w ramach krótkiej dawki odmóżdżenia. Na książkę apetytu nie mam :)
    Choć jak przypomnę sobie rozsadzanie gości na moim weselu... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skąd ty wyciągasz te książki, że ja nawet na nie nie wpadam? ;) Poza tym przez ciebie wpadam w kompleksy... nic ostatnio nie przeczytałam nie związanego ze studiami :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja Cię świetnie rozumiem...W czasach moich studiów miałam podobnie i też tęskniłam za "normalnymi" książkami. :/ Ale nie ma tego złego...Za czasów studiów uzbierałam sobie wszystkie książki Kinga, choć nie miałam ich kiedy czytać. :D

      Usuń
  5. Po przeczytaniu tej książki wyrobiłam sobie bardzo podobne zdanie na jej temat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie chyba ciężko mieć inne. :) Chyba, że oczekuje się od niej na starcie wielkiej głebi, wtedy można być zawiedzionym i to bardzo. :)

      Usuń
  6. O, właśnie lubię takie lekkie, zabawne książki, a teraz niestety nie mam co czytać (w sumie tylko szkolną lekturę), więc może niedługo bym po nią sięgnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam już kilka recenzji tej książki, są one raczej pozytywne (do nich także zaliczyłam Twoją), ja raczej chyba nie sięgnę, chyba, że kiedyś coś mi się odmieni ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to nie jest książka zła, ale ogromnego wrażenia też nie robi. :) Ot takie czytadło. :)

      Usuń
  8. Ja też lubię czasami sięgnąć po takie lektury, łatwe, przyjemne i wesołe, szczególnie gdy potrzebuję relaksu lub poprawienia humoru. Raczej nie pobiegnę natychmiast do biblioteki, ani księgarni po tę książkę, ale jeśli wpadnie w moje ręce, to na pewno z przyjemnością ją przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na razie już zaopatrzyłam się w pokaźny stosik zawierający lekką, niezobowiązującą literaturę, dlatego starczy mi to, co mam, w związku z czym podziękuje ,,Singlom'', ale może kiedyś po nie jeszcze sięgnę. Czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj nie, nie, nie :D. Zabranie się za tę pozycję przeze mnie chyba nie byłoby dobrym zagraniem. Jeszcze pozostałby na mnie jakiś uraz psychiczno-fizyczny ;P.

    Miłego dnia!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Melonku, jakbyś Ty takie książki zaczął czytać, to by znaczyło, że następnego dnia będzie koniec świata. ;) Pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. No to co, chcesz, żeby jutro był armagedon!? Bo jeszcze mogę szybko pobiec do empiku po tę książkę :D.

      Usuń
  11. Mam w planach ją przeczytać. Czasami, dla relaksu, na odstresowanie się lubię sięgnąć po taką lekką lekturę:)

    OdpowiedzUsuń
  12. O ile pamiętam, to w twoim kuferkowym konkursie walczę o tę książeczkę. I fajnie, że leciutka - przyda się odprężenie. :)
    Zapraszam również na start do mnie: http://czytanie-a-myslenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakie piękne motylki po okładce latają! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Na razie nie sięgnę, bo stosik jest tak duży i maj praktycznie spędzę poza domem, ale kiedyś może przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja ją troszkę inaczej odebrałam :) Zabawna? nie wiem, dla mnie była prawdziwa, pokazywała jak to na prawdę jest z tą samotnością i byciem singlem, jak trudno jest znaleźć tą druga połówkę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak tak przeczytałam Twoją recenzję to stwierdziłam, że to jedna z tych książek, które przeczytam, ale jak same wpadną mi w ręce - specjalnie rozglądać sie nie będę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Te motylki latające na okładce, cudne :) a co do książki, to myślę że z czasem się na nią skuszę, lubię taka lekka literaturę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie, żebym była zaskoczona. Chyba nie można było więcej oczekiwać;) Natomiast pierwszy raz widzę okładkę w gifie i muszę przyznać, że to nawet ciekawy pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  19. Moze i nie bede na nia polowac ale nie wykluczam ze przeczytam. Mysle ze kazdemu czasem przyda sie taka zmiana klimatow. :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Brzmi jak tania komedyjka albo słaba książeczka dla nastolatek. Zupełnie nie moje gusta. Ale sama idea odpoczynku przez lekką książkę bardzo bliska i aktualna, szukam teraz czegoś, tylko zupełnie nie w tę stronę.

    OdpowiedzUsuń
  21. Lubię takie obyczajówki na jeden wieczór, rozejrzę się za tą książką.
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja najlepiej relaksuje się przy Norze Roberts, Victorii Holt i innych tego typu pisarkach amerykańskich lub angielskich, które tworzą literaturę typową dla kobiet. Nora jest w moim przypadku już sprawdzona, więc jak mi źle, to czytam którąś z jej książek. A że napisała ich całe mnóstwo, to mam z czego wybierać. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba Ci nawet przysporzyłam tej Nory Roberts kiedyś... ;)

      Usuń
    2. Słowo "przysporzyć" raczej oznacza coś przykrego, np. przysporzyć strachu, zmartwienia itp., a przecież Ty sprawiłaś mi tą książką ogromną niespodziankę i radość :-) Jak już uporam się ze zobowiązaniami recenzenckimi, to na pewno o magii napiszę :-)

      Usuń
    3. A już przeczytałaś? :) Czy lekturę wraz z recenzją masz nadal przed sobą?

      Usuń
    4. Nadal mam przed sobą, bo czytam w pierwszej kolejności te książki, które mam albo z biblioteki i muszę oddać, albo proszono mnie o recenzję. Natomiast te, które mam na własność odkładam na potem. Ale obiecuję, że przeczytam i napiszę. Na razie przeczytałam inną powieść Nory, o czym u mnie na blogu :-)

      Usuń
    5. Zaraz lecę podejrzeć. :)

      Usuń
  23. Przyznaję szczerze, że boję się tego typu odmóżdżaczy :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Książka nie jest zła, ale właśnie na jeden raz. Nie widzę sensu w przypominaniu sobie tej historii. Mnie jeszcze przeszkadzał słaby styl, objawiający się licznymi powtórzeniami i prostymi zdaniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, drugi raz na pewno bym po nią nie sięgnęła. :)

      Usuń
  25. Witaj - pięknie i bardzo ciekawie tu u Ciebie.Jeśli pozwolisz to rozgoszczę się na dłużej.W wolnym czasie zapraszam w odwiedzinki do Dobrych Czasów.Pozdrawiam i życzę chwili wolnego na relaks z książką.J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam w moich skromnych progach i zapraszam do częstych odwiedzin. :) Do Ciebie też zajrzę niebawem. :) Pozdrawiam!

      Usuń
  26. Mam chęć przeczytać tę książkę, kiedy się o niej dowiedziałem - ostatnio chętnie zagłębiałem się w opowiadania tego typu. "Pełnometrażówka" ;) może być interesująca :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Sama jestem właśnie w trakcie lektury. Jutro planuje dokończyć i napisać recenzję. Zobaczymy czy w ostatecznym rozrachunku przypadnie mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzę do Ciebie jak już opublikujesz recenzję. :)

      Usuń
  28. Jakoś nie jestem do niej przekonana, choć lubię lekkie książki. Motyw ślubno-weselny trochę mi przypomina "Dziennik szalonej narzeczonej", który czytałam wieki temu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam "Dziennika..." :), ale powieści o tej tematyce faktycznie bywają dość podobne. :)

      Usuń
  29. Lekka książka, ale rzeczywiście szału nie zrobiła. Taki przerywnik między innymi pozycjami;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Czytałam już nie jedną recenzję tej książki, mimo tego w dalszym ciągu nie jestem przekonana. Widzę, że i Ty wcale jej nie pokochałaś, więc na razie na jej poszukiwania czasu tracić nie będę.

    OdpowiedzUsuń
  31. Myślę, że książka mogłaby mi się spodobać. Mam na myśli tutaj typowe "odmóżdżenie" oczywiście. Lubię poczytać czasem coś lekkiego, pozwalającego przyjemnie i z uśmiechem na twarzy spędzić popołudnie!

    OdpowiedzUsuń
  32. Zgadzam się z Tobą w 100% - każdy potrzebuje czasem lekkiej i przyjemnej lektury. Może się skuszę:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  33. Książka w sam raz na jeden raz :P

    OdpowiedzUsuń
  34. Po opisie całkiem fajna ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. mam zamiar to przeczytać. ale może po moim ślubie dopiero? jeszcze wystraszę się tych przygotowań.
    w końcu to tylko dwa lata czekania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To witam w klubie - też dwa lata przygotowań przede mną. :) Ale książka mnie nie przestraszyła. :)

      Usuń

SPAM, reklamy, wulgaryzmy oraz komentarze niezwiązane z tematyką wpisu bezwzględnie usuwam.