"The Singles" Meredith Goldstein
tłumaczenie: Agnieszka Kisiel
wydawnictwo: M
data wydania: 2013
ISBN: 9788375955569
liczba stron: 240
W życiu każdego książkowego mola przychodzi
taki czas, że musi się „odmóżdżyć” i przeczytać coś lekkiego, zabawnego i
niekoniecznie zobowiązującego – innymi słowy, czasem trzeba przeżyć taki krótki
i niezobowiązujący romans z książką.
Tak też było w przypadku książki, która
wpadła mi w ręce ostatnio – powieści „Single”, autorstwa amerykańskiej pisarki
Meredith Goldstein. O czym rzecz traktuje? O tym, że bohaterka historii,
imieniem Beth, w perspektywie bardzo bliskiej przyszłości planuje swoje zamążpójście.
Ile z takim wydarzeniem wiąże się przygotowań, najlepiej wie ten, kto
uroczystość ślubno-weselną ma za sobą. Dodatkowym zmartwieniem przyszłej panny
młodej jest kwestia odpowiedniego ulokowania piątki jej przyjaciół, będących w
stanie wolnym, aby każdy z nich był zadowolony. Jednak czy uda się to zrobić,
jeśli jedna z jej koleżanek, Hannah, będzie zmuszona na owej uroczystości nie
tylko do spotkania swojego „eks”, ale też do oglądania jego szczęścia u boku
innej kobiety? Kolejna singielka, Vicky, też nie jest w lepszej sytuacji –
zmaga się z depresją i wszędzie wozi ze sobą lampę solarną (dla niepoznaki
schowaną w futerale po gitarze), mającą ją uleczyć z tej przypadłości. Jest też
ktoś, kto wymiguje się z udziału w imprezie pod pretekstem opieki nad
schorowanym psem, i ktoś, kto trafia na wesele… przypadkiem. Taki wybuchowy zestaw
różnych person i jakże oryginalnych
osobowości siłą rzeczy musi zwiastować wiele niespodziewanych przygód, wpadek i
przede wszystkim… dużą dawkę śmiechu!
„Singlom” faktycznie tego nie brakuje – jest
humor sytuacyjny, zabawne postacie o zróżnicowanych cechach charakteru,
żartobliwe wypowiedzi. Jest też życiowe podejście do wielu kwestii, muzyka,
którą znamy na co dzień, a nawet książki (bo kto nie czytał lub choćby nie zna
ze słyszenia „Kwiatów na poddaszu” V. C. Andrews?). Co oprócz tego? Dodatkowo
książka pani Goldstein nosi typowe znamiona romansu, o którym wspomniałam na
początku. Jest przy tym stosunkowo krótka, nie przywiązuje czytelnika do bohaterów
(przynajmniej tak było w moim przypadku); robi duże wrażenie na początku, a
potem jest już gorzej – traci na swoich walorach. Można powiedzieć, że jest
dobra na jeden raz – niezobowiązujący, dodajmy.
Zatem komu polecam tę książkę? Wszystkim
lubującym się w lekkich, przyjemnych, zabawnych utworach, którzy chcą się przy
lekturze odstresować i nie oczekują od literatury niczego nadzwyczajnego. Fani
konkretnej akcji i mocnej fabuły nie mają tu czego szukać.
Ja chciałam się zrelaksować przy pomocy książki w niedzielne popołudnie
i właśnie to otrzymałam. Ani grama więcej i ani grama mniej.
Ocena: 3/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu M.
Chyba jednak sobie podpuszczę tę pozycję. Jeśli mam dostać tylko rozrywkę i nic poza tym, to wole już sobie włączyć telewizję. :P ale może kiedyś ją przeczytam...? Kto wie? :)
OdpowiedzUsuńE tam, każda książka lepsza od tv. ;)
UsuńI bardzo dobrze robisz, ja też czasami czytam takie głupotki i... dobrze mi z tym. Przecież książki mają nas także cieszyć, rozbawiać, rozluźniać, a nawet pomóc nam odpocząć od myślenia - a dlaczego by nie? wszystko jest dla ludzi. Nie zawsze książka z większą głębią sprawi nam tyle frajdy, co coś mniej ambitnego. Widzę, że Ty u mnie a ja u Ciebie w tym samym momencie :D
OdpowiedzUsuńŚciągnęłyśmy się nawzajem. ;) A co do lekkich lektur...nie ad się ciągle czytać poważnych i ciężkich książek. :) Trzeba się czasem zrelaksić. ;)
UsuńNie wyobrażam sobie na wakacjach np. na plaży i w słońcu, albo w podróży czytać np.: "Zbrodni i kary" :D Musi być coś lekkiego, letniego, pełnego oddechu, świeżości.
UsuńChętnie obejrzałabym film na jej podstawie, ot w ramach krótkiej dawki odmóżdżenia. Na książkę apetytu nie mam :)
OdpowiedzUsuńChoć jak przypomnę sobie rozsadzanie gości na moim weselu... ;)
Też miałaś z tym przejścia?:)
UsuńSkąd ty wyciągasz te książki, że ja nawet na nie nie wpadam? ;) Poza tym przez ciebie wpadam w kompleksy... nic ostatnio nie przeczytałam nie związanego ze studiami :(
OdpowiedzUsuńWiesz, ja Cię świetnie rozumiem...W czasach moich studiów miałam podobnie i też tęskniłam za "normalnymi" książkami. :/ Ale nie ma tego złego...Za czasów studiów uzbierałam sobie wszystkie książki Kinga, choć nie miałam ich kiedy czytać. :D
UsuńPo przeczytaniu tej książki wyrobiłam sobie bardzo podobne zdanie na jej temat :)
OdpowiedzUsuńW zasadzie chyba ciężko mieć inne. :) Chyba, że oczekuje się od niej na starcie wielkiej głebi, wtedy można być zawiedzionym i to bardzo. :)
UsuńO, właśnie lubię takie lekkie, zabawne książki, a teraz niestety nie mam co czytać (w sumie tylko szkolną lekturę), więc może niedługo bym po nią sięgnęła :)
OdpowiedzUsuńJest w moim kuferku jakby co. :)
UsuńCzytałam już kilka recenzji tej książki, są one raczej pozytywne (do nich także zaliczyłam Twoją), ja raczej chyba nie sięgnę, chyba, że kiedyś coś mi się odmieni ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bo to nie jest książka zła, ale ogromnego wrażenia też nie robi. :) Ot takie czytadło. :)
UsuńJa też lubię czasami sięgnąć po takie lektury, łatwe, przyjemne i wesołe, szczególnie gdy potrzebuję relaksu lub poprawienia humoru. Raczej nie pobiegnę natychmiast do biblioteki, ani księgarni po tę książkę, ale jeśli wpadnie w moje ręce, to na pewno z przyjemnością ją przeczytam:)
OdpowiedzUsuńW moim kuferku można ją zdobyć ewentualnie. :)
UsuńNa razie już zaopatrzyłam się w pokaźny stosik zawierający lekką, niezobowiązującą literaturę, dlatego starczy mi to, co mam, w związku z czym podziękuje ,,Singlom'', ale może kiedyś po nie jeszcze sięgnę. Czas pokaże.
OdpowiedzUsuńJasne, się rozumie. :)
UsuńOj nie, nie, nie :D. Zabranie się za tę pozycję przeze mnie chyba nie byłoby dobrym zagraniem. Jeszcze pozostałby na mnie jakiś uraz psychiczno-fizyczny ;P.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Melon
Melonku, jakbyś Ty takie książki zaczął czytać, to by znaczyło, że następnego dnia będzie koniec świata. ;) Pozdrawiam! :)
UsuńNo to co, chcesz, żeby jutro był armagedon!? Bo jeszcze mogę szybko pobiec do empiku po tę książkę :D.
UsuńAni mi się waż! ;)
UsuńMam w planach ją przeczytać. Czasami, dla relaksu, na odstresowanie się lubię sięgnąć po taką lekką lekturę:)
OdpowiedzUsuńI słusznie. :)
UsuńO ile pamiętam, to w twoim kuferkowym konkursie walczę o tę książeczkę. I fajnie, że leciutka - przyda się odprężenie. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również na start do mnie: http://czytanie-a-myslenie.blogspot.com/
Dokładnie tak. :)
UsuńJakie piękne motylki po okładce latają! :)
OdpowiedzUsuńPrawda? ;D
UsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie sięgnę, bo stosik jest tak duży i maj praktycznie spędzę poza domem, ale kiedyś może przeczytam.
OdpowiedzUsuńJa ją troszkę inaczej odebrałam :) Zabawna? nie wiem, dla mnie była prawdziwa, pokazywała jak to na prawdę jest z tą samotnością i byciem singlem, jak trudno jest znaleźć tą druga połówkę :)
OdpowiedzUsuńKażdy inaczej odbiera przeczytane książki. :)
UsuńJak tak przeczytałam Twoją recenzję to stwierdziłam, że to jedna z tych książek, które przeczytam, ale jak same wpadną mi w ręce - specjalnie rozglądać sie nie będę :)
OdpowiedzUsuńI słusznie. :)
UsuńTe motylki latające na okładce, cudne :) a co do książki, to myślę że z czasem się na nią skuszę, lubię taka lekka literaturę.
OdpowiedzUsuńCzasem i takie są potrzebne. :) Dzięki. :)
UsuńNie, żebym była zaskoczona. Chyba nie można było więcej oczekiwać;) Natomiast pierwszy raz widzę okładkę w gifie i muszę przyznać, że to nawet ciekawy pomysł.
OdpowiedzUsuńDzięki. ;)
UsuńMoze i nie bede na nia polowac ale nie wykluczam ze przeczytam. Mysle ze kazdemu czasem przyda sie taka zmiana klimatow. :-)
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak. Zdrowy odruch. :)
UsuńBrzmi jak tania komedyjka albo słaba książeczka dla nastolatek. Zupełnie nie moje gusta. Ale sama idea odpoczynku przez lekką książkę bardzo bliska i aktualna, szukam teraz czegoś, tylko zupełnie nie w tę stronę.
OdpowiedzUsuńSzukaj aż znajdziesz. :)
UsuńLubię takie obyczajówki na jeden wieczór, rozejrzę się za tą książką.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Jest w moim kuferku. :)
UsuńJa najlepiej relaksuje się przy Norze Roberts, Victorii Holt i innych tego typu pisarkach amerykańskich lub angielskich, które tworzą literaturę typową dla kobiet. Nora jest w moim przypadku już sprawdzona, więc jak mi źle, to czytam którąś z jej książek. A że napisała ich całe mnóstwo, to mam z czego wybierać. :-)
OdpowiedzUsuńChyba Ci nawet przysporzyłam tej Nory Roberts kiedyś... ;)
UsuńSłowo "przysporzyć" raczej oznacza coś przykrego, np. przysporzyć strachu, zmartwienia itp., a przecież Ty sprawiłaś mi tą książką ogromną niespodziankę i radość :-) Jak już uporam się ze zobowiązaniami recenzenckimi, to na pewno o magii napiszę :-)
UsuńA już przeczytałaś? :) Czy lekturę wraz z recenzją masz nadal przed sobą?
UsuńNadal mam przed sobą, bo czytam w pierwszej kolejności te książki, które mam albo z biblioteki i muszę oddać, albo proszono mnie o recenzję. Natomiast te, które mam na własność odkładam na potem. Ale obiecuję, że przeczytam i napiszę. Na razie przeczytałam inną powieść Nory, o czym u mnie na blogu :-)
UsuńZaraz lecę podejrzeć. :)
UsuńPrzyznaję szczerze, że boję się tego typu odmóżdżaczy :)
OdpowiedzUsuńNiepotrzebnie, są niegroźne. :)
UsuńKsiążka nie jest zła, ale właśnie na jeden raz. Nie widzę sensu w przypominaniu sobie tej historii. Mnie jeszcze przeszkadzał słaby styl, objawiający się licznymi powtórzeniami i prostymi zdaniami.
OdpowiedzUsuńDokładnie, drugi raz na pewno bym po nią nie sięgnęła. :)
UsuńWitaj - pięknie i bardzo ciekawie tu u Ciebie.Jeśli pozwolisz to rozgoszczę się na dłużej.W wolnym czasie zapraszam w odwiedzinki do Dobrych Czasów.Pozdrawiam i życzę chwili wolnego na relaks z książką.J.
OdpowiedzUsuńWitam w moich skromnych progach i zapraszam do częstych odwiedzin. :) Do Ciebie też zajrzę niebawem. :) Pozdrawiam!
UsuńMam chęć przeczytać tę książkę, kiedy się o niej dowiedziałem - ostatnio chętnie zagłębiałem się w opowiadania tego typu. "Pełnometrażówka" ;) może być interesująca :)
OdpowiedzUsuńJakby co to "Single" są w kuferku. :)
UsuńSama jestem właśnie w trakcie lektury. Jutro planuje dokończyć i napisać recenzję. Zobaczymy czy w ostatecznym rozrachunku przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńZajrzę do Ciebie jak już opublikujesz recenzję. :)
UsuńJakoś nie jestem do niej przekonana, choć lubię lekkie książki. Motyw ślubno-weselny trochę mi przypomina "Dziennik szalonej narzeczonej", który czytałam wieki temu. ;)
OdpowiedzUsuńNie znam "Dziennika..." :), ale powieści o tej tematyce faktycznie bywają dość podobne. :)
UsuńLekka książka, ale rzeczywiście szału nie zrobiła. Taki przerywnik między innymi pozycjami;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. :)
UsuńCzytałam już nie jedną recenzję tej książki, mimo tego w dalszym ciągu nie jestem przekonana. Widzę, że i Ty wcale jej nie pokochałaś, więc na razie na jej poszukiwania czasu tracić nie będę.
OdpowiedzUsuńNo nie...Miłość to nie jest. ;)
UsuńMyślę, że książka mogłaby mi się spodobać. Mam na myśli tutaj typowe "odmóżdżenie" oczywiście. Lubię poczytać czasem coś lekkiego, pozwalającego przyjemnie i z uśmiechem na twarzy spędzić popołudnie!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100% - każdy potrzebuje czasem lekkiej i przyjemnej lektury. Może się skuszę:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ja. :)
UsuńKsiążka w sam raz na jeden raz :P
OdpowiedzUsuńNIc dodać i nic ująć. ;)
UsuńPo opisie całkiem fajna ;)
OdpowiedzUsuńmam zamiar to przeczytać. ale może po moim ślubie dopiero? jeszcze wystraszę się tych przygotowań.
OdpowiedzUsuńw końcu to tylko dwa lata czekania...
To witam w klubie - też dwa lata przygotowań przede mną. :) Ale książka mnie nie przestraszyła. :)
Usuń