"Different Seasons" Stephen King
wydawnictwo: Albatros
data wydania: 2010
ISBN: 9788376590356
liczba stron: 512
Witam panie King… Stęskniłam się
za panem i miałam do tego pełne prawo, wszak ostatnie nasze spotkanie przypadło
na zimową porę tego roku. Na dworze chłód się panoszył, a we mnie wrzało! To
Christine… Christine mnie rozgrzewała miłością (?) do Arniego i nienawiścią do
wszystkich, którzy śmieli stanąć im na drodze do szczęścia. Ach, cóż to była za
historia! Och, proszę się nie czerwienić, nie zawstydzać… Dobrze pan wie, że
urzeka pan swoim piórem niejednego czytelnika. W tym – naturalnie – i mnie
samą, ale o tym pan już dobrze wie.
Które to już nasze spotkanie? Nie
jestem w stanie ich zliczyć, wiem jedynie, że czytałam wymyślone przez pana
historie na długo przed tym, jak zdecydowałam się pisać recenzje na ich temat. I
nie mam dość. I chyba nigdy nie będę miała… Dlatego sięgnęłam po kolejny tytuł
z pańskiego dorobku. Czyżbym widziała błysk zaciekawienia w pańskich oczach? To
pana jeszcze intryguje, po które z pańskich książek sięgają czytelnicy? A to
dopiero… Dobrze, już nie przedłużam. Tym razem mój wybór padł na „Cztery pory
roku”. W tym przypadku zdałam się całkowicie na intuicję. Pyta pan, czy żałuję?
Panie King, panu nie przystoi zadawać takich pytań… Przejdźmy do rzeczy.
„Cztery pory roku” to zbiór
czterech minipowieści: „Skazani na Shawshank”, „Zdolny uczeń”, „Ciało” oraz
„Metoda oddychania”.
„Skazanych…” znam już od dawna w
wersji filmowej, nawet nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy obejrzałam
ekranizację tego utworu. Wstyd się przyznać, że pierwowzór w wersji papierowej poznałam
dopiero w tym roku, ale… podobno lepiej późno niż wcale (tak u nas mawiają).
Biorąc pod uwagę główny wątek, obie wersje się nie różnią. Andy Dufresne za
podwójne morderstwo zostaje skazany na dożywocie. Pozornie ten facet ma
szczęście… Ma szczęście, że w Maine nie obowiązuje kara śmierci, bo w
przeciwnym wypadku nie byłoby tej historii… Andy nie załamuje się jednak pod
wpływem niewoli ani okrutnej codzienności w tak odrażającym miejscu, jakim jest
to więzienie. Buduje misterny i – zdaje się – doskonały plan. Aż pewnego dnia
zaskakuje wszystkich, niektórych przy tym doprowadzając do białej gorączki!
Panie King… udała się panu ta
historia, naprawdę… I wbrew opiniom wielu moich rodaków, którzy również poznali
losy Andy’ego, twierdzę, że wersja książkowa jest znacznie lepsza od filmowej.
Dlaczego? Bo jest szalenie dokładna, szczegółowa i potwornie wciągająca, a sama
postać Andy’ego nakreślona została w bardzo intrygujący sposób. Pokochałam
niebywałą sprawność umysłu tego bohatera – cóż to był za inteligentny człowiek!
Fani kinowej wersji „Skazanych…” wyszczególnione przeze mnie zalety skwitują
jednym krótkim słowem „wodolejstwo”, ale… niech sobie gadają. Ja wiem swoje.
Opowieść opatrzona tytułem
„Zdolny uczeń” tkwi w mojej pamięci, tak jakbym czytała ją zaledwie wczoraj. Cóż,
tu mam ochotę zakrzyknąć w pańskim kierunku: chapeau bas! Mamy tu historię
dwupokoleniową: nastoletniego Todda Bowdena i starszego pana, Denkera… Młody i
zafascynowany dziejami drugiej wojny światowej, Todd odkrywa, że jednym z jego
sąsiadów jest zbrodniarz hitlerowski, oprawca z Auschwitz. Przy pomocy szantażu
nakłania starca do drastycznych opowieści… Jak się jednak okazuje, nic nie ma
za darmo. Todd będzie musiał słono zapłacić za tę specyficzną przyjaźń z
obozowym ciemiężycielem.
Uff, panie King… Przyznam, że gdy
tylko zorientowałam się, że historia ta dotknie tematyki nazizmu i obozów,
bardzo się przestraszyłam. Nie, nie samej tematyki, tylko tego, w jaki sposób
pan wykorzysta ją przy tworzeniu fikcyjnej opowieści. Zawsze się obawiam, że
pisarze, sięgając po tę czarną kartę historii, wyrządzą krzywdę tym, którym
szacunek i zachowanie powagi się należą. Ryzyko i w tym przypadku było duże,
ale… panu udało się uniknąć zagrożenia. Mało tego! Stworzył pan niebanalną i
naprawdę dobrą opowieść, ze znakomitą kreacją postaci oraz świetnym oddaniem
negatywnych emocji, którym się poddają. Można bez przesady stwierdzić, że Todd
i Denker mieszczą w sobie całe zło tego świata.
W „Ciele” straszy groza w czystej
postaci… Grupka dzieciaków, dowiedziawszy się, że w konkretnym miejscu leżą
zwłoki pewnego chłopca, postanawia je odnaleźć. Spotkanie dzieci ze śmiercią w
czystej postaci musi odcisnąć na nich piętno. Ten widok lokatorów
rozkładającego się ciała… Brrr… Wie pan, że nie brak u nas fanów takich
drobiazgowych opisów? Prawdziwa gratka dla takich jak ja…
Za to „Metodą oddychania” mnie
pan zaskoczył. Bohater opowieści, Emlyn, uczestnicząc w spotkaniach pewnego
klubu, opowiada mrożącą krew w żyłach historię o tym, jak przed laty przyjął
poród od pewnej tajemniczej kobiety. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego,
gdyby nie fakt, że rodząca kobieta była… martwa. Choć.. nie do końca. Co też
panu do głowy strzeliło przy wymyślaniu tej historii? Proszę nie odebrać moich
słów jako wyrazu dezaprobaty. Co to, to nie! Po prostu jestem pod wrażeniem
siły pańskiej wyobraźni, panie King…
Czy pańska fantazja ma gdzieś
swoje granice? Czy kiedyś wyczerpią się panu pomysły na tworzenie tak
wspaniałych opowieści? Proszę nic nie mówić. Ja chcę trwać w przekonaniu, że
odpowiedź brzmi: NIE. Wierzę też, że jeszcze wielokrotnie zaskoczy pan nas – swoich
czytelników. Bez względu na to, czy stworzy pan kolejną opasłą powieść, czy
krótkie opowiadania, my zawsze będziemy je czytać z wypiekami na twarzy i mocno
bijącym sercem.
Tymi słowami pragnę zakończyć
nasze dzisiejsze spotkanie, ale niebawem nastąpi kolejne, potem następne… A gdy
wszystkie pańskie książki będą mi już dobrze znane, zacznę ich lekturę od nowa…
By chwała Mistrza nigdy nie minęła!
Ocena: 6/6
ten zbiór już za mną.. sięgnęłam po niego głównie ze względu na pierwsze opowiadanie :)i jak moje wrażenia? niestety nieco odmienne niż Twoje. jak dla mnie film był zdecydowanie lepszy. Czytając miałam wrażenie, że czytam jedynie streszczenie świetnego filmu... a moim ulubionym opowiadaniem była jednak "metoda oddychania".
OdpowiedzUsuńTy w ogóle masz specyficzne podejście do twórczości Kinga, zauważyłam. :) Wiem, wiele osób tak twierdzi odnośnie "Skazanych...". No cóż, mnie się bardzo podobała książkowa wersja i nic z tym nie zrobię już. ;)
Usuńmusze przeczytać :)
OdpowiedzUsuńWszyscy się zachwycają Kingiem, a ja... a ja nie ;d Dwa razy mnie rozczarował, przy trzeciej próbie ("Misery") mi się podobało, co nie zmienia faktu, że King mnie nie przekonał do siebie :)
OdpowiedzUsuńGdyby go wszyscy lubili byłoby nudno. :)
UsuńO matko, przez chwilę myslałam że dostałam oczopląsu ;-) Gdy widzę u Ciebie Kinga, jestem niemal pewna, że będzie dobrze :-) Sama mam za sobą jedynie Dallas 63 i chyba w końcu trzeba będzie się szarpnąc na zakup innej książki tego autora. No bo jak tu z Tobą dyskutować, gdy ma się za sobą tylko jedną książeczkę :-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, w dodatku taką, której ja jeszcze nie czytałam. ;);) A tak serio to skuś się moja droga, bo to fajny facet jest... :)
UsuńKsiążkę TRZEBA po prostu przeczytać. Podpisuję się pod każdym zdaniem tej recenzji!
OdpowiedzUsuńCieszę się. :) I popieram pierwsze zdanie. :)
UsuńCo do "Skazanych..." to należę do tej grupy osób, które uważają, że film jest jednak lepszy. Może gdybym najpierw przeczytała książkę, to zrobiłaby na mnie nieco większe wrażenie, wersję filmową uwielbiam. Tak czy inaczej, Kingowi należą się duże podziękowania za wymyślenie tej historii :)
OdpowiedzUsuńW ogóle podoba mi się taka forma recenzji, ciekawie napisane :)
Dziękuję bardzo. :) Co do "Skazanych..." to u mnie fakt, ze film widziałam milion razy przed lekturą nic nie sprawił, że wersję papierową odebrałam gorzej. :)
UsuńSzczerze powiedziawszy do powieści Stephena Kinga jakoś mnie nie ciągnie. Czytałam "Misery", "Cujo" i "Miasteczko Salem". Żadna z tych książek mnie nie zachwyciła. Jednak tyle osób chwali jego twórczość, że coś w tym być musi, dlatego dam mu jeszcze kilka szans. Na półce czeka już "Zielona mila" i "Lśnienie", a "Cztery pory roku" zapewne przeczytam, bo po Twojej recenzji innej opcji nie widzę.
OdpowiedzUsuńMusze jeszcze wspomnieć, że bardzo podoba mi się Twoja recenzja. Bardzo pomysłowo napisane.
Kinga się kocha...albo nie. :) Dzięki! :)
UsuńJa chyba widziałam wszystkie utwory z tego zbioru w formie filmowej! I zgadzam się, pisząc je King z pewnością był w szczytowej formie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
"Metoda oddychania" z tego co kojarzę jeszcze nie jest zekranizowana, ale ma być. :) Pozdrawiam!
UsuńPani Ewo, muszę przyznać, że urzekła mnie pani tą recenzją. I nie wiem już który raz, siadam, czytam z zapartym tchem, a potem mam kompleksy i dochodzę do wniosku, że z moimi tekstami to pokazywać się nie można... Ale wracając do tematu (a nie użalać się nad sobą!) książkę (która leży od długiego czasu na półce) najchętniej bym teraz zaczęła czytać (ach, te czekające stosy!), szczególnie że czaruje pani tym opisem "Metody oddychania"! Przecież to nieludzkie! Trzeba od razu sięgać po książkę!
OdpowiedzUsuńNo i to stwierdzenie, że w Skazanych pierwowzór jest lepszy. Odważnie, bo ja kocham film...
Dziękuję...nie zasłużyłam sobie na tak miłe słowa. Za to zbesztać Cię powinnam za tę nieuzasadnioną samokrytykę. Droga Mery, piszesz świetnie... :)
UsuńNa podstawie opowiadania "Zdolny uczeń" powstał film "Uczeń szatana". Pominięto w nim kilka wątków, opowiadanie jest brutalniejsze, ale sam film bardzo mi się podobał i polecam, zwłaszcza, że starego Kurta gra Gandalf;)
OdpowiedzUsuńGandalf w roli byłego zbrodniarza nazistowskiego? To ciekawe. ;) Film na pewno niebawem obejrzę skoro opowiadanie mam za sobą. :)
UsuńNapisze tyle: lubię Kinga, lubię każde z tych opowiadań, lubię Twoje recenzje :D
OdpowiedzUsuńDzięękuuujęęę. :) A King to King, jak go nie lubić?:)
UsuńOby to kiedyś King przeczytał :) Świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńDzięki. :) Oj chciałabym...chciała... :)
UsuńDo tej pory przeczytałam zaledwie kilka książek Kinga. Musiałam sobie zrobić przerwę, bo styl autora jest dość specyficzny, ale ma w sobie coś takiego, co hipnotyzuje i przyciąga Czytelnika. "Cztery pory roku" to kolejna pozycja, po którą sięgnę w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie...Ma to "coś" a o to dość ciężko... :)
UsuńNie ma rady trzeba przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNo nie ma rady, nie ma. :D
UsuńJeeej King :D!
OdpowiedzUsuńPozycja oczywiście dla mnie obowiązkowa ;). Jednak najpierw będę musiał rozgromić "Christine" i "Rękę Mistrza", które już spoglądają na mnie tęsknym wzrokiem z półki ;P.
Pozdrawiam!
Melon
PS: Zdaje mi się, czy rozjaśniłaś tło komentarzy... spostrzegę każde detale, więc miej się na baczności :P.
Tak rozjaśniłam, bom ja krecik i z poprzednim tłem mialam problemy. :) A tytuły, które masz w kolejce są równie zacne, co ten zbiorek. :)
UsuńPo takiej rekomendacji, to nie ma rady- muszę koniecznie przeczytać "Cztery pory roku".
OdpowiedzUsuńps. jak ty robisz te świetne animacje na okładce? Super, to wygląda :-)
Koniecznie! :) A gifowe okładki robię programem. :)
UsuńJakim?
UsuńCiekawy sposób napisania recenzji. :) No a King to king, więc więcej słów nie trzeba.
OdpowiedzUsuńDokładnie. :)
UsuńMartwa, rodząca kobieta... Takie rzeczy tylko u Kinga. :P
OdpowiedzUsuńMam w planach. Ale na razie tych dalszych. ;)
Tak, on to ma pomysły. :)
UsuńA ja nadal nie mogę się zebrać na powrót do jego książek. Nawet zakup "Miasteczka Salem" nic nie zmienił. =)
UsuńOj, no zbierz się, zbierz... :) Warto. :)
UsuńNo zaraz, zaraz. :P
UsuńZa dużo tytułów już mi się wepchnęło w kolejkę. ;)
Czytałam "4 pory roku" dobrych parę lat temu, ale "Zdolny uczeń" utkwił mi w pamięci na długo.. niezwykłe opowiadanie.
OdpowiedzUsuńOoo tak! Niesamowita historia...
UsuńEwo, jeszcze bardziej zachęciłaś mnie do Kinga! Muszę w końcu odnaleźć jakieś książki jego autorstwa w bibliotece i zabrać się za czytanie!
OdpowiedzUsuńKoniecznie poznaj Kinga. Fajny facet... ;)
UsuńZdecydowanie coś dla mojego męża:) lubi Kinga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mąż ma dobry gust. :D Pozdrawiam!
Usuń"Ciało" to jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie w życiu przeczytałem. Nigdy chyba się tak nie wzruszam, jak czytając tę właśnie nowelę i zawsze przeżywam ją z jednakowymi emocjami. Jedyny w swoim rodzaju powrót do dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńTak, to niezwykła nowelka, ale wg mnie nie najlepsza z tego zbioru. :)
UsuńA ja cierpię na jakąś niewytłumaczalną Kingofobię. I nawet nie ma ona podstaw w lekturze, bo jeszcze po żadną jego książkę nie sięgnęłam. Chyba zraziły mnie nieudolne ekranizacje jego powieści (jak czerwona róża, czy sklepik z marzeniami). Może się kiedyś przełamię, ale raczej prędko to nie nastąpi. Choć przyznam, że lektura powyższego tekstu budzi pewną ciekawość :)
OdpowiedzUsuńOj to obejrzyj te porządne ekranizacje tj. "Skazani na Shawsank", "Zieloną milę" czy "Mgłę". :)
UsuńŚwietna forma recenzji, Ewo :)
OdpowiedzUsuńAch, mój ukochany King... Tego zbioru jeszcze nie czytałam, ale czeka sobie grzecznie na tablecie, aż będę miała chwilę czasu. Zwłaszcza ciesze się na "Skazanych...". Jakiś czas temu z resztą skończyłam "To" i po takiej ilości stron muszę odpocząć. Genialna książka i takiż przekrój patologicznych zachowań.
Dziękuję. :) Uwielbiam "To". :) Jest u mnie na top liście powieści Kinga. :)
UsuńBardzo lubię i cenię sobie twórczość tego autora. Chętnie sięgnę zatem po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńSuuuper! :)
UsuńBardzo fajna recenzja :) Co do opowiadań to kiedyś na pewno je przeczytam, bo chciałabym poznać całą twórczość Kinga, więc i o tym zbiorze nie mogę zapomnieć. Co do pomysłów pisarza, to mam nadzieję, że będzie nas jeszcze raczył nowymi przez długie lata :)
OdpowiedzUsuńDzięki. :) Ja też mam taką nadzieję. Póki co weny mu nie brakuje. :)
UsuńJej, po tej recenzji to mi już w ogóle mega głupio, że nie czytałam nic tego autora..
OdpowiedzUsuńnadrób zaległości koniecznie. :)
UsuńStephen King to dla mnie jeden z najwybitniejszych pisarzy dzisiejszych czasów. Ale tego jeszcze nie czytałam, więc pewnie wkrótce po to sięgnę;)
OdpowiedzUsuńPopieram pierwsze zdanie w całej rozciągłości. :)
UsuńKing! Jeden z moich ulubionych pisarzy:))))))
OdpowiedzUsuńI to nas łączy. :)
UsuńSzczerze mówiąc to filmowa wersja Skazanych na Shawshank jest zdecydowanie lepsza od literackiego pierwowzoru, King zarysował tylko niektóre charaktery i koncepcję. To własnie film jest dokładny, wciągający. W książce mamy tylko pewien zarys, reżyser potrafił z tego opowiadania naprawdę wycisnąć świetnie poprowadzony fabularnie film. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa w papierowej wersji też jestem zauroczona, tak samo jak w filmowej. :) Pozdrawiam!
UsuńA co pan King na to? ;-) Jak lubię takie oryginalne recenzje :-) Może w ogóle zmień styl pisania, bo takie monologi skierowane do autorów są bardzo fajne. :-) A jeśli chodzi o książkę, to oczywiście nie znam i jak dotąd przeczytałam te dwie powieści, o których wiesz, obiecuję, że się poprawię :-)
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że to jest jakiś pomysł? Ale pewnie szybko bym sie wszystkim znudziła. :)
UsuńCiekawa forma recenzji! :) Za samym Kingiem nie przepadam. Należę też do tych osób, które zdecydowane wolą "Skazanych..." w wersji filmowej niż papierowej (i - mimo że doceniam zalety filmu - nie umieściłabym go wśród moich ulubionych).
OdpowiedzUsuńDzięki. :) Kinga sie lubi albo...niekoniecznie. ;)
UsuńChwała nie minie, King to wyjątkowy pisarz. Z mojej strony - pełen podziw! Napisać tyle książek, dobrych książek, to coś niesamowitego. Ja także sięgnę za jakiś czas po Kinga, a jego nowa powieść już wkrótce ma premierę! :)
OdpowiedzUsuńTak, tak! Joyland już niebawem. :)
UsuńJa przeczytałam tylko Kinga Miasteczko Salem i oczarował mnie jego styl. Na pewno również i do tych pozycji sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńSuper, że doceniłaś "Miasteczko Salem". :) Nie każdy jest w stanie. :)
UsuńBardzo oryginalna recenzja:) Kiedyś przeczytałam parę ksiazek Kinga, to świetny pisarz. Chętnie i tę powieść przeczytam.
OdpowiedzUsuńDzięki, a książkę z całego serca polecam. :)
UsuńFajnie, że książkę dobrze oceniłaś. Osobiście cenię sobie Kinga i muszę wkrótce wypożyczyć z biblioteki "Wielki Marsz". Po tę pozycję może także sięgnę. Może na pewno.
OdpowiedzUsuńOoooo "Wielki marsz" jest świetny! Naprawdę dobra lektura przed Tobą. :)
UsuńJa tak samo jak Dzosefinn czytałam tylko "Miasteczko Salem" wciągnęło mnie swoim klimatem - jak dla mnie majstersztyk :). A książkę "Cztery pory roku" miałam kiedyś wypożyczoną, ale nie przeczytałam - powód brak czasu :(, ale jak będę miała okazję to sięgnę po tę pozycję ponownie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Naprawdę cenię czytelników, którzy są w stanie docenić "Miasteczko Salem". :) A to, że oddałaś nieprzeczytane "Cztery pory roku" to jednak zbrodnia. ;) Musisz to nadrobić. :)
UsuńObiecuję, że nadrobię! :)
UsuńBardzo podoba mi się Twoja recenzja. Jest pełna pasji... I uświadamia mi, że muszę poznać bliżej Pana Kinga, bo na razie niewiele jego książek przeczytałam.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :) Kinga traktuję już jak dobrego znajomego... :)
UsuńNie należę do osób, które cenią sobie King'a. Posiadam chyba z dwie jego powieści, lecz nie "miałam okazji" jej jeszcze przeczytać. Ta jednak... nawet mnie zainteresowała. :)
OdpowiedzUsuńNo, no, tylko pozazdrościć takiego spotkania! :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tak bardzo, że chyba zaraz "odpalę" mój czytnik, na którym mam właśnie "Cztery pory roku" :)
Odpal, odpal...Warto. :)
Usuń"Zdolny uczeń" - czytałam ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mi się podobały "Cztery pory roku", chociaż np. to opowiadanie o byłym SSmanie nie do końca przypadło mi do gustu, chociaż widzę, że Tobie się spodobała :) Mnie najbardziej oczywiście podobała się "Skazani na Shawshank".
OdpowiedzUsuńDla mnie "Zdolny uczeń" to zdecydowanie numer jeden tego zbioru. :)
UsuńMam straszne Kingowe zaległości, choć to jeden z moich ulubionych autorów. W domu czeka kilka jego książek. Muszę się wreszcie zmobilizować do ich przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam spore zaległości. Była czas, że czytałam po 3 do 4 jego książek z rzędu, a teraz??? Ech...
UsuńJuż samo czytanie Twojej recenzji wzbudziło we mnie ciekawość, a co dopiero gdy sięgnę po książkę. Kinga lubię, tylko jakoś ostatnio nie było nam po drodzę i już dawno nic spod jego pióra nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńWarto to nadrobić. :)
UsuńPrzypomniał mi się post o Johnnym Deppie... ;) Uwielbiam ten styl recenzji! A zbiorek i mi się bardzo podobał :)
OdpowiedzUsuńFaaajnie, że Ci się podoba. :)
Usuń
OdpowiedzUsuńEch... dołączam się do zdania Mery!! Forma tej recenzji, w ogóle Twój styl pisania jak dla mnie jest rewelacyjny:)
Twórczość Kinga jak na razie jest mi obca. Jedynie oglądałam filmy nakręcone na podstawie jego książek i zachwycałam się nimi. Wiem, że na pewno kiedyś sięgnę po jakąś pozycję napisaną przez niego. to tylko kwestia czasu:)
Oj, dziękuję pięknie... :) Jak miło... :)
UsuńA Kinga polecam, jako jego wielka fanka. :) Nie wszystkie jego powieści są tak samo dobre, ale większość... :)
A ja jeszcze nie zdązyłam przeczytać ani jednej jego książki, toż to grzech!
OdpowiedzUsuńOjjj grzech i to wielki. :)
UsuńPo takiej opinii nie sposób przejść obok dzieł tego pana obojętnie.
OdpowiedzUsuńDzięki. :) King jest świetny! :)
Usuńcóż Skazani na Showshank to jedna z moich ulubionych książek...film tez jest spektakularny. King Pokazuje,iż jest dobry w wielu gatunkach...główni bohaterowie są bardzo prawdziwi, akcja goni akcję. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć... :)
UsuńUwielbiam Kinga, chłonę każdą jego książkę. Moim zdaniem najlepsza to bez wątpienia 'Lśnienie"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Popieram Twój typ. :D Pozdrawiam!
Usuń