Dziś pragnę pochwalić się Wam nowym nabytkiem w mojej kolekcji książek Stephena Kinga. Książka ta dotarła do mnie dzięki memu M., któremu raz jeszcze pragnę za ten prezent podziękować. :)) Droga, jaką do mnie przebył ów tytuł była...dłuuuuga. Rozpoczęła się w Teksasie, zahaczyła o Irlandię, by wreszcie trafić do Polski, do mnie. :) O który tytuł chodzi? O brytyjskie wydanie "Rage" Stephena Kinga z 1983 roku - tak, to TA zakazana książka. :))) Jestem bardzo uradowana, że moja kolekcja została zasilona właśnie o ten trudny do zdobycia kąsek. :D
Fanom Mistrza przedstawiać "Rage" raczej nie muszę, ale tych, którzy wiedzą mało lub nic na temat tego tytułu zostawiam z tekstem, który w zeszłym roku popełniłam dla Dyskusyje.
tytuł oryginału: Rage
wydawnictwo: New English Library
data wydania: 1983
ISBN: 9780450053795
liczba stron: 214
Co smakuje najlepiej? Wiadomo –
owoc zakazany. Często nie ze względu na smak, a jedynie dlatego, iż jest
niedozwolony. Bo z tym smakiem bywa różnie… Czasem wcale nie pieści naszych
zmysłów, ale wręcz drażni, lecz pragnienie posiadania go często jest silniejsze
od wszystkiego innego…
I razu pewnego nasz Mistrz
kochany, Stephen King, pokazał światu pewną skromną gabarytowo książkę,
pozwolił się nią przez chwilę cieszyć, by za czas jakiś obwieścić swoim fanom,
że już nigdy jej nie zobaczą… To tak jak dać psu do powąchania smakowitą kość i
natychmiast mu ją odebrać. Co gorsza, inne psy mogą na nią tylko z daleka popatrzeć,
nawet powąchać im jej nie będzie dane… Ale wróćmy do ludzi, Kinga i osławionej
książki.
„Rage”, bo o tej książce mowa,
powstała dawno temu – w czasach, gdy King był bardzo młody i tak naprawdę
jeszcze mało wiedział o pisaniu, mimo że już zdobywał doświadczenie w tej dziedzinie.
Napisał wtedy dwa teksty. Pierwszy z nich to dobrze już fanom znany „Wielki
masz” (który osobiście bardzo cenię i polecam), a drugi – „Getting it On”.
Obydwie opowieści nie wzbudziły zainteresowania u wydawców, dlatego nie ujrzały
prędko światła dziennego – dzielnie zbierały kurz w czeluściach szuflad
pisarza… Jednak w końcu przyszedł czas chwały i uwielbienia dla Kinga. „Carrie”
okazała się być niekwestionowanym hitem i to ona pozwoliła Mistrzowi na
wypuszczenie na rynek (w 1977 roku) „Getting it On”, ale już pod zmienionym
tytułem, tj. „Rage”, i pod pseudonimem Richard Bachman. O czym jest ten tytuł?
Jest to dość prosta jak na obecne
czasy historia i takim też stylem napisana. Główną areną, na której dzieje się
akcja, jest szkoła w Placerville, a najważniejszą postacią biorącą udział w
zdarzeniach jest Charles Decker – nastolatek zmagający się z wszystkimi
problemami człowieka dojrzewającego, jednak znajdującymi swe ujście w sytuacji,
która nie powinna się była zdarzyć… Chłopiec bowiem pewnego dnia przynosi do
szkoły broń, zabija dwoje nauczycieli, a uczniów jednej z klas więzi jako
zakładników. Po co to robi? Nie, nie dla pieniędzy, nie dla wymuszenia lepszych
stopni czy by się popisać. Robi to, aby… porozmawiać. Charles zaczyna się przed
nimi otwierać, opowiada im o swoim życiu – o tym, co nie dawało mu spokoju,
czego się wstydzi, uważa za swoje słabości… Sytuacja staje się dziwna – siłą
rzeczy pozostali uczniowie również zaczynają się zwierzać i nagle okazuje się,
że wszelkie szkolne podziały (tak mocno akcentowane w amerykańskich szkołach po
dziś dzień) zacierają się… Na ten jeden jedyny moment wszyscy stają się równi,
bez względu na to, czy grają w szkolnej lidze, czy są cheerleaderkami, czy
zwyczajnymi uczniami. I to jest w tej książce najpiękniejsze, mimo tragicznego
tła…
Sama miałam okazję czytać tylko
amatorskie tłumaczenie „Rage”, więc do końca nie wiem, czy błędy, które w nim
dostrzegłam, wynikały ze słabego przekładu, czy raczej popełnił je nastoletni
wówczas King. Jednak ze znanych mi już opinii wynika, że w oryginale tekst
posiada liczne niedociągnięcia i ewidentnie widać, że jego autorem jest
człowiek niebędący profesjonalnym pisarzem. Pomimo tych zastrzeżeń na uwagę na
pewno zasługuje emocjonalny wydźwięk opowieści – mocny, dosadny, bardzo
pesymistyczny… Na pierwszy rzut oka daje się zauważyć, że autor wlał w nią to,
co skrywał wewnątrz siebie samego – to, z czym boryka się wielu nastolatków w
okresie burzy hormonów.
Nic więc dziwnego, że po „Rage”
masowo sięgali inni nastolatkowie. Być może widzieli w Charlesie samych siebie,
być może był on dla nich wzorem… W dniu 20 kwietnia 1999 roku w Columbine High
School (Kolorado, USA) doszło do tragedii na ogromną skalę. Dwoje nastolatków
zamordowało dwanaścioro uczniów szkoły, jednego nauczyciela, wiele osób zostało
rannych. Napastnicy popełnili samobójstwo.
Mówi się, albo raczej krąży taka
legenda, że w pokoju jednego ze sprawców podobno znaleziono egzemplarz „Rage”.
Gdy King się o tym dowiedział, zadbał o wycofanie książki z obiegu i zabronił
wydawania jej gdziekolwiek i kiedykolwiek. Zakaz ten najdłużej obowiązuje w USA,
w innych miejscach globu krócej, dlatego tekst ten można znaleźć jeszcze w
zbiorze „The Bachman Books”.
Kto czuje się w obowiązku
posiadania tej książki, może próbować szczęścia na licytacjach. Pod warunkiem,
że ma wolne 3-4 tysiące złotych (uwaga!, cena tyczy się wydania amerykańskiego, nie brytyjskiego), bo mniej więcej za tyle – w przeliczeniu na
naszą walutę – można ją nabyć… A spodziewam się, że cena ta nadal będzie
sukcesywnie wzrastać… Skoro jednak płaci się krocie za kawior czy trufle i nie
jest to zakup, którym można cieszyć się długo, to dlaczego nie zafundować sobie
takiego cacka, opatrzonego nazwiskiem Kinga? :) Chcielibyście mieć na swojej
półce ten zakazany owoc?
Wyzwania: Czytam literaturę amerykańską, Czytam Kinga.
Oj chcielibyśmy :) Właśnie czytam książkę Ziębińskiego "Sprzedawca strachu" i wiem, że King nie miał ani dobrego warsztatu, a okres w którym pisał Rage nie jest jego najlepszym :) Tematyka trudna, niewiele jest takich książek więc z chęcią bym ją przeczytał.
OdpowiedzUsuńTak, pod względem literackim do arcydzieła "Rage" wiele brakuje, ale...mieć tę książkę u siebie - bezcenne. :D
UsuńInteresująca zdobycz. Gratuluję! Nie słyszałam wcześniej historii tego tytułu:) Uwielbiam kupować książki, ale trochę tańsze... Za 3-4 tysiące zawaliłabym nimi chyba pół mieszkania. Nie jestem gotowa, żeby na jedną wydać tyle pieniędzy. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńJak napisałam niżej - wydanie brytyjskie jest tańsze. :) Amerykańskie kosztuje majątek... :)
UsuńJednak dla kolekcjonerów takie amerykańskie wydanie pewnie jest skarbem, a może też i inwestycją, bo, tak jak piszesz, za jakiś czas jego cena prawdopodobnie jeszcze wzrośnie.
UsuńNam ta cena wydaje się bardzo wygórowana, ale w końcu jest wielu ludzi bogatych, którzy wydając takie tysiące mniej się zastanawiają, niż my kupując książkę za 10 złotych:)
"Kto czuje się w obowiązku posiadania tej książki, może próbować szczęścia na licytacjach. Pod warunkiem, że ma wolne 3-4 tysiące złotych, bo mniej więcej za tyle – w przeliczeniu na naszą walutę – można ją nabyć… A spodziewam się, że cena ta nadal będzie sukcesywnie wzrastać… Skoro jednak płaci się krocie za kawior czy trufle i nie jest to zakup, którym można cieszyć się długo, to dlaczego nie zafundować sobie takiego cacka, opatrzonego nazwiskiem Kinga? :) Chcielibyście mieć na swojej półce ten zakazany owoc?"
OdpowiedzUsuńIle luby wydał? ;) ZAZDROSZCZĘ!!! Piękna :)
Małe sprostowanie, 3-4 tysiące w przeliczeniu na złotówki kosztuje wydanie amerykańskie. :) Brytyjskie jest zdecydowanie tańsze - w złotówkach wyszłoby jakieś 500-600 zł. :)
UsuńTylko pozazdrościć takiego ukochanego. Cenna zdobyć, ale jakże wartościowa. Gratuluje!
OdpowiedzUsuńAno, ano... :) Dzięki.
UsuńJakbys sie kiedys przypadkiem znudzila Kingiem to pamietaj ze odkupie za kazde pieniadze :)
OdpowiedzUsuńHaha! Mało to realne, ale będę pamiętać. ;)
UsuńSzczęściara! Fajnie, że masz tę książkę w swoich zbiorach. Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńTeż się bardzo cieszę. :)
UsuńO proszę! :) Fajne te książeczki :))
OdpowiedzUsuńNawet bardzo fajne. ;)
UsuńOch Kituś ;) Gratuluję ja Tobie tego chłopa, wiesz? :P ;)
OdpowiedzUsuńHaha, dzięki... chłopie. ;):*
UsuńKinga to ja bym chciała wszyyyystkie książki. Uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńWitam w klubie. :)
UsuńGratuluję zdobyczy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :D
UsuńOj, chciałabym, chciaaaałaaaa... :)) Na początku, jak zobaczyłam tytuł wpisu, pomyślałam sobie ,,Ma już Pana Mercedesa?! Jakim cudem?!", a tu taka perełka. :) Jeśli będę kiedyś koszmarnie bogata, to czemu nie - w Rage zainwestuję, ale na razie mogę się tylko poślinić do zdjęć. :)
OdpowiedzUsuńA może Ty też dostaniesz ją w prezencie? nigdy nic nie wiadomo. :)
UsuńMoże kiedyś mi się uda ją dorwać w swoje ręcę. Taki nabytek to skarb w biblioteczce. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. :) Dzięki!
UsuńObstawiałam "Pana Mercedesa" i już fakt posiadania tej książki teraz wzbudzałby we mnie zachwyt i nutkę zazdrości:) Ale fakt, że jest to "Rage" pobił wszystko!! Nutka zazdrości przerodziła się właśnie w ogromną nutę! :P
OdpowiedzUsuńA tak serio, to... cieszę się, że ta książka zagościła u Ciebie. Nie mogła wybrać sobie lepiej dla siebie miejsca :)
Ha! Twierdzę identycznie. :D Lepszego nowego domu znaleźć sobie nie mogła. :)
UsuńTo się spalam z zazdrości... :)
OdpowiedzUsuńRobisz to, co ja do niedawna. :)
UsuńJa rozumiem ten zakup :) Jeśli w grę wchodzi prawdziwa fascynacja i uwielbienie, jak w Twoim przypadku, a nie fanaberia i snobizm.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak swojego czasu kupiłam i obróciłam "Amok" Bali. Cena podobna ;)
Eee nie...Widzę, że "Amok" jednak tańszy ociupinę. :) Ale tez czad. ;)
UsuńTeraz tak, ale ja sprzedawałam dokładnie w momencie, gdy w Wiadomościach leciała informacja o jego procesie. Był szał, obserwowałąm to z bliska i na bieżąco, a na końcu akcji chodziły już kserówki co chwila zdejmowane przez pracowników A. oraz naprędce wydrukowane egzemplarze podszywające się pod oryginał.To cała dłuuuuga historia! Wręcz kryminalna! :)
UsuńJejku juz tyle rzeczy mam do opisania!
No nieźle...I za ile sprzedałaś? Tak z czystej ciekawości.
UsuńNajdroższy egzemplarz za 600 bodajże, albo 625 jakoś tak. Inne za mniej :)
UsuńO! Nieźle!
UsuńA ja w końcu tego amatorskiego tłumaczenia nie przeczytałam. Na planach się skończyło.
OdpowiedzUsuńPrawdziwa fanka z Ciebie. :D
To nadrabiamy zaległości, nadrabiamy Ann... :) Pewnie, że prawdziwa. :)
UsuńTiaaaaaaaa... Wiesz ile książek Kinga jest jeszcze przede mną? :D
UsuńObstawiam, że wiele. :)
UsuńTwoja kolekcja wygląda imponująco :) Chyba powinienem przeczytać coś Kinga. Tylu moich znajomych się w nim zaczytuje, a ja w ogóle do nie znam. Co mogłabyś polecić na początek?
OdpowiedzUsuńMoże coś z jego klasyki? "Lśnienie", "Zieloną milę"? :) Albo "Rękę mistrza". :) Oj, polecam wszystkie. ;)
UsuńAleż ta książka posiada bogatą historię, I wiesz co, jesteś naprawdę ogromną i prawdziwą fanką, skoro ta jedna książka była tak ważna dla Ciebie. Transportować ją aż z Teksasu, całkiem szalony wyczyn:) Jestem pełna szczerego podziwu:)
OdpowiedzUsuńDotarła pocztą. :) Mnie w Teksasie nie było - niestety. ;)
UsuńGratuluję nabytku : )
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńGratuluję, ja w swoich zbiorach mam jedynie dwie pozycje Kinga, których nie udało mi się jeszcze przeczytać. ;< Zawsze odkładam Kinga na później i wychodzi, jak wychodzi. Z ciekawości zapytam, jakie są twoje ulubione pozycje autorstwa Stephena Kinga? ;) Pozdrawiam, Marcelina
OdpowiedzUsuńMnóstwo ich... :) "Lśnienie", "Doktor sen", "To", "Bastion", "Ręka mistrza", "Christine", "Wielki marsz"... :)
UsuńMoje gratulacje. Widzę, że "Rage" to w powieściach Stefcia wyjątek - nie jest to horror czy coś w tym rodzaju :) Warto poszukać i przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak, to troszkę inna opowieść. :) Pozdrawiam!
UsuńCenne trofeum :)
OdpowiedzUsuńBardzo. :)
UsuńWow, gratuluję takiej perełki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńNo no, gratuluję! To będzie prawdziwa perełka w Twojej dorodnej kolekcji :)
OdpowiedzUsuńZgadza się. :D Dziękuję. :)
UsuńGratuluję męża, jednak ja bym chyba nie wydała tyle pieniędzy na jedną książkę nawet jeśli brytyjska jest tańsza :) Masz przynajmniej nową książkę do tej pięknej kolekcji :)
OdpowiedzUsuńLuby nie jest moim mężem. :) Postanowił zrobić mi przyjemność i udało mu się. :)
UsuńBiały kruk doleciał :)
OdpowiedzUsuńLeciał, leciał aż doleciał. :)
UsuńGratuluję ! Rocznik wyborny ... :) bo to mój rocznik :)
OdpowiedzUsuńHaha, pewnie! :)
UsuńTo musiała sporo kosztować, skoro aż z Teksasu ;) Gratuluję nabytku, prawdziwy biały kruk :)
OdpowiedzUsuńNie kosztowała tyle co wydanie amerykańskie - na szczęście. :)
UsuńOooo! Tego się nie spodziewałam! ;) Gratuluję i mężczyzny, i książkowego nabytku! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńWitam.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię i cenię Kinga za wiele jego dzieł. Wszystkich nie czytałam, a też nie wszystkie mi pasowały. Niektóre z nich wielbię, wracam po kilka razy, inne zaś odeszły w kąt, niektóre mnie zawiodły. Nie jestem jego wielką fanką, na pewno nie tak jak Ty. Jednakże "Rage" na pewno chciałabym przeczytać, czy mieć na swojej półce? Jeszcze nie wiem. Nie kupuję wielu książek, raczej wypożyczam. Kupuję tylko te, które mają dla mnie największe znaczenie, do których będę wracać. Na Kinga się zbieram... Tak jak chcę skończyć cykl "Mroczna Wieża" i jakoś nie mogę. Gdybym była większą fanką Kinga, to ta pozycja musiałaby się znaleźć na mojej półce. Nie zależnie jaka byłaby to cena.
Przez to, że jestem tu pierwszy raz to zapraszam do siebie: feleeshia.blogspot.com. Teraz będę tu zaglądać regularnie, bo kocham czytać. :)
Nawet fani Kinga nie wielbią wszystkich jego książek - to naturalne, po prostu jedne są lepsze, drugie słabsze. :) Ale warto samemu przekonywać się na bieżąco, które się lubi bardziej, a które mniej. :) Za chwilkę do Ciebie zajrzę i zapraszam do mnie częściej. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW internecie można znaleźć amatorskie tłumaczenie w PDF. :) Dzięki. :)
Usuńmoże nawet pokuszę się o oryginał? :)
UsuńA śmiało! :)
UsuńPiękna zdobycz, świetna i historia i sympatyczny Luby, który spełnia marzenia;)
OdpowiedzUsuńAno...Taki wiosenny Mikołaj z niego. :)
UsuńAlez jesteś fanką! :) Tyle tego mieć - gratuluję, że spełniłaś swoje marzenie! :)
OdpowiedzUsuńNie ja spełniłam a luby w tym pomógł. :)
UsuńCudowny prezent! :) Cieszę się ogromnie, że spełniło się Twoje marzenie! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :):*
UsuńWow Ewa! :) Aleś cacko nabyła, no no no :)
OdpowiedzUsuńA trafiło mi się cacuszko, owszem. :)
UsuńSis! łał, ale ty musisz kochać tego swojego lubego!!!
OdpowiedzUsuńAle ci się trafiła gratka!!!
Mam w formie e-booka i pewnie przeczytam na jakiś czas.
Oj gratka, gratka. :D
UsuńJa się zachwycam, że mam 15 książek Kinga, a tu proszę!
OdpowiedzUsuńWspaniała kolekcja :3
Dziękuję. :) A 15 to już coś! :)
UsuńTakiej perełki powinni Ci zazdrościć wszyscy fani Kinga. :D
OdpowiedzUsuńPs. Mam nadzieję, że mój ukochany M. Witkowski nie przekroczy połowy dorobku Kinga, bo inaczej mój portfel będzie nieustannie cierpiał. :P
Oj, ale ile miałabyś powodów do radości? :) Portfel by płakał a Ty byś się cieszyła. :)
UsuńLuby się postarał jak nic! Czytnik, książka...zbiera plusy ;DDDD Cieszę się razem z Tobą;D, a lekturę przeczytam z czystej ciekawości i szumu jaki spowodowała swego czasu oraz reakcji Kinga na nią!
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj, ciekawa jestem co o niej powiesz. :)
UsuńChciałabym mieć podobną kolekcję książek, tyle że nie Kinga a Sparksa oraz Evansa! :D To by było coś :D
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, by Twoje marzenie się spełniło. :)
Usuń