tłumaczenie: Maria Grabska-Ryńska
tytuł oryginału: Swan Song
seria/cykl wydawniczy: Łabędzi śpiew tom 2
wydawnictwo: Papierowy Księżyc
data wydania: 7 listopada 2013
ISBN: 9788361386377
liczba stron: 552
Świata, który tak dobrze
znaliście, już nie ma. Pewnego roku, dnia siedemnastego lipca zło i nienawiść
ludzka wzięła górę nad Ziemią i jej mieszkańcami. Rosja zapoczątkowała kolejną
falę agresji, której apogeum stanowiły serie wybuchów bomb atomowych. Po tych wydarzeniach
świat przypomina jedno wielkie gruzowisko i wielką połać cmentarza. Ci, którzy cudem
ocaleli, wręcz potykają się o zwłoki ludzkie i zwierzęce. Skażona ziemia już
nie rodzi plonów, drzewa pousychały, a picie dostępnej wody gwarantuje szybką
śmierć w męczarniach.
Tak wygląda świat widziany oczyma
Roberta McCammona, autora powieści postapokaliptycznej pt. Łabędzi śpiew. Ta koszmarna wizja zamknęła pierwszą księgę
powieści. Cóż, optymizmu w niej wiele nie było. Pozostało mieć nadzieję, że w drugiej
księdze coś się wreszcie zmieni na lepsze. Jednak moje nadzieje okazały się być
złudne, przynajmniej na początku.
Od zakończenia tych tragicznych
wydarzeń los ocalałych nie poprawił się. Wręcz przeciwnie, żywności brakuje
każdemu, posiłki przygotowywane są na bazie tego, co uda się znaleźć lub ukraść
(np. zupa na bazie korzonków, pieczone szczury). O mięso jest bardzo trudno,
zwłaszcza że wiele zwierząt jest również skażonych. Te, które odważą się
zbliżyć do osad ludzkich, często okazują się bardzo niebezpieczne i
nieprzewidywalne – widok dwugłowych stworów czy szczurów wielkości dorosłego
kota to codzienność w nowym świecie. Brakuje ubrań, o lekach nie ma nawet co
śnić, dlatego znachorki znające się na ziołolecznictwie stoją teraz na równi z
dawnymi lekarzami. Jednak żadne zioła i wiedza byłych medyków nie potrafią
uleczyć piętna Kaina, jak nazywają je niektórzy, które dotknęło wybranych
ludzi. Owo piętno to specyficzna narośl, która przykrywa twarz i głowę twardą
skorupą, nie ustępując nawet po zetknięciu z nożem – nazwano ją maską Hioba.
Ta dziwna przypadłość nie
odpuściła również kluczowym bohaterom nowej rzeczywistości. Zeszpecona nim
została młoda i piękna dziewczynka imieniem Swan, obdarzona cudownymi i
uzdrawiającymi zdolnościami. Maska ogranicza jej możliwość widzenia i mowy a
wszyscy, którzy dziewczynki nie znają i spotykają po raz pierwszy, uciekają od
niej z krzykiem. Tylko jej towarzysz niedoli, były zapaśnik Josh, trwa przy
niej niezmiennie – zna jej prawdziwą naturę i chroni najlepiej jak potrafi. Z
kolei w innym miejscu Ameryki bezdomna kobieta, którą zwą Siostrą, toczy swój
prywatny bój o przetrwanie. Pomaga jej w tym magiczny pierścień, który pokazuje
drogę. Drogę, która wiedzie ją do utalentowanej Swan.
- Nie ma już na świecie sprawiedliwości i podłości – rzekł.- Jest tylko szybszy pistolet i wyższy poziom przemocy[1].
Mimo że życie na Ziemi samo w
sobie jest teraz wyzwaniem, to przecież nie ma niczego tak złego, aby ludzie
nie byli w stanie jeszcze bardziej tego zepsuć. Zawsze można sprawić, aby piekło
zaistniałe na Ziemi uzyskało nowy wymiar – przemocy, żądzy sprawowania władzy,
krwi, fanatyzmu religijnego i najczystszej odmiany zła. Czy z tego da się
jeszcze odbudować przyjazny dla ludzi świat? Czy może ludzie, nie do końca
świadomie, dążą jednak do autodestrukcji?
Na te pytania oraz szereg innych
odpowie Wam sam autor Łabędziego śpiewu, który
tworząc fikcyjną wizję świata, wplata całe mnóstwo jak najprawdziwszych cech
ludzi z naszej, prawdziwej rzeczywistości. Jest zło (w książce przejawiające
się w dwojaki sposób: jako konkretna postać i jako cecha ludzka), jest
pragnienie władzy, jest bezwzględność i jest fanatyzm religijny, który – jak
pokazuje przykład wielu krajów – nigdy do niczego dobrego nie prowadzi. McCammon
przeraża realizmem…
Jednak pisarz nie pozostawia
czytelnika na pastwę tego, co najgorsze. Zapala przed nim płomyk nadziei,
sprawia, że myśli, iż jeszcze nie wszystko stracone – kreuje postać delikatnej
Swan, której dobroć serca każe wierzyć, że lepsze jutro jeszcze może nadejść.
By uwypuklić dobro drzemiące w dziewczynce, w ramach kontrastu zestawia z nią
postać Rolanda – młodzieńca kiedyś zakochanego w brutalnych grach komputerowych,
obecnie zabijającego ludzi w świecie rzeczywistym. Jego przemiana ze zwykłego
nastolatka w maszynę do zabijania robi mocne wrażenie… Zresztą jak każdy
bohater, którego kreacja zrodziła się w głowie McCammona.
Za co pokochałam tego pisarza?
Nie tylko za świetne kreacje postaci, nie tylko za wizje przedstawianego przez
siebie świata, nie tylko za szereg intrygujących wydarzeń i nie tylko za
wspaniałą wyobraźnię. Pokochałam go za szczegółowość w tworzeniu swoich
powieści – nie brak u niego niczego, nawet najdrobniejszych elementów. Wszystko
jest dograne, wszystko się ze sobą wiąże i tworzy spójną całość. Tak było w
przypadku Magicznych lat i tak jest w
Łabędzim śpiewie.
Robert McCammon (źródło: www.lubimyczytac.pl) |
Mimo wszystko całość jest tak
dobra, tak świetnie dopracowana i wciągająca w realia swojego mrocznego świata,
że nie sposób odebrać jej miana jednej z najlepszych przedstawicielek nurtu.
Zdecydowanie! Klimat, jaki tworzy McCammon jest niepowtarzalny – no może tylko
King potrafi stworzyć lepszy, ale wcale nie o tak wiele jakby się mogło
wydawać. Tych dwóch panów śmiało można już postawić na tym samym podium, choć jeszcze
nie na tym samym miejscu.
Książkę polecam fanom McCammona,
Stephena Kinga, mrocznych wizji świata oraz świetnie skrojonych i rozbudowanych
powieści o walce dobra ze złem.
Ocena: 5/6
[1] R. McCammon, Łabędzi śpiew. Księga II, Papierowy Księżyc, Słupsk 2013, s. 45.
Łabędzi śpiew. Księga I - LINK
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc.
Wyzwania: Czytam literaturę amerykańską.
NEWS Z OSTATNIEJ CHWILI! W konkursie na Blogera roku 2013 Ksiażkówka jest już na 3 miejscu! Dziękuję i proszę o głosy, jeśli ktoś jeszcze swojego nie oddał. :) KLIK
Magiczne lata tego autora bardzo mi się podobały, dlatego chętnie zapoznam się także z jego powyższą książką.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto Cyrysiu - wierz mi. :)
UsuńTak naprawdę to nie druga księga, a po prostu druga połowa książki - w oryginale całość zamknięta była w jednej, liczącej sobie ponad tysiąc stron cegle :) "Magiczne Lata" są znakomite (oceniłem je bardzo wysoko), stąd też "Łabędzi Śpiew" to mój prywatny Must-Read na ten rok. Zdaje sobie przy tym sprawę, że "Magicznych Lat" nie przebiję, ale i tak oczekuje wiele dobrego :) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńWiem o tym Piotrze, wiem. :) W oryginale na dwie części podzielona nie jest, ale jest u nas i dlatego piszę o dwóch księgach. :) Nie częściach co byłoby wprowadzaniem w błąd a księgach. :) A porównywać te dwie powieści ciężko, bo to zupełnie inne tematy. :) Dla mnie obydwie są tak samo dobre. :) Dziękuję. :)
UsuńJeśli naprawdę jest taka dobra, to niebawem wyruszę na poszukiwanie tomu pierwszego :)
OdpowiedzUsuńJest bardzo dobra i jest warta każdej ceny - zaręczam. :)
UsuńWczoraj moja recenzja II księga pojawiła się na Kostnicy, a na blogu pojawi się w niedzielę... I powiem Ci, że chyba naprawdę wielkie umysły myślą podobnie, bo moja recenzja jest prawie identyczna z Twoją ;) Choć krótsza. Ale czytałam tak, jak bym czytała swoje słowa - kiwając głową :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, to ja tak miałam, gdy czytałam u Ciebie o "To nie jest kraj..." :) Może w poprzednim życiu byłyśmy siostrami bliźniaczkami, co? ;)
UsuńMoże... ja teraz o smokach, to wiesz, ja bym wolała, byśmy były jednym dwugłowym smokiem... ;) ziejącym ogniem! Ach Martin <3
UsuńBardzo, ale to bardzo chciałabym przeczytać Łabędzi śpiew! Czemu ja ma tak mało pieniędzy?! :P
OdpowiedzUsuńUśmiechnij się do rodzinki, by Ci prezencik zrobiła. :)
UsuńMuszę powiedzieć, że mnie zaciekawiłaś. Ktoś, kto może dorównać Kingowi. To interesujące.
OdpowiedzUsuńŚmiało można powiedzieć, że McCammon depcze po piętach Kingowi. :)
UsuńTeż mnie to porównanie zaintrygowało:) Skoro Ty - wielbicielka Kinga - piszesz coś takiego, to ja zwyczajnie nie mam wyjścia i muszę to przeczytać:)
UsuńNo nie masz wyjścia. :D
UsuńCzasami lubię powieści postapokaliptyczne. Co ciekawe, zimą bardziej:) Może jeszcze zdążę przed wiosną?
OdpowiedzUsuńTylko ten fanatyzm religijny jakoś mi się nie widzi;) Ale najbardziej przekonuje mnie zdanie o Kingu!
Ten fanatyzm to coś w rodzaju stałego punktu programy w przypadku tego typu powieści. ;) Ale da się go przetrawić. :)
UsuńEch, widzę, że to świetna seria. Super o niej napisałaś, No już sie przestraszyłam, że King będzie musiał się dzielić swoim podium. Ulżyło mi, uff.
OdpowiedzUsuńTo nie seria. :) Ta powieść w oryginale jest wydana w jednym tomie -tylko u nas podzielono ją na połówki. :) Niee, Kingowi nic nie grozi. :)
UsuńOk, czyli 2 części, to niemalże jak.... seria :P;) Żartuję x.
UsuńKusisz, oj kusisz. :) Oczywiście słyszałam o tym autorze i na pewno zapoznam się z jego twórczością.
OdpowiedzUsuńJa polecam w każdym bądź razie. :)
UsuńStrasznie mnie zaciekawiłaś ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
UsuńMuszę poszukać I tomu :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie. :)
UsuńNie jestem pewna i może się mylę, ale gdzieś kiedyś natknęłam się na informację, że ,,Łabędzi śpiew" McCammona rywalizował z jedną z książek Kinga w konkursie (Bram Stoker Award bodajże). Panowie depczą sobie po piętach ;) Łabędziej pieśni jeszcze nie czytałam, ale mam w planach.
OdpowiedzUsuńAno depczą albo raczej McCammon depcze Kingowi. :) W końcu to King jest tu starym wyjadaczem. :)
UsuńBrzmi bardzo fajnie, fabuła ciekawa, zajrzę do niej przy okazji :)
OdpowiedzUsuńA tekst - jak zwyle - świetny! :)
Dziękuję bardzo. :)
UsuńKusicie z Pauliną ogromnie, a że mam, to na pewno przeczytam. Kiedyś. ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam. :) Na granice.pl zgarnęłaś wiele fajnych książek w tym te. :) Jest co czytać. :)
UsuńEwo, czytaj mniej, bo nie nadążam za Tobą;))
OdpowiedzUsuńDwie recenzje na tydzień to dużo? Wierz mi, że są lepsi w te klocki ode mnie. :) Są tacy, którzy je codziennie wrzucają. :) Byli też tacy, którzy wrzucali kilka na dzień. :) A co do czytania - kończę jedną książkę i automatycznie zaczynam drugą. Taka normalna dla mnie kolej rzeczy. :)
UsuńBardzo lubię powieści postapokaliptyczne, więc i tych książek nie mogę sobie odmówić. Myślałam, że będzie to jakiś dłuższy cykl, co najmniej trylogia, ale jak rozumiem na dwóch częściach historia się kończy?
OdpowiedzUsuńTo w ogóle nie jest żadna "logia". ;) Że tak powiem. W oryginale książka jest wydana w jednym tomie. Tylko u nas wydawca pokusił się o podzielenie go na dwa tomy. Więc to nawet nie są żadne części tylko...połówki. :)
UsuńUuu to niefajnie, wydawnictwo chce zarobić podwójnie na jednej książce :/. Nie lubię takich praktyk.
UsuńCzy ja wiem? Dwie książki to podwójne koszty...ale ja się nie znam. :)
UsuńPodwójne koszty, ale i podwójne zyski :) Też się nie znam, ale tak mi się kojarzy rozbijanie jednotomowej książki na części.
UsuńJuż wróciłam, powolutku nadrabiam zaległości,pozdrawiam ciepło xxxx oddalam właśnie 2 głosy;) bo jak widać troszkę do tyłu jestem...co do książki to świetny post, a ja chcę je przeczytać...czekam na okazję i zakupię sobie pierwszą część bo strasznie mnie już poprzednią częścią zachęciłaś;) buziaki
OdpowiedzUsuńDzięki Tusiaku. :):*
UsuńJuż chyba przy poprzedniej recenzji pisałam Ci, że chcę Łabędzi śpiew przeczytać, prawda? Nic się od tamtego czasu nie zmieniło, jeśli nie liczyć faktu, że "doszedł" mi do tego tom II ;)
OdpowiedzUsuńDwa tomy szczęścia przed Tobą. :)
UsuńMuszę wreszcie zabrać się za książki tego pisarza. Wszędzie tylko go chwalą, a ja dalej do tyłu :(
OdpowiedzUsuńOj, musisz, musisz. :) McCammon zasługuje na chwile uwagi. :)
Usuń