tytuł oryginału: Apocalipsis Z: La ira de los justos
seria/cykl wydawniczy: Apokalipsa Z tom 3
wydawnictwo: Muza S.A.
data wydania: 15 stycznia 2014
ISBN: 9788377585825
liczba stron: 495
Właśnie skończyłam czytać
znalezione w Internecie opinie na temat trylogii Apokalipsa Z autorstwa Manela
Loureiro i nadziwić się nie mogę. Jako
wada najczęściej wymieniany jest – uwaga! – brak realizmu… No tak, przecież w
przypadku postapokaliptycznej wizji świata, w którym zza każdego rogu czy kąta
wyzierają przekrwione oczy zombie, realizm jest najważniejszy… To oczywiste, że
gdy akcja horroru zawiera elementy, które faktycznie mogłyby się zdarzyć,
odczucie strachu wywołane lekturą jest większe, jednak gdy mamy do czynienia z
fabułą, w której jednymi z najważniejszych bohaterów są nieumarli, to na ów
realizm trzeba nieco przymknąć oko, a lekturę określać i oceniać przy pomocy
innych kategorii i miar, prawda?
Ja uważam, że tak powinno być i
tak też podeszłam do wspomnianej trylogii, dlatego lekturą zawiedziona nie
byłam. Wręcz przeciwnie, pochłonęłam każdy z tomów w ekspresowym tempie i
ciężko było mi się od nich oderwać. W ostatnich dniach zamknęłam ostatni,
trzeci tom zatytułowany Apokalipsa Z.
Gniew sprawiedliwych.
Podobnie jak w przypadku drugiej części,
Loureiro zaczął od przypomnienia wydarzeń z części poprzednich: świat opanował
tajemniczy wirus, który w mgnieniu oka powoduje u ludzi dziwną chorobę – niby
żyją, ale tak jakby już ich nie było… Nie da się z nimi rozmawiać, nic do nich
nie dociera, a jedyne, co okazują, to niczym niepohamowana agresja. Każdy
zaatakowany przez nieumarłego sam natychmiast staje się nosicielem wirusa i
tylko chwila dzieli go od przemiany w potwora.
Po długiej i samotnej tułaczce
oraz walce z żywymi trupami główny bohater (adwokat z wykształcenia) w końcu
przestaje być sam. W świecie, w którym nie ma już żadnych zasad, w którym
człowiek człowiekowi wilkiem, spotyka przyjaznych sobie towarzyszy niedoli, tj.
Ukraińca Wiktora Pritczenko i młodziutką piękność o imieniu Lucia, która
zawładnie sercem adwokata.
Świat opanowany przez umarlaków
to jednak nie jest miejsce ani czas na amory. Gra toczy się o najwyższą stawkę,
czyli życie, przetrwanie zaś nie jest łatwą sztuką… Po ostatnich wydarzeniach
bohaterowie lądują na rozklekotanym statku i przemierzają bezkres
nieprzyjaznych wód. Kiedy już wydaje się, że ogromny sztorm rozniesie w drobny
mak wątłą łajbę, okazuje się, że bohaterowie nie są na oceanie sami. Tuż obok płynie
sobie spokojnie (prawie ich rozbijając) ogromnych rozmiarów tankowiec… Na
szczęście okazuje się, że załoga jest przyjaźnie nastawiona, a przynajmniej
początkowo sprawia takie wrażenie, bo niebawem…
Witajcie, dzieci moje! Witajcie w Gulfport, Nowej Jerozolimie, domu sprawiedliwych i Bogiem chronionej twierdzy, która rychło stanie się miejscem powtórnego przyjścia naszego Pana![1]
Gdy trójce ocalonych już wydaje
się, że nadeszło wybawienie z opresji, rzeczywistość szybko wylewa im na głowy kubeł
zimnej wody. Oto bowiem przychodzi im żyć w społeczności ogarniętej fanatyzmem
religijnym, którą dowodzi „rozkochany” w Bogu pseudo-zbawiciel, który
jednocześnie stosuje iście nazistowski system rządzenia (mamy tu getto,
łapanki…). Im dłużej przebywają w Gulfport (Zatoka Meksykańska), tym bardziej
przekonują się, w jak koszmarnym miejscu się znaleźli – kolejnym piekle na Ziemi.
Nie wiadomo co lepsze: życie wśród nieumarłych czy wśród ludzi ogarniętych skrywaną
pod płaszczykiem miłości do Boga rządzą władzy.
Choćby czytelnik trzeciego tomu
trylogii bardzo chciał się nudzić podczas lektury, nie będzie miał na to
absolutnie żadnych szans. Dzieje się naprawdę wiele, autor co rusz zaskakuje
nowymi wątkami czy bohaterami. Tym razem zło najmocniej ukazuje się pod postacią
ludzi niż samych nieumarłych (ci schodzą na drugi plan). Teraz ludzie straszą najmocniej…
Manel Loureiro źródło: www.lubimyczytac.pl |
Jedyne, co mnie się w powieści
nie podoba, to zakończenie, ponieważ akcja cały czas toczy się swoim trybem, aż
tu nagle mamy na koniec wybieg o ładnych parę lat w przyszłość i mało
spektakularny finisz. Widać, że autor już nie miał siły i/lub ochoty na pisanie
książki, więc postanowił szybko uciąć akcję banalnym zakończeniem.
Nawet to jednak nie zmienia
stopnia mojej sympatii do tej trylogii. Zdecydowanie jest to jedna z
najlepszych opowieści o zombie, które obecnie można znaleźć na rynku. Do tej
pory większość mnie bardziej bawiła niż fascynowała, tymczasem Apokalipsie Z udało się mnie mocno
zaintrygować.
Aha! I jeszcze jeden smaczek.
Uważni czytelnicy Apokalipsy Z na
pewno zauważyli, że autor nie zdradza imienia i nazwiska głównego bohatera,
prawda? Jeśli dotąd nie domyślacie się, kto nim jest, to kończąc tom trzeci
będziecie mieć fajną niespodziankę.
Ocena: 5/6
[1] M. Loureiro, Apokalipsa Z. Gniew sprawiedliwych, MUZA,
Warszawa 2014, s. 150.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje wydawnictwu Muza oraz Business & Culture.
Tom I - Apokalipsa Z. Początek końca
Tom II - Apokalipsa Z. Mroczne dni
A ja jednak pozostaję zwolennikiem realizmu. Autor powinien poszukać zombie, poznać je bliżej i dopiero pisać;) Inaczej naraża się na zarzut nieprofesjonalizmu;)
OdpowiedzUsuńHehe...a może już te słodziaki spotkał i opisał je właśnie tak? ;) A inni się czepiają? ;)
UsuńJak spojrzałam na to zdjęcie Loureiro to moje pierwsze skojarzenie pobiegło w stronę M. Wiśniewskiego :) To chyba jakiś jego sobowtór :)
OdpowiedzUsuńCo do samej książki, tym razem spasuje, gdyż nie trafię zombie. Jestem zdecydowanie wampirofanką :)
Haha! Wiśniewski? No może, może... ;)
UsuńPozwolisz, że przeczytam Twoją recenzję w okolicach końcówki przyszłego tygodnia, jak sama będę po lekturze III tomu trylogii ;)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej pozwalam. ;DD
UsuńDziękuję za odroczenie ;)
UsuńO rany, ale foto autora :D A książka już czeka w kolejce :D
OdpowiedzUsuńTzw. słit focia. ;)
UsuńMam wielką ochotę na całą serię, bo uwielbiam zombie w każdym wydaniu ;d
OdpowiedzUsuńTo skuś się, bo trylogia jest jedna z lepszych o tej tematyce. :)
UsuńPierwsza część jest moim must have na ten rok. Jeśli pochłonie mnie, tak jak Ciebie, pewnie reszta trylogii dość szybko znajdzie się na mojej półce :)
OdpowiedzUsuńKusi strasznie ta "Apokalipsa Z", oj kusi... Kiedyś pewnie bym nie przypuszczała, że zacznie mnie kusić powieść o zombie
I chyba mam już swoje podejrzenia, co do głównego bohatera :D
Hehe, ciekawe czy słuszne te podejrzenia. :D Ale nie mów o nich nic, by inni też mogli puścić wodze fantazji. :) A co do tematyki zombie, to ja tez nie byłam jej fanką i w zasadzie nadal nie jestem, ale ta trylogia jest świetnym wyjątkiem. :) Jest naprawdę dobra. :)
UsuńBardzo chętnie bym przeczytała, to zdjęcie na końcu jest przerażające. Zapraszam do siebie na podsumowanie wyzwania Czytam Kinga.
OdpowiedzUsuńAch, i cieszę się, że zmieniłaś czcionkę. Tą właśnie uwielbiam, wcześniejsza była taka jakaś... bezosobowa.
UsuńJuż zdążyłam tam do Ciebie zajrzeć bez czytania Twojego komentarza u mnie. :) Straaasznie się cieszę. :) Dzięki Basieńko! :*
Usuńwszyscy tak polecają tę serię, iż zerknę z ciekawości na TOM I choć za zombie nie przepadam, świetna recka i ja tu gratuluje wygranej oraz pytam się o co z tą czcionką chodzi bo ja zmiany nie widzę;))
UsuńTusiu, wcześniej był Arial teraz jest Georgia, jest większa i ociupinę jaśniejsza. :)
UsuńGeorgia jest najlepsza, arial i vwrdana sa super ale do bardziej formalnych pism. Ale to tylko moje zdanie.
UsuńZaciekawiłaś mnie tą książką i to bardzo. Przyznam się, że pierwszy raz o niej słyszę. Tak więc z pewnością zacznę jej poszukiwać
OdpowiedzUsuńPolecam zacząć poszukiwania od pierwszego tomu. :)
UsuńW końcu są wszystkie trzy części, będę mógł sobie kupić cały pakiet - mam nadzieję, że pojawi się w jakiejś promocyjnej cenie :-D Opinie faktycznie różne choć te pozytywne ostatnio pojawiają się coraz częściej.
OdpowiedzUsuńJa polecam, naprawdę. :)
UsuńDzisiaj zabieram się za czytanie tej części. Jestem strasznie ciekawa kim okaże się główny bohater.
OdpowiedzUsuńJa się uśmiechnęłam, jak się okazało kim jest. :)
UsuńTeraz ciężko mi będzie się powstrzymać przed przeczytaniem końcowych stron:D
UsuńPowstrzymaj się do samego końca. :)
UsuńJa się nie skuszę, ale może mój mężczyzna. Takie historie są zdecydowanie o wiele bardziej w jego klimacie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Zatem polecam mu cała trylogię. :)
UsuńCo raz mocniej mnie pociąga ta seria :D
OdpowiedzUsuńDysia i zombie. To dopiero połączenie. :D
UsuńNie przepadam za zombiakami, ale ten cykl wydaje się być inny, ciekawszy :)
UsuńWłaśnie taki jest, wierz mi. :)
UsuńCoś dziwne książki czytujesz Ewo. Czyżby zmiana upodobań? Pewnie tylko taka praca... Nigdy nie wiadomo co się trafi...raz Stephen King, a raz Szymon Hołownia:))))) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńPiszesz tak jakbym kiedykolwiek książkę Hołowni przeczytała a tak nie jest. :) A jeśli twierdzisz, że ta książka jest "dziwna" pod katem tematyki i moich wyborów to tylko świadczy o tym, że bardzo rzadko do mnie zaglądasz. :)
UsuńI nie ma czegoś jak "taka praca" w moim przypadku. Czytam to, co sama wybiorę lub zgodzę się zrecenzować. Nie dostaję książek niespodzianek do recenzji. :)
UsuńTo ty nie kasujesz anonimów? ;)
UsuńBasiu, jeśli nikogo nie obrażają, nie spamują to nie. :)
UsuńZaintrygowałaś mnie tym bohaterem (brakiem jego imienia w dwóch pierwszych częściach). Czyżby miało to coś wspólnego z fotką autora (swoją drogą świetnie go ucharakteryzowali, a może tak smutno skończył :P)? Chyba muszę się przekonać :P
OdpowiedzUsuńW trzeciej też go nie ma przez większą część akcji. Pojawia się na samym końcu dopiero. :) A fotka autora jest świetna. :)
UsuńMam ogromną ochotę na tę trylogię, obiecałam sobie, że przy następnych zakupach książkowych obowiązkowo muszę dodać pierwszą część do koszyka :) Zombie rządzą! :D
OdpowiedzUsuńPopieram! :) Ale nie w każdym wydaniu. ;)
UsuńUmarlaki niestety nie należą do mojego ulubionego motywu, więc za książkę podziękuję. Choć ciekawy zabieg - nie zna się imienia głównego bohatera przez całą trylogię... :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Ale niektórzy łatwo się domyślają kim on jest. :)
UsuńNie mogę! Teraz mam jeszcze większą ochotę na pierwszy tom :D
OdpowiedzUsuńRealizm w takich książkach? No naprawdę ... Raczej rzadko kiedy takowy jest ... Czepiają się czego mogą :P
Dokładnie...Jak ktoś chce znaleźć dziurę w całym to zawsze znajdzie. :)
UsuńLubię czytać o zombie i oglądać zombie. Ostatnio jestem zachwycona książkami Miry Grant. Wcześniej duże wrażenie zrobiła na mnie "Wojna zombie". To chyba moje książkowe "the best" w tym temacie. Tak mi się teraz wydaje. Za trylogię Manela Loureiro planuję zabrać się od początku, czyli od pierwszego tomu. Na razie tylko planuję, ale myślę, ze w końcu zakupię sobie całość i zobaczę, co Hiszpan ma do zaproponowania.
OdpowiedzUsuńWidzę, że w temacie jesteś doświadczona. :) Ciekawe jak Loureiro wypadnie w konfrontacji z innymi pisarzami. :)
UsuńJeszcze pierwszej części nie czytałam (a po książki z zombie rzadko sięgam), ale jak przeczytam i mi się spodoba to sięgnę po 2 i 3 ;)
OdpowiedzUsuńPolecam. :)
UsuńTy już opanowałaś całą trylogię, a ja jeszcze nie upolowałam pierwszego tomu... Mam jednak całość w planach:)
OdpowiedzUsuńZacne masz plany. :D
UsuńJeszcze nie czytałam, a mam wielką ochotę na tą trylogię :)
OdpowiedzUsuńI dobrze, bo warta jest zachodu. :)
UsuńZ chęcią przeczytam, ale muszę zacząć od pierwszej części :) Wiadomo i ja lubię Zombie.
OdpowiedzUsuńPowinnaś poznać tę trylogię, nie żałowałabyś. :)
UsuńPolecam też "Infekcję" Andrzeja Wardziaka, dla odmiany apokalipsa zombie w Warszawie. Bardzo podobały mi się Książki Miry Grant, z niecierpliwością czekam na 3 tom. Apokalipsę poprostu pochłonęłam :)
OdpowiedzUsuńO ile o książkach Grant już słyszałam, to o "Infekcji" nie. Także dzięki za cynk, rozejrzę się. :)
UsuńNie!!!
OdpowiedzUsuńZakończenie STANOWCZO mi się NIE PODOBA!! I nie chodzi o ten wybieg "sześć lat później" tylko o... niego... :( Tak przecież nie można... :(
Oj, tak czułam, że będziesz zawiedziona...I wierz mi, że ja tez byłam. :/ No szkoda jak diabli... Chyba bym wolała już żeby to się przytrafiło adwokatowi...
Usuń