tłumaczenie: Barbara Gadomska
tytuł oryginału: No Place to Hide. Edward Snowden, the NSA, and the U.S. Surveillance State
wydawnictwo: Agora
data wydania: 16 maja 2014
ISBN: 9788326813405
liczba stron: 320
Internet – dobrodziejstwo naszych
czasów, potężne narzędzie ułatwiające nam życie. Za jego pośrednictwem zapłacimy
rachunki, zrobimy zakupy, porozmawiamy ze znajomymi, znajdziemy miłość, pochwalimy
się, gdzie spędziliśmy wakacje, wejdziemy na strony, o których odwiedzanie nikt
by nas nigdy nie podejrzewał, zupełnie anonimowo zmieszamy kogoś z błotem…
Zaraz, zaraz! Czy aby na pewno anonimowo? Otóż nie! Anonimowość i prywatność w
sieci – to największa ułuda funkcjonująca w przekonaniu wielu z nas.
Jak bardzo mylą się ci, którzy
przekonani byli o stuprocentowej intymności podczas serfowania po Internecie,
pokazały wydarzenia z zeszłego roku. Świat obiegła informacja o inwigilacji,
której na ogromną skalę dopuszcza się rząd amerykański, a źródłem tych newsów okazał
się młody, dwudziestodziewięcioletni wówczas współpracownik NSA i CSI – Edward
Snowden.
Nim cała sprawa ujrzała światło
dzienne, Snowden bardzo skrupulatnie i rzeczowo przygotował się do jej
ujawnienia. Wszystko dokładnie przemyślał, a przede wszystkim uświadomił sobie,
jak poważne konsekwencje czekają go z tego tytułu (amerykańskie władze najpewniej
posądzą go o szpiegostwo, co wg niektórych źródeł już się stało), dlatego w
porę wyjechał z kraju i tymczasowo ulokował się w jednym z hoteli w Hongkongu. Stamtąd
też zaczął nawiązywać kontakty z wybranymi dziennikarzami, w tym z Glennem
Greenwaldem. Ten dziennikarz wkrótce stał się autorem głośnej książki pt. Snowden. Nigdzie się nie ukryjesz.
Greenwald opisał w niej, jak doszło do jego spotkania ze Snowdenem, szczegółowo
omówił, co zawierały wykradzione tajne dokumenty. Nakreślił także w jednym z
rozdziałów jak wielka jest potęga mediów.
Lektura wstrząsnęła mną niczym
dobrej klasy thriller polityczny, który przeniesiony na ekran kinowy mógłby
konkurować z fikcyjnymi opowieściami o tajnych działaniach rządu, narzędziach informatycznych,
którymi dysponuje i zastosowaniu ich w praktyce. To, co dotąd zdawało nam się
być tylko dziełem fantazji twórców filmów czy książek z dreszczykiem, teraz
jest rzeczywistością. Okazuje się, że dla rządu amerykańskiego podsłuchiwanie
rozmów głów państw, ważnych person świata polityki a nawet zwykłych, szarych
obywateli, uzyskiwanie tą drogą informacji gospodarczych, dyplomatycznych czy
związanych z bezpieczeństwem – to chleb powszedni. Na zlecenie władz odpowiednie
programy komputerowe codziennie zliczają, ile Amerykanie przeprowadzili rozmów
telefonicznych (regionalnych i zagranicznych), ile wysłali e-maili, z kim
rozmawiali na chatach wideo i głosowych na Facebooku, jakie pliki wysyłali,
jakie udostępniali zdjęcia itd. Ponadto rząd amerykański jest w stanie w każdej
chwili zdalnie aktywować dowolny telefon komórkowy i posłużyć się nim jako
urządzeniem nasłuchowym, dlatego Snowden zalecał wyjątkowe środki ostrożności
podczas rozmów i nakazywał wyjmowanie baterii z telefonów oraz… umieszczanie
aparatów w zamrażalniku – miało to zdecydowanie utrudnić podsłuch.
Zaskoczył mnie sam Edward Snowden
a właściwie charakterystyka jego życia. Mogłoby się zdawać, że na tak odważny,
bohaterski (niektórzy powiedzieliby, że głupi) czyn mógłby odważyć się tylko
człowiek samotny, wyalienowany, któremu konsekwencje takiej decyzji nie
zaszkodziłyby aż nadto. Tymczasem Snowden okazuje się młodym człowiekiem,
początkowo niewykształconym (nie skończył nawet szkoły średniej), ale z
zacięciem informatycznym, który prowadzi bardzo normalne życie, tzn. ma
kochającą rodzinę, dziewczynę i obietnicę dostatku do końca swych dni, a mimo
to postanawia, ryzykując swoją wolność oraz los jego bliskich, obwieścić światu,
w posiadaniu jakich informacji się znajduje. Jednak nie to budzi w nim
największy lęk. To, co najbardziej przerażało Snowdena, to realna możliwość, że
ludzie nie przywiążą do kwestii inwigilacji szczególnej uwagi, że z góry założą,
iż ten temat ich nie dotyczy. Na szczęście tak się nie stało, a burza, która
wywiązała się wokół sensacyjnych informacji, jest obecna na ustach wielu po
dziś dzień.
I dobrze, bo naprawdę powinniśmy
przyłożyć większą wagę do kwestii prywatności w Internecie (mamy w książce kilka
rad w tym temacie). Podstawą według mnie jest umiar w tym, co decydujemy się
umieszczać w sieci i gdzie to robimy, większa uwaga wobec tego, na jakie strony
wchodzimy i co po sobie zostawiamy. Wszak fakt, że na przykład usuniemy swój
profil na Facebooku nie gwarantuje nam prywatności – co raz zostaje umieszczone
w sieci, tak naprawdę nigdy nie ginie.
Myślę, że z dużo większą dawką ostrożności
powinniśmy podchodzić do świata wirtualnego i próbować zabezpieczać się na
wszelkie możliwe sposoby, zaczynając od włączenia we własnych umysłach opcji rozwagi
i umiaru. Książka Greenwalda otwarła mi oczy, dała mocno do myślenia i na pewno
czegoś nauczyła, czego i Wam życzę po zakończeniu tej lektury, która powinna
stać się obowiązkowa dla każdego użytkownika Internetu.
Ocena: 5/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Agora.
Wyzwania: Czytam literaturę amerykańską.
Kolejna ciekawa książka trafia na moją listę do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńI słusznie. :)
UsuńBardzo ambitnie podeszłaś do tematu :)
OdpowiedzUsuńAmbitnie? Czy ja wiem... :)
UsuńŚwięte słowa - wszystko z umiarem. Nie powiem, całkiem mam ochotę na tę publikację.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twoich wrażeń po tego typu lekturze. :)
Usuńlektura zdecydowanie godna uwagi a samo ostrzeżenie jak najbardziej trafne - chodzi mi o prywatność w Internecie;)
OdpowiedzUsuńTak, tak. Trzeba uważać. :)
UsuńNiby tak, niby dlaczego zwykły szaraczek mógłby interesować rząd, ale jak się okazuje władza ma na oku także zwykłych obywateli i jakiś sens w tym widzi. :) No ale...Polska to nie Ameryka, być może u nas takich rzeczy się nie praktykuje jeszcze, choć kto wie. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się zapowiada. I po takiej ocenie szkoda byłoby przejść obojętnie :)
OdpowiedzUsuńTo przede wszystkim nader interesująca książka wobec, której nie należy przejść obojętnie. :)
UsuńNo tak. ;) Ja nic do ukrycia nie ma, więc nie wpadłam na to, że US może mieć z tego użytek. :)
OdpowiedzUsuńJestem nałogowym użytkownikiem internetu, więc powyższa książka powinna trafić w moje ręce, chociaż przekornie napiszę, że za bardzo tego nie chce :)
OdpowiedzUsuńWięc pewnie trafi. ;)
UsuńA Greenawald napisał, jakie problemy miał Snowden, żeby się z nim skontaktować? :P
OdpowiedzUsuńTak, ich kontakt zbyt szybko nie doszedł do skutku. ;)
UsuńCiekawa jestem jak to opisał. :P
UsuńSwoją drogą, fajnie by było móc porównać obydwie książki. Tę opisaną przez Ciebie i tę, którą ja czytałam.
Już miałam pytać, którą książkę czytałaś, ale Wiki już mnie oświeciła. :) Pamięć już szwankuje. :)
UsuńMyślę, że książka może otworzyć oczy na wiele aspektów związanych z użytkowaniem internetu...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak...
UsuńTreść mi sie poddoba. Jestem ciekawa, ile ludzi potrafi wyjechać na wakacje bez internetu.
OdpowiedzUsuńHmmm...Pewnie nie jest ich zbyt wiele. :)
UsuńTo książka przestroga. Z chęcią bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńTak, dlatego ja tak gorąco polecam. :)
UsuńPrzeraziłaś mnie tą książką, a raczej rząd amerykański to zrobił. To straszne aż tak inwigilować ludzi! A podobno demokracja i wolność. Koniecznie muszę poznać tę książkę.
OdpowiedzUsuńNiestety anonimowość w dzisiejszych czasach to ułuda...
Usuń"Facebook jest zmorą oszustów podatkowych i sprzymierzeńcem oszustów państwowych" - GENIALNIE UJĘTE! :)
OdpowiedzUsuńKochana, świetna recenzja! Oglądałaś może "Piątą Władzę" o WikiLeaks? Fajny film na wieczór. :)
OdpowiedzUsuńDzięki. :) Nie, nie oglądałam, ale nadrobię to na pewno. :)
UsuńW internecie faktycznie wiele osób czuje się zupełnie anonimowo.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam tę książkę.
Niezdrowo anonimowo wręcz...
Usuń"Pan Mercedes" zadziałał dziś w Sopocie! Oglądaj wiadomości! Czytanie książek może być jednak groźne...
OdpowiedzUsuń"Pan Mercedes" nie był pod wpływem narkotyków a ten z Sopotu chyba tak. Oszołom...
UsuńNiedawno AnnRK recenzowała "Polowanie na Snowdena". Nawet nie wiedziałam, że powstały aż dwie książki o Snowdenie. Może skuszę się na obie pozycje ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za przypomnienie, którą książkę Ann recenzowała, bo akurat mnie to info interesowało. :) A pamięć ma ulotna ostatnio. :)
UsuńNawet nie wiedziałam, że pytałaś o to Anię ;)
UsuńBardzo interesująca tematyka! Szczególnie dla nas bloggerów;) Może się kiedyś skuszę...
OdpowiedzUsuńBardzo, dla każdego. :)
UsuńKsiązka faktycznie zapowiada się niezwykle interesująco, wcześniej o niej nie słyszałam i żałuję. Ale tak czy siak z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPolecam Marteczko. :)
UsuńTrzeba przyznać, że życie pisze najlepsze scenariusze.
OdpowiedzUsuńAż chce się przeczytać tę książkę. ;))
Dokładnie, zgadzam się. :)
UsuńMuszę przeczytać i chyba każdy powinien, by wiedzieć co nam w sieci grozi... Swoją drogą ciekawe czy naszych blogów już ktoś nie inwigiluje? :) Oby nie :D
OdpowiedzUsuńKto wie...Może tak być...
UsuńӀ believe wha you posted was actuɑlly very logicаl.
OdpowiedzUsuńHowevеr, think about this, supƿose youu composed ɑ catchier ρost title?
I аm not suggesting your information is not
solid, but what if you added a post title that makes
people desіre more? I mmean "Snowden. Nigdzie si� nie ukryjesz - Glenn Greenwald" is a little plain. You could peek at Yahoo'ѕ home page
and watch how tɦey cdeate pߋst headlines to get vieweеs to open tthe links.
Уou might add a relаted video or a related рic օr ttwo to get people interested abοսt everything've
wгitten. Just my opinion, it would bring yoսr blog a little livelier.
My weƅ blog: mosaic crafts