źródło okładki: wydawnictwo SOL
Niewiele jest takich książek, które „wołają” do mnie od pierwszego wejrzenia. Niewiele jest też takich, których recenzje sprawiają, że chcę dany tytuł mieć jak najszybciej. Mimo to takie przypadki jednak czasem mają miejsce. Obietnica świetnej rozrywki i chwil z uśmiechem na ustach sprawiła, że czym prędzej chciałam przeczytać świeżo wydaną książkę Danuty Noszczyńskiej pt. „Pod dwiema kosami czyli przedśmiertne zapiski Żywotnego Mariana”. I oto jest!
Chwila zaznajomienia z okładką i wypukłym na niej, tytułem (bardzo takie lubię, to chyba już jakiś fetysz czytelniczy) i byle szybciej do pierwszej strony. A tam? A tam…Marian, tak po prostu… Opisać go nie sposób, zatem zwyczajnie oddam mu głos.
Już mam mówić? Teraz? Aaa…no to ten…Nazywam się Żywotny Marian. Z małżonką moją Apolonią i dzieckami naszymi mieszkamy we wsi Mużyny koło Łomży. Wiek już mnie naszedł słuszny i zdrowie moje liche, aż żem zaczął czuć ostatek mojego życia na tym ziemskim padole. Jak już wspomniałem wiek mój już zaawansowany mocno, bo żem skończył już siedemdziesiąt sześć lat a w tym roku siedemdziesiąt siedem będzie to i śmierć już na człowieka dybie. Pomyślał żem razu pewnego, że trza dla potomnych pamiątkę po sobie zostawić, co by przyszłe pokolenia znały losy mojego trudnego żywota.
Jakem pomyślał tak żem zrobił (wcześniej pytając o zdanie naszego księdza proboszcza, bo przecie wszystko w życiu trzeba robić po myśli Bożej). Jako że ksiądz mój pomysł pochwalił i zatwierdził to żem go w czyn zaczon wprowadzać.
Opisałem tam wszystko – i to, co dzieje się teraz i to, co było kiedyś. Swoje zasłużone miejsce w pamiętniku mym posiadła ma małżonka Apolonia i historia naszego z nią poznania się. Najdrobniejszych szczegółów nie śmiałem pominąć, zatem wszyscy się niedługo dowiedzą jak moja ślubna z pięknej i bądź, co bądź mądrej kobiety, przepoczwarzyła się w nierozgarnięte babsko, której wszystko trzeba tłumaczyć jak cielęciu, by załapała.
Ale nie tylko o niej rzecz się ma. Opowiadam też o moim potomstwie, któregom w ilości pięciu sztuk się dorobił. Pracowalim z Apolonią wytrwale nad różnorodnością płci, ale jeden czort chciał, że trafili nam się cztery córki (Jadwiga, Bożena, Halina, i Wanda) i jeden jedyny syn, Tadeusz. Życiorysy ich też przybliżył żem w swych notatkach by każdy wiedział, że na Jadźce klątwa, przeto wisi w postaci uśmiercania mężów. Bożenka…latawica jedna…szkoda słów. Halinka też jakaś pechowa…Tadek za to dryg miał! Szkoda, że jeno do bab…Same problemy i trudy sypały się na moją biedną głowę! I komuna dała popalić i sąsiedzi…Plemię Żmijowe…Choć łatwo nie było wszystkom dokładnie zanotował – niechaj następne pokolenia wiedzą jakem żył ja, Marian Żywotny.
I tak pokrótce przedstawia się całokształt niniejszej książki. Starałam się po trosze przybliżyć Wam styl i język, jakim jest pisania, ale wierzcie mi, że nie sposób naśladować go w pełni – tak potrafi tylko Mar…przepraszam, pani Danuta.
Jednak to nie wszystkie atuty tych zapisków. Kolejny to masa humoru, który bardzo ożywia fabułę i sprawia, że ciężko się od niej oderwać. Ale to jeszcze nie wszystko…To, co uderzyło mnie podczas lektury chyba najmocniej to jej autentyczność…Wszak ile to takich Marianów po świecie chodzi…? W swojej okolicy bez problemu naliczyłabym kilku…Niemal bezkrytycznych wobec siebie osobników, podporządkowujących swoje decyzje i uczynki woli Bożej – nawet, gdy te nie są godne pochwały to i tak wytłumaczenie w nauce Boga się na nie znajdzie…
Świetna satyra na wiele niechlubnych cech Polaków gdzie na podium stoi hipokryzja katolicka – przyznaję, że uwielbiam się z tego śmiać.
I tym, którzy śmiać się lubią z różnych przywar naszych, narodowych polecam tę książkę. Także tym, którzy chcą się odstresować oraz mile i lekko spędzić czas przy lekturze.
Za możliwość przeczytania niniejszej książki dziękuję wydawnictwu SOL.
Ocena 6/6
Jej, jakże Ci zazdroszczę! Powiem Ci, że ta książka także mnie do siebie "woła". Muszę w końcu ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńA recenzja jak zwykle świetna :))
Pozdrawiam!
Cinnamon - a jest czego, że tak Ci powiem nieskromnie. :D Książka jest naprawdę świetna jeśli ktoś lubi takie klimaty i taki język. :) Dzięki! :) Również pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNic tylko przeczytać, a recenzja wspaniała brak słów.
OdpowiedzUsuńAgnieszko - co do przeczytania - zgadzam się w całej rozciągłości, a za miłe słowa dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńA ja ją jutro dostanę :D
OdpowiedzUsuńChciałam też napisać, że pani Noszczyńska jest jedną z nielicznych autorek, które kupuję w ciemno, bez czytania recenzji czy przeglądania książek. Każda jest świetna. Do tej pory prym u mnie wiódł "Hormon nieszczęścia", ciekawa jestem, czy ta go przebije?
Smaczna Książeczko - nie wypowiem się szerzej na ten temat, bo "Pod dwiema..." to moje pierwsze spotkanie z Noszczyńską, ale jeśli wg Ciebie "Hormon..." jest tak dobry to już rozpoczynam procedurę polowania na tę książkę. :D
OdpowiedzUsuńPo wybranym przez Ciebie fragmencie już żem się przekonała, że musowo przeglądnąć książkę mi będzie trzeba :))
OdpowiedzUsuńNemeni - tegom fragmentu akurat nie wybrała, a za pomocą własnych myśli spłodziła. Tylkom uszczknęła ociupinę z Marianowej polszczyzny co byśta poznali jej walory, zanim zapiski jegoż wertować zaczniecie. :)
OdpowiedzUsuńA - no to podziwiam talenta szanownej pani i do nóżek się kłaniam ;)
OdpowiedzUsuńEwo, Hormon jest dobry. Przede wszystkim bardzo ciekawy pomysł :))
OdpowiedzUsuńNemeni - to raczej słowa do pani Noszczyńskiej, bo ja ją tylko "podrobić" usiłowałam. ;) Ale mimo to dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńKsiążeczko - dlatego chętnie przeczytam tę książkę. :) Zresztą nie chcę tylko poprzestać na jednej przeczytanej autorstwa tej pani, nie wypada tak. :)
OdpowiedzUsuńHmmm.. zapowiada się całkiem dowcipna książka, a koło Twojej recenzji tak wysokiej oceny chyba nie sposób przejść obojętnie :) Także teraz będę czekać, aż historia Żywotnego Mariana wpadnie mi w łapki :)
OdpowiedzUsuńKamykowa - i tego Ci życzę, bo to naprawdę dobra książka. :)
OdpowiedzUsuńHumor humorem, ale jak mnóstwo takich Marianów chodzi po świecie! Jak mam gorszy dzień, to gdyby tak zacząć na ślepo strzelać na ulicy, z pewnością od co najmniej paru takich uwolniłabym świat:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Isadoro - oj, tak. ;) Łowy były by bardzo udane. ;)
OdpowiedzUsuńEwo, dawno mnie tutaj nie było (cóż, praca niestety powoduje takie przestoje). Szybko nadrabiam zaległości w czytaniu Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńWidzę, że i Tobie przypadła do gustu książka o Marianie i jest to kolejna recenzja, która mnie zachęca do przeczytania tej powieści. Kurna, myślę, że muszę to jak najszybciej przeczytać!
PS. Recenzja świetna, cieszę się także, że spodobało Ci się 'Postscriptum' Nurowskiej :)
Pozdrawiam ciepło z zachmurzonej Warszawy, Elizz
Elizz - witam "po latach". ;) Miło mi, że wciąż o mnie pamiętasz. Co do pracy...cóż, takie życie, wiem jak jest i w pełni rozumiem. :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa a zapiski Mariana polecam Ci po stokroć! :)
"Postscriptum" zrobiło na mnie naprawdę duże wrażenie...
Mam na tą książkę chrapkę już od jakiegoś czasu, jak tylko wpadnie w moje ręce przeczytam na pewno. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMadlen - polecam i pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała poznać losy Mariana. Tyle osób się nim zachwyca i ty również polecasz, więc nie ma rady muszę się za tą książką rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńCyrysiu - koniecznie! Świetna rozrywka jak i chwila zadumy nad niektórymi cechami Polaków. :)
OdpowiedzUsuńMnie u Polaków to chyba już nic nie zdziwi. W swoim życiu naoglądałam się i nasłuchałam takiej naszej narodowej głupoty, że jak to mówią niektórzy "głowa mała". Myślę, że ta książka mogłaby tylko jeszcze bardziej utwierdzić mnie w przekonaniu do pewnych spraw. Jeśli na nią trafię, to na pewno przeczytam :-)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - pewnie tak by właśnie było. Z przyjemnością przeczytałabym Twoją recenzję takiej książki - w takiej Cię jeszcze nie widziałam. :D
OdpowiedzUsuńOkładka nie zapowiadała ciekawej książki, przynajmniej w moim odczuciu. Jednak nie powinno oceniać się książki po okładce. Zapowiada się wspaniała lektura. Koniecznie muszę poszukać tej książki ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGabrielle - właśnie, okładka nie zapowiada tak dobrej zawartości! :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo, to się nazywa emocjonalnie podejście do książki. I jak znam takie, które same mnie do siebie zawołały, patrząc na mnie z wyrzutem, że wcześniej ich nie dostrzegłam.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na półce, tym bardziej cieszy mnie wysoka ocena. Z Marianem niedługo się poznamy bliżej;)
OdpowiedzUsuńTeż lubię 'wypukłe tytuły' :)
Danusiu - hih, też ma kilka takich jeszcze w domu. :)
OdpowiedzUsuńEvito - oooo, nie jestem osamotniona w swoim "fetyszu". ;) A Mariana poznaj tylko spróbuj nie udusić go na starcie poprzez kartki. ;) Jak przeczytasz to zrozumiesz dlaczego. ;)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu książkę mam na liście. Nie mogę się doczekać, bo zapowiada się ciekawie...
OdpowiedzUsuńMery - wierz mi, że ciekawie jest. :)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo byłam do tej książki sceptycznie nastawiona, wydawało mi się, że nie jest dla mnie. Ale po tylu pozytywnych recenzjach nabrałam ochoty na jej przeczytanie. Niedługo i ja poznam Mariana :)
OdpowiedzUsuńDosiaku - miałam dokładnie tak samo. :) Okładka ciut mnie odstraszała, ale jak się okazało, zupełnie niesłusznie. :) Obyś i Ty si mile zaskoczyła. :)
OdpowiedzUsuńBoskie... chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńMagda - polecam!! :D
OdpowiedzUsuńJa to się bardzo lubię śmiać i jeżeli polecasz tym osobom, to czekam bardzo, aż będę mógł przeczytać tę książkę:)
OdpowiedzUsuńSarna - w takim układzie poluj! :)
OdpowiedzUsuńO, czytałam już parę recenzji o tej książce na paru blogach, dlatego cieszę się, że i Ty pozytywnie odebrałaś książkę - ponieważ jest to dla mnie kolejny bodziec do zdobycia i przeczytania jej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Marto - cieszę się. :) Polecam i pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńA mnie do książki jakoś nie ciągnie, mimo tylu pozytywnych opini. Sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńCassiel - to jesteś rodzynkiem. ;)
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna recenzja tej ksiązki, jednak ja nadal nie jestem do niej do końca przekonana. Jednak może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTristezzo - daj jej szansę, warto. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam i pieję ze śmiechu :D Genialna książka, i mam super zabawę zastanawiając się, kto w mym otoczeniu na miano Mariana Żywotnego zasługiwać będzie, takoż z woli Boga :D
OdpowiedzUsuńSmaczna Książko - wiem o czym mówisz, bo sama śmiałam się często podczas tej lektury. Marian jest bezbłędną postacią. ;)
OdpowiedzUsuń