źródło okładki: wydawnictwo Świat Książki
Są takie książki, które mimo szczerych chęci bardzo trudno jest zrecenzować. Mało tego – często dotyczą tematyki, która nas bardzo nęci i które pochłaniamy w mgnieniu oka. A jednak po przeczytaniu ostatniej ze stron i próbie przelania myśli na papier (w tym przypadku ten wirtualny) okazuje się, że to zadanie jest niemal równe z niemożliwym. Czy na pewno? Nie, chęć przekazania swoich odczuć po tak niezwykłej lekturze jest zdecydowanie silniejsza, zatem spróbuję podjąć wyzwanie…
Już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem przeczytania „Białej Marii” autorstwa Hanny Krall jednak ciągle odkładałam ją na później. Aż w końcu miły splot wydarzeń sprawił, że egzemplarz sam wpadł mi w ręce. To, co ukazało się moim oczom nie było książką o „standardowej” fabule, jakich wiele…Pierwsze, co uderzyło mnie podczas lektury to chaos – możliwe, że tylko ja tak odebrałam słowa autorki, ale tak właśnie było. Uderzyła mnie burza myśli i słów, które pozornie chwilami się ze sobą nie łączą w ciąg tych samych zdarzeń, ale to nadal tylko pozory…Okazuje się, bowiem, że pod tym płaszczykiem słów wszelakich, kryje się historia życia Hanny Krall (w domyśle, bo jednoznaczne stwierdzenie tego, nie pada w książce ani raz). Dzieli się ona na trzy części tj. „Ósme przykazanie”, „Podwójne życie porucznika W.” i „Dom opieki”. W pierwszej z nich poznajemy historię życia małej, żydowskiej dziewczynki, dla której szukano ocalenia pod postacią sakramentu chrztu. Następnie mowa o kimś, kto miał zostać rodzicem chrzestnym dziewczynki, ale…nim nie został. Za to później sumiennie pełnił swoją rolę w Urzędzie Bezpieczeństwa. A trzecia część? Jest opowieścią tytułowej Marii, o tym jak uratowała małą Żydówkę wraz z jej matką.
Choć książka liczy ledwie ponad 140 stron to jednak ten krótki zapis treści, jaki zamieściłam powyżej zdaje się być tylko jego telegraficznym skrótem, samą esencją zdarzeń. Może nie widać w niej uczuć i emocji na pierwszy rzut oka, ale jednak tych tu nie brakuje, trzeba je tylko wychwycić między splątanymi słowami, miedzy mnogością myśli wzburzonych.
Dla niektórych może to być zadanie trudne by wbić się w rytm, jaki nadała autorka swojemu małemu wielkiemu dziełku – nie dla każdego będzie one łatwe w odbiorze (jeśli w ogóle dla kogoś takie może być). Dodatkowo, nie w każdej chwili swojej literackiej drogi można podjąć się poznania „Białej Marii” – zasługuje ona (i tak naprawdę wymaga) chwili spowitej melancholią, zadumą i skupieniem. Wtedy to będzie szansa na to, że odbierzemy ten tytuł najlepiej.
A czy warto? Bez wątpienia tak. Po to by przybliżyć sobie życie tej utalentowanej pisarki, ale także po to by spotkać się (być może niektórzy po raz pierwszy tak jak ja) z nietypowym i szalenie oryginalnym stylem przekazu, którego nie sposób przybliżyć za pomocą recenzji, bowiem tak pisać potrafi chyba tylko pani Hanna Krall.
Ocena 5/6
O tak, wiem coś o problemach w związku ze zrecenzowaniem książek, które pochłania się dosłownie w parę chwil i którymi jesteśmy oczarowani...
OdpowiedzUsuńZ książek Hanny Krall miałam możliwość przeczytać tylko "Zdążyć przed Panem Bogiem" - wiadomo, lektura obowiązkowa w liceum... I wiesz co? Muszę ze smutkiem to wyznać, ale pomimo zachęcającej recenzji nie sięgnę po "Białą Marię" :(
Pozdrawiam!
Cinnamon - "Zdąrzyć przed Panem Bogiem" jest zupełnie inaczej napisana, może trudna, ale inaczej napisana. "Białą Maria jest bardzo oryginalna, ale dużo mniej przytłaczająca.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy o ,,Białej Marii'', ale z tego co widzę zapowiada się ciekawa historia. Może nie będę jej aż tak usilnie szukać, jednak jak kiedyś przypadkiem na nią natrafię , to z ciekawości przeczytam.
OdpowiedzUsuńCyrysiu - tak, szansę daj jej koniecznie, ale wybierz na ni.a odpowiedni moment.
OdpowiedzUsuńHanna Kraal to pisarski ewenement - szkoda, że wciąż tak mało się jej czyta.
OdpowiedzUsuńSięgnę na pewno;)
Scathach - zgodzę się z Tobą w pełni. :)
OdpowiedzUsuńAutorstwa Hanny Krall miałam okazję czytać tylko "Zdążyć przed Panem Bogiem" i pamiętam, że byłam zachwycona jej style i głębią refleksji. Od dawna przymierzam się do innej jej książki "Król kier znów na wylocie", ale jakoś się z nią mijam.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem i tej książki, zaintrygowała mnie Twoja recenzja. Tematyka Holocaustu jest mi bliska, dlatego na pewno prędzej czy później przeczytam "Białą Marię".
Pozdrawiam serdecznie!
Isadoro - ja miałam podobne doświadczenie czytelnicze jeśli chodzi o panią Hannę. Dzięki Magdzie przeczytałam "Biała Marię" i nie żałuję, choć do łatwych w odbiorze ta książka zdecydowanie nie należy.
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię styl Hanny Krall, przemiawia do mnie to co tworzy. "Białą Marię" mam już długi czas na półce i z pewnością sięgnę :) Polecam również książkę "Król kier znów na wylocie"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Hannę Krall znam, podobnie zresztą jak większość z nas, z lektury szkolnej "Zdążyć przed Panem Bogiem". Pamiętam, że książka mną wstrząsnęła, bo tematyka do łatwych nie należała. "Biała Maria", jak sama piszesz również do łatwych nie należy, ale osoba Pani Krall stanowi jednoznaczny dowód na to, że po książkę warto sięgnąć. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńIsabelle - dzięki, skorzystam z polecenia. :)
OdpowiedzUsuńMadlen - zgadzam się w całej rozciągłości. :)
OdpowiedzUsuńA! Zapomniałam przy pierwszym komentarzu: serdecznie Ci gratuluję wygranej recenzji na LC! :))
OdpowiedzUsuńCinnamon - dziękuję pięknie. :D
OdpowiedzUsuńOstatnio pojawiają się u Ciebie pisarki, które i dla mnie wiele znaczą - Nothomb, teraz Krall, którą bardzo cenię :) Jej styl pisania, lakoniczny, wręcz ascetyczny i właśnie ten pozorny chaos wypowiedzi - taka mieszanka sprawiająca, że jej proza niesamowicie porusza i wstrząsa. Pozorna beznamiętność - a ile w tym siły wyrazu!
OdpowiedzUsuńPS Ktoś tu znowu wygrał konkurs na LC :DD Dziewczyno, wymiatasz :) Gratuluję Ci naprawdę serdecznie - wiedziałam, że recenzja Koraliny zasłuży na najwyższe laury :) Aby tak dalej! Pozdrawiam ciepluteńko!
Nemeni - dokładnie tak! Krall to wyjątkowa pisarka.
OdpowiedzUsuńDzięki za stos miłych słów. :D Z wygranej cieszę się ogromnie bo książki super! :) Pozdrawiam i ściskam. :)
Jedyną książką, jaką znam autorstwa Hanny Krall jest "Zdążyć przed Panem Bogiem". Ale nie sposób nie znać, skoro książka jest lekturą obowiązkową w szkole. Myślę, że dobrze by było przeczytać coś jeszcze :-)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - koniecznie. :) Choćby dla własnej satysfakcji. :)
OdpowiedzUsuńO autorce słyszałam, nawet ostatnio mi ją polonistka polecała ;P Także rozejrzę się za "Białą damą" ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGarielle - za "Białą Marią". ;)
OdpowiedzUsuńJestem jedną z niewielu, które choć słyszały nie czytały jeszcze nic tej autorki... Jednak kiedyś trzeba zacząć. Nie wiem, czy "Biała Maria" jest dobra na pierwszy rzut, ale spróbuję. Szczególnie, że lubię czytać książki o tej tematyce.
OdpowiedzUsuńMery - szczerze powiem, że nie wydaje mi się by to był dobry wybór na początek, bo ta książka jest bardzo specyficzna, ale...Może się mylę. :) Spróbować zawsze możesz. :)
OdpowiedzUsuńCzyli co, lepiej zacząć od np. wspomnianego w komentarzach "Zdążyć przed Panem Bogiem"?
OdpowiedzUsuńMery - "Zdążyć przed Panem Bogiem" ma tematykę również niełatwą, ale wydaje mi się, że stylem będzie bardziej przystępna od "Białej Marii"- jak na początek oczywiście.
OdpowiedzUsuńNa razie potrzebuję,czegoś lekkiego ale za jakiś czas czemu nie :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - jasne, nic na siłę. :)
OdpowiedzUsuńEwa, czytasz mądra i wspaniałą literaturę. Wiem, że miałaś na tę książkę wielką ochotę. Oby Pani Krall, wbrew temu, co mówi, pisała póki jej sił starczy! Tacy twórcy są nam bardzo potrzebni.
OdpowiedzUsuńDanusiu - staram się jak mogę. :) A do życzeń dla pani Krall przyłączam się jak najbardziej! :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Tobie ta książka bardziej przypadnie do gustu, niż mnie i się nie pomyliłam. Bardzo się z tego cieszę :)
OdpowiedzUsuńEwa znowu w klasyce literatury :D Będzie kolejna wygrana na LC?! Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńHanny Krall czytałam tylko "u Pana Boga za piecem" czyli "Zdążyć przed Panem Bogiem" :D W bibliotece pomyliły mi się lektury i pani spojrzała na mnie groźnym wzrokiem.
W każdym razie - rewelacyjna recenzja.
Magdo - trafiłaś w dziesiątkę po prostu, dziękuję raz jeszcze. :)
OdpowiedzUsuńMarto -zabawna pomyłka. ;) A do konkursu LC chwilowo nie startuję, wystarczy mi tej dobroci. ;) Dzięki za miłe słowa. :)
OdpowiedzUsuńHanna Krall kojarzy mi się jednoznacznie z tematyką powstania w getcie, a że w liceum nas tą tematyka prawie że katowano, to jakoś tak niezbyt chętnie patrzę na kolejne dzieła tejże autorki.
OdpowiedzUsuńW każdym razie bardzo ciekawa okładka. :P
Może kiedyś :)
Czekałam na tą recenzję, wiesz? Byłam niezwykle ciekawa Twojej przygody z twórczością pani Krall, jako że sama mam zamiar niedługo sięgnąć po coś jej pióra. Książka wydaje mi się idealna, nie będę się jednak zanadto rozpisywać i porozmawiamy już po skończonej lekturze :)
OdpowiedzUsuńChciałabym powiedzieć tylko, że doskonale wiem, jak to jest chcieć ze wszystkich sił napisać coś o książce, która zachwyciła, pozostała w pamięci sercu, której słowa rozbrzmiewają w głowie. Tak trudno wtedy przekazać emocje! Dlatego ja zazwyczaj męczę się z takim tekstem długo. Chociaż nie wiem czy słowo- męczę, jest odpowiednie. Raczej dopracowuję, czytam po kilkanaście razy, spędzam kilka tygodniu na układaniu przemyśleń, zdań, łącząc słowa. Niestety, z ogólnego efektu nie jestem zadowolona nigdy :)
Tak też było w przypadku Opowieści dla przyjaciela Poświatowskiej, od lektury minęło wiele dni spędzonych na ciągłym układaniu myśli w zdania. A z powstałego tworu zadowolona nie jestem w ogóle. No nic, cieszę się jednak, że zainteresowałam Cię w jakimś stopniu prozą Haśki, i powtórzę jeszcze raz; jest niezwykła! Jestem pewna, że i Ciebie uwiedzie :) No i dziękuję bardzo, bardzo, bardzo za miłe słowa!
Serdeczności :)
Ach, no i z całego serca gratuluję wygranej!
Panie R. - no cóż, ja taką tematykę akurat bardzo cenię, ale rozumiem, że nie każdy może mieć na nią chęci i siły przede wszystkim. :)
OdpowiedzUsuńAlu - no właśnie, ja miałam podobnie w przypadku "Białej Marii". Przeczytałam ją niemal do razu jak tylko dostałam ją od Magdy (czyli już jakiś czas temu), a recenzja jak widzisz, pojawiła się dopiero teraz. Cały czas zbierałam po niej myśli...:) A za prozę Poświatowskiej niebawem też sięgnę. :) Dzięki za gratulacje. :)
OdpowiedzUsuńSą powieści, które przywodzą mi na myśl ile uczucia skrywa ludzka egzystencja. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPatryku - Hanna Krall pięknie o tym pisze. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ pewnością sięgnę po tę książkę;) Wspaniała recenzja.
OdpowiedzUsuń