źródło okładki: wydawnictwo Prószyński i S-ka
Pan Zbigniew Religa wzbudzał we mnie pozytywne odczucia od zawsze – przede wszystkim za całe dobro, którego się „dopuścił” w ciągu wielu lat swojej kariery zawodowej. Myślę, że nie ma takiej osoby, która by go nie kojarzyła jako wybitnego, polskiego kardiochirurga i ministra zdrowia (na przełomie lat 2005-2007). Choć nie ma go już wśród nas, to pamięć o nim jest żywa w sercach (dosłownie i w przenośni) wielu Polaków to pewnie mało wiemy o jego życiu i szczegółach działalności. Ja również nie posiadałam zbyt dużej wiedzy na temat życia tego wspaniałego lekarza, więc jak tylko kątem oka zauważyłam, że istnieje na rynku wydawniczym jego biografia to wiedziałam, że muszę ją zdobyć i przeczytać.
I oto, kilka dni temu moim oczom ukazał się ładnie wydany tytuł pt.” Zbigniew Religa. Człowiek z sercem w dłoni”. Jest to nader interesujący i obszerny wywiad przeprowadzony przez Jana Osieckiego, przeplatany licznymi fotografiami związanymi bezpośrednio z osobą Religi. A jak zaczyna się ta wspaniała rozmowa?
Jan Osiecki: Co się czuje, mając ludzkie serce w ręku?
Profesor: Chłód! To serce jest zimne (…)*
Choć z naturą polemizować się nie da to i tak dzięki tej lekturze ma się wrażenie, że serce pana Religi stanowiło wyjątek od tej twardej reguły i było najgorętszym ze wszystkich. Ciężko nie odczuć takiego wrażenia poznając krok po kroku jego wytrwałość w zdobywaniu wiedzy (w kraju i za granicą) i doświadczenia zawodowego (w tym głośnej transplantacji serca w 1985roku, tworzenie polskiego, sztucznego serca, powołanie do życia Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii).
Poza historią życia profesora, podczas lektury można natknąć się na masę ciekawostek i pożytecznych informacji związanych ze światem medycznym (począwszy od opisów pierwszych kroków kardiochirurgii w Polsce, które stawiane były w niezwykle prymitywnych warunkach i przy pomocy takiegoż samego sprzętu). Przykładowo, dowiedziałam się między innymi, jakie reguły rządzą procesem pobierania narządów od dawców i wszczepiania ich biorcom.
Druga część niniejszej biografii poświęcona jest karierze politycznej Zbigniewa Religii, gdzie autor nakreśla (oczywiście, wspólnymi siłami wraz z rozmówcą) polityczne poglądy w rodzinnym domu od czasów wczesnej młodości profesora, następnie czynne zainteresowanie „Solidarnością”, przez przynależność do jednej z wiodących partii aż po…urząd ministra zdrowia.
Trzecia część natomiast spodobała mi się najbardziej ze wszystkich, bowiem opowiada o profesorze takim, jakim naprawdę był prywatnie – jakie cenił książki, czy oglądał filmy, jaką muzykę kochał…Dowiadujemy się tu także jakie miał zainteresowania, jak poznał żonę i jakiej drużynie piłkarskiej kibicował. Ostatnie strony książki przybliżają czytelnika do tego, co wprawiło w smutek niejednego Polaka w dniu 8 marca 2009 roku – mówią one o nałogach ( zwracam uwagę wszystkich palaczy na apel profesora)…chorobie…i śmierci.
Profesor twierdził, że jego ewentualna śmierć nie wpłynęłaby na świat. Nie mogę się z tym zgodzić, bo świat stracił fenomenalnego specjalistę, mechanika serc…Jedyną i ogromną pociechą jest fakt, że pozostawił po sobie dzieci – w tym syna, który kontynuuje dzieło ojca. Dzięki temu Zbigniew Religa będzie żył w nas już na zawsze.
* Jan Osiecki „Zbigniew Religa. Człowiek z sercem w dłoni”; str. 9
Ocena 6/6
Również lubiłam Zbigniewa Religę jako człowieka konkretnego i zdecydowanego i bardzo inteligentnego. Szkoda, że już go nie ma wśród nas, lecz mam nadzieję, że jego syn będzie kontynuował dzieło ojca.
OdpowiedzUsuńCyrysiu - już to robi z tego, co mi wiadomo. Mam nadzieję, że nie przestanie.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wielki człowiek, wybitny specjalista.
OdpowiedzUsuńMagdo - owszem, prawda w całej rozciągłości.
OdpowiedzUsuńBył wartościowym człowiekiem, dobrze, że powstają takie książki:) Chociaż mnie jakoś do niej nie ciągnie, jestem pewna, że są tacy, którzy z chęcią zagłębią się w tę biografię:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Isadoro - na pewno. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja się przyczepię. Owszem, prof. Religa był Wielkim Człowiekiem i Lekarzem i tego kwestionować nie mogę i nie chcę. Niemniej, w momencie, gdy zachorował wszystkim wokół wmawiał, że jego choroba nie jest wynikiem palenia papierosów, a jak wiemy palił nałogowo, a przecież powszechnie wiadomo, że palenie papierosów powoduje nowotwór płuc. Myślę, że tak nie powinien mówić lekarz, szczególnie lekarz, będący autorytetem dla tak wielu osób. Kogo w ten sposób chciał oszukać? Samego siebie, czy innych? Natomiast co do książki, to bardzo lubię biografie i na pewno kiedyś ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńAgnieszko - w biografii troszkę inaczej już się o tym wypowiada, co nie znaczy, że pod koniec życia stał się z marszu zagorzałym wrogiem palenia...Powiedziałabym więcej, ale nie chcę zdradzać zbyt wiele z tej ciekawej biografii. :)
OdpowiedzUsuńJutro trafi i w moje ręce ta książka więc bez zwłoki zabieram się za czytanie. :).
OdpowiedzUsuńAgnieszko - cieszy mnie to bardzo. :) Ciekawa jestem Twoich wrażeń.
OdpowiedzUsuńJakoś niedawno odkryłam, że bardzo lubię czytać biografie... Ale nigdy bym nie pomyślała, że zechcę sięgnąć po książkę, która dotyczy Zbigniewa Religi :)
OdpowiedzUsuńCinnamon - a widzisz jakie niespodzianki życie przynosi...?;)
OdpowiedzUsuńNo proszę! Opróćz tego, że nie miałam pojęcia o tej książce to muszę przyznać, że pozycja zapowiada się rewelacyjnie. Widzę, że Tobie również się spodobała, więc jak znajdę więcej czasu to na pewno się za nią rozejrzę.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!!
Mart - ja też dowiedziałam się o niej można by rzecz, przypadkiem. AhnieszkaWawka dodała ją do biblioteczki LC i tak się o niej dowiedziałam, a nią samą polecam. :)
OdpowiedzUsuńReliga to ważna postać, szkoda, że odszedł. On i jego praca zawsze kojarzą mi się z Markiem Edelmanem i jego misją.
OdpowiedzUsuńDanusiu - przede wszystkim szkoda, że tak szybko odszedł...
OdpowiedzUsuńOstatnio przeczytałam książkę "Na szczycie stromej góry", w której mowa jest właśnie o transplantacjach. W niej właśnie po raz pierwszy usłyszałam o nazwisku Religa i o tym wspaniałym człowieku.
OdpowiedzUsuńJestem naprawdę ciekawa tej książki i na pewno kiedyś będę ją trzymać w swoich rękach. ;)
Pozdrawiam,
Ew - ooo. a ja zaś pierwszy raz usłyszałam o książce, o której mówisz. :) Skorzystam z cynka. :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za biografiami, ale dowiedzieć się czegoś więcej o osobie, którą przecież znało się z mediów i wiedziało o tym jakim jest wybitnym specjalistą i ilu ludziom uratował życie dzięki swoim umiejętnościom to zupełnie inna historia. Jak tylko wpadnie w moje ręce przeczytam na pewno:)
OdpowiedzUsuńMadlen - wierz mi, że i ja za biografiami nie przepadam, jakoś mnie do nich nie ciągnie, ale ta jest wyjątkowa dla mnie. :) W końcu mówi o wyjątkowym człowieku. :)
OdpowiedzUsuńCzłowiek o którym wiem tak mało, a na pewno był ciekawą postacią. Jego dokonania mówią same za siebie.
OdpowiedzUsuńPo książkę chętnie sięgnę. Stawiam, że i mi najbardziej do gustu przypadnie trzecia część:)
Mery - jak trafi Ci się okazja to przeczytaj tę biografię. :) Zawsze to warto wiedzieć więcej niż mniej o takim człowieku. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię pana Zbigniewa. Szczególnie podoba mi się w nim to, że był kardiochirurgiem na której myśl zawsze mam gęsią skórkę, ale w takim pozytywnym znaczeniu ;) Musze kiedyś zajrzeć do tej książki ;)
OdpowiedzUsuńSzkicowniku - koniecznie, bo warto go bliżej poznać. :)
OdpowiedzUsuń^.- Poczekam aż dodają tą książkę do miejskiej biblioteki ;)
OdpowiedzUsuńSzkicowniku - jak tylko się pojawi to przeczytaj koniecznie, dowiesz się czegoś więcej o tym znakomitym lekarzu. :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę wypożyczyłam z biblioteki. Mimo, że "cegła" nie mogłam się oderwać. Chętnie bym do niej wracała, gdyż w związku z tą lekturą mam wiele przemyśleń,które mogłabym ew. weryfikować /jestem wnikliwym i powolnym czytaczem/.
OdpowiedzUsuńJeżeli nie będzie innych chętnych, to chętnie się zaopiekuję.
Anonimowy - oj do cegły to jej jeszcze wiele brakuje wg mnie. ;) Jeśli chodzi o zgłaszanie się w kuferkowej akcji to proszę pod tym linkiem: http://ksiazkowka.blogspot.com/p/kuferek-ksiazkowki.html. Zgłoszenia pod jakimkolwiek innym postem nie będą brane pod uwagę, tak samo zgłoszenia bez adresu mailowego (w przypadku użytkowników, którzy nie blogują). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń