tłumaczenie: Katarzyna Karłowska , Jan Karłowski
tytuł oryginału: Bridget Jones: Mad About the Boy
wydawnictwo: Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania: 3 marca 2014
ISBN: 9788377853924
liczba stron: 584
Dziś opowiem Wam historię pewnej
znajomości, która tyczy się mnie i pewnej popularnej kobiety. Kobiety kochanej
przez wielu i przez tyleż samo ludzi nienawidzonej. Cóż, to typ, który siłą
rzeczy wzbudza emocje dość skrajne. O tych stonowanych mowy być raczej nie
może. Nie w jej przypadku.
Bridget Jones, bo o niej mowa,
poznałam dzięki dziennikowi, który skrupulatnie prowadziła w latach
dziewięćdziesiątych. Przedstawiła mi się wtedy jako osoba bardzo nietuzinkowa w
swojej prostolinijności, mocno roztrzepana, zabawna, bardzo emocjonalnie podchodząca
do spraw damsko-męskich, szalenie mocno łaknąca miłości oraz zrozumienia i
okazująca to wszystko w sposób nader osobliwy. Na przykład ładując się w
związek bez przyszłości z lekkoduchem, któremu tylko jedno w głowie. Na
szczęście aspekty damsko-męskie to nie jedyne (choć dominujące), które obecne są
w życiu Bridget. Jest jeszcze aspekt silnego pragnienia osiągnięcia
spektakularnego sukcesu na polu zawodowym: trafić do elity, być podziwianym i
poważanym, ach… Jednak na tym polu, w efekcie końcowym, pojawia się więcej
spektakularnych i jakże efektownych porażek niż zwycięstw. Jest też permanentna
nienawiść do przybywających kilogramów i obezwładniające uzależnienie od wagi,
słodyczy i sera. Mocne ciągoty do alkoholu też pojawiają się, ale uzależnieniem
nazwać tego jeszcze nie trzeba.
W końcu koleje burzliwego życia Bridget
biegną w kierunku serca Marka Darcy’ego, który związał się z nią na dłużej. Ktoś
pomyśli, że skoro już wpadła w stateczne i odpowiedzialne ramiona Darcy’ego, to
na pewno spoważniała i wydoroślała. Nie, nic z tych rzeczy. Nadal ładuje się w
niesamowite kłopoty z racji swego roztargnienia i wrodzonego wariactwa, których
szczytem jest pobyt w tajlandzkim więzieniu za przemyt narkotyków.
Czas jednak nie stoi w miejscu.
Bridget lat przybywa i w tej chwili jest już po pięćdziesiątce (co niektórych
dziwi, bo przekonanie o tym, że upływ czasu jej nie dotyczy jest bardzo silne
wśród fanów). Jak donosi aktualna wersja jej dziennika, pt. Bridget Jones. Szalejąc za facetem, jest
w tej chwili bogatą wdową z dwójką dzieci (Mabel i Billym), które charakterem
zdają się bardziej przypominać matkę niż świętej pamięci ojca. Darcy, przed
udaniem się na tamten świat, należycie zadbał o to, by Bridget już nigdy nie
musiała pracować, ale ona sama nie zamierza z tego przywileju w pełni korzystać
i oddawać się nieróbstwu. Stara się jak może, dwoi i troi, by stworzyć
chwytliwy scenariusz, którym jakiś dobry producent się zainteresuje. Oczywiście
nie tylko praca i dzieci są treścią jej życia. Jest matka i są starzy dobrzy
znajomi, którzy nic się nie zmienili: Tom, Jude i Daniel. Ten ostatni nadal
myśli i mówi tylko o jednym, ostro pije i, co tu kryć, reprezentuje gatunek
podstarzałych playboyów.
źródło: http://www.filmweb.pl |
Szczerze powiem, że do pewnego
momentu lektury byłam zirytowana faktem, że u Bridget nic się nie zmieniło poza
wiekiem, że nadal jest postrzelona i nierozgarnięta. Że mając dzieci u boku,
myśli tylko o tym, czy na Twitterze ma nowych obserwatorów, czy facet, z którym
się umawia, napisał SMS, a jak nie to dlaczego, że nazywa go chłopczykiem…
Myślałam, że to totalnie bez sensu wstawić psychikę niedojrzałej podfruwajki w
ciało dojrzałej kobiety, ale już pod koniec lektury naszły mnie refleksje. Czy
fakt, że Bridget ma ponad pięćdziesiąt lat i dwójkę dzieci odbiera jej
możliwość życia pełną piersią? Czy ciało naznaczone piętnem czasu nie zasługuje
na odrobinę przyjemności?
Znienacka zobaczyłam samą siebie jako jedną z tych starszych kobiet, które uparcie tkwią w domach za zaciągniętymi zasłonami i przez większość życia snują się przy świetle kominków lub świec, a gdy ktoś do nich przychodzi, malują krzywo usta[1].
Utarło się w ogólnej świadomości
społeczeństwa, że kobieta w podobnej sytuacji, w której obecnie znajduje się
Bridget, ma obowiązek być umęczoną Matką Polką (nie wiem czy inne kraje mają
swój odpowiednik takowej) bez prawa do czerpania przyjemności z życia, którą
należy zagonić w kąt i wyposażyć w różaniec. Czy ja też chciałabym w tym wieku
mieć odgórnie narzucony zakaz na wszystko to, co nie wiąże się z faktem
posiadania potomstwa i małżeństwa w przeszłości? Nie, nie chciałabym i dlatego
cieszę się ostatecznie, że Bridget do końca pozostaje sobą – wraz ze swoimi
wadami i zaletami, bo przecież za to ją pokochaliśmy, za to też ja doceniłam
znajomość z nią.
Helen Fielding (źródło: okładka książki) |
Ocena, z sympatii do bohaterki:
4/6
[1] H. Fielding, Bridget Jones. Szalejąc za facetem, Zysk
i S-ka, Poznań 2014, s. 293.
Miałam nie sięgać, bo bez Marka to już nie to samo, ale po Twojej recenzji nabrałam apetytu na kolejne spotkanie z Bridget
OdpowiedzUsuńSkuś się. :) Może i Marka nie ma, ale Bridget i tak zasługuje na te kilka chwil spędzonych w jej towarzystwie. W końcu to na jej osobie opiera się dziennik a nie Marka. :)
UsuńBridget poznałam wiele lat temu i bardzo ją polubiłam, teraz mam zamiar odświeżyć dwa poprzednie tomy, ale i po ten z pewnością sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja. :D Nasza znajomość (moja i Bridget) już mocno zaawansowana jest... ;) Ale nadal tak samo rozweselająca. ;)
UsuńA moja znajomość z tą panią to rozczarowanie książkami, które wyjątkowo były (moim zdaniem) dużo słabsze niż filmy. Dlatego trzecia część mnie kompletnie nie kusi. Ale Twoją recenzję przeczytałam z zainteresowaniem, a metafora z ciastkiem była baaardzo obrazowa;)
OdpowiedzUsuńRozumiem i wcale mnie to nie dziwi, bo dzienniki Bridget są specyficzne... :) No i dopiero Rene zrobiła z niej tak naprawdę kultową postać. :)
UsuńMam podobne zdanie do przedmówczyni: o ile filmy śledziłam z dużym zainteresowaniem, o tyle książki, cóż... przeczytałam i zapomniałam. :)
UsuńZobaczymy jak wypadnie ekranizacja trzeciej części zapisków Bridget. :) O ile ostatecznie powstanie, bo chyba twórcy się jeszcze nie dogadali ze sobą, aktorami itd....
UsuńBez Darcy'ego? To już nie to samo;)
UsuńPrzecież tu Bridget jest najważniejsza a nie Darcy... :)
UsuńDziękuję za recenzję. Teraz pozostaje namówić tutejszą bibliotekarkę, żeby zainwestowała w książkę :)
OdpowiedzUsuńPolecam się na przyszłość. :)
UsuńMi jakoś ,,przejadła się'' postać Bridget Jones, dlatego nie mam zbytniej ochoty na powyższą książkę tym bardziej, że widzę po twojej recenzji, iż szalu wielkiego nie ma.
OdpowiedzUsuńNo nie ma, ale jak ktoś ma sentyment do Bridget to i tak przeczyta. :)
UsuńHehe skusiłaś się? :) Ach ta sympatia do Bridget... :) Myślę że poczekam na ekranizacje.
OdpowiedzUsuńTak, sympatia do niej wszystko załatwia. :)
UsuńMoże kiedyś przeczytam z sentymentu do Bridget:)
OdpowiedzUsuńJa tak zrobiłam. :)
UsuńCzytałam post z takim uczuciem, jakbym czytała list od przyjaciółki, która opisuje mi co się zmieniło u innych znajomych. Zdziwiłam się, że Darcy umarł, aj, to takie smutne, i chyba dziwnie byłoby mi ogarnąć, że moja kumpela Bridget ma dwójkę dzieci ;) I faceta w moim wieku... ha! Niezła jest. Cieszę się też, że Jude, Shannon i reszta żyją - czy Shannon ma kogoś? A Jude, pozbyła się fiksacji na punkcie jak-mu-tam? Czy dalej odbywają się imprezy curry? ;)
OdpowiedzUsuńCo do irytacji - nie dziwi mnie to, sama byłam zaskoczona wieścią, że nowa Bridget ma prawie 600 stron. To rzeczywiście może znużyć. Ale... no, sentyment właśnie nakazuje, by przeczytać. Literatura wysoka to to nie jest, nigdy nie była, ale ja uwielbiam dwie pierwsze części i aż dziw, bo wracam do nich średnio raz w roku. Biorę książkę, otwieram na chybił trafił i czytam... i humor od razu mi się poprawia. Niektóre akapity znam już na pamięć... :)
Co nie zmienia faktu, że nie rzuciłam się do księgarni po 3 część. Boję się chyba trochę, że czar pryśnie. Na razie lubię pamiętać Bridget jako właśnie tą, której mijający czas nie dotyczy... i wiecznie ma 30 lat ;)
Za dużo szczegółowych pytań - odsyłam bezlitośnie do lektury. ;) Taka zołza będę. ;) Ano, upływający czas dotyczy także Bridget, ale wierz mi, że wewnętrznie niewiele się zmieniła. ;) Bawi tak jak bawiła, gdy nie może ogarnąć jak włączyć tv, gdy dzieci mają wszy, gdy "parkuje Brailem"... ;)
UsuńZłośnica :)
UsuńAch, Bridget :D Z roztrzepanej trzydziestolatki zamieniła się w Dzidzię Piernik :D :D :D Kiedyś nawet lubiłam, bawiła mnie i cieszyła, ale lata minęły i nie czuję już zapotrzebowania na jej perypetie... Jakoś przeminęła dla mnie z wiatrem i w ogóle nie przyciąga. Ale fajnie, że pozostała sobą, a Fielding nie zmieniła formuły :)
OdpowiedzUsuńDzidzia Piernik - haha, mistrzostwo pasujące do Bridget jak ulał. :D
UsuńJestem chyba jedną z nielicznych osób, która nie zakochała się w Bridget Jones. Przeczytałam jedną stronę pierwszego tomu i sobie odpuściłam ;)
OdpowiedzUsuńA filmy znasz?:)
UsuńWidziałam zwiastuny i chyba jakiś fragment pierwszej części, to zdecydowanie nie dla mnie. Przypomina trochę Aly MacBeal ;)
UsuńAly i Bridget to dwie różne postacie i w ogóle klimaty. :) Jedna i druga jest roztrzepana i na tym podobieństwa raczej się kończą. :)
UsuńObie singielki, chcące za wszelką cenę poderwać jakiegoś faceta, w dodatku takie trochę głupiutkie. Odniosłam takie wrażenie z migawek w telewizji, ale mogę się mylić ;)
UsuńKsiążka jak wiesz przede mną. najpierw przeczytam "W pogoni za rozumem" i do filmów wrócę - dawno nie oglądałam :)
OdpowiedzUsuńOj, filmy są nieśmiertelne. ;)
UsuńWłaściwie to nie ciekawią mnie dalsze losy Bridget - poza tym podejrzewam, że irytowałoby mnie w książce to samo, co ciebie. Raczej sobie daruję, nawet filmy obejrzałam jakoś z rozpędu i bez przekonania :)
OdpowiedzUsuńNie każdy Bridget kochać musi. :)
UsuńCzytałam tylko pierwszą część przygód tej bohaterki i na tym poprzestanę na tę chwilę. Trudno mi sobie wyobrazić ją jako 50 latkę.
OdpowiedzUsuńA jednak nią jest. ;)
UsuńNie wiem, czy starsza wersja tej bohaterki trafi w mój gust. Cóż, trzeba się będzie przekonać. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, przekonaj się. :)
UsuńNie miałam w planach przeczytania tej książki - poprzednie wydawały mi się wystarczające, jednak po Twojej recenzji stwierdzam, że jeśli nadarzy się okazja, chętnie się skuszę.
OdpowiedzUsuńI prawidłowo. :)
UsuńJa się przyznaję, że nie przeczytałam ani jednej książki o Bridget, więc jeśli skuszę się na tą, to dopiero jak poznam wcześniejsze części. Ciekawy pomysł, aby przedstawić ją jako 50letnią kobietę z dwójka dzieci... A jej styl bycia - czasami ktoś pozostaje roztrzepany do końca życia :))
OdpowiedzUsuńTak, ale Bridget jest do tego jeszcze infantylna i w ogóle... :) Nie każdemu się to podoba. :)
UsuńTak się trochę boję tej książki. Poprzednie dwie części mi się podobały i chyba właśnie dlatego boję się sięgnąć po tą trzecią. Nie chcę, żeby dobre wrażenie zostało zatarte :)
OdpowiedzUsuńOna jest utrzymana w tonie poprzednich i myślę, że Ci się spodoba. :) Mimo, że Bridget się postarzała i ma dzieci. :)
UsuńJa mam lekki przesyt tą bohaterką. Zresztą ja myślałam, że ona jest odporna na starzenie...
OdpowiedzUsuńEmocjonalnie i psychicznie chyba jest odporna. ;)
UsuńPierwsza Bridget mi się podobała, nawet bardzo. Druga już nieszczególnie... I obawiam się, że po trzecią już nie będę sięgać.
OdpowiedzUsuńNie będę Cie usilnie namawiać zatem. :)
UsuńPowinnam chyba przeczytać piersza część! :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę to śmiało. :)
UsuńChcę ją przeczytać, ponieważ dwie poprzednie mi się podobały :) Chociaż szczerze przyznam, że wolę ekranizację :)
OdpowiedzUsuńChyba jak większość. :)
UsuńMiałam ją ostatnio w księgarni w ręce, ale w końcu sie nie zdecydowałam. Dzieki Twojej recenzji ciesze sie, ze jej nie kupiłam, bo wydaje mi sie ze dokonałam lepszego wyboru. Ksiazke moze przeczytam, ale nie kupie w takiej cenie jak na razie ja sprzedaja :)
OdpowiedzUsuńAlbo wypożycz w bibliotece. :)
UsuńA wiesz, że mieszkam od ok 10 lat w takim małym miescie Kraków i nie przyszło mi do głowy zapisac się tu do biblioteki ... wszystkie kupuję lub pozyczam od koleżanek. No i wiesz co ZAPISZĘ się gdzies ... musze poszukać. Dzieki za odświezenie mojego mózgu :)
UsuńCzasem najłatwiejsze rozwiązania przychodzą do głowy na końcu. :)
UsuńNajpierw był szał, potem po filmach wszyscy krytykowali i co teraz powtórka.... nasza szalona Bridget wraca i z chęcią przeczytam, a jak nakręcą to i obejrzę, bo ja lubię zakręcone kobitki z problemami życiowymi. Ok mogę oko przymknąć na to i owo hihi 4 w ocenie znaczy się dobra ;)
OdpowiedzUsuńOcena lekko naciągnięta do 4, ale tragedii nie ma. :) Książka jest za długa jak na tak dużą ilość "odmóżdżającej treści. :)
UsuńBardzo podobał mi się film o Bridget Jones i z przyjemnością przeczytam tę książkę ;>
OdpowiedzUsuńTylko jeden? :)
UsuńUwielbiam Bridget i na pewno po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, zaczytan-a.blogspot.com
Dzięki, zajrzę w wolnej chwili. :)
UsuńTeż kochałam Bridget - marzę o jej przeczytaniu. Matki też mają prawo do szaleństw, ejże! ;)
OdpowiedzUsuńMają, mają. :D
UsuńJa jednak nie mam ochoty sięgać po kontynuację póki co, chociaż bardzo zachęcasz - nie powiem ;)
OdpowiedzUsuńTaka już moja przypadłość, lubię zachęcać. ;)
UsuńTrzeba będzie odnowić znajomość z panią B.J ;)
UsuńPierwsza część szalenie mi się podobała, druga nieco mniej. Do tej trzeciej podchodzę nieco sceptycznie (za nic nie potrafię sobie wyobrazić Bridget-wdowy), ale i tak chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńJedni nie wyobrażają sobie Bridget po 50tce, drudzy z dziećmi a Ty wdowy. Ciężki los ma ta Bridget. ;)
UsuńTa trzecia część to chyba już odcinanie kuponów, a i Twoja ocena jest podyktowana sympatią do bohaterki. Pierwsza część była najlepsza.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Pierwsza część i filmy. :)
UsuńUwielbiam Bridget Jones - zarówno tą książkową jak i filmową. Nie wyobrażam sobie, abym nie przeczytała najnowszej powieści z jej udziałem! ;)
OdpowiedzUsuńWięc nie masz innego wyjścia. :)
Usuńjak będę miała okazję to pewnie przeczytam, ale moim zdaniem te kontynuacje to już takie trochę wzbogacanie się autorki tylko... pierwszy tom był rewelacyjny, przez całą długość książki PŁAKAŁAM ze śmiechu, natomiast w drugim już tylko nieznacznie się uśmiechałam. a trzeci? Bridget Jones z dziećmi? ta sama Bridget która źle odczytała swój test ciążowy i której zachorowała spódnica? nie mogę sobie wyobrazić naprawdę (wiem, że piszę to samo co wszyscy u góry, ale co poradzić...). :C
OdpowiedzUsuńNie jest tak źle jak to się wszystkim wydaje przed lekturą. :)
UsuńLubię Bridget za jej humor i podejście do życia, więc z przyjemnością sięgnę po tę pozycję, aby poznać jej aktualne losy. ;-)
OdpowiedzUsuńŚmiało! :)
UsuńJestem z tych, którzy do Bridget Jones mają słabość :) Zanim podbiła ekrany kin, ja zaśmiewałam się do łez czytając pierwszą częśc jej przygód :) Spodziewam się, że trzecia część nie spodoba mi się tak, jak dwie pierwsze (jakże można mi było zabić Marka!?! :P), ale i tak mam zamiar po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńNikt nie może tego Marka przeboleć. ;) Przecież tu Bridget jest najważniejsza. :)
UsuńNo, bo ja bardzo lubiłam Marka :) I tak im kibicowałam ;)
UsuńI dobrze im szło...do pewnego momentu. :)
UsuńPoprzednie części podobały mi się, więc jestem bardzo ciekawa, czy i ta przypadnie mi do gustu. Zastanawiam się, czy bohaterka nadal będzie mnie śmieszyć, czy może zacznie nużyć. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła się o tym przekonać:)
OdpowiedzUsuńBridget zawsze śmieszy. :)
Usuńa cóż to, nowa Bridget? o.O
OdpowiedzUsuńboję się, że to będzie odgrzewany kotlet...
Trochę napisałam jak to jest z tą częścią. Czytałaś?:)
UsuńBridget kiedyś bardzo poprawiała mi humor, chętnie sięgnę po tę ksiązkę :) Widziałam ją dzisiaj w matrasie, chciałam kupić, ale fundusze nie pozwalają mi na zakup nowych książek. Wyczerpałam limit na ten miesiąc ; p
OdpowiedzUsuńBędzie niebawem w moim Kuferku, więc poluj. :)
UsuńPerypetie Bridget niezbyt przypadły mi do gustu, więc nie wiem czy dojrzała Bridget może mnie do siebie przekonać. Na pewno jednak przekonuje mnie refleksja, że wraz z wiekiem nie trzeba rezygnować ze swojego stylu życia, zamykać się na nowe znajomości. 50 lat to nie 80, a zresztą, wierzę, że mając 80 lat też można cieszyć się życiem :)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane. :) Zgadzam się. :)
UsuńHmmm czytam i kręcę nosem... Niby wszystko ok ale... Nie wiem czy w ogóle chcę przyjąć do wiadomości że Briget też się starzeje... Do tego jako wdowa, trudno mi to przeboleć. I jeszcze ta opcja z bogatą wdową która praktycznie niczego robić nie musi (nawet jesli robi) Oj ciężko mi się do tego przekonać. może jesli kiedyś ksiązka sama wpadnie mi w łapki, ale gonić za nią nie będę...
OdpowiedzUsuńW pełni rozumiem Twoje podejście. :) Bridget ciut się zmieniła pod względem życiowym, ale emocjonalnie już nie bardzo. :)
UsuńKsiążkowej Bridget nie znam, trochę znam filmową, bo mi się ekranizcje obiły o oczy. Na pewno zapoznam się z trylogią, jak będzie okazja. Nie zrobiłam tego wcześnije z rozmysłem, bo stwierdzilam, że jako młodsza nastolatka, mogę nie ,,załapać" niuansów z życia trzydziestoletniej singielki ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem słuszne podejście do sprawy. :)
UsuńBridget znam tylko z ekranu, także chętnie nadrobię książkowe braki :)
OdpowiedzUsuńŚmiało. :)
UsuńJakoś do tej pory nie miałam ochoty na poznawanie losów Bridget Jones, ale ostatnio mnie do nich ciągnie. Nie ukrywam, że duży wpływ na to mają właśnie recenzje blogerek. ;) Może jednak sięgnę po tę serię. ;)
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę na relaks z humorem to śmiało. :)
UsuńJa także znam tylko z ekranizacji, ale kto wie, książkę warto przeczytać ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anath
Warto. :) Pozdrawiam!
UsuńA może sposoba Ci się polska odpowiedniczka Bridget? Zapraszam Cię do mnie na recenzję "Lucyny w opałach" :)
OdpowiedzUsuń* spodoba
UsuńOk, zajrzę. :)
Usuńcóż mogę powiedzieć nie czytałam nic autorki, ale z ciekawości sięgnęłabym po pierwszą część serii;))
OdpowiedzUsuńW ramach rozrywki warto. :)
UsuńRecenzję przeczytałam "po łepkach" (nie obraź się) gdyż sama mam ją recenzować. Nie chciałam się sugerować Twoją opinią...Szkoda,a jednocześnie cudownie że Bridget nie dojrzewa
OdpowiedzUsuńWłaśnie, szkoda i fajnie jednocześnie. :)
UsuńChyba jestem jedyną osobą, której wersja filmowa się nie spodobała - oglądając film czułam się często zażenowana do tego stopnia, że musiałam wyłączyć na kilka minut, ochłonąć i dopiero wrócić do oglądania :) Mówiąc ,,wersja filmowa" dodam jeszcze, że wtedy nie wiedziałam nawet, że ten średniak w moim mniemaniu jest ekranizacją, jednak gdy ciocia uświadomiła mi ten fakt, postanowiłam przeczytać i stwierdziłam, że żenujące historie lepiej czytać, niż oglądać :) Czaję się na tą część z zamiarem zakupu, jednak jak na razie jestem w trakcie uzupełniania swojej kolekcji fantastyki i poniekąd jestem Ci wdzięczna za tą recenzję, która choć troszkę ostudziła moje nadzieje na to, że dorówna swoim poprzednikom :D Jako, że jestem tu po raz pierwszy i dopiero rozpoczynam swoją przygodę z recenzowaniem pozwolę sobie na dodanie linku do mojego bloga ^^ http://biblioteczka-chochlika.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Faktycznie chyba należysz do mniejszości, bo większość osób (łącznie ze mną) jednak woli wersję filmową. :) Miło mi, że wpadłaś i zapraszam częściej. :)
UsuńCiekawa jestem tej nowej-starej Bridget. Chętnie pośledzę trochę jej wariackie życie. :) Za jakiś czas na pewno przeczytam i przyznam bez bicia, że chętnie obejrzałabym film! :)
OdpowiedzUsuńJa też! :D
Usuńbardzo milo mi sie czytalo nowa Bridget, mimo ze jest juz troche starsza
OdpowiedzUsuńciezko mi bylo uwiezyc w jej nowe ja i nowych czlonkow rodziny ;)
chwilami lepsze, chwilami gorsze- ale ogolnie milo spedzony czas :P
Dokładnie, Bridget z dziećmi i bagażem doświadczeń, ale nadal cieszy tak samo. :)
Usuń