tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
tytuł oryginału: Six Years
wydawnictwo: Albatros
data wydania: 26 lutego 2014
ISBN: 9788378858331
liczba stron: 464
Cóż, z pisarstwem Harlana Cobena,
który obecnie jest jednym z czołowych pisarzy gatunku sensacji i thrillera, nie
mam zbyt często do czynienia. Za mało okazji czy chęci? Od około roku na mojej półce
czeka na swoją kolej jeszcze jedna jego powieść, więc chyba bardziej chodzi o
chęci i motywacje niż okazje. Te ostatnie nawet się zdarzają. Ostatnio czytałam
Klinikę śmierci, która, mimo że
niepozbawiona wad, przypadła mi do gustu i zachęciła do dalszych spotkań z
książkami tego autora. Teraz do rąk wpadła mi jego najnowsza powieść – Sześć lat później.
Do tej lektury podchodziłam zupełnie
na luzie, bez jasno sprecyzowanych oczekiwań – nie spodziewałam się Bóg wie
czego. Jednak nie spodziewałam się też, że już na starcie doświadczę déjà vu,
ale o tym jeszcze opowiem. Zacznę od fabuły.
Jake Fisher to
trzydziestopięcioletni wykładowca College’u Lanforda (Massachusetts, USA). Jest
ceniony i lubiany zarówno przez studentów jak i kadrę akademicką. W zachowaniu
i stylu życia niczym specjalnym nie wyróżnia się, ale jeśli chodzi o wygląd – wręcz
przeciwnie. Wysoki wzrost przypieczętowuje adekwatna doń waga. Ogólna postura,
krótko mówiąc, budzi respekt, mimo że jej posiadacz typem twardego macho nie
jest, o czym świadczyć może jego zakochane serce – od kilku lat wciąż w tej
samej kobiecie. Serce dwa razy przerzute, wyplute na bruk i pieczołowicie
zdeptane ślubnym, najpewniej białym butem… Sześć lat wcześniej Natalie, w
sposób zupełnie przez Jake’a nieoczekiwany, porzuciła go dla dawnej miłości,
którą, nie tracąc czasu, szybko poślubiła. Jakby było mu mało upokorzeń, Jake wybrał
się na ślub ukochanej i niczym wytrawny masochista oglądał szlachtujący jego
uczucia spektakl, w którym jego ukochana wiązała się świętym węzłem małżeńskim
z niejakim Toddem.
Zdawać by się mogło, że po
wspomnianych sześciu latach Jake już się z tym uporał i rozpoczął nowe życie. Nawet
jemu samemu wydaje się, że tak właśnie jest – mimo że wspomnienia wciąż są żywe,
a na samą myśl o Natalie jego serce bije szybciej – ale z błędu szybko wyprowadza
go niespodziewany i wręcz porażający news. Oto na stronie internetowej uczelni
pojawia się nekrolog informujący o śmierci męża Natalie. Jake długo się nie
zastanawia – udaje się na pogrzeb w nadziei, że zobaczy ukochaną. Okazuje się
jednak, że Natalie na pogrzebie nie ma. Ale to nie koniec niespodzianek. Jeszcze
większe zdziwienie ogarnia Jake’a, gdy dowiaduje się, że żona Todda jak
najbardziej obecna była podczas uroczystości żałobnych, a on sam wyraźnie ją
widział… Zatem kim jest ta kobieta? To Natalie czy jednak nie? Może to jakiś
ponury żart, albo przejaw problemów psychicznych samego bohatera?
Odpowiedzi na te pytania nie
przychodzą ani szybko, ani łatwo. Historia, w którą wplątał się główny bohater Sześciu lat później, jest naprawdę
zagmatwana i im dalej w nią brniemy, tym mniej wiemy, mniej rozumiemy i
błądzimy w niej jak dzieci we mgle. Sytuacja staje się jasna dopiero pod koniec,
a wcześniej niełatwo domyślić się, o co naprawdę w niej chodzi – czy to jakaś
grubsza afera, spisek, czy bohaterowi zwyczajnie poplątało się w głowie. Akcja,
którą buduje Coben, nie daje chwili wytchnienia i nie można mówić o nudzie – dzieje
się tu naprawdę bardzo dużo. I to w zasadzie największe plusy powieści.
Harlan Coben (źródło: wydawnictwo Albatros) |
Jednak, czego jak czego, ale
talentu do tworzenia powieści o porywających fabułach Cobenowi odmówić się nie
da. Potrafi czytelnika zainteresować i sprawić, że czyta się jego książkę lotem
błyskawicy – czterysta sześćdziesiąt cztery strony można z powodzeniem wchłonąć
w ciągu jednego dłuższego wieczoru (i nie tylko ze względu na dość pokaźnych
rozmiarów czcionkę). Fanom tego typu powieści oraz samego Cobena w
szczególności polecam Sześć lat później.
Ocena: 4/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu ALBATROS Andrzej Kuryłowicz.
Wyzwania: Czytam literaturę amerykańską i Kryminalne wyzwanie.
Jak ja dawno Cobena nie czytałam. A bardzo lubię ten styl, i budowanie napięcia które nie pozwala odłożyć książki przed finałem (nawet jeśli wydarzenia wydają się czasem naiwne). Dzięki za przypomnienie o tym autorze:)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo. :) Sama miałam okazję spotkać się z Cobenem po długiej przerwie. :)
UsuńSzkoda, że zakończenie jest melodramatyczne, to nie przystaje do Cobena.
OdpowiedzUsuńTeż się zdziwiłam, ale...Może dla odmiany postanowił takie zaserwować. :) Jednak wierzę, że wielu kobietom takie zakończenie przypadnie do gustu. :)
UsuńSpodziewałam się nieco większych zachwytów, ale z drugiej strony cieszę się, że znalazłaś jakieś mankamenty, ponieważ teraz chociaż wiem, czego mogę się po tej książce spodziewać.
OdpowiedzUsuńOgromnych zachwytów nie ma, ale książka zła nie jest jednocześnie. :) Czyta się wyśmienicie mimo małych minusów. :)
UsuńJuż od jakiegoś czasu twierdzę, że Coben idzie na ilość, a nie na jakość, co nie przeszkadza mi się sięgać po każdą jego następną książkę;) I choć wolę te jego powieści, w których bohaterem jest Myron Bolitar, to jednak tę też przeczytam, bo na pewno pojawi się w bibliotece.
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe, że jest tak jak piszesz (zbyt rzadko sięgam po jego powieści, by się szerzej wypowiedzieć), ale fakt jest faktem, że jego książki czyta się świetnie. :)
UsuńNigdy nie czytałam nic autora, bo to nie mój gatunek :)
OdpowiedzUsuńA mój owszem. :)
UsuńNa tą książkę mam wielką ochotę od czasu kiedy przeczytałam, ze to największy hit Cobena. Uwielbiam autora i zawsze z wielką przyjemnością sięgam po jego dzieła, ale przyznam, ze po licznych pozytywnych opiniach czekałam na niezłą bombę. Twoja recenzja trochę przygasiła mój optymizm, bo jest niestety prawdziwa. Coben od jakiegoś czasu sięga po melodramatyczne momenty, co jest fajne, ale do pewnego stopnia ;) Po pozycję na pewno sięgnę, ale z trochę mniejszymi nadziejami na kolejne jego arcydzieło ;)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście ten melodramatyzm przejawia się tylko na końcu powieści. :) Reszta jest dobra. :) Bombą zdecydowanie bym tej powieści nie nazwała. :)
UsuńOstatnio zastanawiałam się nad tą książką, głównie dlatego że jest w abonamencie Legimi, a Cobena wspominam bardzo dobrze. Wchodził mi :) Jako niewprawiony czytelnik kryminałów pewnie nawet bym nie zauważyła defektów, a samą fabułę określiłabym, jako "wnosząco powiew świeżości". Autentycznie, gdy nie siedzi się w gatunku - nie dostrzega się pewnych połączeń.
OdpowiedzUsuńMasz rację. :) Tak jak i ja lekko łykam obyczajówki i nie widzę jakichś ogromnych różnic między tytułami, bo nie "siedzę" w tym gatunku. :) Myślę, że Tobie "Sześć lat później" przypadłoby do gustu. :) Skuś się. :)
UsuńJego autorstwa czytałam jedynie "Najczarniejszy strach" ale... może kiedyś wrócę do jego twórczości, bo pamiętam, że czytało mi się tamtą książkę niezwykle przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńTak się czyta chyba jego większość książek - tak mi się wydaje. :)
UsuńWyszedł nowy Coben i to tak po cichu, że zorientowałam się dopiero któregoś pięknego razu w księgarni... Mam ostatnio ochotę na lekturę czegoś spod jego pióa, ale nie mogę trafić jakoś na jego książki, a poluję na wydania kieszonkowe, które są tańsze i poręczniejsze. Kiedyś pewnie i ten tytuł trafi w moje łapki ;) Dziwi mnie ocena, czyżby mój mistrz słabł?
OdpowiedzUsuńJak każdy pisarz - ma mocniejsze i słabsze tytuły. :)
UsuńJeszcze Cobena nie czytałem, po opiniach gustopodobnych stwierdziłem, że mi się nie spodoba, aczkolwiek niedawno dostałem za darmochę kilka książek z serii Reader's Digest (książki wybrane), gdzie jest jedna powieść Cobena w wersji mniej lub bardziej ogołoconej. Tak że sobie sprawdzę :-P
OdpowiedzUsuńSprawdź sobie sprawdź. Takie tam rozrywkowe kryminały, choć niektóre z jego książek są ambitniejsze. Ja na takowe jeszcze nie trafiłam. :)
UsuńWstyd, bo Coben ciąąąąąąąąąąąąąąąąągle przede mną. I jakoś mi się nie spieszy tak strasznie po Twojej recenzji, ale mam go na półce, więc na pewno nadrobię.
OdpowiedzUsuńCzyta się Sis dobrze, więc skuś się. Jeśli nie na ten tytuł to inny. :)
UsuńCóż...ja czytałam wszystkie książki Cobena, oprócz tej najnowszej:) Jak każdy płodny pisarz, ma swoje lepsze i gorsze momenty, ale ogólnie to tworzy książki lekkie, łatwe i przyjemne, które czyta się błyskawicznie i błyskawicznie o nich zapomina. Ot, rozrywka na jeden wieczór. Ale lubię jego książki, bo facet ma świetne poczucie humoru. Najbardziej lubię serię z Myronem Bolitarem. Spróbuj przeczytać "Mistyfikację", wydaje mi się, że jest najbardziej poplątana:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ok, skuszę się pewnego pięknego dnia. :) Jak znów okazja mnie dopadnie. ;) Pozdrawiam!
UsuńCzytałam jedną jego książkę, ale jakoś do mnie nie przemówił styl jego pisania. Nie wiem, może trafiłam akurat na słabszą ;)
OdpowiedzUsuńKtórą czytałaś? :)
UsuńBeż pożegnania ;)
Usuńczeka na mnie w kolejce więc zerknęłam tylko na fabułę;) resztę napiszę po lekturce;)
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoje wrażenia. :)
UsuńTrochę mnie zniosło z komentarzem :) Poprawiam się :)
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś ,,Bez skrupułów,, ale nie powaliła mnie na kolana. Teraz miałam czytać coś innego ale wpadła mi w łapki ,,Klinika śmierci,,
Jest gruba (uwielbiam takie) ale nie ma w sobie tego czegoś tzn. mogę odłożyć ją w każdej chwili i zająć się czymś innym a podobno od jego książek ciężko się oderwać.
,,Sześć lat później,, brzmi ciekawie :) może kiedyś....?
Potwierdzam, od książek Cobena ciężko się oderwać. :) "Klinika śmierci" jst jedną z jego pierwszych książek, ale również czyta się dobrze. :)
Usuńtakie uczuciu déjà vu często ma się czytając thrillery...
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem? Ja nie miewam go aż tak często. :)
UsuńLubię Cobena, ale mam co do jego twórczości też pewne zastrzeżenia. Większość jego książek zlewa mi się w całość i po jakimś czasie nawet nie pamiętam, czy dany tytuł już czytałam. Jest to dobra rozrywka, ale niestety książki nie powalają na kolana. Pewnie po ten tytuł też kiedyś sięgnę, bo w końcu lubię rozrywkę.
OdpowiedzUsuńPonoć ma w swoim dorobku mocne i wyróżniające się tytuły. Jak na któryś trafię, to na pewno o tym napiszę. :)
UsuńCoben jakoś mi nie podchodzi, ale może dam mu kiedyś jeszcze jedną szansę:)
OdpowiedzUsuńKażdemu pisarzowi chyba warto. :)
UsuńKusi mnie, zwłaszcza, że Cobena już czytałam i raczej mi się podobał. :)
OdpowiedzUsuńŚmiało. :)
UsuńAlez ja mam ochotę na tę książkę. Nawet jeśli nie jest idealna.
OdpowiedzUsuńNie jest, ale warto się skusić tak czy siak. :)
UsuńBardzo lubię książki Cobena. Tej jeszcze nie czytałam, ale z pewnością to się zmieni : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
Pozdrawiam i ja. :)
UsuńKiedyś bardzo się zaczytywałam książkami Cobena. I je uwielbiałam! Po tę też sięgnę, gdy nadarzy się okazja.
OdpowiedzUsuńA czemu już się nie zaczytujesz? Przeczytałaś wszystkie?:)
UsuńCzęsto widywałam książki tego autora w bibliotece, chyba pora przeczytać.
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak. :)
UsuńPrzeczytałam (przesłuchałam audiobooka) 2 lub 3 książki, a jedna czeka na półce. Od czasu do czasu lubię sięgać po książki Harlana Cobena więc po książkę o której wspominasz też kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńW ramach rozrywki świetnie się sprawdza. :)
UsuńMam do Cobea podobny stosunek, co Ty. Też od jakiegoś czasu kilka jego powieści kurzy się na półkach, a ja wciąż je omijam i wybieram inne lektury. Chociaż nie mogę powiedzieć, że twórczości Cobena nie lubię. Moim zdaniem jest książki są dobre właśnie jako taki jednorazowy "odstresowywacz" dla fanów thrillerów :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Czyta się szybko i w niezobowiązujący sposób. :)
UsuńPodoba mi się to pogmatwanie wszystkiego w fabule i zaintrygowałaś mnie tym melodramatycznym końcem, ciekawa jestem co tam się stało.. :)
OdpowiedzUsuńSama sprawdź. :D
UsuńZapomniałam, że obydwie zaczynałyśmy przygodę z tym autorem od tej samej książki. W sumie pozycja o której piszesz może być ciekawa, ale nie czuję do niej jakiegoś przyciągania.
OdpowiedzUsuńBo to taka książka, której nie trzeba przeczytać "na gwałt", ale warto się w ramach rozrywki skusić. :)
UsuńParę lat temu zaczytywałam się w Cobenie jak szalona, książka za książką szła, a teraz tylko przecieram kurz z książek na półce. Bardzo lubiłam, ale tak sobie myślę, że Coben jest taki... popowy. W sensie jego książki przypominają dobry film akcji, który jednak - poza wartością stricte rozrywkową - zbyt wiele nie daje. Z chęcią poznam nowy tytuł, ale bez ciśnienia - można nawet powiedzieć, że mi się Coben przejadł, choć tak naprawdę nie pamiętam fabuły żadnej z jego książek. Ot, takie właśnie popowe książki, na kilka razy, bo się zapomina.
OdpowiedzUsuńPS Fajną masz ikonkę osób online :) Dysk taki, UFO-wy :)
UsuńDobrze napisane, popowy. :) Świetnie do Cobena pasuje. :) Jaki by nie był to i tak sie go świetnie czyta. ;) Taki odstresowywacz. :) Dzięki!
UsuńWszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet życzy wszystkim tutejszym paniom narzeczony Ewy Książkówki - Marcin ;) Dużo zdrowia, słońca, radości!!! Knig bez liku wszelakich gabarytów i maści! Powiększania zbiorów i uśmiechu przez cały rok :) A Tobie Ewciu dodatkowo tak od siebie życzę dużo także cierpliwości i rychłego mego powrotu do Twych ramion :) Kocham Ciebie ja najmocniej we świecie a już z pewnością w całym powiecie :P :* :* :*
OdpowiedzUsuńhttp://imagizer.imageshack.us/v2/xq90/822/4cv9.jpg
Piękne życzenia Miśku. :) Dzięki. :) KC :*
UsuńEwuś, dobrze wiesz jak lubię Cobena (a przynajmniej mam nadzieję, ze wiesz hehe :) ) dlatego ja na pewno przeczytam tę jego książkę, nawet jeśli nie jest to wybitne dzieło.
OdpowiedzUsuńWybitne nie jest, ale czyta się świetnie. :) Ja nie żałuję, się na nie skusiłam. :)
UsuńNie uważam, by Coben był jakimś wybitnym pisarzem, ale ma niesamowitą lekkość pióra i pisze dość łatwo i przyjemnie. To jeden z moich "pisarzy do podróży". Czytam go zazwyczaj w niedługich (1,5 - 2 h) trasach autobusowo - pociągowych. Uważam, że jego książki są idelne właśnie na takie chwile :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, zgadzam się. :)
UsuńJa uwielbiam książki Cobena. Zawsze są nieprzewidywalne i czyta się je bardzo dobrze. Łatwo też się wczuć w klimat książki. Czytam wszystkie jego powieści, które wpadną mi w ręce, więc prędzej czy później trafi i na tę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że się nie zawiedziesz skoro tak go lubisz. :)
UsuńBardzo lubię Cobena ze względu na świetne pióro i fajną konstrukcję fabuły. Dzięki za super recenzję - już lecę zarezerwować sobie tę książkę w bibliotece - mam nadzieję, że ją zakupili :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa i zaproszenie. :) Przyjrzę się wyzwaniu. :)
UsuńKsiążki Cobena wciąż przede mną!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet Ewo. Jeszcze zdążyłem;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. :)
UsuńNie jestem przekonana, nie mniej jednak może kiedyś tę książkę przeczytam :))
OdpowiedzUsuńMeg Sheti, alicjamagdalena Skuście się. :)
OdpowiedzUsuńCoben ach ten Coben :) lubię jego książki bo to praktycznie zawsze dobra rozrywka - czasem mniej, czasem bardziej zaskakująca, ale z jego książkami zawsze miło spędzam czas ;) teraz czeka na mnie "Mistyfikacja", ale po "Sześć lat później" też prędzej czy później sięgnę :)
OdpowiedzUsuńDokładnie - Coben zapewnia wyśmienita rozrywkę za każdym razem. :)
UsuńCobena biorę w ciemno :) Tę już mam :)
OdpowiedzUsuńMiłej lektury życzę. :)
UsuńJa sięgnę po nią - bo nie jest z ostatniej serii- (która niestety troszeczkę mnie rozczarowała) ;) lubię Cobena ciekawie piszę, a książki czyta się jednym tchem :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. :)
UsuńJuż od dawna obiecuję sobie, że zapoznam się z twórczością Harlana Cobena i jakoś nic z tego nie wychodzi. Mam nawet 2 jego książki po angielsku "Promise me" oraz The Wood", ale jakoś nie mogę się za nie zabrać ;)
OdpowiedzUsuńO, myślałam, że już poznałaś Cobena a tu proszę. :)
UsuńKiedyś zaczytywałam się powieściami Cobena, ale ta fascynacja już minęła. Chociaż muszę przyznać, że udało mu się stworzyć kilka naprawdę dobrych książek. Tej nie czytałam, ale fabuła rzeczywiście nie jest zbytnio oryginalna. Mimo wszystko sama lektura pewnie jest dosyć przyjemna, autor potrafi wciągnąć czytelnika w opowiadaną historię. No, chyba że cała akcja jest bardzo zagmatwana;)
OdpowiedzUsuńNa początku nie jest, potem gmatwa się coraz mocniej i aż pod koniec dopiero wszystko zaczyna być jasne. :)
UsuńZnam nazwisko, ale nie kojarzę bym cokolwiek czytała tego pisarza. Nie wiem, jak Ty to robisz, ale nawet książkę, która Cię nie zachwyciła recenzujesz tak, że mam chęć ją czytać :)
OdpowiedzUsuńNo jakoś mi to tak wychodzi. ;) Bo to zła książka nie jest, zresztą Coben jest świetny w te klocki. ;)
Usuń