wydawnictwo: Novae Res
data wydania: grudzień 2013
ISBN: 9788377229101
liczba stron: 484
Po thrillery sięgam zawsze
chętnie i bardzo często, co pewnie wielu z Was zdążyło zauważyć, jednak po
thrillery z wątkiem paranormalnym już znacznie rzadziej, bo zazwyczaj kojarzą
mi się z marnymi opowieściami z ckliwym wątkiem miłosnym. Mimo to ostatnio, wiedziona
pokusą, postanowiłam przełamać się i sięgnąć po książkę z tego rodzaju,
autorstwa polskiego pisarza, Wojciecha Barana.
Minione życia to intrygująca i misternie utkana opowieść, w której
świat rzeczywisty łączy się ze światem fantastycznym. Tytuł kwalifikuje się do
tej mroczniejszej odmiany fantastyki i thrillera (możecie mi wierzyć, że ciemne
tło okładki nie wzięło się znikąd). O czym opowiada? W zasadzie ciężko
opowiedzieć fabułę w kilku zdaniach – dzieje się w niej wyjątkowo dużo.
Na wstępie poznajemy głównego
bohatera, Piotra Wolskiego, który po rozstaniu z rodziną prowadzi mało
intrygujące życie w samotności. Jednak pewien dzień diametralnie zmienia postać
rzeczy. Z niespodziewaną wizytą przychodzi do Piotra młoda Rosjanka, Nadia
Prokotow, z prośbą o chwilę rozmowy na temat jego syna, Marcina, który zaginął w
tajemniczych okolicznościach po wyruszeniu w niebezpieczną wyprawę w rejony
Rosji do Stołeczna. Miejscowość ta owiana jest mroczną legendą. Niegdyś mówiło
się, że skrywa w sobie miejsce, które obiecuje bogactwo temu, kto je odnajdzie.
Dzisiaj z kolei wierzy się, że ruiny położone w Stołecznie skrywają zagadkę
nieśmiertelności. Nic dziwnego zatem, że co i rusz pojawiają się tam
poszukiwacze tajemnic. Tyle że samo miejsce nie lubi gości i pochłania każdego,
kto się do niego zbliży, nie zostawiając po nim żadnych wieści.
(…) gdzieś głęboko w syberyjskich lasach istnieje opuszczona osada… swego rodzaju miasto duchów. Nawet najodważniejsi śmiałkowie omijają to miejsce z daleka, a ci, którzy odważyli się zapuścić w te przeklęte trzęsawiska, nigdy stamtąd nie wrócili[1].
Koleje losu sprawiają, że po
latach Piotr znów musi wrócić do tej sprawy i znów ryzykować życiem. Tym razem
jest to o tyle trudniejsze, że po piętach depczą mu gangsterzy, którzy i swój
interes mają w rozwikłaniu zagadki Stołeczna.
I to zarys fabuły w naprawdę
telegraficznym skrócie, bo wątków obecnych w książce jest wiele: nie brakuje
wątku miłosnego, obecne są też takie emocje jak strach, złość, poczucie
osamotnienia, a z racji obecności wątku mafijnego, nie brakuje i agresji,
strzelanin, a często wylewającej się z kart powieści krwi. Całość opowiedziana
jest niezwykle skrupulatnym stylem – autor bardzo postarał się, by wszystko, o
czym pisze, opowiedziane było ze wszystkimi szczegółami, co zasadniczo jest
mocną stroną książki, ale czasami staje się jej wadą. Nie każde miejsce
wydarzeń zasługiwało na wnikliwy opis, niektóre można było potraktować
pobieżnie, a powieść i tak by na tym nie straciła. Tymczasem ta szczegółowość,
chociaż świetnie sprawdza się w scenach grozy, znacznie potęgując odczucie
strachu, czasami męczy.
Kolejna sprawa, która odrobinę mnie
raziła, to przesadne upodobanie autora do dialogów, w których bohaterowie,
nawet jeśli są we dwójkę, zwracają się do siebie per „Tomku”, „Marku”,
„Piotrku”. Dodaje to przesadnej oficjalności historii, która nie jest tu
wymagana.
Słowo komentarza należy się również
autorom okładki, względem której też mam małe „ale”. I nie chodzi tu o jej
ciemne tło (które, jak pisałam, jest uzasadnione), a o ledwie widoczny tytuł
oraz nazwisko autora (w rzeczywistości prezentuje się to gorzej niż na okładce powyżej). W naturalnym oświetleniu informacje te zwyczajnie nie są
widoczne. Gdybym patrzyła na książkę w księgarni, najpewniej w ogóle bym się
nią nie zainteresowała, skoro, by dostrzec tytuł, musiałabym się jej dokładnie przyjrzeć.
Wydawnictwo nie popisało się w tej kwestii.
Tak czy inaczej całokształt
powieści wypada na plus, choćby dzięki jej klimatowi, pełnemu tajemnicy,
mrocznych sekretów wyłaniających się z odmętów natury ludzkiej, jak i wątków
paranormalnych. Minione życia polecam
nie tyle fanom thrillerów, co fantastyki, bo jednak ta paranormalna płaszczyzna
powieści tutaj dominuje w moim odczuciu.
Ocena: 4/6
[1] W. Baran, Minione życia, Novae Res, Gdynia 2013,
s. 215.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję jej Autorowi.
Książka kompletnie mi nieznana, ale wplecenie wątku paranormalnego w thriller wydaje się być ciekawym zabiegiem, w końcu nie sposób jest cokolwiek odgadnąć, gdy wszystko zdaje się być możliwe.
OdpowiedzUsuńTo wg mnie nawet dość ryzykowny zabieg, bo nie każdemu autorowi udaje się to zrobić dobrze. Na szczęście pan Wojciech zrobił to na całkiem wysokim poziomie. :)
UsuńNa razie odpuszczę, bo mam co czytać, ale w przyszłości nie wykluczam :))
OdpowiedzUsuńNie wykluczaj, bo warto przeczytać. :)
UsuńNie słyszałem o tej książce, nawet jej nigdy nie widziałem, ale podoba mi się wplecenie wątku paranormalnego ;) Myślę, że w niedalekiej przyszłości się skuszę ;D
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz takie klimaty to śmiało. :)
UsuńObejrzałam swoją i muszę ci powiedzieć, że jednak u mnie tytuł jest bardziej widoczny. Chyba mnie bardziej ujęła ta powieść od ciebie. A to z powodu opisów natury i słów w nich użytych. Zgrabna recenzja Ewo, buziaki.
OdpowiedzUsuńMnie też się podobało, ale chwilami wg mnie było tego za dużo. Co kto lubi Basiu. :) Pozdrawiam!
UsuńDokładnie:) Różnimy się pomiędzy sobą i to jest fajne, np: "Statek śmierci" Yrsa Sigurdardóttir o którym kiedyś pisałaś wcale mnie nie zachwycił, ba, rozczarował ;) Ale w sumie byłoby nudno, jakby siostry były takie same, prawda? ;) Z moją prawdziwą różnimy się diametralnie w wielu kwestiach.
UsuńNawet bliźniaczki się wewnętrznie różnią a co tu mówić o nas. ;)
Usuńjakby jeszcze dodać Dysie i mnie to już w ogóle jazda;P my uwielbiamy fantastykę i myślę, ze przez to także postrzegamy książki inaczej;)
UsuńOkładki książek wydawnictwa Novae Res są zazwyczaj ciekawe, jednak w tym przypadku rzeczywiście jest słaba. Podoba mi się za to fabuła, to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńSama w sobie zła nie jest, tylko tonacja barw tytułu i nazwiska autora zdecydowanie za ciemna.
UsuńMnie osobiście bardzo ta książka się spodobała, chociaż okładka faktycznie niezbyt ciekawa.
OdpowiedzUsuńOkładka klimatycznie pasuje do treści tylko troszkę jest niedopieszczona. ;)
Usuńczyli coś dla mnie! z chęcią bym się przekonała jaki paranormal w tym siedzi;D co do szczegółowości to mi też ona czasem przeszkadza, ale w zależności od tego czy jest jest od zatrzęsienia czy da się to znieść. Co do okładki...no cóż czasem projekt wygląda fajnie, ale już wydrukowany projekt nie jest taki super...bywa...tak czy inaczej lektura, którą z chęcią bym poznała;)
OdpowiedzUsuńTak Tusiu, to książka wybitnie dla Ciebie, wierz mi. :)
UsuńI dla mnie, i dla mnie! Pierwszy raz słyszę o tej książce ale już ją chcę:)
UsuńI Tobie by się spodobała - tak myślę. :)
UsuńWątek paranormalny, z którym autor ( w dodatku polski ) sobie poradził - już są trzy elementy, dla których chętnie bym przeczytała:)
OdpowiedzUsuńOczyma wyobraźni już widzę Twoją wnikliwą recenzję tej książki. :)
UsuńPodoba mi się fabuła, więc z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńŚmiało. :)
UsuńPodaj przykład takiego gniota bym wiedziała jakiego tytułu unikać. :)
OdpowiedzUsuńTematyka jak najbardziej dla mnie. Zapisuję żeby nie wywietrzało z głowy.
OdpowiedzUsuńŚmiało zatem. :)
UsuńMiałam okazję zapoznać się z tą książką i żałuję, że tego nie zrobiłam... :) A zarzuty wobec okładki - szkoda, że czerń przytłoczyła wszystko, nawet to, co najważniejsze, czyli nazwisko autora.
OdpowiedzUsuńCzerń mogła zostać tylko trzeba było wybrać inny kolor (jaśniejszy?) dla tytułu i nazwiska. :)
UsuńTakie nadużywanie imion brzmi bardzo sztucznie. Mimo to może kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńNo właśnie... :)
UsuńWątek paranormalny w thrillerze? Tego jeszcze nie grali! A nawet jeśli grali, to ja mam takie zaległości, że do tej pory jeszcze się z żadną taką książką nie spotkałam. Opisywana przez ciebie pozycja mnie zaintrygowała, a więc w najbliższym czasie się za nią rozejrzę ;)
OdpowiedzUsuńE tam, grali i to wiele razy. :) Najwyższa pora byś zaległości nadrobiła. :)
UsuńSłowo "fantastyka" lekko mnie odstraszyło, choć fabuła rzeczywiście interesująca. :)
OdpowiedzUsuńAkurat fantastyka tu jest tylko dodatkiem, który z całością świetnie się komponuje. :)
UsuńWydaje mi się, że gdzieś już widziałam tę książkę. Nie zainteresowała mnie jednak na tyle, bym po nią sięgnęła. A tak poza tym, nie lubię takich form imion, jakie jak piszesz serwuje autorka. Gdy ktoś mówi do mnie "Klaudio, Klaudiu" dostaje gorączki! :)
OdpowiedzUsuńJak serwuje autor, bo to pan. :) A książka u kilku blogerów już się pojawiła, dlatego pewnie ją kojarzysz. :)
Usuń*pan, jasne. Nie wiem skąd to przeoczenie. Czytam te komentarze pod postem i czytam i widaje mi się, że może jednak warto zajrzeć pod mroczną okładkę :)
UsuńOkładka mi się skojarzyła z dokumentem, a tu taki gatunek ... Historia ciekawa
OdpowiedzUsuńA tu taka zmyłka. :D
UsuńNa zdjęciu imię i nazwisko są dość czytelne. Mnie bardziej nie podoba się okładka. Jakaś taka ponura, nawet jak na thriller ;)
OdpowiedzUsuń"I nie chodzi tu o jej ciemne tło, a o ledwie widoczny tytuł oraz nazwisko autora (w rzeczywistości prezentuje się to gorzej niż na okładce powyżej) :)
UsuńTak, czytałam to zdanie :)
UsuńPomimo małych mankamentów, o których wspominasz - wydaje mi się że mogłabym przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńZła ta książka nie jest, więc śmiało. :)
Usuń