wtorek, 4 marca 2014

Easylog - Mariusz Zielke




wydawnictwo: Akurat
data wydania: 15 stycznia 2014
ISBN: 9788377585870
liczba stron: 352


O Mariuszu Zielke słyszałam już a propos jego wcześniejszych książek, tj. Formacji trójkąta, Wyroku czy Księgi kłamców, jednak ich opisy nie kusiły mnie na tyle, by po którąś z nich sięgnąć – nie czułam do nich tzw. mięty. Nie tak dawno temu na naszym rynku ukazała się kolejna powieść pisarza, mianowicie Easylog. W tym przypadku opis fabuły również specjalnie mnie nie kusił, ale jednak w pewnym stopniu intrygował. Dzieła dopełniły liczne pozytywne opinie jak i bezpośrednie zachęty („Przeczytaj Easylog! No naprawdę warto… No weź przeczytaj…”). Zatem wzięłam i przeczytałam. I nie żałuję, ale o wrażeniach jeszcze opowiem. Najpierw co nieco o fabule.

Postacią pierwszoplanową jest tutaj niejaki Ben Stiller, którego, poza nazwiskiem, nic nie łączy z popularnym komikiem, a w zasadzie więcej różni: Stiller-komik to gwiazdor z dużym poczuciem humoru, zaś Stiller z powieści to umysł ścisły, któremu niezbyt często jest do śmiechu. Za ten stan rzeczy odpowiada jego jakże burzliwe życie. Nie dość, że stracił możliwość pracy w jednej z najsłynniejszych firm świata, która stworzyła najnowsze, technologiczne cudo komunikacyjno-organizacyjne pod nazwą Wally (w przenośnym urządzeniu „więzimy” swojego osobistego awatara, który ma nam ułatwiać życie), to na domiar złego stracił swoją ukochaną ‒ Sally. Co prawda tragedia związana z jej zaginięciem i domniemaną śmiercią (ciała nigdy nie odnaleziono) miała miejsce ponad dziesięć lat temu, jednak ból po stracie bliskiej osoby jest w Benie wciąż żywy i nie daje o sobie zapomnieć, zupełnie jakby powiedzenie „czas leczy rany” nie odnosiło się do jego przypadku. Sytuację zaognia fakt, że Ben zaczyna widzieć Sally. Początkowo zdaje się, że to tylko majaki szaleńczo zakochanego człowieka, który nie uporał się ze stratą, ale w miarę przybywania wizji Ben zastanawia się, czy Sally aby nagle nie wróciła, a jej śmierć to nie mistyfikacja. Tymczasem jego były wspólnik, który obecnie sprawuje pieczę nad Wallym, mocno niepokoi się przekonaniem Bena, że jego była narzeczona jednak żyje.

Nie cofnie się przed niczym, by ostudzić zapał Stillera do poszukiwania prawdy. Trzeba użyć przemocy? Nie ma sprawy. Potrzebna broń, strzelanina i trupy? Się robi! Trzeba zapłacić za to górę pieniędzy? Dla tak bogatego człowieka ‒ to żaden problem.  Możecie być pewni, że akcji nie zabraknie. Dzieje się tu naprawdę dużo i nie sposób się nudzić. Konstrukcja postaci nie sprawia, że są szalenie intrygujące czy wzbudzające emocje (żadnej nie obdarzyłam szczególną sympatią czy nienawiścią), ale tok wydarzeń wszystko rekompensuje. Ogromnym plusem autora jest jego umiejętność bezbłędnego manipulowania czytelnikiem i wyprowadzania go w pole. Robi to nagle, bez ostrzeżenia i w godnym pochwały stylu. W trakcie lektury pomyślałam w pewnym momencie: „Panie Zielke, czy pan ma swoich czytelników za idiotów? Przecież na to nikt się nie nabierze ‒ tu brakuje logiki!” Potem, gdy już wszystko stało się jasne, przekonałam się, że jednak jest ktoś, kto może się nabrać – ja. Pisarz zdołał kilkakrotnie zrobić mnie w balona i sprawić, że pod koniec lektury uśmiechałam się do książki jak głupi do sera.

Mariusz Zielke
(źródło: www.lubimyczytac.pl)
Całość poprowadzona jest w przystępnym stylu i w większości za pomocą narracji pierwszoosobowej, którą ja osobiście bardzo lubię (niektórzy twierdzą, że w przypadku tej powieści jest to błąd, z czym ja się nie zgadzam). Jedyne, co mnie uwierało podczas lektury, to chwilowe odskocznie w czasie akcji z teraźniejszego na przeszły ‒ łatwo się pogubić. Na szczęście nie jest ich zbyt wiele, więc można przymknąć oko. Nie ja jedna zauważyłam też, że zakończenie jest dość mocno oderwane od rzeczywistości, ale w gruncie rzeczy tego również nie poczytuję za jakiś ogromny minus.

W ostatecznym rozrachunku powieść wypada bardzo dobrze jako literatura, która ma nam dostarczyć przede wszystkim rozrywki. Jako thriller, jak reklamuje książkę okładka, nie prezentuje się już tak dobrze, bo jak wiadomo dreszczowiec powinien wzbudzać w czytelniku mniejszą lub większą dozę napięcia – w Easylog nie ma go ani grama. Ot, lekka i łatwa literatura rozrywkowa z sensacją w tle i ciekawą wizją przyszłości pod względem technologicznym.

Nie trzeba zapominać o przesłaniu, które powieść skrywa, a właściwie nie tyle przesłaniu, co ogromie pytań, które nasuwają się po skończonej lekturze. Czy ciągły postęp technologiczny jest dobry? Czy urządzenia/programy/portale, które magazynują nasze dane, nie staną pewnego dnia przeciwko nam ‒ ich użytkownikom? Czy przypadkiem już się to nie dzieje? Pomyślcie o tym, gdy zachwycicie się Wallym…

Ocena: 4/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Akurat oraz Business & Culture.


59 komentarzy:

  1. Ostatnio dużo pana Zielke na blogach, to się nazywa siła przebicia;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "No weź przeczytaj", "Zatem wzięłam i przeczytałam..." - trafnie ujęte i jaka siła przekonywania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? ;) A tak na poważnie to siła przekazu tkwiła w tym, kto mnie namawiał. :)

      Usuń
  3. Tym razem niestety tematyka tej książki mnie nie przekonuje, więc nie będę się zmuszać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając Twój gust to bez problemu byś ja przeczytała, ale nie namawiam. :)

      Usuń
  4. Kolejna dobra recenzja książki mnie również namawia do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minusiki książka ma, ale nie na tyle duże, by sobie jej odmawiać. :)

      Usuń
  5. Fakt, tylko wczoraj ze trzy recenzje tej książki czytałem. Tak mi się właśnie zdawało, że to taka prosta, rozrywkowa sensacja, czego osobiście raczej nie lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem i na taką warto się skusić, dla relaksu. :)

      Usuń
  6. moje wrażenia znasz;) ogólnie jest to powieść w stylu amerykańskim, którą ja uwielbiam, co do minusów: przeskokami w czasie, oderwanym zakończeniem i innymi elementami to spotkałam się z o wiele gorszymi rozwiązaniami, a te mi w ogóle nie przeszkadzały. To z czym się zgadzam w 100% to fakt, iż nie jest to typowy thriller czy dreszczowiec...te "lęki" ukazane są w stylu makro i amerykańskim...czyli w skrócie światem zawładną korporacje...ale nie jest to książka która wzbudza niepokój w sensie dosłownym, a ma nas właśnie przerazić tą wizją świata...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tą wizją mnie aż tak bardzo nie przeraziła, ale ja to już stary wyjadacz jestem i ścieżko mnie czymś zszokować i przerazić. ;)

      Usuń
  7. Książka zrobiła na Tobie wrażenie :) Dałaś się nabrać i omamić, wciągnęło i tylko ... nie postraszyło... Panie Zielke, dostraszyć Ewę! :) Fajna recenzja, miałam przyjemność skonsumować do kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty tak nie szalej, bo jeszcze Pan Zielke faktycznie mnie postraszy i co będzie? ;) Po nocach nie będę spać. ;) Lubię, gdy ktoś czyta moje wpisy przy kawie. :D Czuję się z tym kimś bardzo blisko. ;)

      Usuń
  8. Rozrywka gwarantowana, to fakt niezaprzeczalny. Mnie też Wally przerażał.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam kilka recenzji Easylogu, zarówno tych pozytywnych, jak i niepochlebnych, i muszę przyznać, że te drugie jakoś bardziej do mnie przemówiły. I dlatego tej książki raczej szukać i czytać nie będę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Must read to wg mnie nie jest, ale jeśli wpadnie Ci niespodziewanie w ręce to daj jej szansę. :)

      Usuń
  10. Mnie chyba trochę bardziej spodobała się ta książka niż Tobie. Choć zakończenie mogłoby być zamknięte, nie lubię otwartych. I mam nadzieje, że nie jest to wizja przyszłości, nie chcę, by jakiekolwiek urządzenie za mnie myślało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie? Takie technologiczne cudeńka to tylko kwestia czasu... :)

      Usuń
    2. Ja właśnie ze względu na to otwarte zakończenie, waham się nad lekturą.

      Usuń
    3. Myślę, że powinnaś dać jej szansę. :) Czyta się szybciutko i przyjemnie. :)

      Usuń
  11. Nie wiem po co autor tak starał się zamerykanizować to co piszę, wydaje mi się że gdyby skupił się na tym co w Polsce lepiej by mu wyszło, a tak pozostał mi jeszcze niesmak przez to że starał się coś udawać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może...Ale teraz i tak zostaje nam tylko gdybanie. :)

      Usuń
    2. Przeczytam poprzednie książki, jestem ciekawa.. Porusza w nich z tego co wiem tematy na wskroś polskie. Może bardziej mnie przekona, bo sam styl jest fajny.

      Usuń
    3. Właśnie też jestem ciekawa tych poprzednich. :)

      Usuń
  12. Przyznam, że recenzja ładnie napisana ^^ Ja sama trochę sobie piszę o książkach, ale tak dla własnej przyjemności i nie prowadzę bloga ani nic.
    Dobra, odbiegam od tematu (często to robię, niestety).
    Sama książka wydaje się być napisana w stylu mi odpowiadającym - lekkim. Jednak nie znoszę przeskoków w czasie oraz otwartych zakończeń. Lubię, gdy wątki są zamykane, ale nie mam podane na tacy, jak wszystko się skończyło (Czemu J. K. Rowling napisała epilog w HP? :cc).
    Mimo wszystko pewnie nie sięgnę po tą książkę. Lecz, gdy wpadnie w moje łapy to na pewno ją przeczytam :)
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa. :) A na książkę się skuś, jeśli okazja Ci się nadarzy, bo mimo wszystko warto. :) Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Miłe słowa zasłużone, nie ma dziękować. A na książkę może się skuszę, ale dopiero jak skończę Sagę o Ludziach Lodu, gdyż jestem nią całkowicie pochłonięta ^^

      Usuń
    3. Oj, saga o Ludziach Lodu... Moja siostra swego czasu się w niej zaczytywała. :)

      Usuń
    4. Osobiście jestem nią zachwycona ^^
      A, właśnie, głos na Bloga Roku poleciał :)

      Usuń
    5. Dziękuje bardzo, w tej chwili każdy jeden głos jest na wagę złota, bo decyduje o tym czy przejdę do półfinału konkursu. :)

      Usuń
    6. Trzymam za Ciebie kciuki ^^

      Usuń
  13. Ciągle nie jestem pewna czy ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę Cię ani do niej namawiać, ani od niej odwodzić. Musisz sama zdecydować. :) Myślę jednak, że warto dać jej szansę. :)

      Usuń
  14. Byłam ciekawa Twojej opinii i oceny, bo w większości czytywałam same pozytywne jeśli chodzi o tę książkę. Myślę, że się kiedyś na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo książka sama w sobie zła nie jest. :) Ma minusy, ale niewielkie. :)

      Usuń
  15. Zielke znam już z "Wyroku", który był świetny . Może uda mi się przeczytać jego inne książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i ja się skuszę na "Wyrok". :)

      Usuń
    2. Bardzo dobrze i szybko się czyta i oczywiście treść ma intrygująca i wciągającą, tak że polecam.

      Usuń
  16. Mam "Formację trójkąta" - czeka na przeczytanie :) . Jak mi się spodoba to zapewne sięgnę po inne powieści autora :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pierwszoosobowa narracja nie zawsze mi odpowiada. Ciekawe, jak byłoby w tym przypadku.

    OdpowiedzUsuń
  18. Przyznam, że szczególnie mocno nie będę się za nią rozglądać, ale jak gdzieś mi wpadnie w łapki to się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Podobała mi się ta książka, ale właśnie jako sensacja. Thrillera w niej mniej. Mimo wszystko poczułam się zachęcona do poznania innych powieści tego pisarza :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mnie pisarz przekonał do siebie już dawno temu, dlatego cieszy mnie każda jego nowa książka. Tej niestety jeszcze nie miałam okazji poznać, tym chętniej w tym miesiącu ustawię się do kuferka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie, nie, nie - ani okładka, ani treść, nic mnie do niej nie ciągnie, nic a nic.

    OdpowiedzUsuń
  22. Pana Mariusza czytałam "Wyrok" i książka podobała mi się, ta tez jestem zainteresowana, a liczne pozytywne opinie tylko jeszcze bardziej mnie przekonują że warto po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  23. Fabuła brzmi ciekawie, po raz kolejny natykam się na tę książkę. Takiego czegoś jeszcze nie czytałam, więc pora to zmienić :) Jak tylko książka wpadnie w moje łapki, to nie omieszkam nie przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Coben pisze schematycznie, aczkolwiek każda jego książka ciekawi i posiada zagmatwaną fabułę. 6 lat później planuję jak najszybciej przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, chyba nie ten wpis Ci się otworzył. Coben potrafi zainteresować swoją fabuła. :)

      Usuń
  25. Intryguje mnie ta książka. Ja także spotykam się na każdym kroku z pozytywnymi opiniami na jej temat, z zachwytami nawet. Przez chwilkę myślałam, że się wyłamiesz :P A tu klops! Ewa Książkówka również "Easyloga" poleca. Teraz to już jestem pewna, że jak wpadnie mi w łapki to przeczytam z zaciekawieniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, może nie tak entuzjastycznie, ale jednak polecam. :)

      Usuń

SPAM, reklamy, wulgaryzmy oraz komentarze niezwiązane z tematyką wpisu bezwzględnie usuwam.