wydawnictwo: Akurat
data wydania: 15 stycznia 2014
ISBN: 9788377585870
liczba stron: 352
O Mariuszu Zielke słyszałam już a
propos jego wcześniejszych książek, tj. Formacji
trójkąta, Wyroku czy Księgi kłamców, jednak ich opisy nie
kusiły mnie na tyle, by po którąś z nich sięgnąć – nie czułam do nich tzw.
mięty. Nie tak dawno temu na naszym rynku ukazała się kolejna powieść pisarza,
mianowicie Easylog. W tym przypadku
opis fabuły również specjalnie mnie nie kusił, ale jednak w pewnym stopniu
intrygował. Dzieła dopełniły liczne pozytywne opinie jak i bezpośrednie zachęty
(„Przeczytaj Easylog! No naprawdę warto… No weź przeczytaj…”). Zatem
wzięłam i przeczytałam. I nie żałuję, ale o wrażeniach jeszcze opowiem.
Najpierw co nieco o fabule.
Postacią pierwszoplanową jest
tutaj niejaki Ben Stiller, którego, poza nazwiskiem, nic nie łączy z popularnym
komikiem, a w zasadzie więcej różni: Stiller-komik to gwiazdor z dużym
poczuciem humoru, zaś Stiller z powieści to umysł ścisły, któremu niezbyt
często jest do śmiechu. Za ten stan rzeczy odpowiada jego jakże burzliwe życie.
Nie dość, że stracił możliwość pracy w jednej z najsłynniejszych firm świata,
która stworzyła najnowsze, technologiczne cudo komunikacyjno-organizacyjne pod
nazwą Wally (w przenośnym urządzeniu „więzimy” swojego osobistego awatara,
który ma nam ułatwiać życie), to na domiar złego stracił swoją ukochaną ‒
Sally. Co prawda tragedia związana z jej zaginięciem i domniemaną śmiercią
(ciała nigdy nie odnaleziono) miała miejsce ponad dziesięć lat temu, jednak ból
po stracie bliskiej osoby jest w Benie wciąż żywy i nie daje o sobie zapomnieć,
zupełnie jakby powiedzenie „czas leczy rany” nie odnosiło się do jego
przypadku. Sytuację zaognia fakt, że Ben zaczyna widzieć Sally. Początkowo
zdaje się, że to tylko majaki szaleńczo zakochanego człowieka, który nie uporał
się ze stratą, ale w miarę przybywania wizji Ben zastanawia się, czy Sally aby
nagle nie wróciła, a jej śmierć to nie mistyfikacja. Tymczasem jego były
wspólnik, który obecnie sprawuje pieczę nad Wallym, mocno niepokoi się
przekonaniem Bena, że jego była narzeczona jednak żyje.
Nie cofnie się przed niczym, by
ostudzić zapał Stillera do poszukiwania prawdy. Trzeba użyć przemocy? Nie ma
sprawy. Potrzebna broń, strzelanina i trupy? Się robi! Trzeba zapłacić za to
górę pieniędzy? Dla tak bogatego człowieka ‒ to żaden problem. Możecie być pewni, że akcji nie zabraknie.
Dzieje się tu naprawdę dużo i nie sposób się nudzić. Konstrukcja postaci nie
sprawia, że są szalenie intrygujące czy wzbudzające emocje (żadnej nie obdarzyłam
szczególną sympatią czy nienawiścią), ale tok wydarzeń wszystko rekompensuje.
Ogromnym plusem autora jest jego umiejętność bezbłędnego manipulowania
czytelnikiem i wyprowadzania go w pole. Robi to nagle, bez ostrzeżenia i w
godnym pochwały stylu. W trakcie lektury pomyślałam w pewnym momencie: „Panie
Zielke, czy pan ma swoich czytelników za idiotów? Przecież na to nikt się nie
nabierze ‒ tu brakuje logiki!” Potem, gdy już wszystko stało się jasne,
przekonałam się, że jednak jest ktoś, kto może się nabrać – ja. Pisarz zdołał
kilkakrotnie zrobić mnie w balona i sprawić, że pod koniec lektury uśmiechałam
się do książki jak głupi do sera.
Mariusz Zielke (źródło: www.lubimyczytac.pl) |
W ostatecznym rozrachunku powieść
wypada bardzo dobrze jako literatura, która ma nam dostarczyć przede wszystkim
rozrywki. Jako thriller, jak reklamuje książkę okładka, nie prezentuje się już
tak dobrze, bo jak wiadomo dreszczowiec powinien wzbudzać w czytelniku mniejszą
lub większą dozę napięcia – w Easylog nie
ma go ani grama. Ot, lekka i łatwa literatura rozrywkowa z sensacją w tle i
ciekawą wizją przyszłości pod względem technologicznym.
Nie trzeba zapominać o
przesłaniu, które powieść skrywa, a właściwie nie tyle przesłaniu, co ogromie
pytań, które nasuwają się po skończonej lekturze. Czy ciągły postęp
technologiczny jest dobry? Czy urządzenia/programy/portale, które magazynują
nasze dane, nie staną pewnego dnia przeciwko nam ‒ ich użytkownikom? Czy
przypadkiem już się to nie dzieje? Pomyślcie o tym, gdy zachwycicie się Wallym…
Ocena: 4/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Akurat oraz Business & Culture.
Wyzwania: Kryminalne wyzwanie, Czytam literaturę amerykańską i Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę.
Ostatnio dużo pana Zielke na blogach, to się nazywa siła przebicia;)
OdpowiedzUsuńTak, dużo. :) Nie bez powodu. :)
Usuń"No weź przeczytaj", "Zatem wzięłam i przeczytałam..." - trafnie ujęte i jaka siła przekonywania ;)
OdpowiedzUsuńPrawda? ;) A tak na poważnie to siła przekazu tkwiła w tym, kto mnie namawiał. :)
UsuńTym razem niestety tematyka tej książki mnie nie przekonuje, więc nie będę się zmuszać.
OdpowiedzUsuńZnając Twój gust to bez problemu byś ja przeczytała, ale nie namawiam. :)
UsuńKolejna dobra recenzja książki mnie również namawia do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńMinusiki książka ma, ale nie na tyle duże, by sobie jej odmawiać. :)
UsuńFakt, tylko wczoraj ze trzy recenzje tej książki czytałem. Tak mi się właśnie zdawało, że to taka prosta, rozrywkowa sensacja, czego osobiście raczej nie lubię :)
OdpowiedzUsuńCzasem i na taką warto się skusić, dla relaksu. :)
Usuńmoje wrażenia znasz;) ogólnie jest to powieść w stylu amerykańskim, którą ja uwielbiam, co do minusów: przeskokami w czasie, oderwanym zakończeniem i innymi elementami to spotkałam się z o wiele gorszymi rozwiązaniami, a te mi w ogóle nie przeszkadzały. To z czym się zgadzam w 100% to fakt, iż nie jest to typowy thriller czy dreszczowiec...te "lęki" ukazane są w stylu makro i amerykańskim...czyli w skrócie światem zawładną korporacje...ale nie jest to książka która wzbudza niepokój w sensie dosłownym, a ma nas właśnie przerazić tą wizją świata...
OdpowiedzUsuńI tą wizją mnie aż tak bardzo nie przeraziła, ale ja to już stary wyjadacz jestem i ścieżko mnie czymś zszokować i przerazić. ;)
UsuńKsiążka zrobiła na Tobie wrażenie :) Dałaś się nabrać i omamić, wciągnęło i tylko ... nie postraszyło... Panie Zielke, dostraszyć Ewę! :) Fajna recenzja, miałam przyjemność skonsumować do kawy:)
OdpowiedzUsuńTy tak nie szalej, bo jeszcze Pan Zielke faktycznie mnie postraszy i co będzie? ;) Po nocach nie będę spać. ;) Lubię, gdy ktoś czyta moje wpisy przy kawie. :D Czuję się z tym kimś bardzo blisko. ;)
UsuńRozrywka gwarantowana, to fakt niezaprzeczalny. Mnie też Wally przerażał.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam kilka recenzji Easylogu, zarówno tych pozytywnych, jak i niepochlebnych, i muszę przyznać, że te drugie jakoś bardziej do mnie przemówiły. I dlatego tej książki raczej szukać i czytać nie będę :)
OdpowiedzUsuńMust read to wg mnie nie jest, ale jeśli wpadnie Ci niespodziewanie w ręce to daj jej szansę. :)
UsuńMnie chyba trochę bardziej spodobała się ta książka niż Tobie. Choć zakończenie mogłoby być zamknięte, nie lubię otwartych. I mam nadzieje, że nie jest to wizja przyszłości, nie chcę, by jakiekolwiek urządzenie za mnie myślało ;)
OdpowiedzUsuńKto wie? Takie technologiczne cudeńka to tylko kwestia czasu... :)
UsuńJa właśnie ze względu na to otwarte zakończenie, waham się nad lekturą.
UsuńMyślę, że powinnaś dać jej szansę. :) Czyta się szybciutko i przyjemnie. :)
UsuńNie wiem po co autor tak starał się zamerykanizować to co piszę, wydaje mi się że gdyby skupił się na tym co w Polsce lepiej by mu wyszło, a tak pozostał mi jeszcze niesmak przez to że starał się coś udawać.
OdpowiedzUsuńMoże...Ale teraz i tak zostaje nam tylko gdybanie. :)
UsuńPrzeczytam poprzednie książki, jestem ciekawa.. Porusza w nich z tego co wiem tematy na wskroś polskie. Może bardziej mnie przekona, bo sam styl jest fajny.
UsuńWłaśnie też jestem ciekawa tych poprzednich. :)
UsuńPrzyznam, że recenzja ładnie napisana ^^ Ja sama trochę sobie piszę o książkach, ale tak dla własnej przyjemności i nie prowadzę bloga ani nic.
OdpowiedzUsuńDobra, odbiegam od tematu (często to robię, niestety).
Sama książka wydaje się być napisana w stylu mi odpowiadającym - lekkim. Jednak nie znoszę przeskoków w czasie oraz otwartych zakończeń. Lubię, gdy wątki są zamykane, ale nie mam podane na tacy, jak wszystko się skończyło (Czemu J. K. Rowling napisała epilog w HP? :cc).
Mimo wszystko pewnie nie sięgnę po tą książkę. Lecz, gdy wpadnie w moje łapy to na pewno ją przeczytam :)
Pozdrawiam ^^
Dzięki za miłe słowa. :) A na książkę się skuś, jeśli okazja Ci się nadarzy, bo mimo wszystko warto. :) Pozdrawiam!
UsuńMiłe słowa zasłużone, nie ma dziękować. A na książkę może się skuszę, ale dopiero jak skończę Sagę o Ludziach Lodu, gdyż jestem nią całkowicie pochłonięta ^^
UsuńOj, saga o Ludziach Lodu... Moja siostra swego czasu się w niej zaczytywała. :)
UsuńOsobiście jestem nią zachwycona ^^
UsuńA, właśnie, głos na Bloga Roku poleciał :)
Dziękuje bardzo, w tej chwili każdy jeden głos jest na wagę złota, bo decyduje o tym czy przejdę do półfinału konkursu. :)
UsuńTrzymam za Ciebie kciuki ^^
UsuńCiągle nie jestem pewna czy ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie będę Cię ani do niej namawiać, ani od niej odwodzić. Musisz sama zdecydować. :) Myślę jednak, że warto dać jej szansę. :)
UsuńByłam ciekawa Twojej opinii i oceny, bo w większości czytywałam same pozytywne jeśli chodzi o tę książkę. Myślę, że się kiedyś na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńBo książka sama w sobie zła nie jest. :) Ma minusy, ale niewielkie. :)
UsuńZielke znam już z "Wyroku", który był świetny . Może uda mi się przeczytać jego inne książki.
OdpowiedzUsuńMoże i ja się skuszę na "Wyrok". :)
UsuńBardzo dobrze i szybko się czyta i oczywiście treść ma intrygująca i wciągającą, tak że polecam.
UsuńMam "Formację trójkąta" - czeka na przeczytanie :) . Jak mi się spodoba to zapewne sięgnę po inne powieści autora :)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak wrażenia. :)
UsuńPierwszoosobowa narracja nie zawsze mi odpowiada. Ciekawe, jak byłoby w tym przypadku.
OdpowiedzUsuńPoważnie? Ja bardzo lubię, wręcz preferuję. :)
UsuńPrzyznam, że szczególnie mocno nie będę się za nią rozglądać, ale jak gdzieś mi wpadnie w łapki to się skuszę :)
OdpowiedzUsuńI prawidłowo. :)
UsuńPodobała mi się ta książka, ale właśnie jako sensacja. Thrillera w niej mniej. Mimo wszystko poczułam się zachęcona do poznania innych powieści tego pisarza :)
OdpowiedzUsuńJa też. :) Kilka osób kusi mnie "Wyrokiem". :)
UsuńMnie pisarz przekonał do siebie już dawno temu, dlatego cieszy mnie każda jego nowa książka. Tej niestety jeszcze nie miałam okazji poznać, tym chętniej w tym miesiącu ustawię się do kuferka ;-)
OdpowiedzUsuńZapraszam! :D
UsuńNie, nie, nie - ani okładka, ani treść, nic mnie do niej nie ciągnie, nic a nic.
OdpowiedzUsuńRozumiem i nie namawiam. :)
UsuńPana Mariusza czytałam "Wyrok" i książka podobała mi się, ta tez jestem zainteresowana, a liczne pozytywne opinie tylko jeszcze bardziej mnie przekonują że warto po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńWszyscy "Wyrok" polecają. :D
UsuńFabuła brzmi ciekawie, po raz kolejny natykam się na tę książkę. Takiego czegoś jeszcze nie czytałam, więc pora to zmienić :) Jak tylko książka wpadnie w moje łapki, to nie omieszkam nie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTym bardziej powinnaś się skusić. :)
UsuńCoben pisze schematycznie, aczkolwiek każda jego książka ciekawi i posiada zagmatwaną fabułę. 6 lat później planuję jak najszybciej przeczytać.
OdpowiedzUsuńOj, chyba nie ten wpis Ci się otworzył. Coben potrafi zainteresować swoją fabuła. :)
UsuńIntryguje mnie ta książka. Ja także spotykam się na każdym kroku z pozytywnymi opiniami na jej temat, z zachwytami nawet. Przez chwilkę myślałam, że się wyłamiesz :P A tu klops! Ewa Książkówka również "Easyloga" poleca. Teraz to już jestem pewna, że jak wpadnie mi w łapki to przeczytam z zaciekawieniem :)
OdpowiedzUsuńPolecam, może nie tak entuzjastycznie, ale jednak polecam. :)
Usuń