wtorek, 15 maja 2012

"Mokradełko" Katarzyna Surmiak-Domańska


Jakiś czas temu przyszło mi się zmierzyć z jedną z najtrudniejszych lektur mojego życia. Mówię o „Kato-tacie. Niepamiętniku” Halszki Opfer, która opowiada o najgorszym koszmarze, jaki może przytrafić się dziecku – rodzicu bestii. Trudno nie ocenić w ten sposób dorosłego człowieka, który molestuje seksualnie swoje dziecko od jego najmłodszych lat (w przypadku Halszki koszmar rozpoczął się w czwartym roku jej życia). Pamiętam, że o ile sama tematyka tych wspomnień była nader trudna, o tyle ocena całej sytuacji była dość oczywista i nie sprawiała mi zbyt dużych problemów natury etycznej.

Potem pojawił się zapis z dorosłego życia Halszki pt. „Monidło. Życie po Kato-tacie”. Po lekturze było mi znacznie trudniej ułożyć sobie myśli w głowie. W moim skromnym odczuciu Halszka, jako osoba dorosła, kilkukrotnie podejmowała nienajlepsze decyzje, których następstwami były kolejne komplikacje życiowe. Oczywiście ani na chwilę nie zapomniałam o traumatycznych zdarzeniach z przeszłości, których doświadczyła, ale nie sposób też było pominąć fakt, że autorka mimo wszystko jest już osobą dorosłą, a więc zdolną do racjonalnego myślenia…

Dlatego z aprobatą przyjęłam zapowiedź pozycji ukazującej osobę Halszki widzianą oczyma ludzi z jej najbliższego otoczenia. Mówię o „Mokradełku” Katarzyny Surmak-Domańskiej. Reporterka wybiera się wraz z Halszką w odwiedziny do jej matki – chce nie tylko poznać ją samą, ale również zbadać, jaki wpływ na środowisko ofiary miało pojawienie się na rynku książki ze wspomnieniami Opfer. Udaje się jej porozmawiać z mężem, teściową, pasierbicą, dobrą koleżanką, bratową, sąsiadką, drugim mężem, a nawet lekarzem pierwszego kontaktu. W ogólnym wydźwięku ich zdania na temat Halszki oraz historii z nią związanej bardzo się od siebie nie różnią albo raczej nie pokazują skrajnego podejścia do osoby Opfer. Ich wypowiedzi sugerują jakoby Halszka po części grała ofiarę, pojawiają się też „zarzuty”, że bycie nią przyniosło autorce korzyści materialne. Niestety na wierzch wychodzi też typowa małomiasteczkowa zaściankowość, często totalny brak zrozumienia i stereotypowe myślenie. Co rusz na oczy ciśnie się zdanie, że „brudy pierze się we własnym domu”, nie należy obnosić się z nimi publicznie. Fakt, że takie zwierzenia mogłyby pomóc wielu innym ofiarom przemocy domowej jakoś umyka mieszkańcom, nie dostrzegają oni zbyt wielu atutów książki swojej sąsiadki; mnożą zaś  negatywy.

Jak należy zatem patrzeć na tę sprawę? Myślę, że czytelnik „Mokradełka” nigdy tak naprawdę się tego nie dowie. Może albo solidaryzować się z ofiarą, albo przyjąć chłodny (i dość ostry zarazem) stosunek do sprawy otoczenia Halszki.
Ja ostatecznie dzięki „Mokradełku” spojrzałam na tę historię w sposób dużo bardziej obiektywny niż miało to miejsce po lekturze „Monidła. Życie po Kato-tacie”, czy tym bardziej samego „Kato-taty. Niepamiętnika”. „Mokradełko” pozwala się zdystansować, ale niestety przypomina też o licznych wadach naszego społeczeństwa. Przykre jest to, że póki jakiś dramat dotyka osoby spoza naszego bliskiego otoczenia, to jesteśmy wobec niej jak najbardziej współczujący i solidaryzujący się; jeśli natomiast rzecz tyczy się kogoś, kogo dobrze znamy albo widujemy każdego dnia na podwórku i wymieniamy z nim zdawkowe „dzień dobry” – doszukujemy się w tym drugiego dna. Na siłę próbujemy udowodnić, że ktoś jest sam sobie winien własnego losu, mimo że często kompletnie nie ma na niego wpływu.

„Mokradełko” to jedna z tych książek, która długo nie pozwala o sobie zapomnieć i obok której nie sposób przejść obojętnie. Nie bierzcie jej do rąk, jeśli szukacie niezobowiązującego czytadła.
Oceny punktowej książki nie podejmuję się.

34 komentarze:

  1. takie książki za bardzo działają na moją wrażliwość i nie mogę potem długo dojść do siebie i pozbyć się z pamięci strasznych obrazów... Więc staram się ich nie czytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ruda - akurat ta jeśli chodzi o przejścia Halszki jest, że tak powiem "najmniejszego kalibru" w sile oddziaływania na czytelnika, ale rozumiem i nie namawiam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. widzę, że muszę nadrobić zaległości, bo żadnej z wymienionych przez Ciebie książek nie znam, a z tego co piszesz widzę, że warto byłoby się z nimi zapoznać
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Miłośniczko - koniecznie, ale uprzedzam! "Kato-tata..." to baaardzo trudna lektura. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czuję, że powinnam przeczytać całą serię, a nie zaczynać od tej książki. Tylko nie wiem, czy podołam:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Isadoro - cóż, sama musisz to ocenić, ale jeśli dasz rade przeczytać "Kato-tatę..." to na pewno poradzisz sobie z pozostałymi dwiema. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. pierwszy raz slysze o serii ktora tak kompleksowo podchodzi do tego tematu... to jedna z tych sytuacji gdy z jednej strony bardzo chce ja poznac a z drugiej boje sie po nia siegnac. bo rzeczywistosc bywa naprawde nieludzka...

    OdpowiedzUsuń
  8. Alison - nie nazwałabym tego serią, bo dwie pierwsze książki są sygnowane nazwiskiem Opfer czyli samej ofiary. Ta książka to już osobna "bajka". Choć być może ja czepiam się szczegółów. :) Owszem, rzeczywistość naprawdę bywa nieludzka, zwłaszcza ta która dotknęła Halszkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, jak ja dobrze znam takie stwierdzenia, że sami jesteśmy sobie winni. Owszem, są sytuacje w życiu, na które mamy wpływ i to od nas zależy jak pokierujemy swoim życiem. Jednak boli mnie, kiedy ludzie z ironią w głosie wytykają kogoś palcami, tak naprawdę nie mając pojęcia dlaczego akurat ten człowiek żyje tak, a nie inaczej. A wiem, że robią tak nawet najbliżsi, czyli ci, którzy powinni być wsparciem. Naprawdę trudny i bolesny temat jest zawarty w tej serii. Ja, podobnie jak Ty, nie podejmuję się oceny tego typu pozycji, bo ludzkiego dramatu oceniać nie można.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aguś - dokładnie tak jest właśnie w przypadku Halszki. Strasznie to przykre i przytłaczające, że u nas to często pewnego rodzaju norma...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciężka literatura, ale i takie od czasu do czasu trzeba czytać. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kasandro - nic dodać, nic ująć. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się z tobą ze stwierdzeniem, że jeśli jakiś dramat dotyka osoby spoza naszego bliskiego otoczenia, to jesteśmy wobec niej jak najbardziej współczujący, ale gdy rzecz tyczy się kogoś, kogo dobrze znamy, to doszukujemy się w tym drugiego dna. Bardzo mądrze powiedziane i niestety prawdziwe. takie jest nasze społeczeństwo właśnie.
    Co do książki chętnie poznam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Cyrysiu - przykre jest to, że naprawdę tak jest. Pomijając już ten reportaż, wystarczy rozejrzeć się wokół by znaleźć nawet do kilku takich przypadków w swoim otoczeniu. Ech...Książkę polecam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytam jak będę trochę starsza, bo nie wiem czy teraz mogłabym. Świetna recenzja Ewo! :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Chciałabym przeczytać. Lepiej będzie jednak jak pójdę Twoim śladem i zacznę " od początku".

    OdpowiedzUsuń
  17. A wiesz, że chętnie bym przeczytała wszystkie trzy?

    OdpowiedzUsuń
  18. Uuuff, ciężki książki. Nie wiadomo, czy płakać, czy cierpieć, czy rzucić w kąt... Warte są jednak tych wszystkich emocji...

    OdpowiedzUsuń
  19. Cassiel - dzięki! :) Ksiązkę polecam. Pozdrawiam. :)

    Morrora - tak, w tym wypadku zalecam lektury wszystkich książek od "kato-taty..." poczynając.

    OdpowiedzUsuń
  20. Magdo - poważnie?? Szkoda, że nie wiedziałam. Nie wymieniałabym się na "Minidło...", a tak mam tylko dwie książki.

    Danusiu - dokładnie tak, wg mnie takie książki są bardzo potrzebne...

    OdpowiedzUsuń
  21. Ostatnio u Ciebie dominują takie poważne tematy i wstrząsające lektury, ale to dobrze. Od takich książek nie można uciekać, chociaż są trudne w odbiorze. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Dosiaku - to prawda, ostatnie dwie książki to lektury mocnego kalibru, ale kolejna będzie już znacznie lżejsza. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Też chętnie bym przeczytała, choć obawiam się takiej tematyki, bo rzeczywiście takie książki potem długo siedzą w głowie.

    OdpowiedzUsuń
  24. Bibliofilko - dokładnie, nie jest to lektura łatwa i niezobowiązująca.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ta recenzja daje do myślenia. Szczerze mówiąc, pewnie trudne byłoby dla mnie przejście przez opisywane przez Ciebie książki, bo wszystko co czytam odbieram niezwykle emocjonalnie. Może jednak się skuszę. Myślę, że obiektywne patrzenie na problem jest niezwykle trudne. Książki dają to, że mogą naświetlić problem,ale co my zrobimy z tym czego się dowiemy w praktyce, to zupełnie inna sprawa

    OdpowiedzUsuń
  26. Anulko - niby każdy czytelnik poznający historię Halszki powinien starać się ją odebrać możliwie jak najbardziej obiektywnie, ale powiem Ci, że to zwyczajnie nie jest możliwe. Nie da się. I tak w pewnym momencie nasuwają się własne refleksie i ocena nie tyle sytuacji co postępowania stron. W książce jest też osoba, która powiedziała, że dzięki historii Halszki chce pomagać takim osobom jak ona. Potem nadarza jej się okazja i...Zresztą zdradzić nie mogę. Spróbuj kiedyś się zmierzyć z tymi książkami.

    OdpowiedzUsuń
  27. Oj, nie będzie to łatwa lektura, ale "w moim typie", więc bardzo chętnie się z nią zapoznam. Nie wiem czy dam radę przebrnąć, ale spróbuję. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Nati - tak, lektura będzie trudna i lojalnie o tym uprzedzam, ale myślę, że warto "zaryzykować". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie miałam okazji czytać ani jednego z wymienionych przez Ciebie tytułów. Może kiedyś uda mi się po nie sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  30. Tetiisheri - przeczytaj, ale za jakiś czas. Nie teraz gdy szkrab taki malutki, zestresujesz się za bardzo. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie dziwię się, że nie podjęłaś się ocenienia tej książki. Naprawdę trudno jest ocenić czyjeś życie, przeszłość, teraźniejszość... Książek Halszki Opfer nie czytałam (jeszcze, bo chciałam je poznać), ale jej postać w "Mokradełku" trochę zaskakuje. Rozumiem napisanie książki w ramach terapii, ale ofiara, która czerpie korzyść materialną ze swojego cierpienia... Ale to sprawia, że tym bardziej chciałabym poznać postać i historię Halszki. Jeszcze chętniej sięgnę po przedstawione przez Ciebie pozycje.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Ty to potrafisz ZRECENZOWAĆ książkę :) Pełen profesjonalizm Ewa, naprawdę. Ja uwielbiam książki z tej serii i widzę, z czym mogę się spotkać w "Mokradełku". Tym bardziej chcę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  33. Cinnamonku - o co konkretnie chodzi z tymi korzyściami materialnymi musisz dowiedzieć się sama, bo ja zdradzić tego już nie mogłam. Jednakże tak właśnie oceniła Halszkę jedna z osób, z którymi rozmawiała reporterka. Przeczytaj te książki jeśli wiesz, że dasz radę. Ciekawa jestem Twoich odczuć. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  34. Marto - oj dziękuję za miłe słowa, chyba się zaczerwieniłam. :) W takim razie czekam na Twoją recenzje "Mokradełka". :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

SPAM, reklamy, wulgaryzmy oraz komentarze niezwiązane z tematyką wpisu bezwzględnie usuwam.